Skocz do zawartości

MarcinEck

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1758
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez MarcinEck

  1. Ewentualnie użycie myjki ultradźwiękowej... Z reguły optycy mają takie myjki, może Ci któryś "po znajomości" przepłucze piórko... (klika razy, ale przy krótkim czasie, np. 1 min)... Firma Pelikan nie zaleca używania płynu do naczyń czy innego detergentu do płukania zespołu stalówki... tylko czystą wodę
  2. do zgęstniałego atramentu ja bym spróbował wlać parę kropel wody destylowanej (w aptekach są malutkie fiołeczki chyba po 0,5 ml aqua pro injectione), nie wlewaj całej zawartości tylko kropla po kropli..
  3. do zgęstniałego atramentu ja bym spróbował wlać parę kropel wody destylowanej (w aptekach są malutkie fiołeczki chyba po 0,5 ml aqua pro injectione), nie wlewaj całej zawartości tylko kropla po kropli..
  4. M 400 jest gabarytowo chyba dokładnie taki jak M200. bebechami się nie różnią - i tu i tu mechanizm jest plastikowy, dopiero w modelu 800 i 1000 mechanizm tłoczka jest z mosiądzu. Tak więc różnica pomiędzy M200 a M400 zasadza się w głównej mierze na stalówce (w czterysetce jest złota, rodowana) no i trochę inne linie kolorystyczne występują... Spora różnica jest też w cenie...
  5. Pewnie jakieś leżaki magazynowe po jakimś biurze lub hurtowni materiałów biurowych...
  6. I to już z wliczonymi kosztami wysyłki... Bo tu np. był za całe 2,50, tylko w lepszym stanie... https://www.olx.pl/oferta/atrament-do-wiecznych-pior-astra-60-kolekcjonerski-prl-CID619-IDsfSzd.html#3853aab773
  7. Ja stosuję... koziołki na sztućce... ten najbardziej klasyczny model idealnie sie do tego nadaje... https://www.google.com/search?q=koziołki+na+sztućce&tbm=isch&ved=2ahUKEwisk7iwxN3pAhUPvSoKHa05ANcQ2-cCegQIABAA&oq=koziołki+na+sztućce&gs_lcp=CgNpbWcQAzICCAA6BAgAEB5QsfzaA1j_jNwDYJ2b3ANoAXAAeACAAWuIAbMOkgEEMjMuMZgBAKABAaoBC2d3cy13aXotaW1n&sclient=img&ei=uVbTXuzSFo_6qgGt84C4DQ&bih=598&biw=1366&client=firefox-b-d
  8. @Krzyśku - co masz na myśli pisząc krabiki? Stojaczki jakieś?
  9. Witaj, IMHO to na tym Forum z przyjemnością oglądniemy propozycje piór. A długopisy zaprezentuj lepiej na forum długopisowym...
  10. @Potworku - jest pewna szansa na ciąg dalszy innych opowieści pelikanowych...
  11. Z wizytą u Guenthera W. w Danzig-Langfuhr… Skorzystałem z mojego pobytu na Wybrzeżu i z niezmiernej uprzejmości jednego z kolegów forumowych, zamiłowanego gdańszczanina i pióroluba, który był moim wspaniałym cicerone. Postanowiliśmy wspólnie odwiedzić dawną siedzibę firmy Guenther Wagner w Gdańsku-Wrzeszczu. Spotykamy się przy stacji kolejki SKM we Wrzeszczu, skąd mój nieoceniony przewodnik zabiera mnie samochodem w okolice ulicy Grunwaldzkiej. Przejeżdżamy przez stary żelazny wiadukt nad torami, jedziemy opadającą estakadą, kiedy nagle słyszę : „Ten budynek po prawej to właśnie był Pelikan”. Przełykam ślinę z emocji. To tu! Parkujemy po drugiej stronie ulicy. Z daleka widzę znany mi ze zdjęć charakterystyczny niewysoki ceglany budynek. Widać go z trudem zza billboardów, reklam i wszelakiego badziewia. Z punktu widzenia estetyki i porządku całe otoczenie to koszmar … Przechodzimy przez ulicę i przez bramę prowadzącą do parceli, na której stoi ceglany pokoszarowy budynek. Okazuje się, że i tam można było parkować za jedne drobne 3 pln/h. Strzelam kilka zdjęć. Nad wejściem reklama jednej z mieszczących się tam firm. Ale na krótszej ścianie, od strony ulicy powyżej okien trzy pasy ok. 0,5 m wysokości zamalowane biała farbą dawne napisy. Wedle informacji mojego przewodnika resztki napisów wykonanych czarną farbą to tekst powojenny, napisany po polsku (doczytać się można litery „Z” – może od Zakłady…), a z kolei napisy białą farbą to napisy po niemiecku. Faktycznie, na ostatnim po prawej prostokącie, nad oknem, można się domyślić bardziej niż