Skocz do zawartości

tom_ek

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1456
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez tom_ek

  1. No właśnie, takich kłopotów, jak pisałem, nie miałem w Preppy (a przynajmniej nie pamiętam, żebym miał), które ma specyficzną sekcję i spływak. Natomiast w klasycznych ED szczelności w sekcji brak, z prostej przyczyny. Otwór w sekcji ma okrągłe przewiercenie, ale wciska się weń okrągły spływak, na którym siedzi jeszcze blaszka - i ten łuk blaszki sprawia, że otwór spływaka nie obejmuje ściśle całego zespołu spływak - stalówka. Średnica sekcji jest ciut większa od średnicy spływaka, inaczej nie wszedłby on w sekcję wraz ze stalówką. W tulejkach Jowo i Bocka są dodatkowe wydrążenia na stalówkę, natomiast w sekcjach prostych, klasycznych ED, ze spływakiem na wcisk - brak ich, siłą rzeczy więc nieszczelności muszą wystąpić. Takich wydrążeń brak też, o ile dobrze pamiętam, w tulejach chińskich.
  2. Zgadzam się z Tobą, ale nie tylko doskonalenie piór, czy tylko pewnych ich elementów, doprowadziło do zmian, o których piszesz, o jednym jeszcze trzeba pamiętać - o pieniądzach. Konwertery są tanie. Albo inaczej - bardziej opłaca się je kupić, niż produkować własne systemy napełniania. Dziś rola producenta piór ogranicza się w wielu przypadkach do zrobienia obudowy, reszta, to, co najważniejsze, to, co pisze, jest dostarczana przez kogo innego. Bo też najtaniej wyprodukować obudowę, natomiast wnętrzności, spływak, stalówki - wymagają dodatkowych maszyn, pracy, specjalistów... Same koszty. Co najgorsze ta unifikacja dotyczy również stalówek. Ilu jeszcze zostało wytwórców piór, którzy sami robią stalówki? Właściwie to wciąż trochę ich jest, ale większością są firmy zaopatrujące się u Jowo, Bocka itp. I wszystko pisze tak samo, na jedno kopyto właśnie, nudno. Bo jeśli nawet człowiek ma trochę szczęścia i trafi mu się stalówka bez problemów (niedrapiąca, nie sucha, nieprzerywająca...), to będzie to stalówka poprawna - i tyle. Bez wyrazu, bez charakteru, nudna. Dlatego wolę stare pióra lub choćby indyjskie blaszki, nie są zbyt ładne, nie są maślane, za to są charakterne i dają o wiele więcej frajdy z pisania.
  3. W zasadzie nic dodać, nic ująć, może tylko to, że jednak i te współczesne, z tulejkami, również mogą wylewać, zdarzało mi się to w piórze Franklin-Christoph, ale tylko przy niektórych atramentach. Kiedyś pogardzałem konwerterami, wydawały mi się takie zwyczajne i nijakie, by nie rzec byle jakie, w porównaniu z wyrafinowanymi i zaawansowanymi technicznie pistonami lub vacumaticami, nawet ED wydawały mi się szlachetniejszym typem pióra. A dziś doceniam konwertery za ich wygodę i praktyczność, zwłaszcza jeśli się często zmienia atramenty. Niektóre lever fillery muszę płukać po 2-3 dni, a konwerter to na ogół kwestia minut. Na ogół, bo trafiają się wyjątkowo upierdliwe atramenty, zwłaszcza te z połyskiem, na szczęście wiele konwerterów można rozkręcić (pytanie tylko, ile takich rozkręceń konwerter zniesie, zanim się ten lichy plastikowy gwint rozleci).
  4. Przeciwnie, on ma olbrzymią (jak na pióro) pojemność.
  5. Więc szczelina w trzpieniu, przez którą dostaje się atrament, jest chyba na tyle niewielka, że blokuje to swobodniejsze wypływanie atramentu spowodowane jego ubywaniem. Tak myślę. W każdym razie nie jest to klasyczny ED.
  6. Na pewno. Zwłaszcza tak duża komora w korpusie powinna sprawiać kłopoty. Ale tu chyba przeciwdziała coś w konstrukcji pióra. Stalówka i spływak są w tzw. housingu, czyli w tulejce wkręcanej do sekcji? Tulejka kończy się cienkim trzpieniem, na który nasadza się nabój/konwerter?
  7. Dotąd myślałem, że (w większym lub mniejszym stopniu) tak. Ale jak widać nie. Wypisujesz cały atrament do końca bez takich kłopotów? Jakie to konkretnie pióro?
