Skocz do zawartości

MIecznik

Użytkownicy
  • Ilość treści

    179
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez MIecznik

  1. Tu poniżej sobie dokładnie obejrzysz. Wydaje mi się, że nie pasuje:
  2. Zależy o jakim modelu mówisz? Bo jak o M-200 to atrakcyjność cenowa, hmm taka sobie. Na forum ustrzelisz całego, używanego M-200 za 500 zł a może i mniej. Zajrzyj na "bazarek" na F.B., co trochę są tam oferty. Nie napisałaś czy toto ma skuwkę. Piszesz tylko o korpusie. Takie pióro "składak" może się nie sprawdzić z prostej przyczyny. Producent wypuszcza swoje wyroby (to dotyczy wielu piór i długopisów też) seriami. I w ramach jednego modelu mogą być drobne, ale w konsekwencji znaczące różnice w detalach. Osobiście bym stawiał na zakup całego pióra od kogoś niż robienia składaka.
  3. Mam takie same doświadczenia. Algorytmy, algorytmy, algorytmy, a wszystko to podszyte sponsorowaną reklamą korporacyjną. A ludzie idący "na skróty" łykają to jak prawdę objawioną. Ostatnie dwa minione lata były tego dowodem. (ale nie chcę tu rozpętać burzy). Nie ma to jak własne przemyślenia, doświadczenia. Osobiście wolę podpytać prawdziwych ludzi z krwi i kości (i robię to nawet tu na forum jak widzicie często) jak czegoś nie wiem, niż korzystać z algorytmów i gadać z robotami. Kiedyś w Neapolu na lotnisku zdarzyło mi się rozmawiać z robotem (stylizowanym na kobietę). Stało toto przed restauracją lotniskową i naganiało do wejścia. Głupie to było, jak te booty usługodawców GSM, na niestandardowe pytanie odpowiadają papką, najbliższą tematycznie słowom z ostatniej wypowiedzi człowieka. Wychodzą z tego prześmieszne teksty... Ale najbardziej mnie toto rozbawiło, kiedy chciałem sprawdzić czy ta "robotka" zareaguje kiedy dotknę jej do ramienia palcem. Wypaliła do mnie; "do't touch me". Uśmiałem się do łez...
  4. Dzięki Tomku. Optuję za tą nadlewką irydową, bo mi się super dawno temu pisało taką stalóweczką Kaweco. Było minęło. Teraz kupiłem (prawie) pióro w polskiej manufakturze Drewnem Pisane i miałem dokonać wyboru stalówki. Proponują mi Bock'a stuba. A pytanie zadałem tutaj i dzięki Tobie mam wiedzę. Tak, że kupuję od nich z wiadomych względów, a tobie jeszcze raz dziękuję. Marcin
  5. Witam Mam takie techniczne pytanie do Was. Czy stalówki "stub" Bock'a mają nadlewkę irydową podobnie jak stuby Kaweco? Pytam, bo nie chciałbym zakupić czegoś podobnego do stuba Pilota, który nie posiada tej nadlewki. Ma to dla mnie znaczenie podczas pisania na papierach nieco gorszej jakości. Poniżej zdjęcie, które jednak nie oddaje tego o co pytam, bo widok jest od góry:
  6. Podobny, pięknie cieniujący, mój ulubiony niezmienny od lat... Noodler's Apache Sunset:
  7. Cześć. On Ci żadnych materiałów nie jest w stanie wysłać, bo ich po prostu nie posiada. Facet wpadł na forum i zaistniał. Nazwał nas "smętnymi panami", wkłady kupujemy w "totalizatorze", mamy: "problemy", obśmiał i wyszydził moje dociekania odnośnie próby zabezpieczenia wkładu. Wiesz @Syrius dajmy spokój, bo takie sytuacje trzeba przemilczeć. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na priv. Z Panem Porterem się nie pogada. Już dałem się sprowadzić do Jego poziomu, a teraz Pan Porter pewnie pokona nas swoim doświadczeniem. Miłego wieczoru.
