Skocz do zawartości

Fiamat

Użytkownicy
  • Ilość treści

    318
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Fiamat

  1. Niesamowite jest dla mnie, jak różne potrafią być opinie o tym samym papierze, jak różne mamy skale odbioru parametrów jednak łatwo mierzalnych, w tym przypadku jakości papierów. O Oxfordzie mieliśmy tu na dniach dyskusję. Efekt? Ile osób, tyle opinii. Notes testowy @Juzwy (vide wątek "Kto chętny do testowania papierów") jak dotąd pokazał, że 2 na 3 (o ile się nie mylę) testerów, w tym ja, byliśmy usatysfakcjonowani Navigatorem 90g/m^2.
  2. Recenzja bardzo miła i w żadną miarą nie przypomina szkolnego lania wody. A kolor świetny. Electric DC to chyba jeden z tych Privatów, które zachowują powtarzalność koloru. Z tym ponoć bywa różnie, o czym sam się przekonałem przy Velvet Blacku.
  3. Ech, fakt. Przez chwilę unosiłem się w odmętach niepamięci odnośnie ceny Fosforów. W takim razie Gama wpisana do notesu. Może kiedyś przyjdzie jej kolej.
  4. O, dzięki. Dla mnie bardzo przydatna informacja, bo akurat mój konwerter po 6 latach zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Kaweco w przeciwieństwie do Sheaffera można rozbierać, dobrze pamiętam?
  5. Serdeczne dzięki, przednia recenzja. Czuję się zachęcony Ale z indyjskich piór bardziej kusi chyba jednak Fosfor.
  6. R&K Verdigis to chyba dobry kierunek. Rozejrzyj się też po Diaminach (np. Teal). Któryś z Iroshizuków również miał odcień pasujący do Twojego opisu. I chyba jakiś De Atramentis lub Private Reserve (sprawdź np na Abernatopen). Ciemny zielono-niebieski to określenie na tyle ogólne, że pewnie trochę się tego uzbiera...
  7. Raczej niestety serwisowaliby Ci tego Sheafferka odpłatnie. Chyba faktycznie już lepiej zainwestować w nową sekcję.
  8. Bardzo zacne. Chyba powinienem sobie w końcu odświeżyć Pelikana, bo obecnie mam jedynie Brilliant Green'a. Chyba jutro odwiedzę papierniczy
  9. Cóż, papiery ksero mają dość spory rozstrzał jakościowy, więc się nie dziwię . Na wielu da się pisać bez poważniejszych problemów.
  10. Tylko Japonia to już niestety inna półka cenowa... Z łatwo dostępnych w PL papierów w cenie akceptowalnej przy codziennym użytku ja na razie zatrzymałem się na Herlitzu.
  11. Dlatego właśnie warto najpierw kupować na próbę mniejsze notesy, jak już zauważyłeś. Też nie przepadam za Oksfordem ze względu na czas wysychania atramentu, choć używałem tych zeszytów w liceum i nie narzekałem aż tak jak Ty. Ale już np. z notesem reporterskim a'la Rhodia od Oxforda współpracowało mi się bez zarzutów.
  12. Choć nie przepadam za kolorem czerwonym to muszę przyznać, że akurat w tym wydaniu budzi mój podziw. Tylko ta nazwa tworzywa... ​
  13. Cóż, może zaryzykuj z odrobiną jakiegoś superdelikatnego atramentu typu W-man Florda Blue (czy tam Serenity Blue, zawsze się mylę, która nazwa jest tą obecną). Jeśli Ci przejdzie na drugą stronę tłoczka, to sprawa jasna a nawet wtedy krzywdy nie powinno piórku zrobić szczególnie, jeśli tam już zalega woda. Tylko lepiej niech ktoś mądrzejszy ode mnie skomentuje, czy to nie jest aby poroniony pomysł.
  14. Stalówka stalowa w Studio to ta sama, którą Lamy używa w większości swoich modeli (jest też wersja ze złotą stalówką 14k), w tym Al-Star. Lamy ma własny standard naboi. Co do ergonomii- na forum jest co najmniej jedna obszerna recenzja tego pióra autorstwa @zmechu, o ile mnie pamięć nie myli. Wszystkie produkowane kolory są widoczne na stronie producenta.
