Skocz do zawartości

Kleks

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1460
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kleks

  1. Zgadzam się, że drogo. Diamine Autumn Oak wygląda bardzo podobnie, a ma dużo rozsądniejszą cenę. A mogę Wam zdradzić tajemnicę, że mieszając właśnie Autumn Oak z Oxblood (też Diamine), można uzyskać wiele ciekawych odcieni pomarańczu. Taki jak ten, też...
  2. Imponujący zestaw A czy mógłbyś opisać powyższe zdjęcie (specjalnie dla mnie) jakie po kolei to są pisadła?
  3. Ja mam z piętnaście butelek Diamine (głównie niebieskie i burgundy), z pięć Watermanów, tyleż Manuscriptów, cztery R&K, dwa Pelikany, dwa Parkery i chyba jakieś Lamy. Dark Lilac w nabojach i kompletnie beznadziejny Blue w butelce. Ach, bym był zapomniał o dwóch Koh-i-Noorach. Niebieskim i czarnym. I również czarny japoński Sailor, który miał być wodoodporny (nadawać się do współpracy z akwarelami), a okazał się najbardziej gównianym atramentem, jaki kiedykolwiek miałem. Rozmazuje się nawet po 2143532455555364 sekundach i to na absolutnie każdym papierze. No i to by było tyle...
  4. No cóż... Turkusowy Test jak zwykle w wykonaniu Visvamitry, wyczerpująco oddaje charakter atramentu, ale sam atrament... Nie jestem na nie, ale chyba musiałbym go wypróbować organoleptycznie.
  5. Myślałem raczej o porównaniu z farbą (np. olejną). Czasem zacznie się tworzyć coś w rodzaju kożucha i jeśli wymieszać odpowiednio wcześnie, to się rozpuści. Chyba że zaschnie na amen. Atrament jednak też bym cały wyrzucił. Aż muszę pooglądać moje wszystkie buteleczki...
  6. Ja też się zastanawiałem, czy skoro coś takiego się wytrąciło z roztworu (którym jest atrament), to może dałoby się (przez energiczne mieszanie, czy "roztrzepanie") rozpuścić z powrotem
  7. No tak, ale u jednych jest to niebieski, a u innych liliowy (jak bez). No to komu wierzyć? Oczywiście, zamierzam kupić próbkę, ale... Alrun, nie musisz mi przywalać... Moje zdjęcia niekoniecznie są idealne... Nigdy nie twierdziłem, że są... Jak zrobię, to się pochwa-lę
  8. No i popatrzcie na test ljasinskiego (kartki też są wyraźnie purpurowe, co spowodowało, że atrament wygląda, jak różowo-fioletowy), a później na to, co był łaskaw pokazać Mateusz. Kartki na zdjęciach Mateusza są białe. I atramnt też wydaje się bardziej "niebieski". Jakkolwiek dałbym tutaj pierwsze miejsce w odwzorowaniu kolorów, właśnie Mateuszowi, to uważam, że właśnie szlag trafił ideę recenzowania atramentów. Co użytkownik, to inny kolor. Przecież to nie ma sensu...
  9. Hero, wiem o tym Jak wchodziły LCD (nazywane jeszcze wtedy "plazmami"), to ja miałem 24 calowe kineskopowe monstrum Samsunga, które zajmowało całe biurko i ważyło chyba ze 40 kilo, ale gdy postawiłem przy nim monitor LCD, to po prostu miałem wrażenie, że jest zepsuty. Fakty są takie, że rozpiętość tonalna monitorów CRT jest około 4 razy większa, niż LCD, rozdzielczość (przy tych samych wymiarach) też, o odwzorowaniu barw nie wspominając. Niestety musiały odejść do lamusa i trzeba się z tym pogodzić. Ja jeszcze pamiętam półki sklepowe z rzędami "kineskopów" (to nie było tak bardzo dawno), młodsze pokolenie już tego pamiętać nie będzie. Najmłodsze, być może nie będzie wiedziało, co to jest telewizor...
  10. A porównajcie go sobie z Dark Forrest Diamine
  11. Tak, ale powiedziałem też, że wady monitorów nie są dziś takie znowu wielkie jak kiedyś (chyba że ktoś ma 20-letniego rupiecia) i przeciętni użytkownicy mają mniej więcej poprawne ustawienia. A podciągając barwy, nie kompensuję tak bardzo wad monitora, jak raczej wady oświetlenia (zbyt żółte od żarówki, albo od innego przypadkowego źródła światła) w momencie fotografowania. Najlepszym dowodem są zdjęcia, które daję do wywołania (w trzech różnych firmach) i zawsze są takie same, jakie miałem na monitorze. Generalnie chodziło mi o to, co zwykle, żeby nie robić z tematu niepotrzebnego zagadnienia, tylko używać sposobów najprostszych. Zawsze to lepiej, niż nie robić nic, prawda?
