Skocz do zawartości

tom_ek

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1455
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez tom_ek

  1. Przypomnę, jak ta modyfikacja FPnibs wygląda. Dla obu spływaków wybrałem opcję "high flow", jest jeszcze "very high flow" i można się domyślać, że wycina się wówczas większy fragment spływaka lub robi się to z obu stron. JOWO BOCK
  2. @Syrius, skąd pewność w twierdzeniu o zespalaniu części spływaka w większości przypadków przez mikrodrgania? Pytam, bo wydaje mi się to wszystko nieopłacalne, a idę o zakład, że producenci robią wszystko, żeby koszt produkcji był jak najniższy. Wydaje mi się, że spływaki nie są aż tak skomplikowane, żeby nie można ich było wykonać w całości, w jednej formie wtryskowej. Ale mogę się mylić. Jednak to, o czym piszesz, wymaga kilku maszyn i kilku procesów, zamiast jednej maszyny i jednego procesu produkcyjnego, co generuje koszty. Obejrzałem dzis pod lupą spływaki Jowo, Bocka i te "standardowe" szóstki, które można znaleźć w co drugim chińskim piórze. Na żadnym nie zauważyłem spoin poprzecznych, na każdym jednak są spoiny wzdłuż spływaka. Wygląda to tak, jak by łączone były dwa półwałki, lub jest to spoina powstająca w miejcu, w którym matryca wtryskowa jest otwierana. To tylko moje przypuszczenia. Dodam jeszcze jedno - nie twierdzę, że nie masz racji, po prostu wydaje się to wielce skomplikowane i generje koszta. Ale może jednak współczesne spływaki są na tyle jednak skomplikowane, że inaczej się nie da. @griksejlor, jasne, nie są to zaporowe ceny, ale jednak dość wysokie. Ja płaciłem od 40 do 60 USD/EU, do tego kilkanaście dolarów/euro za wysyłkę i koszty opłat celnych i/lub podatek. Wychodzi już całkiem pokaźna suma, ostatni needlepoint kosztował mnie 300 zł. I gdyby jeszcze stalówka spełniała moje oczekiwania, to bym nie marudziła. Ale nie spełniała, a za trzy setki można kupić przyzwoite pióro (lub dołożyć trochę i kupić fajne pióro z "customową" stalówką). @zami, co do poprawy przepływu spływaków przez nacinanie rowka, to trzeba mieć oczywiście wprawę. Mnie się udało uzyskać zamierzony efekt dopiero gdzieś tak przy piątym spływaku. Robię nieco stępionym Victorinoxem, bo chodzi mi nie tyle o pogłębienie, co poszerzenie rowka. Nie jest to jednak jedyny sposób, niedawno pokazywałem, jak robią to w FPnibs, przez nacięcie przy trzpieniu spływaka, dokładniej tak: W Jowo działa bez zarzutu, natomiast w Bocku nacięcie przy króćcu wygląda trochę inaczej (jeszcze go nie testowałem, bo aktualnie używam ebonitowego zamiennika).
  3. USA. Wpisz w wyszukiwarkę Fountain Pen Revolution. Dobre są też ultra flex Kanwrite (indyjskie), do kupienia na eBay'u lub Etsy.
  4. Mashun miał na myśli to, że tych stalówek nie da się spasować ze spływakami TWSBI, a to ze względu na charakterystyczne "obejmy," te wypustki po bokach stalówki. Stalówki do Platinum kupić się chyba niestety nie da, ale w sprzedaży były kiedyś stalówki do TWSBI, trzeba by przeszukać internet, sprawdzić, czy wciąż są. Poza tym powinna pasować standardowa stalówka #6 Jowo lub Bock, nie pamiętam, kto jest obecnie dostawcą. Teoretycznie może to być dowolna stalówka #6, w swojej siedemsetce miałem flex FPR i dobrze sobie radził. O ile mi wiadomo, nie ma u nas w Polsce nibmajstra, który by działał komercyjnie. Wielu pewnie szlifuje na własne potrzeby, ale się z ofertami nie ogłasza. Wygładzanie robi np. pan Przemek, robią również w Drewnem Pisane (i bodaj w Twoim Piórze), ale czy zmianą gradacji także się zajmują, nie wiem. W ostateczności pozostają zagraniczni fachowcy, ale koszt "pocienienia" może przekroczyć wartość pióra.
  5. U mnie odwrotnie, kupuję stare pióra ze względu na stalówki (no, nie tylko, ich estetyka również bardziej mi odpowiada niż piór współczesnych). Stalówki współczesne pozostawiają wiele do życzenia, w zasadzie od lat nie udało mi się kupić blaszki, która nie wymagałaby poprawek. Niemożliwością jest kupno naprawdę cienkiej stalówki (pomijam pióra japońskie - omijam je, bo mi się nie podobają, nadto mają stanowczo za wysoką cenę, jak na to, co sobą prezentują). Także umiejętności współczesnych nibmajstrów są w mojej ocenie niestety niewystarczające - nie potrafią zrobić stalówki EEF, która by pisała przyjemnie. Jeśli więc chcę stalówki cienkiej, a do tego nie suchej i nie drapiącej, to muszę szukać wśród piór starych.