  15. Oj tam, spokojnie. Przecież nic się nie stało Gdyby nie te przebicia, to nie stosowałbym tak skrupulatnie tego śliniaczka. Mi one szczególnie nie przeszkadzały, bo jeszcze z czasów szkolnych jestem przyzwyczajony do tanich papierów.
  16. ... a jeśli jednak nie, to bez obaw. Złocenie łatwo schodzi ze stalówek (choć jednak zwykle wtedy, kiedy tego nie chcesz) . Tak na poważnie-zawsze możesz spolerować.
  17. Tak swoją drogą, to z HP mam pewien dylemat. Sprawdzałem w Sieci ceny i dostępność poszczególnych papierów i okazało się, że pod banderą HP produkowanych jest od groma i jeszcze ciut-ciut papierów w pełnej gamie cenowej. Podejrzewam, że w Notesie zawarty jest ten, którego cena wynosi około 19 zł za ryzę. Dla porównania Pollux kosztuje ok. 13 zł/ryza. Z innej beczki i dla zainteresowanych: ciekawe rezultaty osiąga się dzieląc gramaturę papieru przez wynik standardowego testu gwiaździstego. Oczywiście, im mniej tym lepiej. Wychodzi prosty wskaźnik zdolności papieru do przebijania. Ma tą wadę, że niestety zależy od użytej aparatury piórowo-atramentowej (ma też inne rozliczne wady, ale cicho-sza, bo się wyda). Podaję bardziej w formie ciekawostki, jeśli ktoś lubi parametry.
  18. Dzięki. Nie spodziewałem się, że się komukolwiek spodoba. Nabrałem niesamowitego szacunku do @VojtasaK podczas pisania ostatniego punktu mojego testu. Ja miałem zaledwie 7 piór i atramentów a i tak w połowie czułem, jak odpada mi nadgarstek. Ty miałeś tych kompletów 17...
  19. Wyjęcie spływaka z Sheaffera Intensity graniczy z cudem a i tak cierpią jego wymęczone żeberka. Podejrzewam, że w większości piór tej firmy z podobnej półki cenowej będzie tak samo. Da się natomiast wyjąć samą stalówkę, jak już zaznaczył @Karwak.
  20. Moje testy dobiegły końca. Poniżej konglomerat mini-recenzji oraz wynurzeń własnych. Miało być technicznie i precyzyjnie, ale same testy zabrały mi tyle czasu, że nie dam rady napisać obiektywnych i rzeczowych opinii. Chciałem opisać i zinterpretować praktycznie każde przebicie i strzępienie danego papieru, lecz choć nie zrobię tego jawnie, to zapewniam, że poniższy tekst powstał do dłuższej analizie pod lupą wszystkich zalet i skaz papieru. Z góry przepraszam za ewentualny nadmiar zbędnych słów i ich niecelny dobór, ale atrament już mi się wylewa uszami po tych testach Sam notes został już świetnie, krótko i treściwie opisany przez kolegę @VojtasaK. Nie mam w tym zakresie nic do dodania poza tym, że zdążyły się już pojawić symptomy zużycia: wyklejka oraz przednia część okładki wykazują niechęć do pozostania w bliskiej relacji z grzbietem notesu. Taki stan rzeczy najpewniej zawdzięczamy naszym kochanym pośrednikom (poczta, InPost i inne monstra), gdyż niestety obserwuję to już od pierwszego dnia mojej styczności z notesem. Metodologia Powierzchnię danych mi stron poświęciłem na sześć testów. Celem uchronienia kart następnych testerów przed reminiscencjami przebitego atramentu stosowałem śliniaczek z dwóch-trzech kartek typu ksero. Poniżej krótkie elaboraty z cyklu „Rozprawa o metodzie”. 1. Atramenty IG Jest ich pięciu. Wszystkie pochodzą ze stajni KWZ Ink. Zależało mi na tym, by sprawdzić zdolność poszczególnych papierów do realizacji spektrum tej szczególnej grupy atramentów. Format: Nazwa; zamalowany prostokącik; szlaczek do oceny cieniowania, kratka do oceny przebicia i strzępienia przy silnym stawianiu kresek; „oczko” ukazujące uproszczone spektrum odcieni atramentu („źrenica”: 3 przejścia, „górne rzęsy”: 2 przejścia, „dolne rzęsy”: 1 przejście). 