Skocz do zawartości

Abore

Użytkownicy
  • Ilość treści

    161
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Abore

  1. A co za problem? Kupujesz paczke kredek, idziesz z nimi do najblizszego ksiedza, przekazujesz mu odpowiednia ilosc banknotow, i jedno czy dwa machniecia kropidlem pozniej masz cale pudlo kredek swieconych. Aczkolwiek przypuszczam, ze autor watku mogl miec na mysli "kredki swiecowe" ;-)
  2. To akurat dosc oczywiste - przypuszczam, ze jakby postawic obok siebie nasze monitory / matryce, to na kazdym z nich to samo zdjecie mialoby odrobine inne kolory. Oczywiscie "glowne barwy" bylyby odzwierciedlone, czyli "czerwony bylby czerwony", ale na jednym urzadzeniu jednak bardziej bordowy, zas na drugim bardziej rozowy - a tutaj tego typu drobne roznice w odcieniach sa przeciez rozwazane. Kwestia wielu ustawien: wiekszy / mniejszy kontrast, cieplejsza / zimniejsza temperatura barw etc. Bo jak przypuszczam, jesli nawet ktos z uzytkownikow tutaj ma profesjonalny monitor, to szansa ze jest on regularnie i profesjonalnie kalibrowany, jest BARDZO NISKA...
  3. Mam wrazenia zblizone do syriusa, producent wybierajac nazwe zdecydowal sie zabawic dwuznacznoscia slowa "green" - moze to byc zarowno "zielony", jak i "niedojrzaly". Sam co prawda nie widzialem niedojrzalych oliwek, ale jestem sklonny uwierzyc, ze moga byc zolte. U nas tez to dziala - vide dowcip: "Dlaczego te czarne jagody sa czerwone? Bo sa jeszcze zielone!". W sumie, to jakis producent moglby wypuscic czerwono-bordowy atrament i nazwac go "zielone jezyny" - a po angielsku brzmialoby to nawet lepiej! Na pudelku napic "green blackberry"... a w srodku czerwony inkaust ;-)
  4. A jak do tej frazy dolozysz jeszcze: "metal", to znacznie zwiekszysz szanse, ze pioro bedzie ciezkie.
  5. BTW, skoro to indyjskie piora, jedynie z dorobionym amerykanskim marketingiem (jakie kosmiczne marze mozna dostawac za opowiadanie atrakcyjnych bajek, vide produkty Apple!), to nikomu jakos w Sieci nie udalo sie zlokalizowac producenta, aby moc kupic to samo pioro bezposrednio od Hindusow za 2-3 USD (najpewnie tyle wlasnie placi Amerykanin...), bez koniecznosci oplacania posrednika w Stanach?
  6. Mysle ze jednak troche za bardzo sie ekscytujesz. Buble bywaja u KAZDEGO producenta - u niektorych czesciej, u niektorych rzadziej - Ty akurat miales pecha, ze trafil ci sie felerny egzemplarz. A sprzedawca potraktowal Cie "standardowo po polsku", nasz kraj jest na tyle malym rynkiem, ze raczej nigdy nie doczekamy sie jakosci obslugi jaka daje Amerykanom np. amazon.com. Jednak zaproponowali oddanie forsy, wiec nie jest az tak zle i nie warto "przezywac melodramatu", teraz mozesz znow kupic u nich to samo pioro, ewentualnie sprobowac sprowadzic gdzies ze swiata - tyle ze jak znow bedzie bubel, to zwrot przyjdzie slac na druga strone globusa...
  7. Takie pytanie, a Ty jestes wlascicielka tego sklepu, czy tez jedynie dostajesz pieniadze za te wpisy? Bo wszystko co wysylasz, jest niezwykle monotematyczne, czyli: "sklep ewo jest nadzwyczaj wspanialy" - i o ile widze, to nie napisalas jeszcze niczego innego.
  8. Taki drobny szczegol, wlasnie zobaczylem, ze ten sklep to zadni Anglicy, ale Szwedzi - koncowka ".uk" w adresie mnie zmylila. Tym niemniej, wychodzi, ze importowane piora w jednym z drozszych krajow Europy (VAT tam to az 25%!), jednak sa tansze anizeli w Polsce.
