Skocz do zawartości

Abore

Użytkownicy
  • Ilość treści

    161
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Abore

  1. Obawiam sie, ze sie jednak mylisz - wlasnie sprawdzilem. Stare buteleczki Hero sa wyraznie wieksze od nowych, co w sumie naturalne, jesli zawieraly prawie 20% wiecej atramentu. To niestety staly proces, efekt rozbuchanej polityki bankow centralnych i generowania miliardow miliardow pustego pieniadza, sila rzeczy prowadzi to do inflacji. No a producenci usiluja ukryc podwyzki cen, sprzedajac mniej towaru za zblizona kwote (vide 90-gramowe czekolady Wedla). Wbrew temu co sugeruje GUS, ceny jednak wyraznie rosna.
  2. W jakim celu to robisz? Kilkadziesiat takich samych wpisow, odpowiedzi na watki sprzed wielu miesiecy, polegajace na hurtowym wklejeniu tego samego tekstu,. Rozumialbym, gdybys byl tepym automatem spamujacym - ale tak chyba nie jest. Stad pytanie: Po co? Usilujesz sobie podbic jakies statystyki?
  3. W sumie moze masz troche racji - nie zwrocilem dokladnie uwagi na szczegoly tekstu, przeszukalem automatem ksiazke na slowo "aluminium", a potem pobieznie znalazlem poczatek i koniec tej historii. Jednak drugiej strony musisz chyba przyznac, ze dla wiarygodnosci opowiesci wulgaryzmy sa tam konieczne. Bo jakos trudno mi sobie wyobrazic rozezlonego wojskowego, zwracajacego sie do podwladnych "Ą, ę, ach czemuz to szanowny pan kapral nie raczy spozywac z menazki?". A i tak mam wrazenie, ze tych wulgaryzmow w zacytowanym fragmencie ksiazki jest znaczaco mniej, anizeli standardowo uzywa np. komunistyczna profesura, gdy nie wie ze jest nagrywana (Marek Belka), czy aktualne "elyty" w tej samej sytuacji (rzucajacy "k*rwami" Mateusz Morawiecki). Zas kwestia, co gdzie mozna powiedziec, to sliczna historie opisal kiedys Melchior Wankowicz, gdy zalozyl sie, ze w oficjalnym przemowieniu przed biskupem, uzyje slowa "d***". I zaklad wygral! Niestety nie pamietam, w ktorej jego ksiazce to czytalem...
  4. Bedzie bardzo off-topic, ale przypomnial mi sie fragment ksiazki ktora czytalem pare miesiecy temu (bedzie pewnie kilkanascie zdan, ale mysle ze dla wesolosci warto przeczytac ;-) Władysław Zdanowicz "Misjonarze z Dywanowa. Pinky" "– Wiecie, jak jest na poligonie. Wszyscy są w pewnym stopniu równi... – spojrzeli na Zalewa podejrzliwie, więc od razu wyjaśnił, co miał na myśli: – Chodzi mi o żarcie. Wszyscy jedzą z jednego kotła, nie ma osobnej kuchni dla oficerów i reszty, tak jak w jednostce. Więc wyobraźcie sobie taką sytuację. Sześćset chłopa ustawia się do trzech kuchni, razem z nimi cała kadra, każdy z menażką w dłoni i kucharz każdemu wali to samo. Problem jest w tym, że ja mam słaby żołądek, więc po każdym takim żarciu napierdala mi brzuch i prawie zwijam się z bólu. Zasuwam więc do lekarza i mówię mu, co i jak. Lekarz mnie bada, a był to jakiś stary i doświadczony pigularz, więc stwierdził, że nie mogę jeść z aluminiowej menażki, bo jestem uczulony na aluminium. – Pierdzielisz – zaczął powątpiewać Zdanek. – Serio? – Przecież bym nie zmyślał – zapewnił Zalew, zaciągając się papierosem. – Więc każe mi jeść z normalnej zastawy. Idę do oficera dyżurnego i mówię mu, co powiedział mi lekarz, a ten od razu na mnie z buzią, że dopóki głupi łapiduch nie wpisze tego do książki chorych – żeby był kryty – to mam zapierdalać w kolejkę z menażką. Wkurwił mnie, więc wróciłem do lekarza i mówię mu, co powiedział oficer dyżurny. Teraz on się wkurwił, wziął książkę chorych i walnął tam czarno na białym, po czym daje mi ją i każe wracać do tego "oficera, jak nawóz w grochu i ofiary pękniętego kondoma". Tak dokładnie powiedział, daję wam słowo. Idę do oficera dyżurnego, pokazuję wpis i widzę, jak mu oczy wychodzą z orbit i dostaje spazmów. Ale co mnie to obchodzi, wpis i nakaz lekarza mam, a to jest najważniejsze i teraz to nie mój kłopot. – Kurwa, nieźle – śmieje się Zdanek. – I co było dalej? – Tak jak mówiłem, sześćset chłopa z menażkami w dłoni, a wśród nich ja z tacą, a na