2. Atrament pigmentowy W tym przypadku nie spodziewałem się znaczących różnic. Na każdym papierze skreślałem kilka słów Sailorem Kiwa-Guro z użyciem Lamy Safari z blaszką F i sprawdzałem czas schnięcia. Jako że moje Safari usiłuje konkurować z wodospadem Salto Angel i podaje atrament jak szalone, to nawet rzeczony pigmentowiec osiąga zawrotne czasy schnięcia. 3. Test szklanego piórka Siostro, skalpel! Szklane piórko J. Herbina było moją tajną superbronią w tym teście. Przed rozpoczęciem masakry przywitałem jeszcze moje piórko z papierem ściernym, by zapewnić mu niezrównaną ostrość. Efekt? Na 10 torturowanych mamy 9 ofiar. Dla zintensyfikowania wrażeń wykorzystałem napalm typu KWZ Ink Aztec Gold. Ten atrament rozpływa się po papierach niczym ciocia nad umiejętnościami średnio uzdolnionego bratanka. Dobrze zaostrzone i barbarzyńsko dociskane do papieru szklane piórko rozcina powierzchnię papieru i pozwala atramentowi radośnie rozlewać się po strukturze kartki w całej jej grubości, wykorzystując zjawiska włoskowate, kapilarne, siły adhezji i co tam jeszcze Nauka nie wymyśliła. Test ten w brutalny sposób sprawdza, jaka jest jakość struktury papieru wewnątrz kartki a nie tylko samej jej powierzchni. 4. Test gwiaździsty Pod tą nazwą kryje się stawianie kresek krzyżujących się w (circa about) jednym punkcie i obserwacja, kiedy wystąpią pierwsze symptomy strzępienia papieru (nie chodzi o „strzępienie” tekstu, lecz faktyczne rozwarstwianie się papieru) oraz przebijania. Do tego testu wykorzystałem Sheaffera Intensity ze stalówką F zatankowanego Private Reserve Ebony Purple. Zwykle stosuję ten test w dwóch wariantach: suchym oraz mokrym. W wersji suchej czekam za każdym razem, aż wyschnie kreska n-ta zanim postawię kreskę (n+1)-szą. Ma to na celu symulowanie nanoszenia poprawek na tekst po upływie jakiegoś czasu od napisania tekstu pierwotnego. Okazało się jednak, że wybrany przeze mnie zestaw pióro+atrament tak dobrze radził sobie w tej kategorii, że po 2 podejściu zrezygnowałem z jego kontynuowania. Wersja mokra jest standardową wersją testu gwiaździstego. Jak łatwo się domyślić, stawiamy w nich od razu całe gwiazdki, co świetnie symuluje skreślenia, natychmiastowe wnoszenie poprawek i podobne piórowe czynności typowe dla piszącego. Stosowałem też zmodyfikowaną, bardziej wymagającą dla papieru wersję testu mokrego. Ogólnie rzecz biorąc różnica polega na tym, że w wersji typowej kreski krzyżują się w połowie, czyli w miejscu gdzie z racji cieniowania są one mniej wilgotne. Wersja zmodyfikowana polega na konstruowaniu wielokątów w taki sposób, by w punktach skrzyżowania kresek (wierzchołkach figury) swój bieg kończyła liczba kresek odpowiadająca indeksowi wierzchołka pomniejszonemu o jeden. W ten sposób każdy wierzchołek dostaje o jeden więcej od poprzednika najwilgotniejszych fragmentów kresek. Przykładowo: w wierzchołku 2 kończy się jedna kreska, natomiast w trzecim- dwie. Gwiazdki, w których występowały pierwsze oznaki przebicia i/lub strzępienia podkreślałem falowaną linią, natomiast gwiazdkę ostatecznego przebicia papieru i/lub silnego strzępienia otaczałem kółkiem. Gwiazdki otoczone kółkiem stanowią ostateczny wynik testu. Format zapisu wyniku testu: test standardowy/test zmodyfikowany 5. Krople atramentów Miały za zadanie sprawdzić zdolność papieru do zachowywania połysku atramentów oraz jego chłonność. Ponadto stanowiły ostateczny test odporności na przebijanie. Stosowałem następujące atramenty: PR Ebony Purple; KWZI Azure #5; Diamine Ancient Copper; KWZI Menthol Green; KWZI Orange (non-IG). 