Skocz do zawartości

Kleks

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1460
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kleks

  1. To zależy, czy też dostali Krówkę...
  2. Zapytam o to tutaj, dobry Człowieku na wagarach, bo może się komuś przyda i taka informacja. Czy ten Twój programik nadawałby się do katalogowania książek? Bo kiedyś (jak miałem Windę 3.11) była kartoteka, a później już jej nie było. Nowe programy "Cardfile" mnie drażnią. Myślisz, że ten collector notepad byłby dobry? A może masz coś innego, co pasowałoby do książek?
  3. No ja mam kilka naprawdę soczyście piszących piór i tak jak napisał Kolega przebywający tu na wagarach, muszę poczekać nawet pół minuty, zanim odwrócę kartkę w zeszycie. Co zrobić? Taka rzyć...
  4. Mam kilka takich butelków. Umieszczałem w nich swoje eksperymenta z mieszaniem...
  5. No to, jak mawiają starożytni Rosjanie - Congratulations! Ale ja w innej sprawie. Chwaliłeś się, że używałeś rapidografów (jakieś półwiecze temu), to może wiesz, czym wymyć zaschnięty tusz? Dodam, że zaschnięty... Jakieś 30 lat temu. Otóż nabyłem na targu zestaw Rotringa i dwa są nie używane, a w trzecim (0,5) jakiś cymbał zostawił tusz. W internetach doradzają spirytus, ale nie działa. Moczyłem toto w izopropanolu chyba z miesiąc. Nic. Później kolejny miesiąc w benzynie ekstrakcyjnej. Nic. No przecież do nitro nie wrzucę, bo mi się ten plastik rozpuści. No i co byś zrobił? Tylko nie mów, że wyrzucił i kupił nowy
  6. Może w tej sytuacji lepiej by było atramentu? Zwłaszcza że wódki ostatnio nie piję, bo zaczęła mi szkodzić
  7. No spojrzałem. A, bo żeś mnie zmylił Dziadu. Napisałeś, że "do pióra tego nie wleję" i myślałem, że dlatego, bo obraziłeś się na brzydką butelkę... I znów się zapatrzyłem na te Twoje malunki...
  8. Iii tam zaraz zdumienie. U mnie na wsi jest taki duży sklep, ze wszystkim. Niby że Art&Craft, ale możesz kupić w nim i worki na śmieci i domestos i ziemię do kwiatków. A także grabie i młotek. Tapety i żarówki też. W zasadzie to oprócz jedzenia (chyba że słodycze traktujemy jako jedzenie), niewiele jest rzeczy na tym bożym Świecie, których w onym sklepie nie ma. Otóż w dziale "kaligrafia" wisi całe mnóstwo zestawów do kaligrafii, jednak monopolistą w tej dziedzinie wydaje się firma Manuscript. Podobnie jak w świecie żarcia dla kotów Whiskas. Zestawów owych jest całe mnóstwo, jednak uważny klient dostrzeże, iż jest to tylko kilkanaście stalówek, kilka obsadek i dwa rodzaje korpusów. Do tego jeden nabój, pomnożony przez pięć kolorów i voila! Dowolnie składając do kupy te parę komponentów i ubierając to w różniste opakowania, mamy do wyboru nieograniczoną liczbę kombinacji. Widać więc, że firma zatrudnia łebskich gości, którzy spędzają całe dnie na układaniu pasjansa na firmowym kompie i przy okazji, wymyślają, jak jeszcze więcej sprzedać, ale żeby się za bardzo nie narobić. Dlatego nabyli za wielką wodą (nie za tą, za jeszcze większą) wagon plastikowych buteleczek, które wyglądają jak "idź stąd i nie wracaj", rozcieńczyli posiadany atrament jakimś smołopochodnym paskudztwem i oto teraz każden Jaś i każda Małgosia mogą się cieszyć posiadaniem kompletnego zestawu do kari... klali... kanili... Cholera! No do ozdobnego pisania. Skończyłem. P. S. Znaczy firma ta sama, ale atrament jakby inny.