  8. Dzięki Panowie za garść porad, może przetestuję, a może jednak pióro sprzedam, bo ogarnął mnie ostatnio jakiś piórowo-atramentowo-papierowy przesyt i niechciej...
  9. Czołem, mniej więcej. Także ebonitowy, ale w odróżnieniu od spływaka FPR rowek węższy, mniej nacięć i nie dochodzą do samego kanaliku. Myślisz o żyłce? Czy to nie Ty mi kiedyś o niej pisałeś? Dodam jeszcze, że ten sam problem jest przy współczesnych spływakach plastikowych jak Jowo lub te, które powszechnie występują w chińczykach, a więc z licznymi i głębokimi "skrzydełkami". W zasadzie chyba tylko przy Preppy nie było takiego ściekania, ale może mnie pamięć zawodzi. Przy czym Preppy z natury suche, a i spływak oraz jego mocowanie specyficzne.
  10. Tak, trochę się z optymizmem pospieszyłem albo po prostu był zbyt duży. Gdy atramentu ubyło do 1/4, może 1/5, pióro znowu zaczęło bardzo mokro pisać. Ale nie wylewało. Więc trytytka bardzo pomaga, ale nie wyklucza zupełnie problemu z przepływem. Jest mimo wszystko zdecydowanie lepiej, bo przy połowie zbiornika (a u mnie też mniej więcej przy takim stanie pojawiają się kłopoty) pisze bardzo fajnie, natomiast miałem nadzieje, że będzie tak pisać niemal do wyczerpania atramentu. Testuje teraz z innym atramentem, zobaczymy, jak będzie, ale coś mi mówi, że podobnie. To prawda, że problem nasila się przy dłuższym pisaniu, gdy dłoń ogrzewa pióro i atrament (wyższa temperatura - większy przepływ). A pistony nawet z mniejszą pojemnością mogą się zachowywać podobnie. FPR Guru to malutkie (ale bardzo fajne) pióro. Co prawda nie ścieka z niego, ale w miarę upływu atramentu pisze coraz bardziej mokro. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, bo lubiłem baaaaardzo mokre pióra, wiele atramentów pokazuje wówczas bardzo piękne, głębokie oblicze. Z drugiej jednak strony zabijają one cieniowanie, więc teraz wolę pióra bardzo mokre. Tak sobie myślę, że w przypadku ED problem może by zniknął, gdyby korpus nie był wydrążony tak szeroko, lecz na średnicę np. naboju.
  11. To prawda, Fire & Ice też ma tego ognia tyle, co kot napłakał. A na zdjęciach w internecie - przeciwnie (może są na nich pierwsze partie atramentu, gdy połysku było dużo).
  12. U Noodlersa to normalka, American Aristocracy występuje (występował?) w trzech postaciach i człowiek nie wiedział, która mu się trafi. Czasem producenci sami nie widzą, co robią. Chertreuse Ostera to dziwaczny atrament, na początku myślałem, że przeszedł jakąś reformulację i zmienił kolor, bo stare notatki nim robione miały kolor brązowy, a z nowej butelki pisał na zielono. Skontaktowałem się w tej sprawie z Pure Pens, w którym atrament kupiłem, oni skontaktowali się z p. Robertem, ten zaś odpisał, że poszczególne partie mogą się nieco różnić, ale to kolor należący zdecydowanie do grupy atramentów zielonych. A prawda jest taka, że Chartreuse, choć nie jest atramentem galusowym, przez jakiś czas po użyciu jest oliwkowozielony, ale już po kilku, kilkunastu godzinach zmienia się w musztardowy brąz, zieleń znika zupełnie.
  13. Penman to kolejny klasyk, znany mi tylko ze zdjęć (swoją drogą ciekawe, dlaczego producenci wycofują cenione, bardzo popularne, a przez to dochodowe atramenty. Inny przykład to Dark Lilac. Czy z przyczyn obiektywnych, bo np. niedostępny jest jakiś składnik wykorzystywany do ich produkcji, czy też chodzi o coś innego?). Ja często z notatek zapisywanych w zeszycie korzystam w pracy, trzymam w dłoniach, wertuję i siłą rzeczy rozmazują mi się notatki zapisywane "sheenami". Dlatego, choć je lubię, drażnią mnie, podobnie jak konieczność dłuższego niż zwykle mycia pióra. Ale cenię je, bo jeśli dodatkowo dobrze cieniują, to wyglądają na trójkolorowe.