niej porcelanowy komplet obiadowy, bo lekarz wpisał, że mogę jadać jedynie z naczyń porcelanowych, a to było zawsze zarezerwowane dla generałów, jak przyjeżdżali na inspekcję. Całkowita konsternacja, każdy patrzy na mnie jak na idiotę, a ja nic. Siadamy przy stole i widzę jak przy drugim stole, akurat naprzeciwko mnie, siedzi dowódca pułku z resztą kadry. Chce już wsadzić łyżkę do menażki i wtedy dostrzega, że ja wcinam z porcelany. Z oburzenia prawie się zadławił i woła oficera dyżurnego. Ten przybiega do niego i staje na baczność, zastanawiając się, co się mogło stać. Może, kurwa, zupa przesolona albo co. A pułkownik pokazuje na mnie palcem i pyta głośno: – Co ten chuj tam wyprawia?! Na wczasy tu, kurwa, przyjechał?! Oficer dyżurny blednie, obrzuca mnie przerażonym spojrzeniem i melduje: – Panie pułkowniku, kapral jest chory i ma zgodę na spożywanie z porcelany! – Kurwa, to na co on jest chory?! – pyta zdziwiony pułkownik i dodaje: – Jak jest chory, to niech go zabiorą na izbę chorych! – Ale on jest zdrowy! – melduje oficer dyżurny i dostrzega konsternację na twarzy pułkownika. – Pod względem fizycznym, panie pułkowniku, i nikt go na izbę chorych nie przyjmie! – Kurwa! Nie róbcie tu ze mnie wała! – wścieka się pułkownik, wkurwiony tłumaczeniem, które niczego nie wyjaśnia. – To w końcu jest chory czy zdrowy?! – W sensie fizycznym, panie pułkowniku, to on jest zdrowy – oficer dyżurny dostaje gorączki, bo wszyscy go obserwują – Może odbywać służbę na poligonie! – Kto tu z kogo robi wariata?! – docieka pułkownik, a ja spokojnie w tym czasie kończę zupę. Przed nim stoi menażka, której do tej pory nie ruszył, zupa na pewno już mu wystygła, a on jest w głupiej sytuacji. Zaczął aferę i teraz nie wypada mu udawać, że wszystko jest w porządku. Sześćset chłopa patrzy i każdy wolałby jeść z normalnej zastawy, nie wspominając już o kadrze. Z drugiej strony, jak by to wyglądało, gdyby oficerowie jedli z zastawy, a szweje z menażek. Poruta i awantura na całego, gorsze niż smród w gaciach. – Co mu, kurwa, jest? – pyta wściekły pułkownik. – Melduję, że lekarz zalecił mu w celach leczniczych spożywanie posiłków wyłącznie z porcelanowej zastawy. Ma zakaz używania menażki! – melduje nerwowo oficer dyżurny. – A wpis w książce chorych jest?! – wtrącił się szef sztabu, któremu też nie podoba się, że kapral jada z zastawy, a on musi z menażki. – Bo jak nie ma wpisu, to nie ma sprawy, musi jeść jak reszta! Demokratycznie, z jednego kotła i jednej zastawy! Tak jak wszyscy. – Melduję, że jest! – dyżurny gdyby mógł, to kopnąłby mnie tak mocno w siedzenie, że nie wiem, czy zatrzymałbym się w pierwszym sklepie monopolowym. – Przynieście mi tę książkę! – decyduje dowódca i odsuwa od siebie menażkę. – Jak nie będzie wpisu, to już ja mu pogonię kota! – zapewnia wszystkich na tyle głośno, abym był świadom, co mnie czeka w najbliższej przyszłości. A ja spokojnie zaczynam drugie danie. Po minucie przybiega zdyszany dyżurny z książką chorych w dłoni, a musiał po nią lecieć do lekarza i wysłuchać swoje o durnych oficerach, którzy powinni psom ogony fryzować, kury na spacer wyprowadzać, a nie wpieprzać się w sprawy medycyny, o której nie mają pojęcia. Pułkownik otwiera ją na odpowiedniej stronie i czyta głośno: – Kapral Zalewski w związku z chorobą żołądka do końca poligonu ma jadać posiłki wyłącznie z zastawy porcelanowej. Bezwzględny zakaz jedzenia z menażki, z uwagi na stwierdzoną alergię. Stwierdzona choroba – menażko wstręt... – Ale jaja... – Zdanek turlał się po piasku. – To nie mogło się wydarzyć naprawdę! – Słowo, że tak było! – Zalew bił się w pierś na potwierdzenie swoich słów. – Pułkownik wybuchnął śmiechem, a cały stół się trząsł, bo niechcący oparł swój bebech o kant. Od tamtej pory, jak zaczynał się obiad, to każdy oficer dyżurny miał przesrane, bo musiał za każdym razem zasuwać do izby chorych i sprawdzać, czy wpis nie został zmieniony i czy mogę jeść z menażki. Dlatego mówię, że czułem się tam jak panisko."
