Najbardziej lubię cienkie stalówki, niektóre zachodnie F są dla mnie za grube, a M to już gruba przesada (wyjątkiem są italiki, które akceptuję, jeśli nie są zbyt szerokie). Miałem swego czasu Platinum 3776 EF, o dziwo stalówka nie drapała, kreska pięknie cieniutka - ale trafił mi się egzemplarz, który najpewniej ominęła kontrola jakości, bo pisało ono tragicznie sucho, zielony atrament wyglądał w nim na żółty, miejscami był wręcz nieczytelny. Dziś zdecydowałbym się raczej na F, wciąż wystarczająco cienkie (różnica między nią a EF trudna do zauważenia), a do tego mniejsze ryzyko drapania i suchości.
Odradzam tzw. customowe needlepointy, miałem kiedyś jedną M. Masuyamy, drapiącą, suchawą i nie tak cienką, jakby można się spodziewać. Z kolei obecnie mam stalówkę szlifowaną przez M. Bacasa - stosunkowo mokrą, ale kreska nie jest tak cienka, jak się tego spodziewałem. W zasadzie nie drapie, ale czasem mam wrażenie, że "haczy".
Najbardziej zadowolony jestem z F Sheaffera 440 - cieniutka, stosunkowo mokra, gładka.