  6. Miałem kiedyś podobne potrzeby (z tym że nie mieszałem atramentów, ale dużo i często kupowałem). Szykowałem się do kupna stalówek kaligraficznych i obsadki, zadzwoniłem więc do Calligrafun, żeby mi doradzili, jakie stalówki wybrać. I dowiedziałem się, że to nienajlepszy pomysł, ponieważ zdarzają się atramenty zbyt rzadkie, aby utrzymały się na stalówce, natychmiast z nich spływają (inaczej niż tusz kaligraficzny). Odradzono mi zakpu do takich celów. Wróciłem więc do testowania piórem, co rzeczywiście jest bardziej upierdliwe, bo wymaga mycia spływaka. Wybrałem takie, które się łatwo rozbiera. Spływaków do niego mam kilka, więc jeśli nie testuję wielu atramentów, to nie muszę ich płukać po każdym atramencie (a jeśli muszę, bo testuję wiele atramentów, to płuczę i osuszam papierem, do ponownego użycia są więc szybko gotowe). Do tego dwie stalówki - bardzo mokra i umiarkowanie mokra. Nieco więcej zabawy niż z obsadkami, ale wiem, czego spodziewać się po atramencie w moich piórach.
  7. Niestety wiąże się to chyba zawsze z większym lub mniejszym ryzykiem (podobnie jak z piórami współczesnymi). Ryzyko można zminimalizować w sposób, o którym pisała @Ann_gd, a więc kupując u sprawdzonego sprzedawcy, ale i tutaj trzeba być czujnym - pisałem na forum kilka(naście?) dni temu o zakupie pióra u p. Kusia, które zwróciłem. Zdarzało mi się kupować u sprawdzonych sprzedawców zagranicznych (liczne transakcje i wysokie oceny na eBay'u, kolekcjonerzy, znane sklepy internetowe z używanymi piórami) i zwracać pióra, bo były albo częściowo niezgodne z deklarowanym stanem, albo zupełnie z nim niezgodne. Na tych transakcjach nauczyłem się ostrożności i podejrzliwości podczas kupowania starych piór. Mimo wszystko jednak poziom ryzyka jest niższy. Z drugiej strony też decydując się na jakiegoś sprzedawcę, masz ograniczony wybór piór - do tych, którymi aktualnie dysponuje. Można też inaczej, a więc szukać wymarzonego modelu u różnych sprzedawców - wybór większy, ale też rośnie ryzyko. Ogólnie trzeba przestrzegać kilu zasad: - nie dowierzaj opisom typu "excellent condition", zwłaszcza jeśli cena pióra wydaje Ci się niska; - pomijaj oferty, w których zdjęcia są niewyraźne, robione pod dziwnym kątem (zwłaszcza stalówki) itp.; domagaj się wówczas dodatkowych, wyraźnych zdjęć, jeśli takich nie otrzymasz, zrezygnuj z zakupu; - dopytaj o wszystkie interesujące Cię szczegóły i o stan pióra; jeśli nie otrzymasz szczegółowych odpowiedzi lub będą one wymijające albo niejednoznaczne, zrezygnuj z zakupu; - przed zakupem upewnij się, że masz możliwość zwrotu towaru, jeśli sprzedający zwrotów nie przyjmuje, radzę zrezygnować z zakupu. Mimo wszystko wolę kupować pióra stare i używane, a nie nowe i współczesne.
  8. Miałem kiedyś takie Jinhao 911. Ładnie wyglądało, kiepsko pisało, taki egzemplarz się widać trafił. I chyba miało gumkę, nie konwerter, ale mogę się mylić, miałem je kilka lat temu.