  5. Bo Nakaia to nie jest przedmiot jedynie uzytkowy - gdybys szukal tylko takiego, to ten sam producent sprzedaje rowniez bardzo przyzwoite piora pod marka Platinum. Natomiast gdy za pioro placisz wiecej anizeli przecietny na mieszkaniec Kongo czy Malawi zarabia w rok, to jest to przede wszystkim demonstrator statusu, pokazujacy: "Patrzcie! Mam forsy w ch*j, nie wiem co z nia robic!". Cos jak auto za 2 mln. PLN - przeciez nie jest to przede wszystkim pojazd sluzacy to do przemieszczania sie z punktu A do punktu B (w sumie, to pewnie fukcja drugorzedna ;-), lecz do demonstrowania zamoznoci.
  6. A fuj! Alez to jest brzydkie... Niby rozumiem, ze de gustibus etc. - ale abym pisal piorem z powyszego linku, to jednak musianoby mi doplacic ;-)
  7. Jakos bardzo zalezy Ci na koniecznosci uzywania naboi? Bo np. z mojego punktu widzenia, jednorazowe wklady to jednak troche wada. Ale jesli moze byc wbudowany konwerter, to moge zasugerowac chinskiego klona Lamy Al-star. Mam zdecydowanie dobre doswiadczenia z tym piorem. Za kilkanascie zlotych bedziesz mial 3 egzemplarze (na wypadek jakiegos pechowego egzemplarza) metalowego piora, ze stalowka EF. Jedyna niedogodnosc, ze z Azji bedzie jednak pare tygodni szlo...
  8. Nie wiem, czy to akurat jest najlepsza sugestia... Biorac pod uwage, ze jest to model, przy ktorym naprawde sporo szczescia trzeba miec przy kupowaniu. Ot, opinie nabywcow z amazon.de - jedna czwarta ludzi ktorzy kupili to pioro, ocenia je jako "bardzo zle", albo "zle". Osobiscie sadze, ze jesli ponad 25% producji ma wady - a niektorzy klienci po pierwszym bublu, kolejny egzemplarz znow otrzymali z defektem ;-) - to moze byc jednak kiepski nabytek. Sam kiedys sie do niego przymierzalem, ale po przeczytaniu opinii uzytkownikow, dalem sobie spokoj.
  9. No to troche czasu moze Ci na to zejsc - bo o ile wiem, takie zjawisko jak "gwarantowana niezawodnosc" juz nie istnieje... Bedzie brzmialo jak gderanie i narzekanie, ale w obecnym swiecie jakosc produktow gwaltownie spadla - najwazniejszy jest, aby tanio wyprodukowac i drogo sprzedac. Nawet jesli bedzie to oryginalny Graf von Faber-Castell, Montblanc czy Pelikan za 2K PLN, to jak nie bedziesz miala odrobiny szczescia, to okaze sie, ze pioro: przerywa, cieknie czy tez sie luszczy... W Sieci sporo jest takich historii - ktos sprawil sobie pioro za kilkaset Euro, a po paru dniach okazalo sie, ze to bubel. Mysle, ze eksperymentalny zakup kilku chinskich pior moze byc dobra idea - przy tej cenie rozczarowanie bedzie niewielkie, a jest spora szansa na pozytywne zaskoczenie.
  10. Oj, obawiam sie, ze to raczej niespecjalnie jest atrament w potocznym rozumieniu slowa... Nie wiem, czy to precyzyjne okreslenie, ale bardziej na miejscu byloby chyba "tusz kreslarski" (vide niemieckie "Tusche" na tym Pelikanie vs. "Tinte", jak na buteleczce Herlitz, na poczatku tego watku).