  14. OK, trochę nadużyłem znaczenia kapilarności, bo atrament nie ucieka od spływaka w górę, ale jednak natężeniu ulega cecha decydująca dla zjawiska kapilarności, a więc przyciąganie cieczy. Trytytka to dodatkowe powierzchnie przyciągające atrament, "przytrzymujące" go i hamujące jego obfite wypływanie na spływak.
  15. Atramenty z drobinkami dobrze wyglądają w postaci kleksów, maziaków wacikami, ewentualnie w piórach typu Parallel. W codziennym użytkowaniu, w zwykłym piórze - "szału nie ma". Drobinki leniwe, osiadają na ściankach konwertera i w żeberkach spływaka, spływać nie chcą, trzeba piórem wstrząsać. Z "sheenami" z kolei jest ten kłopot, że większość z nich bardzo łatwo się rozmazuje. Po drugie wiele z nich trudno z pióra wypędzić. Ale piórom krzywdy żadnej nie robią, są bezpieczne. Co drugi niebieski ma więcej lub mniej czerwonego połysku, nawet z Watermana Inspired Blue można w mokrym piórze czerwień wycisnąć. Bezpiecznym, bo dość łatwym do wypłukania, nie rozmazującym się zanadto a mocno połyskującym atarmentem jest klasyk od Diamine, czyli Majesty Blue (tyle że ten odcień niebieskiego taki nudny). Inny klasyk (choć to stosunkowo "młody" atrament) to Organics Studio Nitrogen, nawet tani, ale do kupienia tylko za granicą i to nie od ręki. Zamiast niego można kupić (również niedrogo, w Polsce) Diamine Jack Frost, są niemal nie do odróżnienia, z tym że Diamine ma właśnie te niepożądane cechy "sheenów".
  16. Są pióra z dodatkowym, zapasowym zbiorniczkiem atramentu, umieszczonym gdzieś w sekcji, niestety nie pamiętam, jakie to pióra, i raczej na pewno wykorzystują inny system. Regulację przepływu mają też pióra próżniowe typu TWSBI VAC. I tak, i nie, bo to się właśnie przekłada na zwiększenie kapilarności w komorze korpusu. Uwierz mi, że to nie zawsze przy ED wystarcza.
  17. Jakaś jest, lecz niewielka. Po wypisaniu ok. połowy zbiorniczka każdy atrament wcześniej czy później zacznie ściekać i skapywać ze spływaka.
  18. Bardzo lubię swoją indyjską Asę Genius - za materiał, formę, stalówkę i wygodę pisania. Ma jedną wadę, to eyedropper. Wynikające z takiej konstrukcji kłopoty z przepływem sprawiły, że ostatnio zacząłem rozważać sprzedaż tego pióra. Ale wystarczyło trochę pomyśleć i chyba udało mi się znaleźć sposób na zahamowanie przepływu (jeśli ktokolwiek miał do czynienia z ED, ten wie, że wraz z ubywaniem atramentu z korpusu zmieniają się oddziaływania kapilarne, atrament płynie coraz żwawiej, aż w końcu pióro wylewa i sadzi kleksy). Rozwiązanie jest banalnie proste, trzeba włożyć w korpus jakiś odpowiednio szeroki "pręcik", żeby zwiększyć kapilarność komory z atramentem i spowolnić, przyhamować jego wypływanie na spływak. Użyłem do tego opaski uciskowej (trytytki), tej jej części z "oczkiem", przy czym oczko ustawione jest w pozycji do dołu, a więc w kierunku spływaka. Przycięte to jest na wymiar komory korpusu, coby nie latało w środku i nie wydawało drażniących dźwięków. Testowałem wczoraj co jakiś czas przez cały dzień i póki co jest lepiej niż dobrze. Jeszcze przed tym pióro pisało bardzo mokro, atrament zaczął już ściekać po stalówce, obecnie atramentu jest w korpusie jeszcze mniej, a pióro zachowuje się kulturalnie, jest wciąż mokro (jak lubię), ale nie za mokro. W zasadzie rozwiązanie jest banalne i pewnie większość użytkowników ED już na nie wpadła, jeśli jednak nie, warto przetestować u siebie.
  19. Wahl Eversharp Doric Skyliner z regulowaną stalówką, szaro-złoty jak na zdjęciu niżej, ewentualnie niebiesko-czerwony. Choć czarne ze "spiralką" też ładne. To ze zdjęć sprzedało się na Allegro jakieś 2 lata temu (przegapiłem aukcję) za około połowę ceny, którą zwykle trzeba z nie zapłacić.