  9. Ale zaraz zaraz... Jedyny ink Manuscripta, jaki znam, to jest ten ink... I doprawdy, nie mógłbym mu nic zarzucić. Powiem więcej, jest to ink o zdecydowanie wspaniałych właściwościach, być może najlepszy w moich zbiorach. Mam sepię, czerwony i czarny, a jest jeszcze zielony i niebieski. I kupiłem go właśnie dlatego, że był w zestawie z piórami do kaligrafii, tejże samej firmy, w jakichś wyglądających na podłe, nabojach a jak zacząłem nim pisać, to aż musiałem przerwać i się wódki napić. Bo dech mi zaparło z wrażenia i byłbym się cholera udusił. Pytanie, czy to jest ten sam atrament i ta sama firma... Eee... Chyba jednak nie ta sama. Na tym jest wyraźnie napisane - Fountain Pen Ink... Ano, już nie te oczy panie dobrodzieju... Hyhy
  10. Nie, no ależ skąd? Kto by się tam przytulał do atramentu. Ale jakby Ci nie były potrzebne...
  11. Z tym - Made in Austria - to prawdopodobnie przyzwyczajenie jeszcze z czasów Adolfa H. My wiemy, że on był "Made in Austria", ale większość ludzi na świecie jest przekonana, że był właśnie Niemcem. Skoro to "oszustwo" zadziałało w tę stronę, to może i nazad. Co do samego atramentu, to najbardziej zbliżonym kolorem, jaki mam, wydaje się Dark Lilac Lamy, czyli też niemiecki. Czyżby ten Lilac to było to samo, pół na pół z woda? Piękny zaiste, ale do dłuższego pisania bym go chyba nie polubił. No żarówa jest... Ale że Ci się tak chce (w tym wieku) rysować te strony ręcznie...
  12. No totyż właśnie nie pasowało mi na Twoje... A jeśli chodzi o atramet, to owszem, biję się w pierś grzeszną mą. Po prostu kolor mnie tak się spodobał, że pogrążon w jego kontemplacyji, zapomniałem przeczytać opis...
  13. No faktycznie, o tej imprezie nie wiedziałem. W sumie to nic dziwnego, bo Aleksander Grin to niby pisarz rosyjski, więc i jego twórczość jest najbardziej znana w Rosji. Choć... Niby. Jego matka była Rosjanką, ale ojciec polskim zesłańcem. Wiadomo, swój chłop... A skąd Ty masz młody Człowieku, takie ładne zdjęcie?
  14. Powiem Ci, że dotknąłeś czułej struny, bo akurat opowieść o Kapitanie Grayu, który przez przypadek usłyszał o "obłąkanej" Assol i postanowił spełnić jej marzenie, to moja ukochana historia, znajdująca się w pierwszej dziesiątce wszystkich historii Świata. Tylko że ja mam książkę, a film... Nawet nie wiedziałem, że był nakręcony. I nie wiem, czy to właśnie w filmie tak wszystko pokręcili, czy po prostu masz sklerozę i nie pamiętasz. W każdym razie uprościłeś tą piękną opowieść tak genialnie, że aż jestem pełen podziwu. Generalnie jest ważne to, jak umarła matka Assol. Otóż umarła z choroby i z głodu, ale wcześniej błagała jednego bogatego człowieka w wiosce, by pożyczył jej trochę pieniędzy, przynajmniej do powrotu męża z rejsu. Ten jednak zażądał, żeby mu uległa. Odmówiła i wkrótce zmarła bez pomocy. Później jakoś tak się zdarzyło, że ten człowiek tonął, a ojciec Assol stał na brzegu i patrzył. Patrzył w milczeniu i ani drgnął. Gdy tamten łajdak zaczął go błagać. wykrzyczał tylko jedno zdanie - Ona też ciebie błagała... Łajdak (jak to zwykle z łajdakami bywa) jednak nie utonął, ale tak się wściekł na starego marynarza, że wkrótce zabiła go apopleksja. I wtedy cała wieś odwróciła się od wdowca i jego córki. Zostali osądzeni i skazani jako niegodni tej "świętej" społeczności i musieli od tej pory żyć poza nią. On był wrogiem, a z jego córki zrobiono wariatkę. Oczywiście nikomu nawet nie przyszło do głowy, że ten bogaty łajdak był łajdakiem i że to przez jego bezwzględność i brak litości mała Assol została półsierotą. To wszystko jest genialnie opowiedziane. Ludzki fałsz, okrucieństwo i wszelkie inne "zalety" są pokazane tak prosto i tak bez ogródek, a jednocześnie tak błyskotliwie obnażone i sprowadzone do żałosnej śmieszności, że czytając, człowiek co chwilę zaciska pięści i wzrusza się do łez, na przemian, by na końcu poczuć się lepszym, a przynajmniej chcieć zrobić coś, by naprawdę się stać lepszym. A atrament (i sposób jego pokazania) świetny. P.S. Napisałeś, że film pamiętają tylko najstarsi Userzy... No to ja ze swoją książką jestem i tak najstarszy, smarkacze...