  11. Na pewno mozna pisac dluzsze teksty olowkiem - ale nie bedzie to jednak specjalnie wygodne. Widzialem kiedys informacje o dosc poczytnym pisarzu, ktory uzywal wlasnie olowkow - przy kazdym podejsciu do pisania, za kazdym razem mial ich jedynie... 25 sztuk zaostrzonych sztuk. Gdy jeden sie tepil, bral nastepny - metoda na pewno oryginalna, jednak IMO dosc uciazliwa. Z mojego punktu widzenia zblizona sytuacja jest z automatycznym olowkiem - mam dosc drobne pismo i grafit 0,3 mm dosc czesto sie lamie, trzeba klikac etc. Mozna tak zanotowac sporadyczne rzeczy, zdanie czy dwa od czasu do czasu, ale jednak do zapisania strony badz dwoch rozmiaru A4, to jednak niespecjalnie... Tak wiec pozostaje Ci pioro - ewentualnie jesli oczekujesz TYLKO praktycznosci, to jakis żelopis. Biorac pod uwage, ze w dzisiejszych czasach nawet od drogich marek trudno oczekiwac ponadprzecietnie wysokiej jakosci - rowniez tutaj znajdziesz wiele watkow na ten temat - na Twoim miejscu kupilbym kilka tanich, chinskich pior o dosc dobrej opinii, ktore odpowiadaja Ci wizualnie (nazwy modele na pewno sobie tutaj znajdziesz na forum). Biorac 5 sztuk, to jedno-dwa moga byc felerne, ale aby wszystkie byly zle, to jednak wyjatkowego pecha musialbys miec.
  12. A za każdym razem był to ten sam papier? Bo to akurat może robić OGROMNĄ różnicę w percepcji grubości linii...
  13. Patrzac na spis modeli ktore Ci sie podobaja, to mam wrazenie, ze w liscie przymiotnikow zabraklo slow "futurystyczne / nowoczesne", ewentualnie "troche dziwaczne" (Lamy Dialog 3?!). Bo na przyklad ta Nakaya Portable Cigar Ao-tamenuri teoretycznie spelnia wszystkie Twoje wymagania, a jednak przypuszczam, ze niespecjalnie trafia w Twoj gust ;-)
  14. Bo gorszy papier jest tanszy - i dzieki temu marza bedzie wyzsza, spolka wiecej forsy wezmie z rynku, a prezes i ksiegowy dostana duze premie. A skoro sa naiwniacy, chetni zaplacic za przecietny produkt ze znanym logo absurdalne pieniadze, to co moze ograniczac producenta (vide nowy telefon komorkowy z jablkiem za... jedyne 7 tys. PLN)?
  15. Oczywiscie chetnie uwierze, ze francuska spolka sprzedaje badziew pod marka sugerujaca wysoka jakosc - w koncu ksiegowi tnacy koszty, czesta maja decydujacy glos w duzych firmach. A z drugiej strony, patrzac na ceny papeterii z logo Rhodia - 25 PLN za 80 kartek A4! - to zupelnie bym sie nie zdziwil, gdyby w jakiejs mniejszej papierni, ktos wpadl na pomysl, ze zaryzykuje i zrobi "na boku" kilkadziesiat tysiecy zeszytow sygnowanych tym logo, a potem sprobuje wpuscic je do sprzedazy. Technologia zszycia kilkudziesieciu kartek to nic skomplikowanego (skoro falszuje sie m.in. zarowki i smartphone'y), a zysk przy tym na pewno szedlby w setki procent (sam niedawno kupilem notes Esquisse - produkt budzetowy, w detalu 5,9 PLN za 192 strony A4. BARDZO przyzwoity papier, IMO porownywalny z 3-4x drozszym Oxford).
  16. Interesujace. To jedynie demonstrator mozliwosci, sztuka dla sztuki - czy rowniez sprzedajesz tego typu rzeczy? Chcialem zobaczyc, czy jest tego moze wiecej, ale... chyba ktos wyciagnal wtyczke z tej strony: http://gabryel.com.pl/about.html? U mnie jedynie biala pustka sie wyswietla. Sam mechanizm piszacy (splywak, napelnianie) kupujesz jako luzne komponenty, czy przekladasz calosc z czegos innego?