  20. Nie wiedziałem, ale takiej odpowiedzi się spodziewałem. To prawda. Ale pióro, które najbardziej chciałbym mieć (i mam nadzieję kiedyś kupię, choć nie są łatwe do znalezienia), jest co prawda stare, ale kolorowe i nie klasyczne w formie.
  21. Twórca pióra jest członkiem naszego Forum (@mihauk), już nieaktywnym, choć odezwał się tutaj jakiś miesiąc temu. Również tutaj pokazywał swoje pierwsze prace, m.in. w wątkach: Początkowo pracował również na Rangach właśnie, których fabryczkę zresztą odwiedził, i bardzo dobrze je oceniał: Ciekawy i zdolny człowiek. A co do pióra - kupione na grupie FB, prawda? Długo tam "wisiało". Odczucia mam jednak podobne jak @nilfein, nie mój typ, mnie się urushi, a tym bardziej maki-e kojarzą jakoś tak odpustowo, bazarowo... Ale czego oczekiwać po człowieku, dla którego szczytem piórowej estetyki są czarne, toporne pisadła w rodzaju Sheaffera flat topa
  22. Krótko i pewnie nie tak, jak się spodziewałeś. Jeśli priorytetem jest wytrzymałość, to chyba jednak metalowe. Padło już parę propozycji, jest jeszcze Karas (ale chyba przekracza budżet). Istotnych różnic między różnymi metalowymi w tym przedziale cenowym raczej nie będzie. Więc brać to, które odpowiada wielkością i ciężarem i się podoba. Konwerter rozkręcany dobry jest wówczas, gdy się używa "farbujących" atramentów - bywają trudne do wypłukania, barwiące atramenty, głównie niebieskie, fiolety, te z połyskiem. Nie trzeba wówczas odmaczać konwertera przez długi czas i często wymieniać wodę, lecz wystarczy przelać wszystkie elementy wodą. Kłopot jest taki, że z czasem plastikowy gwint może się wyrobić. Radziłbym jednak jak i moi poprzednicy - wybrać pióro, które się podoba, i dbać o nie. Jasne, zdarzają się wypadki, ale może się też zdarzyć, że zgubisz pióro "pancerne" (to też swego rodzaju wypadek) - i trzeba będzie kupić nowe. Zresztą wiele piór plastikowych dużo zniesie, choćby najtańsze Kaweco Sport czy Preppy. Wrzucisz do plecaka, do kieszeni, upadnie na podłogę - może się trochę porysuje, ale nie połamie. Jak nie będziesz nim rzucał o drzewa, będzie ok Zresztą na metalowych też będą oznaki złego traktowania. ED odradzam, chyba że piszesz jednym atramentem. Rzecz w tym, że gdy atramentu jest w piórze mniej niż połowa, zaczyna podawać za dużo atramentu, ostatecznie zaś sadzi kleksy i wylewa, trzeba więc dbać o to, żeby atramentu było w piórze stale stosunkowo dużo. Jak ktoś lubi często zmieniać atramenty, to nie jest to najlepszy wybór. Pióra z gumką nie są takie złe, pewnie, że czasem trzeba ją wymienić, ale przecież nie co roku. I nie jest to trudne ani kosztowne zadanie. Fleksy bardzo lubię, ale wolę gwoździe, dają lepszą kontrolę pisania.
  23. Owszem, nawet bardzo ciężko, głównie dlatego, że piszesz chaotycznie, niejasno i ze sprzecznościami. Poza tym, jak zakładasz wątek i w pierwszym wpisie wyłuszczasz, jakiego pióra poszukujesz, to rób to w sposób wyczerpujący, nie dziel na części, będzie łatwiej pomóc. Tak, wiem. Natomiast ty chyba nie zrozumiałeś, że mam na myśli standardy stalówek i spływaków. Może zmieni się w przyszłości średnica i nie będzie już piątek i szóstek? A może nie, ale np. Bock opracuje nowe spływaki, do których obecne stalówki nie będą pasować, bo będą inaczej wyprofilowane? Podam ci inny przykład. Załóżmy, że parę lat temu kupiłeś Kaweco, Conklina, Leonardo albo Italixa. Zniszczyłeś stalówkę i chcesz nową. I co? Kłopot, bo ci producenci piór zmienili dostawcę i obecnie mają stalówki Jowo. Owszem, można kupić standardowego Bocka, ale nie każdy się takim rozwiązaniem zadowoli, bo jednak chce mieć logo producenta pióra na stalówce. Albo, jak w przypadku Italica, tzw. customowego stuba czy italica, a to już nie wchodzi w grę, bo customowy stub Jowo