Skocz do zawartości

Abore

Użytkownicy
  • Ilość treści

    161
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Abore

  1. Obawiam sie, ze to jednak nie tylko zludzenie, lecz slady germanizacji sa dosc wyrazne. Mozesz podac jakies przyklady warszawskich (to bylo trzecie najwieksze miasto Cesarstwa! wiec wplywy rosyjskiego powinny byc ogromne) czy lubelskich rusycyzmow, ktore nie wystepuja w innych czesciach Polski? Bo ja poznanskie germanizmy pokazalem - i wychodzi mi, ze w porownaniu z innymi zaborami jest ich PONADPRZECIETNIE duzo. W sumie, piszac wczesniej wzialem z pamieci to, co wydalo mi sie wtedy najsmieszniejsze, ale teraz zainteresowalem sie bardziej, popatrzylem m.in. tutaj - no i niesamowite, jakie to zniemczone jest! Ot pare przykladow slow, ktore ponoc sa uzywane w Wielkopolsce: baka - Backe / policzek badejski - Badehose / kapielowki eka - Ecke / kat futer - Futter / pozywienie gnyk - Genick / kark hazaj - Hase / zajac kista - Kiste / skrzynia land - Land / wies mana - Mannschaft / druzyna sportowa pana - Panne / przebita detka redyska - Radieschen / rzodkiewka sznytka - Schnitte / kromka (chleba) sztrykować - stricken / robić na drutach tytka - Tuete / torebka papierowa Zeby juz obcych slow potrzebowac na okreslenie czesci ciala (policzek, kark), czy powszechnie wystepujacych zwierzat (pies, zajac) to jednak troche grubo...
  2. Oj nie, obawiam sie, ze to zadne wciskanie sie angielskiego, a ubogie slownictwo... Osobiscie w powyzszym zdaniu uzylbym "fikusny", "frywolny" czy nawet zwyklego "wesolutki", ale NIGDY "funny". Moze sproboj wiecej czytac, to znaczaco poszerza zasob slow? A z drugiej strony - bo piszesz o Jeziorze Swarzedzkim - to wydaje mi sie, ze mieszkancy Wielkopolski sa ponadprzecietnie podatni na wplywy innych jezykow. Kiedys zdarzylo mi sie czytac ksiazke, ktorej fabula rozgrywala sie w Poznaniu i okolicach, a bohaterowie czesto mowili "rdzennym poznanskim" - no i ilosc germanizmow ogromnie mnie zadziwila! O ile jeszcze moge zrozumiec "bane" (die Bahn) na okreslenie pociagu (gdy powstawala kolej, byly tam juz Prusy), to juz aby na psa mowic "kejter" (der Koeter), nie mieszkac w dzielnicy, lecz w "fyrtlu" (das Viertel), a zamiast drozdzowki z lukrem kupowac "szneke z glancem" (Schnecke mit Glanz), to jednak germanizacja troche sie Prusakom udala... W-wa i Krakow rowniez ponad 100 lat byly pod zaborami - ale nie slyszalem, aby chodzily tam po ulicach "sabaki" i "kejtry". Mam wrazenie, ze jak wsrod Zydow mieszkajacych w niemieckich krajach powstal jidysz, to gdyby poznaniacy zostali jeszcze na sto lat w Prusach, to zaczeliby juz mowic jakims ciezkim "posnynsch", ktory niespecjalnie rozumieliby ani Niemcy, ani Polacy ;-)
  3. Strzykawki to jasne, sprzedaja je w aptekach - ale ewentualnie te pipety / mikropipety, to skad? Gdy szukam w internetach, to pokazuja sie albo jakies wyrafinowane urzadzenia za 100-500 PLN, albo jednorazowe, pakowane po... 700 egzemplarzy. Gdzies da sie kupic testowo 3-5 sztuk?