6. Próbki pisma Format tego testu pozwoliłem sobie podkraść bez pytania od @VojtasaK. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, Szanowny Kolego Papiery podzieliłem na trzy kategorie: poważne, niepoważne i kartony. Poważne to te, do których podchodzę z szacunkiem tak, jak producent w moim mniemaniu podszedł do klienta produkując dany papier. Niepoważne… cóż. Jak łatwo się domyślić nie mam zamiaru brać ich na poważnie jako papierów o przeznaczeniu piśmienniczym. Kartony to kartony. Mają w sobie tyle gracji co atak dywizji pancernej i nie nadają się (uogólniając) do codziennego użytku z racji swojej grubości, dlatego dostają osobną kategorię. Zaczniemy tym razem od czarnych koni a skończymy na osłach tego wyścigu. Kategoria: Poważne Clairefontaine Triomphe 90 g/m2 linia Jest to moim zdaniem najlepszy papier z całej stawki. Pozwolę sobie stwierdzić, że Clairefontaine pobiła nawet swą francuską siostrę Rhodię a ja wcale nie mam jej tego za złe. Na ślepo miziałem obie kartki sprawdzając ich fakturę i sztywność; porównując całokształt wrażeń. Klara jest równie aksamitna w dotyku co Rhodia, lecz jest jednocześnie nieznacznie, choć odczuwalnie sztywniejsza. Żadna z nich nie jest w stanie „haratnąć” macanta brzegiem kartki, lecz Rhodia sprawia momentami wrażenie aż zbyt giętkiej. Clairefontaine Triomphe okazała się również najdoskonalej oddawać spektrum barw wszystkich atramentów. Problematyczny dla większości papierów Aztec Gold (często zbyt mocno dominuje w nim zgniłozielona nuta) na Clairefontaine stanowi doskonały odcień… no, Aztec Golda (wybaczcie, ciężko jest opisać kolor tego inkaustu). Ebony Purple natomiast nawet ze znacznej odległości prezentuje ciemnofioletową barwę gencjany a nie czerni, jak to ma często miejsce w jego przypadku (głównie w cienkich lub mokrych stalówkach). Papier ten uzyskał najlepszy wynik w teście gwiaździstym: 7/6 (test standardowy/test zmodyfikowany). Wytrzymał nawet krople atramentów, nieznacznie tylko przebijając na Azure #5. Prześwitywanie jest jak najbardziej obecne, lecz mniejsze niż innych papierów o porównywalnej gramaturze (Rhodia na identycznym poziomie). Test szklanego piórka zdał koncertowo, będąc JEDYNYM papierem w stawce, który zupełnie nie przebił na drugą stronę kartki podczas rzeczonego testu. Strzępienie Azteca w tym teście również oceniam jako najmniejsze, co świadczy o jednolitej, zwartej i uporządkowanej, słowem: doskonałej strukturze tego papieru. Połysk atramentów obecny w nagłówkach pisanych Azure #5 (co ciekawe- kleks nie ma połysku) oraz kleksach PR Ebony Purple (bogaty, zielony połysk) i Diamine Ancient Copper (srebrzysty połysk w najciemniejszych obszarach kleksa). Wyszło przydługo, lecz Clairefontaine Triomphe zasługiwało na to. Szczerze polecam ten papier, gdyż ma doskonałe właściwości. Pisanie po