  8. Oczywiście, masz rację. Tam kupowaliśmy te wkłady. I ci, którym się długopisy "wylały" też kupowali je w totalizatorze. Że też zapomnieliśmy o tym ważnym fakcie wspomnieć. Dziękuję Kolego, że byłeś łaskaw wnieść ten istotny fakt do dyskusji. 👍
  9. A jak Twoim zdaniem obliczają? Wróżą? Szacunkowo? W końcu metoda, którą opisał @Syrius jest bardzo prawdopodobna i łatwa do wykonania. I jeśli zaczyna się produkować cokolwiek warto przeprowadzić jakieś wstępne badania, żeby podać choćby przybliżone dane potencjalnym nabywcom towaru. No i żeby zrobić biznesplan. Coś mam wrażenie, że wchodzisz pomiędzy jak to się mówi "wódkę i zakąskę", żeby tylko zabrać głos i zaistnieć. Forum nie służy tego typu sytuacjom, chociaż niestety się zdarzają. A ja przez ten tydzień uczciwie przeprowadziłem obiecane doświadczenie z tą pastą silikonową i mogę już powiedzieć, że mam ciekawe rezultaty. I nie jest to żaden spisek, tylko fakt, że wkład uzupełniony niewielką porcją smaru silikonowego, który wstrzyknąłem przez otwór w "zębatce" - nie "wystrzelił" tuszu, mimo, że położyłem go na dobę na gorącym kaloryferze. Wkład Zenith, wypisany w 1/2 objętości. Bez tego "ulepszenia" miałbym tusz na gazecie podłożonej pod kaloryfer. Drugi wkład, bez uszczelnienia niestety "popłynął". Wazelina się roztopiła i tusz zaczął wyciekać. Takie fakty uważam, że warte są zamieszczenia tu na Forum, a nie tykanie kogoś personalnie, bo to bo tamto.
  10. Nie wiem co chciałeś przekazać mi tym wpisem? Co do Kolegi @Syrius to już kompletnie nie rozumiem. Jaki spisek? Rozmawialiśmy (wydaje mi się rzeczowo) o metodach zabezpieczenia tuszu przed przypadkowym rozlaniem wewnątrz długopisu. Nikt tu żadnych spisków nie upatrywał, a na pewno nie Kolega @Syrius, który rzeczowo odniósł się do istniejących przypadków wylewania się, jak Ty to byłeś łaskaw powiedzieć: "wkładów wielkopojemnych".
  11. @Syrius Mądrego warto posłuchać/poczytać . Kiedy hipotezy stają się faktami, warto przystąpić do działania. Posiadam takie "mazidło" zdjęcie pod tekstem (widzę, że moje słowotwórstwo się przyjęło ) potraktuję tym wkład Zenith taki mniej więcej w 1/3 wypisany. Jeśli się sprawdzi i nie będzie to blokowało spływu, to dam znać. Ale pewnie nie nastąpi to szybko, bo czasy kiedy pisałem elaboraty w szkolnej ławie minęły dekady temu, więc się odezwę później. Byłby to dobry sposób, żeby usprawnić co nieco i zapobiec niespodziewanym wylewom tuszu. Dziękuję za wnikliwą analizę. Jak mówię - warto rozmawiać na takie tematy na forum, bo komuś to może się przydać. A po co wyważać otwarte drzwi.
