Skocz do zawartości

tom_ek

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1471
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez tom_ek

  1. 5 godzin temu, zami napisał:

    Jak przeglądałem Noodlersy zainteresował mnie też Noodler's Midnight Blue. Ciekawy granat (moje klimaty) i nie wykazuje zielonkawego zafarbu. Tylko z tego, co znalazłem, to maże się w wodzie.

    Maże się nie tylko w wodzie, ale też niestety pod dłonią po wyschnięciu. Mimo to warto od czasu do czasu zalać nim grubsze pióro, bo to piękny, oryginalny kolor.

  2. Napisałem kiedyś (całkiem niedawno) do f-Pen z zapytaniem o pewien atrament. Odpowiedzi doczekałem się po jakimś tygodniu, ale zawierała ona informację, że sprawdzą. Gdy po kolejnym tygodniu (i kolejnym mailu ode mnie) nie doczekałem się odpowiedzi, kupiłem atrament gdzie indziej.

    Tym bardziej dwutygodniowe milczenie w sprawie reklamacji to nie jest poważne traktowanie klienta. A to, że sklep mały, prowadzony przez pasjonatów, niczego nie zmienia, przeciwnie, człowiek po takim sklepie spodziewa się większej troski o interes i klienta.

  3. Ja też wolę tzw. flat topy, a im mniej metalu na piórze, tym lepiej. Z obłych mam tylko jedno, protoplastę cygarowatych, czyli Sheaffera Balance.

    Duragraph to bardzo, ale to bardzo wygodne pióro, aż żałuję, że swojego sprzedałem. Ale trzeba uważać, bo stalówki, zwłaszcza ze starszego okresu produkcji, robione przez Bocka, były kiepskie. Może teraz jest lepiej. Gdyby się pojawiły Duragraphy w całości czarne, pewnie bym kupił.

  4. Kolejne zakupy, atramentowe. Tego atramentu nikomu chyba przedstawiać nie trzeba:

    5641523000_1665423609.jpg

    Trudno dostępny, ale w końcu udało mi się go kupić, za trzecim razem. Jakieś dwa lata temu zamówiłem z Pure Pens, ale przesyłka zaginęła. Wysłali ponownie, ale źle zaadresowali i przesyłka została do nich zwrócona. Później długo nie był dostępny, ale niedawno znów się pojawił, więc zamówiłem, bo miałem kiedyś próbkę i wiedziałem, co to za atrament. W tym samym czasie kupiłem również Roberta Ostera Fire & Ice, po raz drugi, bo kiedyś już go miałem. Oba atramenty słyną z czerwonego połysku.

    Po raz drugi przekonałem się, że Oster jest bardzo przereklamowany. Nasycenie średnie (jeśli nie słabe), cieniowanie znikome, a ogień jest tylko w nazwie, nawet przy użyciu bardzo mokrych piór trzeba się mocno wysilić, żeby dostrzec cień połysku. Być może atrament jest po refolmulacji.

    Natomiast Nitrogen przeciwnie, jest mocno nasycony, dobrze cieniuje, a połyskuje że ho, ho, nawet w suchych piórach, a do tego prawie się nie rozmazuje, co jest nagminne dla atramentów tego typu. Słowem - pierwszy odradzam, drugi polecam.

    4226089200_1665424361.jpg

    4979963700_1665424362.jpg

    2254892800_1665424363.jpg

     

     

  5. Leuchtturm powinien się mimo wszystko nadać, tym bardziej, że zamierzasz pisać po wszystkim. Papier ma znaczenie, ale nie aż takie, żeby cały dyskomfort pisania leżał po jego stronie.

    Klerk dobrze radzi, sprawdź pod lupą, czy skrzydełka równo ułożone, połówki ziarna symetryczne.

