Skocz do zawartości

tom_ek

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1469
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez tom_ek

  1. PS. Oba atramenty, które pokazałeś, są z brokatem.
  2. Cult Pens Deep Dark Orange Monteverde Giraffe Monteverde Fireopal Monteverde Copper Noir (niemal identyczny z wcześniejszym) Diamine Terracotta Diamine Ancient Copper Diamine Burnt Sienna TWSBI Orange (ciemniejszy, niż to wynika z większości zdjęć w internecie) Vinta Damili Akkerman Steenrood van Vermeer i jeszcze parę by się znalazło Na początek najlepiej Monteverde Fireopal, tani, łatwo dostępny, piękny.
  3. Ja z kolei ubolewam, że w większości piór jestem zdany na grube krechy - współczesne europejskie F to dla mnie już za dużo. Nie to, żebym kaligrafował, po prostu wolę cienką kreskę.
  4. Coś za coś, EF niesie ryzyko drapania. Mnie się jednak udało trafić (na trzy czy cztery kupione EF) jedną wybitnie jak na ten rozmiar gładką.
  5. Pure Pens (https://www.purepens.co.uk/), Cult Pens (https://www.cultpens.com/), Diamine (https://www.diamineinks.co.uk/). Dwa pierwsze to sklepy prowadzące różne marki, ostatni to sklep producenta atramentów (jednych z najlepszych: olbrzymi wybór i bardzo przystępne ceny). Wszystkie te sklepy sprawdzone, pewne, warte polecenia. Nie wiem, czy przez purpurę rozumiesz odcienie fioletu, czy bordo (bo cesarska, o ile się orientuję, przybierała te dwa odcienie), ale jeśli te pierwsze, to na pewno powinieneś rozważyć Diamine Pansy, choć to już w zasadzie fiolet (za to chyba najładniejszy dostępny obecnie fiolet, najbliższy odpowiednik "kultowego" Lamy Dark Lilac); bardzo udany jest Taccia Ebi (to już purpura). Z bordowej purpury: Monteverde Cherry Danish, Herbin Rouge Grenat, Sailor Yodaki, Sailor Okuyama, Diamine Communication Breakdown, Diamine Red Dragon, Diamine Noel; ciemne bordowe: KWZ Bordowy #1, Monteverde Gorilla. Letnie niebo w czasie burzy kojarzy mi się z szaroniebieskim (a z tych warte polecenia są Herbin Vert de Gris, Diamine Prussian Blue), a z ciemniejszych, które są nieco w tym typie: Rohrer & Klingner Verdigris, Noodler's Midnight Blue, KWZ Wspomnienie znad Bałtyku. Bardzo duży wybór niebieskich ma wspomniane Diamine (nie tylko z serii podstawowej, ale i specjalnych oraz limitowanych, jak Inkvent, Music, Flowers, 150th Anniversary) oraz Robert Oster, coś na pewno znajdziesz.
  6. Nie wiem, jak jest z Bockiem, bo, jak pisałem, jeszcze go nie testowałem, ale w Jowo w zupełności wystarcza modyfikacja samego odpowietrzającego, efekty pokazywałem tutaj: A optymalne (choć i najdroższe) rozwiązanie to spływaki ebonitowe.
  7. @Klerk, mnie się wydaje, że czytelniejsze są modyfikacje Jowo (na pierwszych zdjęciach). Jeszcze raz je pokażę, zestawiając z oryginalnym spływakiem. Z porównania wynika, że ten rowek, który jest w spływaku fabrycznym, a zaczyna się przy "trzpieniu", został po prostu poszerzony i wydłużony: fabryczny Jowo modyfikacja: Natomiast trochę inaczej rozwiązano to przy Bocku, w którym oryginalnego, fabrycznego rowka nie poszerzono, lecz w miejscu, w którym dochodzi do żebrowanej części spływaka (w wariancie fabrycznym w tym miejscu się ów rowek kończy, a zaczyna kanalik spływowy) uczyniono ukośne przedłużenie tego rowka (jest ono stosunkowo płytkie), które prowadzi do najbliższego żeberka, nieco w dół:
  8. Na bęc to mi nie wygląda, prędzej docisk, ale obstawiałbym, jak inni, celowe rozchylenie skrzydełek dla mokrej kreski. Wyślij do p. Przemka z Chorzowa, koszt naprawy będzie pewnie niższy niż koszt wysyłki (w obie strony).