  4. Chcac zobaczyc jak faktycznie wyglada ten atrament, kupilem niedawno w testowych celach naboje ciemnozielonego Pelikana 4001. No i jednak niespecjalnie mi pasuje, bo jak dla mnie za jaskrawy jest, ale... Naboj wlozylem do piora, w ktorym wczesniej byly standardowy niebieski Pelikan, a ktorego nie umylem - no i w efekcie przez kilkanascie zdan mialem bardzo interesujacy kolor, morski niebieski, cos co wydawalo mi sie zblizone do Verdigris od Rohrer und Klinger (ktory zamierzalem kupic, ale jakos nie moge sie zebrac aby zamawiac przez Siec jedna buteleczke...). W sumie, to chetnie sprobowalbym powtorzyc taka mieszanke i stad moje pytanie - jak mieszacie male ilosci atramentow w celach eksperymentalnych, aby potem ewentualnie kolor mogl byc powtarzalny? Odmierzanie strzykawka? Jakies male skalowane probowki (skad je wziac)?
  5. Chyba masz racje, to musi byc przyczyna - rozebralem calosc i gumka w srodku sprawia wrazenie sparcianej, "malo gumowej", wiec pewnie nie przylega do rurki.
  6. Gdzies tam "przez czerwone" przecieka.
  7. Podsumowanie problemu - moze komus sie przyda, gdy bedzie sie zastanawiac, dlaczego pioro moze nie chciec wciagac atramentu (nie wiem, dlaczego wczesniej pobieralo wode - dzisiaj juz tak sie nie udaje). Okazalo sie, ze rozszczelnil sie tloczek / konwerter "od gory" i przecieka, sila rzeczy nie da sie zaciagac plynu, wiec ten element raczej do wyrzucenia. Pewnie sprobuje kupic jakis zamiennik, bo widze ze w Chinach sa latwo dostepne - jedyny minus, ze przy odrobinie pecha, to przesylka dopiero na wiosne przyjdzie. No ale ze mam nadmiar pior, to z pisaniem przez ten czas dam jakos rade ;-)
  8. Nie, nie ma raczej zadnej zmiany - zasysa jakies sladowe ilosci, tak jak w "standardowej pozycji" napelniania atramentu. To chyba w sumie dobrze, bo raczej nie jest pekniete (co byloby dziwne, bo akurat ten egzemplarz, to pioro wybitnie stacjonarne, nie przenosze go, chyba nigdy tez nie upadlo). No nic, zostawie na noc, jesli nie odmoknie, to jutro bede pewnie probowal brutalnej sily.
  9. Od kilku miesiecy uzywam pary chinskich klonow Lamy AlStar - ogolnie byly bez zatrzezen, jednak pare dni temu, jeden z nich "przestal zasysac atrament". Krece tloczkiem, przesuwa sie on, ale niemalze nie nabiera atramentu - gdy testowalem sam tloczek w wodzie, nabiera ciecz bez problemu, wiec awaria jest raczej miedzy stalowka a tloczkiem. Jakies sugestie, co sie moglo zepsuc? Podejrzewam ze mogl powstac jakich "skrzep" atramentu icos zatyka - na razie pioro sie moczy, sprobuje jutro, czy zaskoczy. Jesli jednak sie nie poprawi, to czy ta konstrukcja (zakladam, ze 100% kopia Lamy) jest jakos latwo rozbieralna, aby mocniej wyczyscic, czy jednak calosc bedzie do wyrzucenia? W sumie to zaplacilem tylko kilka zlotych, ale jednak byloby szkoda...
  10. Nie wiem skad u Was te skojarzenie z poczta czy Allegro? Przeciez opodatkowanie nie ma ZAGNEGO ZWIAZKU z tymi firmami, w artykule wyraznie jest napisane: CELNIKOW, jednoznacznie chodzi organy ucisku skarbowego. Po prostu Ministerstwu Finansow zaczyna brakowac forsy na programy rozdawnicze, wiec urzednicy szukaja nowych mozliwosci siegniecia do kieszeni obywateli.