  12. Och mistrzu! Nawet sobie nie wyobrażasz, jak czekałem na taki wpis, jak twój! To dłuższa historia, ale postaram się ją streścić w paru zdaniach... Otóż będąc 6 - 7 latkiem, czyli jakieś 38 - 39 lat temu, idąc do szkoły, dostałem od mojego starszego kuzyna pióro na naboje. To było dla mnie niesamowite przeżycie i bardzo polubiłem pisanie piórem. Niestety brałem go do szkoły (wbrew zakazom nauczycielki) i ktoś mi go ukradł... Jakiś czas temu zacząłem go szukać. Niestety pamiętałem tylko jego wygląd, a nazwa kompletnie wyleciała mi z głowy. Przekopałem internet, polskie i zagraniczne strony, wzdłuż i w szerz. Napisałem (tu na forum) kilka razy i nic. Null. Nothing... Dopiero jeden z Kolegów zasugerował mi, że to mogło być włoskie pióro o nazwie Walker. Był nawet tak miły, że ofiarował mi jedno i to dokładnie w takim kolorze, jaki miałem, czyli niebieskie. Byłem przeszczęśliwy, ale coś mi jednak nie pasowało. Jakieś detale, no i wygląd skuwki. Poza tym, te pióra występowały u nas tylko w jednym wzorze, a pamiętam, że mój kuzyn też sobie je sprawił, ale nie takie jak moje, tylko czerwone i właśnie z taką prążkowaną skuwką. Nazwa też mi nie pasowała, ale cóż... Minęło prawie 40 lat, mogłem zapomnieć... I nagle twój wpis wszystko mi przypomniał! I wygląd i nazwę i kraj pochodzenia! Bo byłem prawie pewien, że to nie było włoskie, tylko wschodnioniemieckie! Nadal jestem wdzięczny Topazowi za prezent (liczy się przede wszystkim intencja i fakt, że cieszyłem się wtedy jak dziecko), Oczywiście Walker ma u mnie dożywotnie miejsce w piórniku, ale to Heiko z NRD jest tym piórem, które miałem idąc do szkoły i muszę go zdobyć, choćby nie wiem co. Dziękuję Wam obydwóm.
  13. Ja widziałem takie na jamnikach mojej sąsiadki. Proporcje zresztą podobne...
  14. To pozwólcie jeszcze na słowo od bidnego chłopa z dziury zabitej dechami,który nie zna się kompletnie na tym wszystkim, ale bardzo się stara, żeby jego zdjęcia były jak najmniej denerwujące przy oglądaniu... Jak obrabiam zdjęcia (a zapewniam, że każde wymaga obróbki. Nie ma tak, żeby od razu po zrobieniu nadawało się do pokazania), to robię tak, żeby było dobre przynajmniej "na oko". Oczywiście wzoruję się na bieli (jakiejś białej kartce, albo koszuli), ale przykładam też do monitora próbkę pisma i staram się, żeby atrament i papier na nim wyglądał mniej więcej tak samo, jak na próbce. Oczywiście najlepiej robić to w świetle dziennym, ale niekoniecznie. Jeśli monitor nie jest starym kineskopowym pudłem o przekątnej 14 cali i pochodzi z nieco młodszej epoki, niż komputery z procesorem 386, to zazwyczaj odwzorowuje kolory prawidłowo. Domyślne ustawienia w zupełności wystarczają, no i trzeba pamiętać, że większość użytkowników, to nie graficy, ani fotoedytorzy, tylko zwykli ludzie, którzy też mają domyślne ustawienia, bo albo nie potrafią tego wszystkiego skonfigurować, albo im się zwyczajnie nie chce. Mnie też się nie chce. A nawet jakby mi się chciało,to innym może się nie chcieć i wtedy moje perfekcyjne ustawienia niczego nie polepszą u innych. Zresztą przekłamania koloru biorą się przede wszystkim z niewłaściwego oświetlenia przy samym fotografowaniu. Z tego też powodu używam lampy błyskowej. Dlatego uważam, że metoda porównywania "na oko" próbki pisma i tego, co widzimy na monitorze jest najprostsza i daje stosunkowo dobre wyniki. Najsensowniejsze rozwiązanie w tej kwestii (to z szarą, albo białą kartką w kadrze) zaproponował właśnie Patefonik. I każdy może to zrobić, nawet jak mu się nie chce. A piana (jak już kiedyś wspominałem) bierze się stąd, że ludzie za bardzo chcą przekonać innych do swojego zdania. Mówiąc prosto, chcieliby, żeby wszyscy myśleli tak samo Ale akurat tej uwagi nie bierzcie serio.