  9. Oczywiste jest, ze "edycja limitowana" bedzie drozsza do zwyklych produktow, w koncu na tym tym polega cel jej zrobienia, jednak troche nie rozumiem, dlaczego podajesz tak wygorowana cene? Chcialem zobaczyc jak wyglada ten model i wyszukiwarka od razu podala mi link do sklepu, gdzie to pioro jest prawie 200 PLN taniej. Ja rozumiem, ze utrzymanie angielskiej krolowej z dworem jest znacznie tansze anizeli utrzymanie polskiego prezydenta i jego partyjnych kumpli, maja wiec tam nizsze podatki anizeli my. Jednak mysle, ze tak wysokie ceny to nie tylko to, ale przede wszystkim zwykla pazernosc polskich handlarzy (jest takie rosyjskie slowo, ktore bardzo mi sie nasuwa w tym kontekscie: жлоб). Bo przeciez brytyjski sprzedawca tez musi te piora sprowadzic z Niemiec - wiec koszty logistyczne ma najpewniej bardzo podobne, dopiero potem pojawia sie kwestia ustalenia marzy, no i tutaj nasi posrednicy-handlarze moga naprawde zaimponowac swiatu! Ciekawe, czy gdy Anglicy juz zrobia Brexit, to wciaz bedzie sie oplacalo tam kupowac?
  10. Pewnie w wielu miejscach, zalezy to jedynie od ilosci pieniedzy, jaka masz do wydania. Wpisz w wyszukiwarce "galanteria skorzana na zamowienie" - na pewno wiele adresow dostaniesz i pewnie sam ogolnie tak wygladajacy piornik zrobia w akceptowalnej cenie, jednak za tego typu przetloczenie moze byc potrzeba DUZEJ doplaty (koniecznosc zrobienia nowej matrycy).
  11. Co mnie w tym atramencie mocno zadziwia - i odrobine zlosci... - to sytuacja, gdy mimo iz inkaust podoba sie ogromnej wiekszosci publicznosci (zarowno w Polsce jak i w swiecie!), to u nas nie jest latwy do nabycia. AFAIK, teoretycznie prowadzi go jedynie kilka sklepow w Krakowie, ale i tak bywa tam niedostepny. Wiem, bo usilowalem kupic i mam wrazenie, ze nawet bardziej "egzotyczne" marki bywaja latwiejsze do znalezienia.
  12. A co to jest to czerwone w trzech gumkach? BTW, skoro piornik jest stary, to gumki sa oryginalne i nie sparcialy? Bo mam wrazenie, ze guma juz po kilkunastu latach bardzo traci na elastycznosci.
  13. A to przechodzac obok jakiegos jubilera, nie mozesz wstapic i zapytac, czego oni tam uzywaja profesjonalnie? Jak malo potrzebujesz, to moze nawet Ci troche sprzedadza. BTW, osobiscie "nie robie w antykach", ale zdarzylo mi sie uslyszec, ze np. spatynowana bron czy monety maja wieksza wartosc, anizeli te same przedmioty "wyczyszczone do blysku". Nie wiem wiec, czy polerowanie pior na dluzsza mete bedzie im sluzyc...
  14. Zawsze mnie zastanawialo - co pala badz wdychaja copywriters w agencjach reklamowych / PR, aby ulepic tego typu zdanie?
  15. Ponoc Rohrer und Klinger robi atramenty wysokiej jakosci w przyzwoitej cenie, widzialem w ich ofercie rowniez cos, co nawet w nazwie ma "bordo": Rohrer & Klingner Alt-Bordeaux. Ale osobiscie to jednak nie mialem z tymi atramentami doswiadczenia. Z drugiej strony, skoro malo piszesz i biorac pod uwage, ze sezon prezentowy w pelni, moze pozwol sobie na "odrobine szalenstwa" i spraw butelke jakiejs kosztownej marki? Skoro atrament wystarczy Ci na kilka lat, to koszt rozlozy sie na okolice kilkudziesieciu groszy miesiecznie.
  16. Na pewno sa takie same? Nie wiem jak z czarnym - bo mnie nie ekscytuje i nie mam - jednak butelka niebieskiego Hero 50 ml jest zauwazalnie mniejsza (wezsza i nizsza), anizeli 59 ml blue-black tego samego producenta. Nawet kartonowe pudelko jest minimalnie nizsze.
  17. A to mnie zaskoczyliscie ta informacja o litrowych butelkach! Rozumialem potrzebe istnienie tak duzych pojemnikow w czasach, gdy piora byly powszechnie uzywane, wtedy firmy i szkoly mogly kupowac takie opakowania. Ale dzisiaj, gdy wieczne piora sa przyborami - nie da sie ukryc - mocno niszowymi, kto kupuje litrowe butelki atramentu?
  18. Interesujacy katalog - widac zmiany technologii i zanik wielu rozwiazan. A z "ciekawostek piorowych", to jeszcze w polowie lat 60tych handlowali wtedy litrowymi butelkami atramentu - czyli wtedy jeszcze BIC i Co. nie wypedzili pior z powszechnego uzycia? I zastanawiam sie, jaka teraz jest najwieksza objetosc dostepnego kalamarza, chyba 0,06 litra? Zas drugie, to ceny pior - pokazuje bandycko-zlodziejski charatkter podatku inflacyjnego, jak pieniadz traci swoja wartosc. Ot Pelikan 400 kosztuje dzis ok. 200 euro (w Polsce 1200-1400 PLN!), a wtedy byl za 27 DM.