  9. Daj znać o wrażeniach, jak już nimi popiszesz. Tyle że na plastikowym spływaku może być (i pewnie będzie) problem z fleksowaniem.
  10. To zależy od pióra, np. eyedroppery i hojnie podające atrament pióra przedwojenne stalówką do góry, większość jednak stalówką do dołu, w tym zwłaszcza takie, które po dłuższej przerwie mają kłopot ze startem. Ale tak po prawdzie jak spokojnie sobie w kubeczku siedzą, to wszystkie można blaszką do dołu. Ja nieużywane trzymam w zamykanych piórnikach, leżących w szufladach, czyli przede wszystkim dobrze zabezpieczone przed światłem słonecznym. Natomiast te do codziennego użytku w kubeczku do gry w kości: kupione za niewielkie pieniądze na eBay'u, pokryte sztuczną skórą (nie wygląda źle), od wewnątrz wyściełane aksamitem, więc się o brzegi kubka pióra nie rysują.
  11. Ultrafleksy już przetestowane? Jakie wrażenia?
  12. Czy nie prościej i szybciej (a równie skutecznie) odtłuszcza się płynem do mycia naczyń?
  13. Przypomnę, jak ta modyfikacja FPnibs wygląda. Dla obu spływaków wybrałem opcję "high flow", jest jeszcze "very high flow" i można się domyślać, że wycina się wówczas większy fragment spływaka lub robi się to z obu stron. JOWO BOCK
  14. @Syrius, skąd pewność w twierdzeniu o zespalaniu części spływaka w większości przypadków przez mikrodrgania? Pytam, bo wydaje mi się to wszystko nieopłacalne, a idę o zakład, że producenci robią wszystko, żeby koszt produkcji był jak najniższy. Wydaje mi się, że spływaki nie są aż tak skomplikowane, żeby nie można ich było wykonać w całości, w jednej formie wtryskowej. Ale mogę się mylić. Jednak to, o czym piszesz, wymaga kilku maszyn i kilku procesów, zamiast jednej maszyny i jednego procesu produkcyjnego, co generuje koszty. Obejrzałem dzis pod lupą spływaki Jowo, Bocka i te "standardowe" szóstki, które można znaleźć w co drugim chińskim piórze. Na żadnym nie zauważyłem spoin poprzecznych, na każdym jednak są spoiny wzdłuż spływaka. Wygląda to tak, jak by łączone były dwa półwałki, lub jest to spoina powstająca w miejcu, w którym matryca wtryskowa jest otwierana. To tylko moje przypuszczenia. Dodam jeszcze jedno - nie twierdzę, że nie masz racji, po prostu wydaje się to wielce skomplikowane i generje koszta. Ale może jednak współczesne spływaki są na tyle jednak skomplikowane, że inaczej się nie da. @griksejlor, jasne, nie są to zaporowe ceny, ale jednak dość wysokie. Ja płaciłem od 40 do 60 USD/EU, do tego kilkanaście dolarów/euro za wysyłkę i koszty opłat celnych i/lub podatek. Wychodzi już całkiem pokaźna suma, ostatni needlepoint kosztował mnie 300 zł. I gdyby jeszcze stalówka spełniała moje oczekiwania, to bym nie marudziła. Ale nie spełniała, a za trzy setki można kupić przyzwoite pióro (lub dołożyć trochę i kupić fajne pióro z "customową" stalówką). @zami, co do poprawy przepływu spływaków przez nacinanie rowka, to trzeba mieć oczywiście wprawę. Mnie się udało uzyskać zamierzony efekt dopiero gdzieś tak przy piątym spływaku. Robię nieco stępionym Victorinoxem, bo chodzi mi nie tyle o pogłębienie, co poszerzenie rowka. Nie jest to jednak jedyny sposób, niedawno pokazywałem, jak robią to w FPnibs, przez nacięcie przy trzpieniu spływaka, dokładniej tak: W Jowo działa bez zarzutu, natomiast w Bocku nacięcie przy króćcu wygląda trochę inaczej (jeszcze go nie testowałem, bo aktualnie używam ebonitowego zamiennika).
