Skocz do zawartości

bobry


Kota

Polecane posty

Cześć, od kiedy pamiętam najchętniej pisałam piórami, całe studia nimi notowałam, a potem zaczęłam używać kalendarzy Moleskine'a. Przez naście lat. No właśnie. W tym roku przesiadłam się na Travelersa. Odkopałam zbiory. Trafiłam na to forum. Zrobiłam doktorat z atramentów, żeby wybrać tylko pięćdziesiąt próbek i parę flaszek. Kupiłam już zeszyty Pięknej Litery, ale wiecie, nie śpię, bo trzymam kredens, czyli w wolnej chwili oglądam w necie pióra i ustalam, do jakich najbardziej się ślinię. Wychodzi na to, że najbardziej kręcą mnie minimalistyczne, zakręcane cygara i obecnie zastanawiam się co kliknąć na vacumanii, żeby to było już to ostatnie...

Załączam bukiecik z mojego blatu. To głównie tanie pióra, ale o tyle interesujące, że większość sprzed 20 lat. O jednym na pewno będzie obszerniej (kogo ja oszukuję, o wszystkich opowiem), natomiast teraz mam zagadkę - pióro dziadkowe, być może chińska podróbka pewnego duńczyka. Ukochane, świetne pisze, ale nie zaszkodziłaby mu profesjonalna pomoc. W której części forum mogę założyć poświęcony mu wątek, jeżeli celem są zachwyty, identyfikacja i usprawnienia?

photo_2020-11-09_13-46-29.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za miłe przyjęcie.

@Ann_gd Taaak, to właśnie kropeczki wołają do mnie z vacumanii! Chętnie poznam Twoje zdanie i doświadczenia.

 Ale najpierw o najnowszych nabytkach. 

Po powrocie do piórowania spontanicznie przygarnęłam Lamy Safari F i naprawdę nie mogę się do niczego przyczepić, drań jest niezawodny, startuje natychmiast po dwóch tygodniach stania stalówką do góry. Cieniuje. Ale jakoś mnie nie rusza. Może kulka za mała, może ten turmalinowy atrament mi nie leży. Może nie zapisałam nim jeszcze wystarczająco ważnych rzeczy. Jest jednak potencjał i nie wykluczam bliższej znajomości z tą marką.

Plumixy kupowałam na raty, ale kogo ja oszukuję, są lekkie, kosztują jeszczejakcięmogę, więc nie ma "o bobrze, zaraz złamię stalówkę". I ten kształt kałamarnicy. I zakręcana skuwka. No i nowe słowo, stub! Mam F, M, B i BB, używam często w kalendarzu. Dobre do testowania kolorów i co chwilę zmieniam im tłoczki/naboje, więc mam teraz resztki pięknej ciemnej zieleni nie wiem skąd. Tak czy inaczej okazało się, że lubię stuby.

Potem równie spontanicznie kupiłam Allure F, które jest nieco za ciężkie. I ma nieco za cienką stalówkę. I nie jest to najlepszy odcień mojego ulubionego koloru. I nie zapisałam nim fafnastu zeszytów. Ja chyba po prostu nie lubię nowych piór. Albo metalowych. Albo cienkich. Albo nowoczesnych.

No to kupiłam stare, choć nowe. Postanowiłam zmierzyć się z kaligrafią (na razie stuby, na flexy jestem chyba zbyt niecierpliwa), wyklikałam obniżoną Piękną Literę i zaczęłam szukać szerokich stubów. Manuscripta rozwaliłam sądząc, że go doginam wg instrukcji na jetpens (pewnie skrobał, bo nie umyłam go mydłem), ale mnie i tak oczęta uciekały do Calligraphy Sheaffera. Te obecnie sprzedawane zestawy mają wybitnie zniechęcające zestawienie kolorów - czerwony, zielony i neonowo niebieski, ale kiedyś firma oferowała czarny plus nieneonowo niebieski plus żółty. A potem okazało się, że nadal można ten zestaw kupić na amazonie... Pierwsze wrażenie to mocno tani plastik. Na początek zanurzyłam je w wodzie z kroplą płynu do mycia i Be startuje od razu, eMce trzeba wsadzić stalówkę do naboju albo solidnie potrząsnąć, a eFka rusza w połowie litery. Wsadziłam im ten sam nabój (w zestawie było ich 20) i z pięknego niebieskoczarnego w momencie pisania robi się straszny ponurak. Zamienię któryś nabój na brązowego Herbina ze starego Sheaffera, o którym innym razem, bo sprawił, że kropeczki polubiłam.