jego satynowej powierzchni było niesamowicie przyjemne nawet drapiącym zwykle Pilotem 78G, natomiast z wyrobioną stalówką Sheaffera doświadczenia te stawały się wręcz ekstatyczne. Rhodia Dotpad 80 g/m2 kropki Ogólnie rzecz biorąc, gdybym nie miał przyjemności obcowania z Clairefontaine opisanym powyżej stwierdziłbym, że Rhodia jest papierem doskonałym. Nadal jestem bliski tego stwierdzenia, co z pewnością nie zdziwi nikogo, kto z tym papierem miał do czynienia. Stalówki suną po nim gładko jak marzenia, prześwity są w najgorszym razie akceptowalne, atramenty połyskują znienacka z kartki tu i tam. Do czego się więc mogę przyczepić? Cóż, Rhodia słabo radzi sobie z atramentami żelazowo-galusowymi. Pod względem technicznym jest wciąż nienagannie, lecz cieniowania praktycznie nie ma. Francuski papier w grochy wyraźnie wypośrodkowuje odcień atramentów IG. Ach, byłbym zapomniał. Test gwiaździsty: 5,5/5 (w teście standardowym strzępienie przy gwiazdce nr. 5; przebicie przy 6). Test szklanego piórka: lekkie, prawie że zaniedbywalne przebicia; strzępienie porównywalne do Clairefontaine (pod lupą zauważalna różnica na niekorzyść Rhodii). Navigator 90 g/m2 Jest to naprawdę przyjemny papier. Chyba jedyny spoza wielkiego rodzeństwa z Francji opisanego powyżej, który daje tak przyjemne uczucie gładkości podczas pisania. Co prawda spłaszcza barwę niektórych atramentów i wykazuje (często na tych samych atramentach) lekkie strzępienie, lecz nie powoduje to jakiegokolwiek dyskomfortu w użytkowaniu tego papieru z piórami wiecznymi. Mam taki wniosek płynący z poprzedniego zdania: gorzej radzi sobie z mokrymi atramentami (u mnie: Azure #5). Test gwiaździsty: 5/4 (w pierwszej kategorii strzępienie na 4 przebicie na 6 gwiazdce); Test szklanego piórka: strzępienie niewielkie jak na moje szklane narzędzie mordu, niektóre wyrazy miejscami przebiły na drugą stronę. Ballet Premier 80 g/m2 Jest to papier typu ksero, który w kwestii użytku z piórami wiecznymi wybija się ponad przeciętną w porównaniu z wieloma papierami tego typu. O połysku można co prawda zapomnieć, lecz podstawowe parametry jak prześwitywanie, przebijanie czy cieniowanie (atramentów non-IG) są akceptowalne. Na upartego mógłbym przyczepić się do strzępienia, ale jest ono i tak lepsze niż niektórych papierów ksero (abstrahując już nawet od tego notesu), więc odpuszczę. Test gwiaździsty: 5/4; Test szklanego piórka: strzępienie dość wysokie (zauważalne gołym okiem bez przysuwania kartki do twarzy), niektóre wyrazy przebiły na drugą stronę. HP 80 g/m2 Dla wielu z Was będzie zapewne zaskoczeniem, że umieściłem ten papier wśród poważnych. Też się sobie dziwię. Jest to typowy papier ksero, na którym atramenty strzępią, przebijają, prześwitują, robią fikołki i wyczyniają cuda. Ale widzicie- na tym papierze da się pisać cienkimi (nie lejącymi) lub suchymi stalówkami. Wtedy strzępienie staje się akceptowalne. HP wyznacza dla mnie dolny próg akceptacji papieru do użytku z piórem wiecznym. Jest typowym papierem ksero, lecz to właśnie przez pryzmat bycia takim papierem go oceniam. Został stworzony do drukarek, lecz z piórami wiecznymi od biedy daje sobie radę. Test gwiaździsty: 4/4 (w pierwszej kategorii strzępienie na 3 i przebicie na 5 gwiazdce). Test szklanego piórka: strzępi i przebija, nie ma przebacz. Praktycznie