    Stalówki F i EF lubię najbardziej. Mają one swoje ograniczenia, ale też ich szorstkość nie jest obligatoryjna, mam stalówki cieniutkie a niedrapiące. Miałem kiedyś Platinum EF, żadnego skrobania, minimalny feedback. Inna rzecz, że skrzydełka tak mocno dociśnięte, że ledwo pisało, zielony atrament zostawiał bladożółtą kreskę. Jak pisała Agnieszka, co innego feedback, a co innego skrobanie. Jeśli pisanie nie sprawia przyjemności, jeśli nie ma się ochoty sięgnąć po pióro - to nie warto się z nim męczyć. Reklamuj, wymień lub zwróć i kup inne.

    Na marginesie: mnie japońskie pióra nie przekonują wyglądem, razi mnie ich "plastikowość" i zbędne pierścienie, za to stalówki kuszą. Sailor ma w sieci opinię producenta doskonałych stalówek, jak widać jednak współczesna bylejakość producentów piór dosięgła i japońskich "rzemieślników". Przykre jest to, jak nas traktują producenci. Z jednej strony marketingowy bełkot o szlachetnych żywicach (czytaj: plastiku), ekskluzywnych przyrządach, wieloletniej tradycji i doświadczeniu, dbałości o detale, precyzji itd., z drugiej zaś szara rzeczywistość i buble (szlag mnie też trafia, jak widzę wersję pióra grubszą o milimetr, dłuższą o dwa milimetry, a droższą o paręset zł). Pół biedy, jak pióro tanie. Ale jak człowiek płaci kilka stówek, to ma prawo wymagać pióra, które nie tylko po prostu pisze, ale które dobrze pisze. Jeśli przyjemniejsze jest pisanie długopisem żelowym za kilka zł niż piórem za kilka stówek, to się człowiekowi odechciewa rozbudowywania kolekcji.

  6. @Klerk Tak, pomarańczowy spływak jest pod to pomarańczowe pióro ze zdjęcia, a czerwony pod... niebieskie Leonardo z wcześniejszego zdjęcia :)

    @derywat Nie, z tą akurat stalówką nie próbowałem. Natomiast ona sama to nie jest flex, nawet nie semi flex. Drobne zróżnicowanie linii można uzyskać, ale niewielkie, na dobrą sprawę takie samo dają niektóre zwykłe, tanie chińskie lub indyjskie (niefleksujące) stalówki. Jeśli Ci zależy, mogę jutro zrobić parę zdjęć porównawczych. No i trzeba jednak docisnąć, żeby zróżnicować linię. Kupiłem ją, bo potrzebowałem jakiejkolwiek EF #6 od Jowo, a że ta wyglądała ciekawie, mało zdobień, to się zdecydowałem na nią. Okazało się przy tym, że jest mokra, jak na EF nawet bardzo mokra, co mi odpowiada - ale to może być częściowo zasługa spływaka, oryginalnego, plastikowego, ale trochę zmodyfikowanego - pisałem o tym tutaj:

    Co innego Kanwrite ultra flex, mam ją akurat w niebieskim Leonardo, które jest na jednym ze zdjęć. W jej przypadku przy zwykłym pisaniu, bez docisku, linia ma zmienną szerokość, to bardzo wrażliwa stalówka. I ona pracuje na ebonitowym spływaku właśnie.

    @krzysztofffer Oj, na recenzje atramentów nie mam czasu (ani chęci, jeśli mam być szczery). Pióro to Scriptorium Pens Exemplar, robione na zamówienie. Pochwalę się, że twórczyni pióra tak się spodobał mój wybór materiałów, że wprowadziła to wykończenie do swojej oferty :). Pokazywałem je tutaj:

     

  7. Kupiłem w ostatnim czasie kilka rzeczy i chciałbym się podzielić opinią o nich.

    Na początek atramenty, Monteverde serii Jungle: Giraffe i Gorilla. Pierwszy w typie Diamine Ancient Copper, trochę ciemniejszy, bardzo fajnie cieniuje. Drugi to ciemny bordowy, z lekkimi tonami brązu, dla mnie rewelacyjny. Jeśli ktoś lubi ciemne czerwienie, powinien spróbować, tym bardziej, że cena przystępna i z dostępnością nie ma kłopotu.