  15. USA. Wpisz w wyszukiwarkę Fountain Pen Revolution. Dobre są też ultra flex Kanwrite (indyjskie), do kupienia na eBay'u lub Etsy.
  16. Mashun miał na myśli to, że tych stalówek nie da się spasować ze spływakami TWSBI, a to ze względu na charakterystyczne "obejmy," te wypustki po bokach stalówki. Stalówki do Platinum kupić się chyba niestety nie da, ale w sprzedaży były kiedyś stalówki do TWSBI, trzeba by przeszukać internet, sprawdzić, czy wciąż są. Poza tym powinna pasować standardowa stalówka #6 Jowo lub Bock, nie pamiętam, kto jest obecnie dostawcą. Teoretycznie może to być dowolna stalówka #6, w swojej siedemsetce miałem flex FPR i dobrze sobie radził. O ile mi wiadomo, nie ma u nas w Polsce nibmajstra, który by działał komercyjnie. Wielu pewnie szlifuje na własne potrzeby, ale się z ofertami nie ogłasza. Wygładzanie robi np. pan Przemek, robią również w Drewnem Pisane (i bodaj w Twoim Piórze), ale czy zmianą gradacji także się zajmują, nie wiem. W ostateczności pozostają zagraniczni fachowcy, ale koszt "pocienienia" może przekroczyć wartość pióra.
  17. U mnie odwrotnie, kupuję stare pióra ze względu na stalówki (no, nie tylko, ich estetyka również bardziej mi odpowiada niż piór współczesnych). Stalówki współczesne pozostawiają wiele do życzenia, w zasadzie od lat nie udało mi się kupić blaszki, która nie wymagałaby poprawek. Niemożliwością jest kupno naprawdę cienkiej stalówki (pomijam pióra japońskie - omijam je, bo mi się nie podobają, nadto mają stanowczo za wysoką cenę, jak na to, co sobą prezentują). Także umiejętności współczesnych nibmajstrów są w mojej ocenie niestety niewystarczające - nie potrafią zrobić stalówki EEF, która by pisała przyjemnie. Jeśli więc chcę stalówki cienkiej, a do tego nie suchej i nie drapiącej, to muszę szukać wśród piór starych.
  18. Miałem kiedyś podobne potrzeby (z tym że nie mieszałem atramentów, ale dużo i często kupowałem). Szykowałem się do kupna stalówek kaligraficznych i obsadki, zadzwoniłem więc do Calligrafun, żeby mi doradzili, jakie stalówki wybrać. I dowiedziałem się, że to nienajlepszy pomysł, ponieważ zdarzają się atramenty zbyt rzadkie, aby utrzymały się na stalówce, natychmiast z nich spływają (inaczej niż tusz kaligraficzny). Odradzono mi zakpu do takich celów. Wróciłem więc do testowania piórem, co rzeczywiście jest bardziej upierdliwe, bo wymaga mycia spływaka. Wybrałem takie, które się łatwo rozbiera. Spływaków do niego mam kilka, więc jeśli nie testuję wielu atramentów, to nie muszę ich płukać po każdym atramencie (a jeśli muszę, bo testuję wiele atramentów, to płuczę i osuszam papierem, do ponownego użycia są więc szybko gotowe). Do tego dwie stalówki - bardzo mokra i umiarkowanie mokra. Nieco więcej zabawy niż z obsadkami, ale wiem, czego spodziewać się po atramencie w moich piórach.