  17. Akurat to uwazam za nienajlepszy przyklad. Niespecjalnie wyobrazam sobie "wyrabianie nawykow" z okazji uzywania piora - mysle, ze to kwestia pierwszych kilku lat zycia, gdy male dzieci ucza sie chwytac i poslugiwac rekoma ;-) Oczywiscie z jednej strony jest podobnie - na podstawie cech pierwszego auta / roweru / piora etc. pozniej wie sie, co sie moze przydac (jakie sztywne ma byc zawieszenie / jak agresywne opony / jak gruba stalowka). Uzytkownik staje sie bardziej swiadomy swoich potrzeb przy nastepnym zakupie. Natomiast IMO nie ma zadnego zwiazku miedzy kosztownoscia piora, a tym, jak niedbale bedzie uzywal go poczatkujacy uzytkownik. Ale gdy czlowiek, ktory dwa dni po zrobieniu kursu jazdy na Yarisie o mocy 50 koni, jako pierwsze auto sprawi sobie sportowe Porsche z silnikiem 500 koni, to jest ogromna szansa, ze nie zapanuje nad taka moca - sila rzeczy uszkodzi / zniszczy auto.
  18. Oj, chyba jednak znaczaco przesadzasz... Biorac pod uwage pisanie piorem w szkole i ostatni "okres powrotu", to pior uzywam kilkanascie lat, i nie potrafie sobie przypomniec ZADNEGO przypadku, aby pioro mi spadlo na stalowke. Moze takie podejscie sprawdza sie w przypadku kilkuletnich dzieci, ale jesli chodzi o doroslych, to mysle, ze to sprawa wybitnie indywidualna. Sa ludzie, ktorzy "maja tendencje" do niszczenia rzeczy szybko i stale (telefony, piora etc.), a innym te same przedmioty wystarczaja na lata. Uwazasz, ze gdy ktos kupi telefon za 100 PLN - to przez rok czy dwa korzystania z niego, nabierze az takiego "doswiadczenia", ze potem juz nigdy nie upadnie mu iPhone za 7000 PLN? To raczej kwestia jakiegos minimum uwagi przy korzystaniu z rzeczy - rowniez przy uzywaniu piora.
  19. Tylko ze jest pewien haczyk - ktory dopiero teraz dostrzeglem. Te "zwykle" kopie Parkera 51 na innych aukcjach maja stalowke EF (0,38mm), zas tutaj - co z mojego punktu widzenia jest wada - jednak juz F (0,5mm)...
  20. Odrobine off-topic, bo pytasz o pioro, no i zabrzmi to troche jak herezja na tym forum, ale... ... moim zdaniem, do takiego sporadycznego i nieregularnego zapisania krotkich rzeczy, to idealem jest jednak dosc miekki, automatyczny olowek 0,5mm: - nie ma ryzyka ze wyschnie (przewaga nad piorem i dlugopisem); - pisze natychmiast i zawsze (przewaga zwlaszcza nad piorem); - brak koniecznosci otwierania i zamykania; - brak koniecznosci ostrzenia (przewaga nad zwyklym olowkiem). Piora sa oczywiscie swietne - ale jednak raczej do dluzszego pisania, a do tego typu zapiskow, o ktorych wspominasz, to osobiscie uzywam prostego Staedlera z wkladem B.
  21. W tym i problem - ze nie do konca wiadomo, jaki to model ;-)
  22. A z okazji jakiej sumy dostalas takie pismo? Skoro rownoczesnie piszesz, ze wczesniej obylo sie bez tego typu biurokracji.
  23. Oj, obawiam sie, ze to jednak w duzej mierze myslenie zyczeniowe... Nie da sie ukryc, ze patrzac racjonalnie, wylacznie z utylitarnego punktu widzenia, to piora nie maja zadnych zalet. W porownianiu z dlugopisami sa: - bardziej skompikowane w obsludze, - delikatniejsze, - wymagajace co do papieru. Dlugopis, a juz zwlaszcza gelopis, jest zdecydowanie praktyczniejszym urzadzeniem do pisania. A moja - i Wasza! - decyzja, aby pisac piorem, jest jednak wybitnie nieracjonalna. Z piorami jest troche tak jak z konmi. Kiedys byly uzywane jako glowny srodek transportu, ale zostaly wyparte przez - znacznie wygodniejsze - auta. Dzis konie to zasadniczo jedynie zabawka dla waskiej grupy hobbystow, ewentualnie oznaka statusu.
  24. Patrzac na umieszczone przez Ciebie zdjecie, mam wrazenie ze to jednak nie to... Kwestia wielkosci i proporcji klipsa na skuwce - u Keitla wyglada to jednak troche inaczej.
  25. Tak, nie wiedzialem jak to inaczej okreslic.
×
×
  • Utwórz nowe...