  12. No to w takim świetle, budowanie rankingów jakościowych ma podobny sens jak budowa domu bez fundamentów. Załamka. Wychodzi na to, że "pewny wkład" to ruletka. Myślę, że w tej całej zgadywance, który dobry, który zły, pierwsze skrzypce gra ten korek / czop silikonowy. On to utrzymuje tusz w ryzach i nie dopuszcza do wylania się tuszu. Wiemy, że wraz z wypisywaniem się wkładu, poziom tuszu kurczy się, a za nim podąża (powinien) ten czopek . I teraz improwizuję, niech mnie ktoś poprawi jeśli źle myślę. Mianowicie, wydaje mi się, że jeśli automat wstrzyknął za małą ilość tego uszczelniacza może być potencjalny wyciek, bo wraz z ubywaniem tuszu, na ściankach wkładu jest go coraz mniej (zostaje tzw. film), aż wreszcie przy sprzyjających okolicznościach, tusz może się wydostać poza to uszczelnienie i w końcu przez dziurkę odpowietrzającą w tej zębatce lub jak w @Syrius Ballografie - przez szczelinkę w tej niebieskiej czapeczce. Wiadomo, że każdy wkład ma taką ukrytą bardziej lub mniej - szczelinkę napowietrzającą. Druga moja teoria, wydaje mi się, że bardziej zbliżona do prawdy, choć wcale nie musi się wykluczać z pierwszą to taka, że ten czopek uszczelniający nie jest zrobiony ze smaru silikonowego, który jest odporny na temperatury, tylko z jakiegoś zwykłego mazidła. I problem jak wspomniałem wyżej może się pojawić przy tych "sprzyjających okolicznościach", czyli np. przy wejściu do ciepłego pomieszczenia z zimnego. Albo pozostawieniu długopisu w miejscu nasłonecznionym, lub gdzieś przy jakimś grzejniku. Wtedy "mazidło" się rozrzedzi i przepuści tusz. To takie moje dywagacje, można się z nimi zgodzić lub nie, ale jak pisałem, warto rozmawiać. Bo przyszedł mi do głowy taki dziwny pomysł, żeby "poprawić jakość" wkładu i zabezpieczyć odrobiną smaru silikonowego, który można by wstrzyknąć z wyczuciem od strony zębatki. Zauważyłem, że te zębatki można wyjmować, nie jest to łatwe, ale da się. Wtedy smar silikonowy łatwo tam wsadzić chociażby zapałką. Złożyć wszystko do kupy i voilà
  13. Druga sprawa, oprócz wydajności jest w/g mnie ważniejsza. Chodzi o jakość wykonania, przekładająca się na pewność użytkowania. Zdarzało się, że taki właśnie wkład potrafił się rozlać wewnątrz długopisu i żeby tylko wewnątrz. Nie raz się zastanawiałem czym to mogło być spowodowane? We wkładach cienkich / klasycznych to zjawisko występowało raczej sporadycznie. Natomiast w tych "grubasach" owszem często. Właśnie zainspirowany tą dyskusją o wkładach, otworzyłem moje archiwum z pisadłami i znalazłem tam starego, poczciwego Zenitha 7 w kolorze benzyny. No i co? Wkład przeleżał w nim dobre 30 lat i się nie rozlał. Z trudem udało mi się go rozpisać, co oznacza, że tusz się zachował w dobrej kondycji. Od strony "zębatki" widać było minimalne ślady tuszu, ale to mogło być spowodowane upaćkaniem jej w pozostałościach z poprzedniego wkładu. Tego nie wiem. Po 30 latach to cud, że w ogóle to zaczęło pisać . Natomiast zmierzam do tego, że stosunkowo niedawno poświeciłem kilka godzin i pół buteleczki spirytusu salicylowego, żeby domyć mojego wołka roboczego, długopis metalowy Zenith - ale już ten współczesny, nie zrobiony w Częstochowie (tak mi się wydaje). Wewnątrz, w górnej części korpusu, było tyle mazi z tuszu, że musiałem wymoczyć całość w kąpieli, w ciepłym, podgrzanym spirytusie salicylowym. Później konsekwentnie czyszczenie patyczkami do uszu, chusteczkami, gazikami. Zawziąłem się i uratowałem biedaka . W życiu bym tego nie robił, gdyby nie sentyment do tego pisadła. Miałem jeszcze później czyszczenie dłoni, bo pracowałem bez rękawiczek i po robocie wyglądałem jak smurf... I teraz pytanie trochę prowokacyjne. Czy zakup wkładu, konkretnie rzekoma firma, która została nadrukowana na korpusie ma znaczenie? Czy Waldmann, Faber - Castell, Pelikan - będą tymi pewniakami, za które trzeba "wysupłać" nawet 50 i więcej