  11. Jak to gdzie? Zniknely, bo zmienil sie czas, moda i technologie produkcji, wiec i olowki inaczej wygladaja - takie zjawisko wydaje mi sie dosc naturalne i zdrowe. I osobiscie nie kupilbym powyzszego olowka, aby go uzywac - ewentualnie jako eksponat do kolekcji, gdybym zbieral. A to zjawisko, tworzenie nowych rzeczy wygladajacych jak stare, mozna zauwazyc m.in. w architekturze. Kiedys widzialem zdjecia domu, ktory postawil sobie taki donosiciel SB, L. Czarnecki (ostatnio jej popularny, bo nagrywal rozmowy z KNF) - CALKOWITA kalka historycznych budynkow. Co osobiscie wydaje mi sie bardzo tandetne - bo palac w Wilanowie jest barokowy, bo byl budowany w XVII/XVIII wieku, Zamosc (cale miasto!) jest renesansowe, bo bylo stawiane w XVI wieku. Ich fundatorzy i projektanci jakos nie mieli ochoty stawiac romanskich czy gotyckich replik. Dlaczego wiec w XXI wieku nie budowac wspolczesnych budynkow, czy tez nie projektowac wspolczesnych olowkow czy pior (Lamy i Faber-Castell moim zdaniem daja tutaj rade!)?
  12. A w przypadku chinskiej butelki, to zalapales (zalapalas?) sie jescze na stara wersje (59 ml), czy juz nowa edycja, "ulepszona" (czyli zmniejszona do 50 ml)?
  13. Nie moge juz edytowac swojego poprzedniogo postu - wiec nowy wpis. Rozejrzalem sie na szybko - w pierwszym z brzegu sklepie tloczek do Pilota kosztuje 22 PLN, zas 6 naboi tej marki to az 10 PLN. Przy takich cenach, to korzystanie z nabojow tej firmy wydaje mi sie absurdalnie nielogiczne.
  14. A nie ma jakichs konwerterow, ktore pasowalyby do Pilota? Ogromna wiekszosc swojej edukacji wykonalem uzywajac chinskich pior Hero, napelnianych "gumka w metalu" (nie wiem jak to sie profesjonalnie nazywa) - i absolutnie nie odczuwalem potrzeby istnienia plastikowych nabojow. A AFAIR, to sytuacje, ze atrament skonczyl sie w trakcie pisania, to przez kilkanascie lat pewnie na palcach jednej reki moglbym policzyc - czyli srednio raz na pare lat... Swoja droga, to mam wrazenie, ze w przypadku markowych pior na naboje, to dziala ten sam model biznesowy, jak przy drukarkach i maszynkach do golenia. Stosunkowo tani sam "glowny sprzet" (drukarka / maszynka / pioro) - i bardzo drogie oryginalne materialy ekspolatacyjne (nozyki / wklady z atramentami).
  15. Tak jak piszesz, czesto jest skomplikowanie - vide auta elektryczne (koszt finansowy i ekologiczny wyprodukowania pradu, straty energii przy przesyle, szkodliwosc dla srodowiska akumulatorow etc.), natomiast tutaj sytuacja jest moim zdaniem zero-jedynkowa: piszac piorem napelnianym z kalamarza NA PEWNO zuzyje mniej plastiku, anizeli korzystajac z jednorazowych dlugopisow. W sumie, to interesujaca kwestia, ciekawe czy ktos porownywal - ile papieru zapisuje sie jednorazowym dlugopisem, i rownoczesnie ile nabojow w piorze na tej samej powierzchni trzeba byloby zmienic?