  19. A w sumie, jesli to mialo wycierac pojedyncze litery - a tak sugeruje reklama - to jakiej wielkosci jest ta gumka (srednica dysku i jego grubosc)? Mozesz pokazac zdjecie "w skali" (obok zapalki, jednogroszowki czy na kratkowanym papierze)?
  20. No to jednak wszystko kwestia gustu - ostatnio podobaja mi sie japonskie zdobienia + brak klipsa, za to obecnosc fikusnych "roll stoppers" (zobaczylem je kiedys na stronie Nakaya - ale tam jedynie za ten sam detal trzeba dolozyc dodatkowe 200-300 USD). W podanym przez Ciebie polskim adresie niczego takiego nie ma - a ten Amerykanin akurat taki "pakiet funkcjonalno-estetyczny" proponuje.
  21. Ale ze jak? Sugerujesz ze one sluzyly do prowadzenia papieru? Jakos trudno mi w to uwierzyc... Przeciez jak wol stoi w tej reklamie, ze to gumka do WYMAZYWANIA bledow! "Typographical errors can be removed by Pelikan BWR, the special ERASER for typescript."
  22. Dostalem wlasnie od znajomego adres do sklepu amerykanskiego rzemieslnika robiacego piora - moim zdaniem niektore z nich zachwycaja. Co prawda sam sobie tego w tym roku jeszcze nie sprawia, ale pomyslalem, ze skoro sezon prezentowy w pelni, to moze komus przyda sie ten link (naprawde nie mam zadnych zwiazkow z producentem).
  23. W przypadku okraglej to racja - nawet jest wytlumaczenie na tym zdjeciu: Natomiast intryguja mnie odrobine te same litery tutaj - nie jest to okragle, nawet opis jest inny: "octagonal" (przy okraglych jest "round"). A to po niemiecku byloby raczej: Blau-weiss achteckig. Nie wiem i gdybam, ale moze to kwestia starosci - z czasem zaszly jakies procesy chemiczne w strukturze gumy i zmienil sie kolor materialu, utlenily sie barwniki? BTW, a do czego w tych gumkach metalowe cylinderki? To sie gdzies montowalo?
  24. Niestety, zadnej profesjonalnie lingwistycznie znajomosci dialektow nie mam, jedynie mowie po niemiecku - i gdy zobaczylem te poznanskie okreslenia, natychmiast widze, ze to czysto niemieckie slowa, mniej lub bardzie "powykrzywiane". O! Pana Samochodzika sie czytalo? ; -) Bo tam w ktorejs ksiazce byl wspomniany Jaksa z Kopanicy. No i Berlin to jeszcze malo na zachod... Dzisiejsza Lubeka - czyli tuz pod Hamburgiem! - to staroslowianskie "Lubice", a meklemburski Schwerin to byl niegdys swojski "Zwierzyn". A tak przy okazji, to Wy w Poznaniu nosicie skarpety, czy jednak cos innego? Bo wiem, ze na Slasku nosza "zoki" - tak sprytnie tam zdeformowali niemieckie "Socken". Jak to pierwszy raz uslyszalem, mocno sie rozweselilem ;-)
  25. Jakos malo spojna argumentacja to jest 😉 Kolega z Wielkopolski (chyba) ktory w pierwszym wpisie uzyl "funny", jednak nie sugerowal ze uzywa anglicyzmu ze wzgledow estetycznych, mu sie podoba, lecz odnioslem wrazenie, ze narzeka, bo mu "sie angielski wszedzie wciska". O widzisz, a w spisie poznanskich slow, ktory podlinkowalem, nie ma tego! "Koeter" juz maja, ale koniecznie powinienes im napisac, aby dopisali kolejne zdeformowane niemieckie slowo: holzy - Hose / spodnie 😉 No to akurat efekt - z reguly - waskich horyzontow. Zdarzylo mi sie z takimi rozmawiac, i poza zarabianiem pieniedzy najczesniej niewiele ich interesuje, malo czytaja - albo wcale! - (m.in. spotkalem kiedys dosc zamoznego prawnika, ktory bez skrepowania stwierdzil, ze przez dwa lata nie przeczytal zadnej ksiazki, ktora nie dotyczylaby zawodu). Sila rzeczy efektem tego jest wiec ograniczone slownictwo i nasiakanie korpo-belkotem ("sfokusuj sie na targecie" etc.).
×
×
  • Utwórz nowe...