Od tygodnia nie rozstaję się z zachwycającym, słownie: zachwycającym, atramentem KWZ Ink Sheen Machine. Tego nie da się opisać, to trzeba zalać i popisać. Ma wady, ale każdy jakieś ma, a z zalet, przepiekny, opalizujący kolor. W rozproszonym świetle jest skromnym granatem, ale jak ma promień, to pokazuje tajemnicę. Czuję, że wypiszę butelkę do dna. Ostatni raz zachwycił mnie tak Parker Penman, ale to już historia. Nie chcę popadać w przesadę, ale może być to atrament kultowy, niech tylko ludzie go bliżej poznają.
Ps. zalany został do LAMY Al-Star ze stalówką M.