  19. Niestety wiąże się to chyba zawsze z większym lub mniejszym ryzykiem (podobnie jak z piórami współczesnymi). Ryzyko można zminimalizować w sposób, o którym pisała @Ann_gd, a więc kupując u sprawdzonego sprzedawcy, ale i tutaj trzeba być czujnym - pisałem na forum kilka(naście?) dni temu o zakupie pióra u p. Kusia, które zwróciłem. Zdarzało mi się kupować u sprawdzonych sprzedawców zagranicznych (liczne transakcje i wysokie oceny na eBay'u, kolekcjonerzy, znane sklepy internetowe z używanymi piórami) i zwracać pióra, bo były albo częściowo niezgodne z deklarowanym stanem, albo zupełnie z nim niezgodne. Na tych transakcjach nauczyłem się ostrożności i podejrzliwości podczas kupowania starych piór. Mimo wszystko jednak poziom ryzyka jest niższy. Z drugiej strony też decydując się na jakiegoś sprzedawcę, masz ograniczony wybór piór - do tych, którymi aktualnie dysponuje. Można też inaczej, a więc szukać wymarzonego modelu u różnych sprzedawców - wybór większy, ale też rośnie ryzyko. Ogólnie trzeba przestrzegać kilu zasad: - nie dowierzaj opisom typu "excellent condition", zwłaszcza jeśli cena pióra wydaje Ci się niska; - pomijaj oferty, w których zdjęcia są niewyraźne, robione pod dziwnym kątem (zwłaszcza stalówki) itp.; domagaj się wówczas dodatkowych, wyraźnych zdjęć, jeśli takich nie otrzymasz, zrezygnuj z zakupu; - dopytaj o wszystkie interesujące Cię szczegóły i o stan pióra; jeśli nie otrzymasz szczegółowych odpowiedzi lub będą one wymijające albo niejednoznaczne, zrezygnuj z zakupu; - przed zakupem upewnij się, że masz możliwość zwrotu towaru, jeśli sprzedający zwrotów nie przyjmuje, radzę zrezygnować z zakupu. Mimo wszystko wolę kupować pióra stare i używane, a nie nowe i współczesne.
  20. Miałem kiedyś takie Jinhao 911. Ładnie wyglądało, kiepsko pisało, taki egzemplarz się widać trafił. I chyba miało gumkę, nie konwerter, ale mogę się mylić, miałem je kilka lat temu.
  21. Ciemne brązy tylko do suchych i umiarkowanie mokrych piór, w mokrych i bardzo mokrych będą sprawiać wrażenie czarnych i słabo cieniować, u mnie tak zachowywały się m.in. Diamine Macassar czy skądinąd bardzo fajny Manuscript Sepia (tyle że właśnie za ciemny). Dość trudno znaleźć brązowy brąz, większość jest "podszyta" jakimś odcieniem czerwieni, zieleni, fioletu, szarości itd. Jakiś czas temu w innym wątku ktoś pytał o brązy, powtórzę co tam o swoich doświadczeniach z brązowymi pisałem, może coś Ci się przyda: Smoky Quartz - jeden z najczęściej polecanych brązów, mnie jednak mimo dwóch podejść nie przypadł do gustu. Dość ciemny, dobrze cieniujący brąz o odcieniu niemal czysto brązowym, kasztanowym. KWZ Cappucino, średni brąz, o ile dobrze pamiętam, w kierunku pomarańczowego KWZ Stare Złoto - średni brąz, idący w żółcie, złoto, raczej lubiany, fajnie cieniuje. KWZ Zielono-Złoty #1 - jeden z tych brązowych, które czasami wyglądają jak zielenie. Ciemny, przyzwoicie cieniuje. W podobnym typie są: Robert Oster Bronze (bardzo ciekawy, spodobał się wszystkim znajomym, którzy go spróbowali) i bardzo do niego podobny Colorverse Valles Marineris; Robert Oster Khaki - trochę jaśniejszy. Podobny też Platinum Citrus Black, mniej zieleni, więcej przybrudzonej żółci. Pelikan 4001 - nie za ciemny, lekko w kierunku czerwonego (o ile dobrze pamiętam). Monteverde Pumpkin Cake - typ podobny do wyżej wspomnianego KWZ Monteverde Scotch Brown - mój pierwszy brąz; średnio ciemny, podszyty czerwienią - lekko kasztanowy, fajnie cieniuje. Monteverde Moonstone - bardzociekawy atrament, jeśli ktoś ten typ lubi - idzie w kierunku