Hej!
Ja staram się trzymać limitu siedmiu codziennych piór, z których 2-3 mam prawie zawsze przy sobie. Każde z nich pisze inaczej i odzwierciedla moje własne preferencje lub służy innym celom. Nowe pióro musi być przynajmniej tak dobre jak któreś z pozostałej siódemki by znaleźć miejsce na biurku. Metoda wydaje się działać, gdyż od ponad pół roku nie kupiłem nowego pióra.
Poza tym, uważam że jest ogromnie ważne, aby nie kupować piór, których nigdy nie miało się wcześniej w ręku. Szkoda pieniędzy na nietrafione zakupy i szkoda piór, które kończą na dnie szuflady.
Odnośnie limitowania własnej kolekcji polecam artykuł J. Deans'a: http://www.peneconomics.com/blog/2016/1/11/capping-your-collection
Niestety mam słabość do stylistyki piór przedwojennych i historii ich właścicieli, i przyznam że piór z tego okresu mam nieco więcej, ale to już zupełnie inna historia.