Raport z pola bitwy #1:
Rozdzieliłem, co nie było sklejone.
Metalowe elementy skuwki - do galwanizacji.
Skuwka pęknięta w dwóch miejscach - do klejenia.
Korek oddzielony od mechanizmu i wrzucony do parafiny, może się zregeneruje.
Spływak wybity, przepuszczony przez ultradźwięki.
Pokrętło tłoka niedemontowalne, tłok trzeba zaimpregnować, nasmarować i poskładać przed klejeniem.
Korpus i sekcja jak widać. Waham się pomiędzy klejem celuloidowym a takim jednym niedawnym wynalazkiem (nie mam celuloidu w kolorze okienka, ale jest ubytek materiału, czymś będę musiał wypełnić).
Stalówka po krótkiej kuracji odmładzającej płótnem micromesh 12.000 i pastą polerską. Rozumiem miłośników patyny, ale ja lubię widzieć grawer.
Działania opcjonalne na później:
- pomalowanie korpusu na czarno (chyba się nie zdecyduję, ostatnio "demonstratory" są w cenie),
- usunięcie graweru z korpusu (też się waham, bo to prawie jak malowanie),
- wypełnienie oznaczeń złotą farbką (to zrobię na samym końcu, jeśli się uda reanimacja ),
- znalezienie nowego korpusu (mało prawdopodobne, ale...).