wszystkie wyrazy przebiły na drugą stronę. Kategoria: Kartony Mondi Color Copy 160 g/m2 Kiedy otworzyłem notes na jego stronie po raz pierwszy, Mondi Color Copy zerkał na mnie nieśmiałym spojrzeniem szczeniaczka skulonego w (nomen omen) kartonie wystawionym gdzieś na skraju ruchliwego chodnika podczas deszczu. Do tej pory niewiele się zmieniło. Patrzę na tą kulkę futra, teraz przemoczoną zdrowym, czystym warszawskim deszczem typu Diamine Ancient Copper i jakoś tak dostrzegam w tej kupce nieszczęścia przyszłego labradora. Strzępi toto niemożebnie, połysku za grosz, cieniowanie takie sobie. Ale powiem szczerze, że sam proces pisania to czysta przyjemność. Stalówka sunie gładko, z cichym szumem charakterystycznym dla grubszych papierów. Przebijania brak, częściowo nie wytrzymał wyłącznie potrójnego kleksa Ebony Purple, jaki mi się „przypadkiem” chlapnął z pipety (no i oczywiście testu gwiaździstego, ale to jest osobna sprawa). Jeśli ktoś potrzebuje takiej gramatury do pióra wiecznego, to Mondi może się spodobać. Test gwiaździsty: 9/- (zabrakło mi samozaparcia, by ten wielokąt rysować. Przepraszam.). Piórko szklane: strzępi jak stąd do Krakowa, lecz nic nie przebiło, nie uświadczysz nawet prześwitów. Pozwolę sobie wysnuć wniosek, że pod wysokiej jakości, zbitą powierzchnią (swoistą cienką „błonką”) kryje się papierowa gąbka. Antalis Image Impact 160 g/m2 Gdy sunę palcami po tych kartach, wyczuwam wyraźnie w na opuszkach jakby „piaszczystą” fakturę tego papieru. Podczas pisania piórem jest to przyjemne uczucie lekkiego oporu w żadnym razie niezwiązanego z „wtapianiem” się stalówki w rozmiękający papier (chyba, że pisać naprawdę powoli). Strzępienie nieco słabsze niż w Mondi, lecz nadal bardzo wyraźne. Skąd zatem niższa od Mondi ocena? Ten papier chłonie atrament jak, excusez-moi, student wódkę. Przebiło wszystkie 5 kleksów, z czego 3 naprawdę epicko. Test gwiaździsty to jakaś porażka. Ten papier zupełnie nie zachowuje się jakby miał gramaturę rzędu 160. Test gwiaździsty: 6,5/6. Test szklanego piórka: tutaj akurat jest nawet lepiej niż w Mondi. O przebiciu można zapomnieć, strzępienie również niższe. Stawiam tezę, że papier ma bardziej jednolitą niż Mondi strukturę, co zresztą sugeruje mi również jego faktura. Kategoria: Niepoważne Navigator 100 g/m2 Był to drugi papier, co do którego przynależności gatunkowej (poważne-niepoważne) miałem (i nadal mam) problem. Ostatecznie stwierdziłem jednak, że skoro przegrywa ze swoim bratem o gramaturze 90, to nie ma przebacz. Co zabawne, w parametrach wypada minimalnie lepiej od swojego lżejszego kolegi, lecz wrażenia podczas pisania przemawiały na jego niekorzyść i to ostatecznie nimi postanowiłem się kierować. Po Navigatorze 100 nie pisze się już tak gładko. Moje doznania były w tym wymiarze neutralne- „papier jak papier” myślałem sobie skrobiąc szlaczki gładką stalówką mojego Al-Stara. Test gwiaździsty: 5/5. Test szklanego piórka: strzępienie słabo widoczne gołym okiem, miejscami atrament w większym czy mniejszym stopniu przebił się na drugą stronę. W zasadzie gdyby nie Navigator 90, uznałbym setkę za papier poważny. Pol Jet 90 g/m2 Cóż, gdyby nie strzępienie, potraktowałbym ten papier tak jak HP. Ale znów- jest to papier o podwyższonej gramaturze więc nie będę akceptował parametrów jak w słabym