  9. Ciemne brązy tylko do suchych i umiarkowanie mokrych piór, w mokrych i bardzo mokrych będą sprawiać wrażenie czarnych i słabo cieniować, u mnie tak zachowywały się m.in. Diamine Macassar czy skądinąd bardzo fajny Manuscript Sepia (tyle że właśnie za ciemny). Dość trudno znaleźć brązowy brąz, większość jest "podszyta" jakimś odcieniem czerwieni, zieleni, fioletu, szarości itd. Jakiś czas temu w innym wątku ktoś pytał o brązy, powtórzę co tam o swoich doświadczeniach z brązowymi pisałem, może coś Ci się przyda: Smoky Quartz - jeden z najczęściej polecanych brązów, mnie jednak mimo dwóch podejść nie przypadł do gustu. Dość ciemny, dobrze cieniujący brąz o odcieniu niemal czysto brązowym, kasztanowym. KWZ Cappucino, średni brąz, o ile dobrze pamiętam, w kierunku pomarańczowego KWZ Stare Złoto - średni brąz, idący w żółcie, złoto, raczej lubiany, fajnie cieniuje. KWZ Zielono-Złoty #1 - jeden z tych brązowych, które czasami wyglądają jak zielenie. Ciemny, przyzwoicie cieniuje. W podobnym typie są: Robert Oster Bronze (bardzo ciekawy, spodobał się wszystkim znajomym, którzy go spróbowali) i bardzo do niego podobny Colorverse Valles Marineris; Robert Oster Khaki - trochę jaśniejszy. Podobny też Platinum Citrus Black, mniej zieleni, więcej przybrudzonej żółci. Pelikan 4001 - nie za ciemny, lekko w kierunku czerwonego (o ile dobrze pamiętam). Monteverde Pumpkin Cake - typ podobny do wyżej wspomnianego KWZ Monteverde Scotch Brown - mój pierwszy brąz; średnio ciemny, podszyty czerwienią - lekko kasztanowy, fajnie cieniuje. Monteverde Moonstone - bardzociekawy atrament, jeśli ktoś ten typ lubi - idzie w kierunku szarości i fioletowego. Monteverde Chocolate Pudding - nazwa oddaje barwę. Ciemny, przez co cieniowanie lepiej wychodzi w umiarkowanie mokrych piórach. Cult Pens Deep Dark Orange - dobrze cieniujący, ale to już właściwie pomarańcz z domieszką brązu. Colorverse Dust Storm - fajny, ale jasny, taki "pszeniczny". Krishna Candle Day - bardzo ciekawy, oryginalny, ciepły, przyjemny atrament, mieszanka brązu z pomarańczem w typie ciemnej dyni (dla Ciebie pewnie za jasny) Trzy atramenty typu "golden brown": KWZ Miodowy, Noodler's Golden-Brown, Krishna Bronze Leaf - bardzo do siebie podobne, barwa żywa, ciepła, dobrze nasycona (mnie po pewnym czasie zmęczył ten typ brązów), świetnie cieniują. Z tych trzech najlepsze właściwości ma Krishna (KWZ i Noodler's potrafią schnąć kilkadziesiąt minut). Trochę w tym typie jest także Robert Oster Caffe Crema. Akkerman Hals oud Bruin - średni brąz, dobrze cieniujący, przyjemny Noodler's Kiowa Pecan - miałem dawno temy, dobrze go wspominam, dość ciemny, ale lekko czerwonawy, o ile dobrze pamiętam Kaweco Caramel Brown - ciemny, przyzwoity, solidny brąz - ale też niczym szczególnym się nie wyróżnia Diamine - duży wybór, ciekawe i na ogół bardzo dobrze cieniujące atramenty, niedrogie. Moja ulubiona marka. Triple Chocolate i Chocolate Brown (wcale długo u mnie nie sechł) - w typie kasztanowym, idące ku czerwieniom, ciemne, nawet bardzo. W podobnym typie Macassar, trochę też Espresso (lekko podszyty szarością, fioletem). Sunburst Tobacco i Desert Burst bardzo do siebie zbliżone to brązy z odcieniami pomarańczowym i sepią, raczej ciepłe, dobrze cieniujące. Golden-Brown niedokładnie pamiętam, ale prezentował się inaczej niż w internecie. Może Cię zainteresować GIngerbread, dość ciemny, czysty odcień brązu, trochę słabo jednak cieniuje. Mój ulubiony to Sepia, ale on to raczej jasny brąz, choć w mokrych piórach pokazuje, do jak ciemnych tonów może zejść; pięknie nasycony. Moje ulubione brązy: zielono-brązowe-złote: tu polecam głównie Diamine Wagner (w niezbyt mokrych piórach więcej w nim zielonego, w mokrzejszych brązowego; podszyte złotym), Sailor Studio 970 - podobne cechy, ale nieco inny (więcej złotego), bardzo ciekawy i zmienny, świetnie cieniuje, ale cholera b. droga. Iroshizuku Ina Ho jakoś blado przy nich wyglądał, nie zrobił na mnie wrażenia. Sailor Rikuy Cha w moich mokrych piórach - niemal czarny. J. Herbin Lie de The - znany i ceniony, niska cena, ale moim zdaniem kapryśny jeśli idzie o cieniowanie. W suchszych dobrze cieniuje, ale nie będzie zbyt ciemnych, w mokrych wystarczająco ciemny, ale cieniowanie kiepskie. Inkebara Deer Brown: podobny trochę do KWZ Stare Złoto, lecz: ciemniejszy, lepiej nasycony, lepiej cieniuje, wręcz doskonale. Mój ulubiony brąz, ale to jednak nie jest brąz czysty, lecz zielonkawy. Polecam dwa ostatnie.