złotych (spotkałem takie ceny)? Czy raczej to ruletka i nie warto przepłacać? Zastanawiałem się nad tym i przyznam się, że mam taki jeden długopis, nie myślę tu o moim wołku Zenicie, ale tym razem właśnie Waldamnie. Pisadło praktycznie całe ze srebra, z wyjątkiem klipsa i sprężynki wewnątrz. Oczywiście wkład również Waldmanna. Dostałem go w prezencie i jest to dla mnie bardzo sentymentalny przedmiot. Tak się złożyło, że dawno już wypisałem wkład i co teraz? Może tak dla odmiany warto by podyskutować nad jakością tych wkładów, bo akurat w długopisach, one stanowią najważniejsze elementy, od których zależy jakość pisania / użytkowania. W tej chwili jak wspomniał Kolega @Syrius, na rynku rodzimym jest tyle przekrętów, że naprawdę ogromnie trudno się połapać. Przez internet można kupić wkład z nadrukiem "Parker", który być może jest wkładem tym samym co "Record" tylko kilka razy droższym... Przynajmniej po dokładnym "oglądzie" niczym się nie różni. To, że tusz potrafi się rozlać, stanowi poważne zagrożenie nie tylko dla długopisu, ale również dla ubrania dlatego warto rozmawiać... Może zróbmy tu przy okazji jakiś rozsądny ranking "pewniaków", które przy okazji, że piszą dobrze, to się jeszcze nie wylewają do korpusu itd... To taka moja propozycja. Osobiście polecałbym wkład Waldmann'a, wypisałem 2 szt. były na wyposażeniu mojego długopisu. Nie wylały się, pisało się idealnie od początku do ostatniej kropelki, niemniej - napisałem "polecałbym", a nie - "polecam", bo niestety są drogie... Nie wiem jak sprawują się inne, mam pewne doświadczenia (mieszane) z parkerowskimi wkładami. Potrafiły się spocić tuszem... Co do Recordów, Faber - Castell, Zenitha, Pelikana, nie mam żadnej wiedzy.
  14. Szukajcie, a znajdziecie - w cenie czapki śliwek (1,28 zł) Tu pierwsza z brzegu specyfikacja wkładu do długopisu Zenith, Parker. Sprzedawca zamieścił nazwę: "Lewiatan": Wkład ZENITH metal LE052 niebieski Wymienny wkład wielkopojemny w metalowej obudowie. Posiada końcówkę: 0.8 mm. Wypełnienie tuszem: 74 mm / 75% Długość linii pisania: 4500 m. Kolor: niebieski
  15. Zgadzam się z Przedmówcami. Wkłady mają lichą pojemność. Doświadczyłem tego kilka razy. Najsłabiej wypadają tzw. "żelowe". Przy sporadycznym używaniu wkład Parkera, żelowy, czarny w rozmiarze kulki F starczył mi na zapisanie ~ 20 kartek A5. To raczej słabo. Natomiast chciałem poruszyć jeszcze sprawę ceny tych wkładów. Można że tak powiem z butów wyskoczyć. Wychodzi drożej niż cena całego długopisu z podobnym wkładem, ale Zenith. A jeśli by ktoś myślał, że ceny tak poszybowały w Polsce, to miniony piątek wróciłem z Pragi. Wszedłem tam do pierwszego z brzegu sklepiku papierniczego i poprosiłem o "napin do pera Parkera" oczywiście zwykły (nie żelowy). Cena mnie zwaliła z nóg i sobie odpuściłem. Było to coś w pobliżu 150 KC... Takie czasy...
  16. Duże, męskie pióro. Ebonitowe. Moje jest czarne, łącznie ze stalówką. Tłokowiec. Pasowanie poszczególnych elementów ruchomych, perfekcyjne. Duża pojemność atramentu. Ebonit utrzymany w połysku. Stalówka sztywna, mokra od zatankowania do ostatniej kropli atramentu tak samo. Gładka. Zero fleksowania, za to pisze się nią jak piórem kulkowym, w każdą stronę gładko. Rozmiar F. Ma piękne ornamenty, chociaż w głębokiej czerni trzeba się wpatrywać, żeby dostrzec. Skuwki nie da się założyć na korpus. I dobrze, bo wyglądałoby to monstrualnie. Klips ozdobny i zarazem funkcjonalny. Z gwintem trzeba uważać, bo ma duży skok i trzeba przy nasadzaniu skuwki trzymać ją równolegle do korpusu. Inaczej bywa, że przy lekkim skosie nie będzie się dało wykonać obrotu. Ale można się przyzwyczaić. Ogólnie to pióro jest pięknie wykonane, wiele piór np. M.B. może się schować przy Narwhal'u. Ten ebonit jest po prostu ponadczasowy. A pisanie tym piórem to przyjemność sama w sobie. Nie zamieszczam zdjęć, bo są dostępne w internecie.