ksero. Prześwity są wręcz wzruszające, odporność na przebicia natomiast daje radę. Wrażenia z pisania miałem wątłe- papier zdawał się radośnie rozmiękać pod ziarnem stalówki co nie przekładało się bynajmniej na komfortowe prowadzenie pióra. Test gwiaździsty: 5/4 (w pierwszej kategorii strzępienie na 4 przebicie na 6 gwiazdce); Test szklanego piórka: strzępienie jak marzenie, Aztec Gold bajecznie zabarwił włókna wokół konturu tekstu i to nawet w najbardziej sucho i delikatnie napisanych miejscach. Tekst można praktycznie bez problemu odczytać z drugiej strony. Pol lux 80 g/m2 Jest to prawdziwy osioł tego wyścigu- papier tak beznadziejny, że można by stworzyć na ten temat wielotomowe dzieło. Po przyłożeniu doń pióra kartka jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamienia się w błoto a samo pisanie przywodzi mi na myśl obraz Eskimosów próbujących podbić Australię na psich zaprzęgach saniowych. Test gwiaździsty: 3/3(w pierwszej kategorii strzępienie na 2 przebicie na 4 gwiazdce). Jeśli komuś się zdaje, że nie ma tragedii to chciałbym wspomnieć, że podczas przeprowadzania tego testu miałem ochotę od razu przyznać 0,5/0,5, gdyż samo stawianie kresek było tak niekomfortowe. Test szklanego piórka: sugeruję forumową składkę dla wszystkich powodzian, jakimi stali się moi sąsiedzi po przeprowadzeniu testu szklanego piórka na tym papierze. Strzępienie osiągnęło nieomal taki poziom, na którym atrament wypływa z kartki i zalewa cały blok mieszkalny. W zasadzie nie ma znaczenia, po której stronie kartki zapisuje się tekst, gdyż bez problemu można go odczytać z obu stron. Jest to ponadto jedyny papier, na jakim strzępił nawet pigmentowy Sailor Kiwa-Guro (!). Proszę Państwa, ja rozumiem że to jest papier ksero, ale bądźmy poważni. Po luksusowym Polu nie da się pisać czymkolwiek, co zwilża celulozę. Stworzyłem krótką listę [animacja rozwijanego zwoju o bliżej nieokreślonej długości] czynności, do których ten papier się nadaje i tych niekoniecznie rozsądnych. Papier Pol lux nadaje się do: + podpierania chybotliwych stołków (jest tani) + składania samolocików BHP (są bezpieczne, gdyż w zetknięciu z czymkolwiek momentalnie miękną) + podpisywania cyrografów z diabłem (dokument ulegnie dezintegracji nim rogaty upomni się o swoje) + ćwiczenia wyginania przedmiotów spojrzeniem (niczym Neo w Matrixie, tylko ta kartka w przeciwieństwie do łyżki nie potrzebuje w tym celu nawet obserwatora o twardym spojrzeniu) + sabotowania Rosyjskich archiwów + pisania ołówkiem o miękkości rzędu 20 B (żeby nie trzeba było mocno przyciskać) + drukarek laserowych (do atramentowych poleciłbym coś pewniejszego) Papier Pol lux kategorycznie NIE nadaje się do: - robienia łódeczek - trwałego origami - pisania piórem wiecznym Na pocieszenie dodam, że po długotrwałych i żmudnych poszukiwaniach udało mi się odnaleźć w domu papier o gorszych właściwościach piśmienniczych: . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Choć i tak w przeciwieństwie do PolLux'a spełnia on swoją rolę. Wszystkich, którzy przetrwali do końca tego tekstu szczerze podziwiam a tym, co czytali wybiórczo (lub nie czytali wcale) gratuluję zaoszczędzonego czasu. Notes niniejszym rozpoczyna swą wędrówkę do poważnego i poważanego testera @visvamitry. Z pozdrowieniami, Fiamat
×
×
  • Utwórz nowe...