Skocz do zawartości

tsyrawe

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1742
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez tsyrawe

  1. Nie przystoi temu atramentowi na kratce. On potrzebuje dużo wolnej przestrzeni.
  2. Przerywanie, zalewanie, posikiwanie, moczenie sie, brudzenie i szybkie wysychanie... Zamierzam skrobnąć post o brzydkich zwyczajach markowych piór. Zbieram cierpliwie dośweiadczenia. Na razie mam wrażenie, że nie ma takiej atramentowych niegodziwości, przed którą wzgdragałoby się pióro bez wzgędu na jego cenę i pochodzenie. Póki co światłem niewinności i prawości prominiują tylko dwie marki.
  3. Tłok: Ahab, Creaper Pompka: Marlen Cuzco. Zakraplacz: Stipula T-Flex
  4. Ups. Ten przykład dobitnie pokazuje, że nawet najlepszym sie zdarza.
  5. Nie piszę tego dla smieszkow, ale w przypadku problemu z podjęciem decyzji zalecany jest rzut monetą. Serio.
  6. Serce nie sługa. Nie zawsze podobaja nam sie te własciwe, porządne kobiety/mężczyźni.
  7. Jak najbardziej. Wypowiadałem się już na temat tego papieru.
  8. Kasiu, do Travellera są różne wkłady. Nie trzeba z najcieńszym papierem. Jest nawet papier akwarelowy. Cudo.
  9. Fajne, fajne, ale mnie podoba się, może jestem walnięty, MB Mystery Masterpiece. Bardzo podoba.
  10. Marlene Incas Cuzco -- z wyprzedawanej na ezatoce polskiej kolekcji wskazanej w innym wątku na naszym forum. Jedno z najtańszych piór z owej kolekcji; no cóż narzuciłem sobie w tym roku pewną dyscyplinę cenowo jakościową. Piękne pióro, ozdobne, ale ze smakiem i bez przesady: prześwitująca zielona żywica i patynowane srebro. Świetnie układa się w dłoni - ze swoim słusznym ciężarem. Zlatka pisze dość grubo, z wyraźna srebrzystością. Zróżnicowanie grubości kreski wynika zarówno z owej sprężystości (fleksik) jak i cech italikowatych. Pionowe linie zdecydowanie grubsze od poziomych. Jak widać na jednej z fotek, szczelina między skrzydełkami dość znacząca. Z tego powodu pióro pisało bardzo mokro, ale za to rozruch nie był natychmiastowy i oczywisty. "Pisało", ponieważ już zmniejszyłem szczelinę pozbywając się obfitości wydawanego atramentu, ale nie uleczyłem trudnego startu. Popracuję jeszcze nad tym. Warto, bo kreska ciekawa. Ciekawe, odwrócone grzbietem zlatki do dołu pisze i startuje bez zwłoki. Wbrew informacji, pióro choć czyściutkie, było już wcześniej napełniane, ale być może przez samego producenta w celach testowych. W tym miejscu, chciałbym podziękować mojemu telefonowi za zrealizowanie sesji zdjęciowej.
  11. Bardzo, bardzo. Reverse oblique znalazł się na mojej liście.
  12. Dziób mierzono suwmiarką to 1.2 mm,ale ziarno oczywiście zwęża się ku spodowi, więc na pewno kreska jest poniżej 1 mm. Czy da się w poziomie cieniej? Wrzucę coś w rodzaju: Znacie? Tak? To posłuchajcie. Jak doskonale wiecie, szerokość pionowej kreski definiuje szerokość dzioba, poziomej - nie tyle grubość, co ostrość krawędzi. Dlatego uprawiać italikę można jakimkolwiek narzędziem, które jest płaskie, cienkie i ma ostre krawędzie: kawałkiem plastiku, drewna, blaszką. I dlatego najlepsze/klasyczne/normalne stalówki do italiki to "po prostu" odpowiednio przycięta i uformowana blaszka. Fajnie się tym kaligrafuje, ale z pisaniem jest gorzej, ponieważ ostre krawędzie i rogi dzioba zahaczają o włókna papieru. Aby pisać gładko i jednocześnie przedłużyć trwałość stalówki (a szczególnie zlatki) dziób musi mieć ziarno. Zwykle ziarno jest obłe i gładkie. Jeśli zostanie odpowiednio przeszlifowane, można je spłaszczyć i uformować odpowiednie płaszczyzny, których krawędź będzie służyła do stawiania znaków na papierze. Dygresja dla Markola -- Jak to w życiu, zawsze trzeba wybrać kompromis, tym razem kompromis między italikowatością a gładkością/wygodą pisania. Po lewej stronie osi mamy ortodoksyjną, ostrą stalówkę do italiki, a po prawej "kulkę" ziarna. Jeśli przesuną się za bardzo w lewo to zetrę ziarno do imentu. Zwykle jest cóś za cóś. Pewnie mogłem bardziej zaostrzyć krawędź dla uzyskania cieńszej kreski i w pewnym momencie nawet to zrobiłem, ale wtedy straciłem gładkość posuwu dzioba po papierze i musiałem rejterować. Na pewno brakuje mi wprawy i doświadczenia (to dopiero moja druga italika), chociaż szlifowanie stalówki to nie fizyka kwantowa, ale jestem zadowolony. Otrzymałem wyraźne zróżnicowanie grubości kreski i nie straciłem, a nawet polepszyłem tę pożądaną "sweetness" stalówki. Do kaligrafii polecam inne narzędzia, jeśli zaś chodzi o zróżnicowanie grubości kreski, tego rodzaju koniaki i inne nadają się jak najbardziej. Kiedy tak zastanowię się, i to nawet bez wysiłku, to dla mnie najbardziej pożądaną cecha stalówek jest właśnie zróżnicowanie grubości kreski. Dzioby kreślące jednostajne linie mają u mnie coraz mniej powodzenia. Zdaje się, jednak, że nie mamy dużego wyboru, albo stuby/italiki albo fleksy/pół fleksy/ćwierćfleksy. Jednych i drugich coraz mniej.
  13. No co ty, Akszugor. A skąd miałbym wziąć pelikanowego stuba 1 mm? Cognac pisał dla mnie za bardzo szeroko. Takie stalowki juz miałem, potrzebowalem coś do drobniejszej codziennej italiki. Jestem zadowolny z efektu piłowania.
×
×
  • Utwórz nowe...