  10. Maże się nie tylko w wodzie, ale też niestety pod dłonią po wyschnięciu. Mimo to warto od czasu do czasu zalać nim grubsze pióro, bo to piękny, oryginalny kolor.
  11. Napisałem kiedyś (całkiem niedawno) do f-Pen z zapytaniem o pewien atrament. Odpowiedzi doczekałem się po jakimś tygodniu, ale zawierała ona informację, że sprawdzą. Gdy po kolejnym tygodniu (i kolejnym mailu ode mnie) nie doczekałem się odpowiedzi, kupiłem atrament gdzie indziej. Tym bardziej dwutygodniowe milczenie w sprawie reklamacji to nie jest poważne traktowanie klienta. A to, że sklep mały, prowadzony przez pasjonatów, niczego nie zmienia, przeciwnie, człowiek po takim sklepie spodziewa się większej troski o interes i klienta.
  12. Ja też wolę tzw. flat topy, a im mniej metalu na piórze, tym lepiej. Z obłych mam tylko jedno, protoplastę cygarowatych, czyli Sheaffera Balance. Duragraph to bardzo, ale to bardzo wygodne pióro, aż żałuję, że swojego sprzedałem. Ale trzeba uważać, bo stalówki, zwłaszcza ze starszego okresu produkcji, robione przez Bocka, były kiepskie. Może teraz jest lepiej. Gdyby się pojawiły Duragraphy w całości czarne, pewnie bym kupił.
  13. Jako utylizator świetnie się nada Parllel, najlepiej zalany jak eyedropper.
  14. Ja mam kilka, ale miałem kilkanaście, i nie rozumiem tych ochów i achów nad Osterami. No, niektóre są udane, ale każda firma takie ma.
  15. W dodatku bladawym (ale to już rzecz gustu, czy ktoś woli jaśniejsze czy ciemniejsze turkusy). @teodozjan Jeszcze tylko wyjaśnię, że gdy pisałem, że na żywo Noodler's się lepiej prezentuje, to miałem na myśli wspomnianego wcześniej Turquoise, nie łabędzia.
  16. Czarny łabądź też ode mnie? No właśnie, w porównaniu z grafikami z internetu tego slynnego cieniowania od różu do czarnego trochę mało...
  17. Tak właśnie myślałem Noodler's na żywo też się dobrze prezentuje.
  18. Tak, on błyszczy jak diabli, próbki na zdjęciach tutaj to właśnie piórem ze stalówką EF. Dla mnie Tranquility był zbyt zielony (niedawno sprzedałem), wolę Turquoise Noodlersa, lepiej cieniuje (z ciemnych turkusów dobrze zapowiada mi się też Twilight Zone Van Diemansa, i kolor ładny, i połysku dużo).
  19. Kolejne zakupy, atramentowe. Tego atramentu nikomu chyba przedstawiać nie trzeba: Trudno dostępny, ale w końcu udało mi się go kupić, za trzecim razem. Jakieś dwa lata temu zamówiłem z Pure Pens, ale przesyłka zaginęła. Wysłali ponownie, ale źle zaadresowali i przesyłka została do nich zwrócona. Później długo nie był dostępny, ale niedawno znów się pojawił, więc zamówiłem, bo miałem kiedyś próbkę i wiedziałem, co to za atrament. W tym samym czasie kupiłem również Roberta Ostera Fire & Ice, po raz drugi, bo kiedyś już go miałem. Oba atramenty słyną z czerwonego połysku. Po raz drugi przekonałem się, że Oster jest bardzo przereklamowany. Nasycenie średnie (jeśli nie słabe), cieniowanie znikome, a ogień jest tylko w nazwie, nawet przy użyciu bardzo mokrych piór trzeba się mocno wysilić, żeby dostrzec cień połysku. Być może atrament jest po refolmulacji. Natomiast Nitrogen przeciwnie, jest mocno nasycony, dobrze cieniuje, a połyskuje że ho, ho, nawet w suchych piórach, a do tego prawie się nie rozmazuje, co jest nagminne dla atramentów tego typu. Słowem - pierwszy odradzam, drugi polecam.
  20. Moim zdaniem szersza będzie lepsza - ciekawszy efekt, więcej błędów wybaczy i łatwiej kontrolować. Parallel pomarańczowy. Można potraktować go jak eyedropper, pięknie wówczas pisze, ale przechowywać skuwką do góry, bo inaczej może wylać.
  21. Tańsze: Pilot Plumix oraz Pilot Parallel czerwony. Zwłaszcza ten drugi wart uwagi, choć brzydki.
×
×
  • Utwórz nowe...