A tymczasem nabazgrałam coś na szybko powyższymi, na papierze do drukarki.

photo_2020-11-10_13-27-20.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak, to właśnie kropeczki wołają do mnie z vacumanii!

 Ale najpierw o najnowszych nabytkach. 

Po powrocie do piórowania spontanicznie przygarnęłam Lamy Safari EF i naprawdę nie mogę się do niczego przyczepić, drań jest niezawodny, startuje po dwóch tygodniach stania stalówką do góry. Ale mnie nie rusza. Może kulka za mała, może ten turmalinowy atrament mi nie leży. Może nie zapisałam nim jeszcze wystarczająco ważnych rzeczy.

Plumixy kupowałam na raty, ale kogo ja oszukuję, są lekkie, kosztują jeszczejakcięmogę, więc nie ma "o bobrze, zaraz złamię stalówkę". I ten kształt kałamarnicy. I zakręcana skuwka. No i nowe słowo, stub! Mam F, M, B i BB, używam na co dzień. Luuubię stuby.

Potem równie spontanicznie kupiłam Allure F, które jest nieco za ciężkie. I ma za cienką stalówkę. I nie jest to najlepszy odcień mojego ulubionego koloru. I nie zapisałam nim fafnastu zeszytów. Ja chyba po prostu nie lubię nowych piór.

No to kupiłam stare, choć nowe. Postanowiłam zmierzyć się z kaligrafią (na razie stuby), wyklikałam obniżkę Pięknej Litery i zaczęłam szukać szerokich stubów. Manuscripta rozwaliłam sądząc, że go doginam wg instrukcji na jetpens (pewnie skrobał, bo nie umyłam go mydłem), ale mnie i tak oczęta uciekały do Calligraphy Sheaffera. Te obecnie sprzedawane zestawy mają wybitnie zniechęcające zestawienie kolorów - czerwony, zielony i neonowo niebieski, ale kiedyś firma oferowała czarny plus nieonowo niebieski plus żółty. A potem okazało się, że nadal można go kupić na amazonie... Daleko im do powodu, dla którego szanuję nazwę Sheaffer,  ale o tym w innym odcinku. Te od razu odmoczyłam w wodzie z kroplą płynu do mycia i B startuje od razu, M trzeba stuba wsadzić do naboju, a F rusza w połowie litery. Plus wsadziłam im ten sam kolor i niebieskoczarny sheaffer 

Nabazgrałam coś na szybko, na dość parszywym papierze interdruku

___

Edycja: EF nie F Lamy, jakby to cokolwiek o kresce mówiło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tom_ek napisał:

Moja ulubiona płyta PF ;)

W tym gąszczu na górze to chyba No Nonsense'a widzę.

Moja również

Tak, to No Nonsense, zatem kolejna piosenka, z dedykacją dla wiecznie szukających spełnienia ;)

Na pewno  pełnoletni. Minimum 20, a może i 25 lat. Na tym kiepskim zdjęciu robionym puszką szprotek pewnie dobrze nie widać, ale pod skuwką korpus jest jaśniejszy - róż ściemniał do buraczka. Musiałam już wtedy zdradzać piórozę, bo właściwie to ani kolor ani kształt mnie nie kręcił, ale nie był to Waterman, Pelikan ani Parker, tylko coś egzotycznego! To pióro jest wyjątkowo maślane, jeżeli to dobrze określam - ja nie potrafię aż tak szybko pisać, jak ono mogłoby sunąć po papierze. Nie stawia najmniejszego oporu. Nie da się nim stawiać spokojnych, niedużych liter. Zamaszysty Sheaffer - jestem bardzo ciekawa innych piór tej marki, zwłaszcza tych starych, które zobaczyłam na vacumanii

No Nonsense ma pecha do atramentów, tzn wszystko na nim idzie, ale te brązy, blueblacki czy szarości kompletnie do niego nie pasują - myślę, że tak zamaszyste pióro powinno dostać równie "szybki" kolor. Może ciemny pomarańcz, taki cieniujący od żółci po czerwień. Gdzieś była taka recenzja, tu czy na ang. stronach, ale nie zapisałam, a potem znaleźć nie mogłam :( 

photo_2020-11-10_21-28-31.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do takich piór jest kupa ciekawych atramentów, nie tylko pomarańczowe (z tych powszechnie znany jest Noodler's Apache Sunset, ale on ma dziwne właściwości, odradzam. Są podobnie cieniujące i mniej kłopotliwe).