nie będzie pasować do unitu Bocka. Nie wiem wprawdzie, co to ameba (czy to ja jestem ta ameba, jednokomórkowiec?), ale tak, proszę Pana, rozumiem, że to się odnosi do stalówek, przecież sam tam piszę o stalówkach właśnie, więc jak mam nie rozumieć. Ale może jednak nie rozumiem tego, co sam napisałem? To możliwe, bo należę do tego pokolenia edukacyjnego, które nie musiało się na maturze wykazywać umiejętnością czytania ze zrozumieniem. A czy tobie nie chodziło aby o to, że chcesz pióro, które od momentu kupienia będzie hulać jak należy, bez żadnych serwisów (jak w przypadku piór starych)? Czyli takie, w którym niczego nie trzeba będzie zmieniać, poprawiać, odsyłać? Albo może ja na serio niczego już nie rozumiem. No to przeczytaj, co wcześniej napisałem o Italixach, Conklinach itd. I co, czar prysł, nieprawdaż? Po pierwsze dziękuję za komplement. Po drugie nie wiem, po co mam wskazywać, skoro to był aspekt przez ciebie zignorowany. Ale po trzecie - nie ma sprawy, skoro sobie życzysz. Inaczej (łatwiej lub trudniej) czyści się tłokowce zupełnie rozbieralne i takie które się nie rozbierają w całości, inaczej ED, inaczej (najłatwiej) z unitami typu Bock i Jowo oraz rozkręcanymi konwerterami, jeszcze inaczej z konwerterami, które się nie rozkręcają. I jeszcze inaczej próżniowe. Aha, bywają jeszcze pióra, w których tuleja jest wklejona w sekcję, ale między nie przedostaje się atrament, bardzo trudno się go pozbyć. Przykłady piór tych typów (wszystkie w twoim budżecie): FPR Guru, Noodlers Konrad, Asa Genius lub Asa Maya, dowolne Kaweco na konwerter lub Conklin Duragraph, Kaigelu 316, TWSBI Vac 700R, TWSBI Vac Mini, Opus 88. Ujmę to tak: dobieram pióro pod własne upodobania, a nie zmieniam ich ze względu na pióro. Ale wiesz co, może rzeczywiście powinienem zacząć lubić suche pióra z grubymi stalówkami lub drapiącymi, bo współcześnie (czy jak to napisałeś wyżej - ówcześnie) nie robi się stalówek cienkich, a przy tym gładkich i mokrych. Dzięki za zdjęcie klapek z oczu mistrzu. Słuchaj, a może sam się do tej rady zastosuj? Nie szukaj pióra wytrzymałego, zdejmij klapki i dostrzeż urok piór plastikowych, kruchych, delikatnych... Więc w czym problem? Zrób to, co już trzykrotnie radziłem, kup dowolne metalowe pióro. To stwierdzenie najlepiej odzwierciedla twój poziom dyskusji. Pierwsza część z błędami, bez interpunkcji, niejasna, a przez to niezrozumiała. Część druga to manipulacja. Bardzo cię proszę, napisz mi, które konkretnie moje słowa są zachętą do fleksa? Uogólniłeś, niezgodnie z prawdą, że nikt nie lubi gwoździ. Odpisałem, że ja je lubię i wolę nawet od fleksów. No gdzie tu jest zawarta propozycja "powinieneś kupić flex"? I jak z tobą chłopie dyskutować? A swoja drogą, co cię tak dziwi? Leworęczni nie mogą pisać fleksem? Trzeba ci wiedzieć, że nikt nie wsadza do więzienia za pisanie fleksem tak, jak się pisze zwykłym piórem. Nikt cię nie zmusza do kaligrafowania, dociskania itp. Zaletą tych stalówek jest jednak to, że nawet przy "zwykłym" pisaniu, bez żadnych starań, dają one zróżnicowaną linię, bo są na ogół miękkie i przy pewnych liniach skrzydełka otwierają się bardziej niż przy innych, np. w wielkiej literze A kreska po lewej stronie będzie cieńsza, po prawej grubsza - i to bez żadnych kaligraficznych starań; podobnie jak przy stubach czy italikach. Poza tym rzuć okiem do internetu a przekonasz się, że leworęczni również kaligrafują fleksami. Tylko widzisz, trzeba wykazać się pewną wiedzą i doświadczeniem, a w przypadku ich braku pokorą, a nie obśmiewać pomysł, który zresztą wyszedł od Ciebie samego, nie ode mnie.
  24. Jeśli metal Delike jest taki, jak akryl Delike, to odradzam - akrylowe Delike wygięło mi się w ciepłej (nie gorącej wodzie).
×
×
  • Utwórz nowe...