szarości i fioletowego. Monteverde Chocolate Pudding - nazwa oddaje barwę. Ciemny, przez co cieniowanie lepiej wychodzi w umiarkowanie mokrych piórach. Cult Pens Deep Dark Orange - dobrze cieniujący, ale to już właściwie pomarańcz z domieszką brązu. Colorverse Dust Storm - fajny, ale jasny, taki "pszeniczny". Krishna Candle Day - bardzo ciekawy, oryginalny, ciepły, przyjemny atrament, mieszanka brązu z pomarańczem w typie ciemnej dyni (dla Ciebie pewnie za jasny) Trzy atramenty typu "golden brown": KWZ Miodowy, Noodler's Golden-Brown, Krishna Bronze Leaf - bardzo do siebie podobne, barwa żywa, ciepła, dobrze nasycona (mnie po pewnym czasie zmęczył ten typ brązów), świetnie cieniują. Z tych trzech najlepsze właściwości ma Krishna (KWZ i Noodler's potrafią schnąć kilkadziesiąt minut). Trochę w tym typie jest także Robert Oster Caffe Crema. Akkerman Hals oud Bruin - średni brąz, dobrze cieniujący, przyjemny Noodler's Kiowa Pecan - miałem dawno temy, dobrze go wspominam, dość ciemny, ale lekko czerwonawy, o ile dobrze pamiętam Kaweco Caramel Brown - ciemny, przyzwoity, solidny brąz - ale też niczym szczególnym się nie wyróżnia Diamine - duży wybór, ciekawe i na ogół bardzo dobrze cieniujące atramenty, niedrogie. Moja ulubiona marka. Triple Chocolate i Chocolate Brown (wcale długo u mnie nie sechł) - w typie kasztanowym, idące ku czerwieniom, ciemne, nawet bardzo. W podobnym typie Macassar, trochę też Espresso (lekko podszyty szarością, fioletem). Sunburst Tobacco i Desert Burst bardzo do siebie zbliżone to brązy z odcieniami pomarańczowym i sepią, raczej ciepłe, dobrze cieniujące. Golden-Brown niedokładnie pamiętam, ale prezentował się inaczej niż w internecie. Może Cię zainteresować GIngerbread, dość ciemny, czysty odcień brązu, trochę słabo jednak cieniuje. Mój ulubiony to Sepia, ale on to raczej jasny brąz, choć w mokrych piórach pokazuje, do jak ciemnych tonów może zejść; pięknie nasycony. Moje ulubione brązy: zielono-brązowe-złote: tu polecam głównie Diamine Wagner (w niezbyt mokrych piórach więcej w nim zielonego, w mokrzejszych brązowego; podszyte złotym), Sailor Studio 970 - podobne cechy, ale nieco inny (więcej złotego), bardzo ciekawy i zmienny, świetnie cieniuje, ale cholera b. droga. Iroshizuku Ina Ho jakoś blado przy nich wyglądał, nie zrobił na mnie wrażenia. Sailor Rikuy Cha w moich mokrych piórach - niemal czarny. J. Herbin Lie de The - znany i ceniony, niska cena, ale moim zdaniem kapryśny jeśli idzie o cieniowanie. W suchszych dobrze cieniuje, ale nie będzie zbyt ciemnych, w mokrych wystarczająco ciemny, ale cieniowanie kiepskie. Inkebara Deer Brown: podobny trochę do KWZ Stare Złoto, lecz: ciemniejszy, lepiej nasycony, lepiej cieniuje, wręcz doskonale. Mój ulubiony brąz, ale to jednak nie jest brąz czysty, lecz zielonkawy. Polecam dwa ostatnie.
  22. Maże się nie tylko w wodzie, ale też niestety pod dłonią po wyschnięciu. Mimo to warto od czasu do czasu zalać nim grubsze pióro, bo to piękny, oryginalny kolor.
  23. Napisałem kiedyś (całkiem niedawno) do f-Pen z zapytaniem o pewien atrament. Odpowiedzi doczekałem się po jakimś tygodniu, ale zawierała ona informację, że sprawdzą. Gdy po kolejnym tygodniu (i kolejnym mailu ode mnie) nie doczekałem się odpowiedzi, kupiłem atrament gdzie indziej. Tym bardziej dwutygodniowe milczenie w sprawie reklamacji to nie jest poważne traktowanie klienta. A to, że sklep mały, prowadzony przez pasjonatów, niczego nie zmienia, przeciwnie, człowiek po takim sklepie spodziewa się większej troski o interes i klienta.
×
×
  • Utwórz nowe...