  15. Zazdrośnik... Tylko ciekawe, czemu się mówi "Szkocka"
  16. Ten Sherwood z czasem stał się jakby trochę wpadający w morski. Śmiałem się, że mam Lamy Petrol (którego nie można było dostać w butelce) i zielony w jednym. Ale z czasem stał się bardziej morski, jak zielony i teraz... Kiedyś Wam pokażę. A muszę Ci powiedzieć, zgryźliwy Tetryku, że Topaz, któren się właśnie odezwał, to jest bardzo porządny gość. Sprezentował mi kiedyś jedno pióro, które darzyłem sentymentem jeszcze z dzieciństwa (czyli w ubiegłej erze geologicznej) i nawet mi go przysłał do Szkocji!
  17. A wydawało mi się, że masz 330. No cóż, skleroza. Taaa, u mnie też wichury, śnieg, grad i deszcz. Wszystko jest w tym kraju.
  18. Masz na myśli ten zielony marmurkowy papier? No dobra. Poznaję. Ursus C-330. Jak mógłbym nie poznać tego traktora... Też spała snem zimowem?
  19. Tyż mom ten ink. Jeden z moich ulubionych. Ale co ciekawe, on po jakimś czasie zmienia kolor Na lepsiejszy...
  20. Grubo ma być. Wymiarowo to Wam nie powiem, bo jak głosi stare ludowe przysłowie - Emka emce nierówna. Ale takie cieniutkie jak igła, to się nadaje do robienia ściągawków. Ideałem stalówki piszącej cienko, ale grubo, czyli tak jak trza, to są stare Hero 616. Oszywiście, jak się trafi oryginalny dobry egzemplarz. No i Lamy. Ihaaa!
  21. Kolor ciekawy, atrament (jeśli Ci wierzyć, a ja wierzę) też niczego sobie, ale z tym ścięciem na kant... To taki sympatyczny łit matetindowy Zresztą od dawna ma to Waterman we flaszencyach swych.
  22. Wszystko pięknie ładnie, to przyjemnie mieć coś, co jest starsze nawet od mojej ciotki, ale pióra z drzewna mają jedną wadę. Otóż jego nie można za bardzo pocieniać przy toczeniu, bo weźmnie i pęknie. Dlatego korpus musi mieć pewną grubość, a to z kolei wymusza dziwny kształt. Na przykład duży przeskok średnicy z sekcji na resztę. Nie trzymałem, ale wiem, że źle by mi się tym pisało. Jeśli facet jest elastyczny i ma inne rodzaje, to spoko. Gorzej, jeśli wszystkie mają podobny próg. Ja wolałbym mieć ładny stołowy kałamarz zrobiony właśnie z takiego Irish Bog Oak
  23. A skolko hał macz ten piór dębowy kosztuje? Bo ja tam się najarałem na Parkera Duofolda Centennial, ale drogi jest. Swego czasu jeszcze chodziło za mną jakieś stare angielskie celuloidowe ustrojstwo, ale jak zobaczyłemżem na ceny (nawet bralem udział w kilku licytacjach), to mnie spodnie opadli. Nie stać mnie. Z drugiej strony... Zrujnowałem się jednak na dwa pióra (to bylo dawno i jak jeszcze żona nie wiedziała o moim hobby), o których marzyłem i obydwa mnie rozczarowały. Może więc lepiej, że mnie nie stać? A na dziewczyny to i ja wolę popatrzeć. Ech, niektóre to mają te stalówki...
  24. No ale widzę, że Kolega tu trochę konfabuluje. Bo niby, że pióra Go nie interesują, a tu co zdjęcie, to inne pióro widzę. To lamy AlStar, to znów jakieś Jinhao (czy co to jest). Czy Ty aby nie kolekcjonujesz i piór po cichu? No bo chyba nie wypożyczasz ino do zdjęcia
  25. Ale czy ja powiedziałem, że myślenie o dupach (zwłaszcza rudych) jest złe? Też bym chętnie jakąś pooglądał...
×
×
  • Utwórz nowe...