    Druga rzecz - papier. Kupiłem niedawno parę atramentów Roberta Ostera, dołączono mi do nich niewielki notatnik z logo Ostera, prócz niego jednak zamieszczono nazwę producenta papieru i w ten sposób dowiedziałem się o istnieniu japońskiego Cosmo Air Light. Lekko kremowy, nie tak cienki, jak japończyki mają w zwyczaju (75 g), podobnie jak na innych japońskich papierach atrament pięknie się na nim prezentuje; bardzo gładki - niezwykle przyjemnie się po nim pisze. Kupię sobie chyba zeszyt.

    Stalówki Jowo i Bock od hiszpańskiego FPnibs, z otworem w kształcie serca, Jowo pozłacana. Za te przyjemności zapłaciłem, ale za darmo wygładzono mi ziarno, skutecznie, gładkie są, ale suche, Bock zaś bardzo suchy (bordowy atrament prezentuje się jak bladoróżowy). Niby obie to EF, ale mam cieniutkie a mokre stalówki. Natomiast jeśli kto szuka standardowych Bocków i Jowo, którym chciałby dodać nieco oryginalności, może się zainteresować ofertą FPnibs. Wybór opcji duży, realizacja i wysyłka szybkie, ale tanio nie jest. Wraz ze stalówkami zamówiłem ebonitowe spływaki pasujące do oryginalnych "housingów" (tulejek) Bocka i Jowo - póki co spisują się zgodnie z oczekiwaniami. Na jednym ze zdjęć jest też standardowa Jowo elastic EF. Fajna, bo mokra i nawet cienka, niestety trochę drapie.

    Gdzie indziej natomiast zamówiłem kompletne "unity" ebonitowe do Jowo i Bocka, z tym że tu trzeba użyć całego "unitu", bo same spływaki do oryginalnych, plastikowych "housingów" pasować nie będą. Jeszcze ich nie przetestowałem z atramentami, ale już wiem, że może być kłopot, stalówki wchodzą bardzo ciasno, zwłaszcza Jowo, boję się, że jak wcisnę to już na amen i będzie kłopot z jej wyjęciem.

     

    6864073600_1664446540.jpg


    2359207200_1664446542.jpg


    1717195100_1664446540.jpg


    3896591800_1664446541.jpg


    9558430100_1664446542.jpg


    1567507100_1664446543.jpg


    2131913900_1664446544.jpg


    9880499600_1664446544.jpg


    6039150700_1664446545.jpg


    3302847300_1664446546.jpg


    1208649100_1664446546.jpg

     

  8. Bez przesady, napełnianie konwertera lub tłokowca jest proste i bezpieczne, no chyba że się to robi po ciemku i po pijaku. Przecież nie wkładasz pióra wraz z palcami do kałamarza. Wkładasz pióro, kręcisz, wycierasz końcówkę sekcji wcześniej przygotowanym listkiem papieru i gotowe. W przypadku strzykawki trzeba się bawić z jej myciem i myciem igły, co mnie akurat zawsze denerwuje.

    @Karia Kup synowi konwerter, atrament i po sprawie. Ewentualnie niech ma przy sobie nabój gdyby przyszło bardzo dużo pisać, a najlepiej drugie pióro.

  9. Możesz się zainteresować piórem Leonardo Momento Zero, spełnia warunek pierwszy, powinno i drugi. Lekkie, bardzo wygodnie leży w dłoni. Skuwka zakręcana, ale tylko na jeden obrót, więc szybko się zdejmuje.

    Stalówka to Jowo, więc radziłbym rozmiar M a nie F, większe prawdopodobieństwo, że będzie gładka. I mokra na tyle, żeby cieniować, ale nie na tyle, żeby mocno strzępić na kiepskim papierze (ja mam w swoim ebonitowy spływak i stalówkę fleks, więc na czym bądź pisać się tym nie da. To znaczy da się, ale większego sensu to nie ma).

    A jeśli nie lubisz kolorowych piór, to radziłbym jak poprzednicy japończyki, zwłaszcza Sailor. Lub Pilot, Platinum (najpowszechniejszy chyba model 3776) na żywo wrażenia nie robi (no, stalówka ładna, ale reszta razi "plastikowatością").

×
×
  • Utwórz nowe...