Watermany to moje pierwsze pióra "poważne". Zawsze jakiegoś miałam, nawet w prehistorycznych czasach, gdy zadowalałam się posiadaniem JEDNEGO pióra. Gdy kilka lat temu kupiłam pierwszego staruszka, przez przypadek (a może nie ma przypadków, może to moja podświadomość), był to Waterman 52, a tak naprawdę 54 ze stalówką nr 2. Lubię je, cenię, nawet niewyględne, ubogie modele "za grosze" miewają stalówki godne mistrzostwa świata.
Oto mój najnowszy nabytek:
Stalówka dla marudnych
Klips pozwala dość dokładnie datować pióro. Na późniejszych (zdaje się po 1927r.?) data patentu zniknęła z klipsa.