Te stare Sheaffery piszą świetnie, wczoraj wyleciał do mnie trzeci ze stalówką Lifetime, jeśli będzie podobna do poprzednich, to staną się moimi ulubionymi stalówkami. Stare F o połowę cieńsze od linii Twojego No Nonsense.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O matko, to okazuje się, że ja też mam takiego :D z szeroką blaszką, chyba M a porównywalna do Plumixa BB. Bardzo przyjemnie pisze. Galusowy KWZ Ink w nim mam, chociaż dużo ryzykuję, to trudno... nic tak pięknie nie adresuje kopert, jak galusowy bordowy w szerokiej łopatce :D
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Topaz napisał:

Gratuluję ciągłej radości z pisania. Mam No Nonsense z zestawu do kaligrafii, wykorzystuję go do podpisów na życzeniach świątecznych. Też polecam.

Dziękuję! Zazdroszczę, mój zestaw do kaligrafii jest z dużo gorszego plastiku, a i stalówki już tak nie zachwycają. Pobawię się w Piękną Literę, a potem pewnie wleję atrament z drobinkami i też będę używać do kartek i bilecików.

21 godzin temu, tom_ek napisał:

Te stare Sheaffery piszą świetnie, wczoraj wyleciał do mnie trzeci ze stalówką Lifetime, jeśli będzie podobna do poprzednich, to staną się moimi ulubionymi stalówkami. Stare F o połowę cieńsze od linii Twojego No Nonsense.

Mmmm, a gdzie szukać starych Sheafferów? Jeżeli nie są to jakieś insiderskie tajemnice, to byłabym bardzo chętna na wątek dla łowców staroci. Jakie adresy w sieci znać, żeby jako laik nie przepłacić za jakiegoś chlapiącego drapaka. Na razie trafiłam na Vacumanię i nieco się ślinię, ale że nie rozumiem szczegółów technicznych, to na razie udaje mi się powstrzymać. Bo ja chcę tylko jedno pióro z czasów, kiedy one i samochody miały wspaniałych projektantów. No może dwa... Góra trzy, przecież nie można mieć więcej piór niż apaszek!

Jutro wrzucę piosenkę o tym, że arcydzieła nie mogą trafiać do szklanych trumien i przy jej pomocy przedstawię resztę piór oraz zapowiem takie, które na tym forum jeszcze nie zagościło, a warto je poznać, a nawet zakupić :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@heyahero zostanę już przy tym zestawie do kaligrafii, który mam, natomiast pisząc o starych piórach mam na myśli te z lat 50, 60 i tych na ebayu rzeczywiście jest sporo, ale boję się kupić używane. Wydaje mi się, że do portali aukcyjnych trzeba mieć szczęście albo się dobrze znać na wyszukiwanych tam przedmiotach.

@Trevor - o to to, dziękuję bardzo! Jako totalny laik wolę zapłacić więcej, ale mieć spokój, że przedmiot sprzedaje znawczyni, a nie phu wozimietex i że pióro jest nowe a jeżeli nie, to zostało przejrzane i w razie potrzeby naprawione. Piękny ten Twój Sheaffer!

Szkoda, że nie ma takich miejsc w PL, bo wtedy można zakochać się w tym, jak pióro leży w dłoni i nawet jeśli  jest totalnym struclem, to je kupić - a dopiero potem martwić o renowację. Z naście lat temu trafiłam do Wiednia i natknęłam się na malutki sklepik z używanymi drobiazgami. Taki, co to jak próbujesz go potem odnaleźć, to nie ma, zniknął, a le przecież jeszcze wczoraj tu za cukiernią była taka uliczka. Kupiłam tam piękne drewniane kości w drewnianym pudełeczku z zasuwanym wieczkiem oraz posrebrzaną zapalniczkę. Jak sobie teraz pomyślę, że tam mogły być pióra...

NO ale do brzegu - końcówka mojej przypadkowej kolekcji z zapowiedzią ciekawostki.

Hero posiadać trzeba - miałam i ja, to moje pierwsze pióra. Został mi model 100, ale nawet się nim nie chwalę, bo drapie niemiłosiernie, stalówka jest skrzywiona (podstawówka?). 329 dostałam od teścia, który jak się okazało od lat jest im wierny i kupił sobie nowe, metalowe. 329 mimo wielu lat wysługi w kieszonce pana inżyniera, pisze doskonale. Startuje od razu, jest miękkie. Duże zamaszyste pismo - proszę bardzo. Drobne notatki kratka pod kratką - nie ma sprawy. To chyba modelowa dla mnie grubość stalówki. Nabijam śmierdzielem ze starej butli Hero pochodzącej jeszcze z ubiegłego wieku. Myślę, że teść używał czarnego atramentu i nie dość skutecznie zbiorniczek oczyściłam, stąd ciemny kolor, niemniej linia jest płynna.