  17. Też mi się opatrzył. Ale kiedyś około 2018 roku wpadłem na pomysł, że można kolor trochę pogłębić. Dodałem do niego 1/10 objętości czarnego Pelikana 4001. Stał się w/g mnie "ciekawszy". Parametry się nie zmieniły. Bo z tym mieszaniem to może być różnie. Niby ta sama seria, firma, a kiedyś totalnie zepsułem Sheaffera (o ile pamiętam niebieskiego) dodając czarnego. Dlatego warto takie eksperymenty robić w jakimś małym flakoniku, bo mogą być straty .
  18. Dlatego zarekomendowałem Baltimore, bo się nie maże.
  19. A byś się zdziwił. Pelikan 4001 Dark Green. Tani i dobry. Mam znajomego z palestry (prokurator) i myślisz, że ma jakąś wiedzę n/t atramentów czy piór? Zero. Podobnie jak jego koledzy. Niektórzy owszem dla tradycji / splendoru (niepotrzebne skreślić) piszą piórami. Kolega nawet używa w/w atramentu zielonego i tyle w tym temacie. Widziałeś przecież akcję z piórem wiecznym jaka miała miejsce na dworze królewskim w Anglii? Król Karol III po krótkim pojedynku z piórem powiedział coś w tym stylu: "Nie cierpię tego cholernego przedmiotu"... Wszystko w temacie.
  20. Atrament "dokumentowy" jak piszesz, powinien mieć dużą wytrzymałość na wodę. Wbrew pozorom jest takich wiele. Platinum, Noodler's, Koh i Noor, Monteverde. Jednak trzeba być ostrożnym w ich używaniu. Żeby atrament był "permanentny" w pełnym tego słowa znaczeniu trzeba brać pod uwagę konsekwencje jakie stosowanie tegoż niesie ze sobą. Tu się kłania chemia i wraz z nią pewne substancje (np. pigmenty), które nadają mu tę niesamowitą trwałość po pełnym zaschnięciu. Ale są problemy... Współczesne pióra wieczne zostały przeprojektowane i nie mają już tak prostej i odpornej konstrukcji jak ich "dziadkowie" z ebonitowymi spływakami. Dzisiejsze spływaki to wyrafinowane systemy podające atrament. Dwu, a nawet trójdrożne. Laserowo rzeźbione kanaliki, które niestety nie "kochają się" z atramentami permanentnymi. W konsekwencji co jakiś czas należy je dokładnie czyścić (a z tym jest problem). Z moich wieloletnich doświadczeń piórowych wyciągnąłem wnioski, że współczesne pióra wieczne, najlepiej sprawują się z atramentami średnio, lub całkowicie nieodpornymi na wodę. Nic się wtedy nie zapycha i pisanie sprawia przyjemność, a pióro jest przewidywalne. A weźmy pierwszy lepszy przykład z brzegu: atrament pigmentowy Platninum - producent ostrzega, że pióro co jakiś czas powinno być gruntownie czyszczone. Podobnie będzie z atramentami galusowymi, chociaż to jeszcze inna bajka... Pewnym kompromisem są niektóre atramenty o dużej odporności na wodę - firmy Noodler's. Osobiście używam Noodler's Baltimore Canyon. Przepiękny kolor, pewnie by Ci się spodobał. Zamieszczam próbkę poniżej. Ten atrament jest wodoodporny, ale nie zapycha spływaka. Noodler's coś tam do niego dodaje, w/g mojej wiedzy, jakiś lubrykant, który zwiększa przepływ, lekko opóźnia schnięcie, ale za to można go używać bez konieczności konserwacji pióra. Sprawdziłem go na chińczykach, zanim odważyłem się po roku zalać mojego Narwhala ebonitowego. Jest to niesamowicie dobry atrament pod każdym względem. Zero strzępienia, permanentny i cudowny kolor:
  21. https://www.facebook.com/Neopenxhk/ Wejdź na facebooka i zobacz co mają. Taki "triangular" też tam widnieje. 👍
×
×
  • Utwórz nowe...