  16. W ZADEN sposob w to nie uwierze! Tam jakies mocne falszowanie danych musi odchodzic, nie zdziwilbym sie, gdyby bylo oplacone przez BIC... Prosta kalkulacja dla uzywania nabojow (nie wiem jaka pojemnosc maja wklady dlugopisowe). Z informacji ktore znalazlem, standardowy naboj "international" to 0,77ml - gdy ja bede mial jedno pioro i jedna butelke atramentu (ot, zwykly Parker badz Hero), to uzytkownik piora na naboje wyrzuci ok. 75 sztuk tychze pustych nabojow. A juz w przypadku dlugopisow ilosc plastikowego smiecia MUSI BYC wielokrotnie wieksza - bo przeciez jednorazowka BIC z reguly wyrzucana jest w calosci, czyli korpus dlugopisu + pusty wklad.
  17. Idat tym tropem, to ja widze rowniez kwestie jednorazowych nabojow do pior. To tez zrodlo plastikowego smiecia, co prawda mniejsze od jednorazowych dlugopisow, ale objaw tej samej kultury "uzyj raz i wyrzuc".
  18. Nie wiem z jakiego miasta jestes, ale jakis czas temu dosc regularnie bywal w Auchan. Jak jest teraz nie wiem, jednak jesli nie masz daleko do takiego sklepu, mozesz sprobowac sprawdzic.
  19. Te limitowane edycja sa czesto faktycznie bardzo ladne - a jednak zastanawiam sie, jaka czesc z ich nabywcow naprawde korzysta z tym pior, a ile pozostaje szczelnie zamknietym "czterdziestym siodmym eksponatem" w kolekcji specyficznej bizuterii, wyjmowanym jedynie od wielkiego dzwonu...
  20. I to jest dla mnie autorytatywna opinia. A sugestie typu: "co Polacy wola", pozwole sobie zignorowac - bo idac tym tropem, to powinienem rowniez akceptowac rowniez forme "poszlem" (bo "Polacy tak mowia i niedlugo ponoc bedzie to akceptowalne").
  21. Drobna sugestia, bo czesto to widze - slowo "logo" w jezyku polskim sie nie odmienia, podobnie jak np. "kakao". Skoro wiec jest: "odnosnie kakao", a nie "odnosnie kakała" - tak i poprawnie bedzie: "odnosnie logo".
  22. No akurat tego to nie wiemy. Byc moze jest urzednikiem w jakims ministerstwie, i dzwoni kolega z sasiedniego pokoju: "Pawel, a moze na papierosa bysmy wyskoczyli?".
  23. O ile wiem, to powinno byc w tych rozmiarach jednak przesuniecie "w dol". Czyli: 0,38 mm - EF 0,5mm - F Natomiast jaki to ma zwiazek z rzeczywistoscia, to trudno mi powiedziec, bo mam chinskie pioro, ktore kupowalem jako 0,38mm (na stalowce wybite: EF), i ma ono kreske ciensza anizeli japonska stalowka Platinum, a tam wg specyfikacji jest 0,2mm (na stalowce rowniez EF)...
  24. Ladne! Dodatkowo jeszcze link do sklepu ktory podales, to chyba jeden z niewielu przykladow, ze pioro jednak MOZE kosztowac w Polsce mniej anizeli w bogatych krajach (znalazlem nawet holenderski sklep, ktory nawet za sama stalowke EF do tego piora, zyczy sobie dodatkowe 40 Euro!).
  25. Tu chyba wyniknie kwestia bardziej filozoficzno-egzystencjalna, koniecznosc zdefiniowanie pojecia "chwila". Mam zegarek Casio, zostal kupiony 22 lata temu - aktualnie jest w nim trzecia bateria, wiec jesli koniecznosc wymiany baterii raz na 9-10 lat, rowna sie zwrotowi "co chwila", to musze sie z Toba zgodzic 😉 A to nie jest tak, ze mechanicznie zegarki KONIECZNIE TRZEBA regularnie nakrecac, bo gdy sie zapomina przez dluzszy czas, to im to szkodzi?
×
×
  • Utwórz nowe...