No to do kompletu Rainbow, model 201. - Możliwe, że również podstawówka, bo skrobie nieprzyjemnie,  bez porównania do Hero.  Z sentymentu naprawiła, ale właściwie 329 mi wystarcza.

Parkery - Rialto mogłam sobie kupić za korepetycje (gdyż pióro eleganckie musi być) albo raczej dostałam z okazji matury czy czegoś takiego, bo ja wtedy uznawałam tylko srebro i to najchętniej oksydowane. Sporo wykładów tym parkerem zanotowałam, chyba było mi szkoda, że jeszcze zgubię i kupiłam Vectora (który w dodatku nie był złoty). Bardzo szanuję oba pióra, są solidne i niezawodne - startują od razu, piszą swobodnie, choć wolałabym cieńszą stalówkę. Pokochać nie umiem, choć to już szmat czasu - Rialto pewnie z końcówki 90-tych, Vector możliwe że już z obecnego stulecia.

Schneider - ciekawostka za 5 złotych z tych samych czasów co Vector. Pewnie nie zabrałam piórnika i kupiłam byle co. Startuje dopiero wsadzony stalówką do naboju, po kwadransie nieużywania znowu się "zawiesza", pewnie za krótko moczone w wodzie z płynem do naczyń. Nieoczekiwanie przyjemna stalówka, z mocno podłużnym ziarnem.

Reklamówka - to pewnie pióro od znajomej lekarki, która z konferencji ma ich po kokardki. Nie wiem, czy kiedykolwiek było używane, zupełnie go nie pamiętam z czasów przedmoleskinowych. O tyle ciekawe, że na odwrocie stalówki widnieje literka K. Ale nie KF czy KM, tylko po prostu K. Postanowiłam to pióro potestować, bo zakręcane (metal w metal, ciężko chodzi), a napisu pozbędę się w zaprzyjaźnionej drukarni reklamowej. Mimo moczenia w wodzie z płynem ma trudności ze startem. Nie będę po nim płakać, ale wyrzucić nie umiem niczego.

Kolejna studencka "jednorazówka" ze znaczkiem G na klipsie - pióro kulkowe (?) na wkłady. Zaskakująco wygodne. Widziałam, że Herbin ma takowe i to jako demonstrator.

I jeszcze dwa pełnoletnie pióra: z piórnika wystaje jego rdzenny mieszkaniec, który w tej wersji na forum już zagościł, więc bliżej o nim w stosownym temacie. A to błyszczące coś pojawiło się na PWF jako marka, ale nie pióra, więc dostanie własny wątek.

------

Wybaczcie jeszcze fatalniejsze zdjęcie, światło dzienne jest dziś niestety pomijalne, papier różowawy, a telefon nadaje się do wszystkiego za to przeciętnie dobrze.

photo_2020-11-12_15-37-29.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten sam sklep chciałem polecić, czyli Peyton Street Pens. Nie wszystko zgadzało się w 100%, ale to i tak jak dotąd najlepszy sprzedawca, od jakiego kupowałem. Mam od Niej 2 Sheaffery, planuję kolejne zakupy.

Ostatnio zaś kupiłem tutaj: https://www.thepenmarket.com/productList.aspx/old-pens/brand-Sheaffer/page-1, sprzedawca wydaje się sympatyczny i kompetentny, zobaczymy, czy jakie będzie pióro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tom_ek dzięki za kolejny adres :) Bardzo jestem ciekawa, co do Ciebie przyjdzie.


A tymczasem spojrzałam na swoje zdjątko i jakie to oczywiste! - kręcę nosem na Allure i na Parkery, a podobają mi się pióra z lat 50-60 i Nakaya ze swoim cygarem; cieszy mnie mój dziadkowy azjata i podoba mi się pióro, które Wam przedstawię, bo moim pierwszym piórem było Hero i ten kształt mam po prostu utrwalony jako podstawowy. Pióro równa się obła końcówka. Pies równa się owczarek niemiecki. Czy Wy też macie takie proste dźwignie zainstalowane czy to tylko ja? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...