  15. No i wiaderko z butelki, a więc przeźroczyste (żeby nie wylać "dziecka" z kąpielą) Cóż... Chcąc, czy nie, stałeś się specjalistą
  16. No to jest szansa, że jest to oryginał. Szansa, a nie pewność. Na twoim miejscu pokazałbym to pióro jakiemuś specjaliście, który się zna. Może w sklepie z piórami Montblanc? Niestety ja nie jestem specjalistą, a pióro być może ma jakieś cechy (numer fabryczny, znak firmowy), które umożliwiają jego identyfikację. Mając (potencjalnie) tak drogie pióro, nie polegał bym na domysłach. Można sobie narobić kłopotów. Sprawdziłbym autentyczność, żeby mieć 100% pewności.
  17. Jeśli jest to ta krótka część korpusu z tyłu (przeciwny koniec do stalówki), to nie powinna się odkręcić całkowicie. Odkręcasz ją tak daleko jak się da, następnie wkładasz pióro do butelki z atramentem (tak, żeby cała stalówka była zanurzona) i powoli przykręcasz (w prawo oczywiście). Po przykręceniu do końca pióro powinno być napełnione atramentem. Możesz dla pewności (po wyjęciu pióra z butelki i osuszeniu chusteczką higieniczną) znów trochę odkręcić. Jeśli atrament zacznie wtedy wyciekać ze stalówki, to jest wszystko w porządku. Być może pióro wygląda na falsyfikat (jeśli rzeczywiście nim nie jest), ponieważ jest bardzo zniszczone. Jest też drugi (nieco drastyczny) sposób sprawdzenia oryginalności. Jeśli to MB, ma złotą stalówkę, a ta "srebrna część" to platerowanie platyną. Jeśli to "chińczyk, to stalówka jest stalowa, a "złota część" jest napylona czymś w rodzaju złotej farby. Wystarczy potrzeć micromeshem (tym najgładszym pilniczkiem do polerowania paznokci), a "złoto" zlezie.
  18. Tak dla pewności, otwierasz? Znaczy odkręcasz skuwkę? Czy napełniasz (pobierasz atrament), kręcąc tą częścią z tyłu korpusu? Pytam z czystej ciekawości, ponieważ to naprawdę istotne. Visvamitra ma rację twierdząc, że to najprostszy sposób odróżnienia podróbki od oryginału. A to, że dobrze znasz osobę, od której dostałeś pióro, o niczym nie świadczy. Ta osoba też mogła nie wiedzieć, że ma falsyfikat. A dla mnie (na pierwszy rzut oka) to wygląda na falsyfikat.
  19. Tak mi przemknęło przez głowę, czy aby nie wypompować wody ze studzienki. Okazuje się, że "wybrać wiaderkiem zrobionym z butelki po Coli" też można Jednak Polacy to pomysłowy naród. Gratuluję odzyskania. Też bym się cieszył, jak nie wiem co.
  20. Och... Gdy pomyślę o tych wszystkich rzeczach, które kupiłem w ten sposób... Była ich zdecydowana większość. Ale to z wiekiem przechodzi.
  21. Lamy Al-Star bardzo dobry pomysł. Midori TN... Hmmm... Myślę, że podoba Ci się ta skórzana okładka. Ja osobiście bym go nie kupił. Nie lubię rzeczy, które ludzie kupują, żeby mieć coś niepowtarzalnego, a tak naprawdę to drogi i popularny wypas... Co nie zmienia faktu, że być może papier rzeczywiście jest dobrej jakości.
  22. Mam to pióro, z trochę innym korpusem i sekcją, ale z tą samą stalówką. Rzeczywiście, wszystko się zgadza, z tym że jest to pióro piszące baaaardzo cieniutko. Nie każdemu to odpowiada i nie z każdym atramentem się lubi niestety...
  23. Witaj witaj. Jak postanowiłaś się odezwać, to pewnie chodzi Ci po głowie jakieś nowe pióro
  24. No dobra. Jest to bez wątpienia atrament, który ma jeden z większych rozrzutów, jeśli chodzi o odwzorowanie koloru na ekranie. Jeśli on jest taki, jak pokazała to Alrun, albo Nikaa, to mi się podoba. W pozostałych relacjach wygląda jednak jak niebieski Lamy, tylko że trochę bardziej wpadający w fiolet. Pnieważ niebieski Lamy mi się nie podoba (wygląda jak coś niebieskiego rozcieńczonego i wyblakłego), a recenzje na których wygląda tak właśnie, są w większości (3:2), więc mój głos był raczej na nie. Chyba że kiedyś będzie mi dane spróbować tego atramentu osobiście. Wtedy być może się coś zmieni. Z drugiej strony, nie jestem pewien, czy zdjęcia obydwóch wspomnianych pań nie są aby trochę za bardzo soczyste i kontrastowe. Zupełnie, jakby się ktoś bawił poziomami... Z kolei Visvamitra pokazał go, jako zupełnie fioletowy, prawie lilac. No i komu tu wierzyć?
  25. Dzięki za zdjęcia. Ten Zenith jest prześliczny
×
×
  • Utwórz nowe...