doczytać napisu „Danzig”. Powoli obchodzimy budynek dookoła. Widać, że mieści się nim wiele firm. Wszystkie okna zostały wymienione na współczesne (wiele z różnych parafii). Oryginalnie okna posiadały w górnej części łagodne łuki – teraz zabudowane. Od zewnątrz na ścianach pełno starych i nowszych instalacji, przełączników, wsporników itd. Mniej więcej w połowie budynku przez otwarte duże drzwi widzimy salę, w której pracują jakieś maszyny, chyba drukarskie… Naszą uwagę we wnętrzu zwracają wspierające strop chyba żeliwne kolumny z ozdobnymi kapitelami. Wygląda, że są oryginalne i, tak jak budynek, pochodzą z końca XIX wieku… Dochodzimy do drugiej krótszej ściany szczytowej. Na narożniku napisano farbą i to chyba wiele lat temu tajemniczy numer „101/1”. Czyżby to było jakieś oznaczenie z czasów istnienia tam GW? Lub z czasów wojny…? W połowie drugiego dłuższego boku przybudówka, istniejąca od czasów przedwojennych jak zapewnia mój towarzysz i przewodnik, który zauważył ją na jednym ze zdjęć lotniczych z epoki. Główne drzwi przy narożniku są otwarte. Wiedzieni nieprzepartą ciekawością wchodzimy. Po prawej na ścianie wiszą rzuty obu kondygnacji budynku z oznaczeniami urządzeń przeciwpożarowych oraz dróg ewakuacji. (Mogę zamieścić zdjęcia, ale nie wiem czy nie naruszę w ten sposób jakichś przepisów…). Widać, że na obu kondygnacjach jest wiele niewielkich pomieszczeń. Schody prowadza od razu na pierwsze piętro. Wnętrze budynku jest odnowione, odmalowane, założono stropy podwieszone z oświetleniem. Na piętrze długi korytarz z wieloma drzwiami po obu stronach. Mniej więcej w połowie budynku korytarz się rozszerza, widać też kolumny wsporcze, chyba stare ale współcześnie obłożone płytami kartonowo - gipsowymi. Przejście do dalszej części prowadzi przez otwór drzwiowy, łukowaty w górnej części, pewnie zachowany z dawnych czasów… Chyba zbyt wiele emocji się we mnie nazbierało i zdjęcie jest nieostre … No cóż. Właściwie zwyczajny budynek z rozmaitymi biurami. Jednak świadomość, że w nim piętrzyły się może niegdyś sterty charakterystycznych żółto-zielonych pudełek zawierających słynne i troskliwie przez niektórych z nas hołubione pióra czynią z tego miejsca miejsce w jakiś sposób szczególne … przynajmniej dla piszącego te słowa… Potem lądujemy w kawiarni, przy wielkim oknie ukazującym panoramę Wrzeszcza, raczymy się kawą i słodkościami no i przede wszystkim rozmową. Nie zgadniecie o czym rozmawialiśmy…. O PIÓRACH! (przyznaję się bez bicia - nie tylko o Pelikanach …) Mojemu cicerone serdeczne podziękowania za arcyciekawą wizytę i rozmowę !
  12. Swego czasu popełniłem niewielki artykuł (13 str) na temat pelikanów gdańskich. Jak mi Admin (lub ktoś inny) podpowie jak to powiesić na Forum, żeby można ściągnąć, to chętnie udostępnię Forowiczom nieodpłatanie z prośbą jednak i wymogiem, aby w przypadku cytowania fragmentów lub całości zawsze podać podać referencje i wskazać autora opracowania. Plik byłby w formacie.pdf, wielkości około 3,6 MB Tekst napisałem już parę lat temu, pierwotnie po francusku, gdyż był dedykowany memu koledze po piórach, Guillermo z Santiago de Chile. Później ukazał się on na francuskojęzycznym forum "stylo-plume". Guillermo przełożył następnie to opracowanie na język hiszpański i tekst znalazł się także na hiszpańskojęzycznym forum "estoilograficas". Dopiero niedawno zrobiłem tłumaczenie autorskie tej monografii na język polski...
  13. Dzięki @Konisie, świetnie zilustrowałeś całą sprawę. Na Twoich zdjęciach widać naocznie różnice pomiędzy "hanowerczykiem" a "gdańszczaninem". Przedstawiłeś też różne warianty danzigerów, czyli klips "gdański" ale ringi żłobione, i taki sam klips ale dwa ringi.... Tak jak wspominałem, miałem też w ręku wersję 100N z klipsem "diamond" i z szerokim radełkowanym ringiem... Dodatkowa informacja : tzw. "gdańskie" Pelikany to były głównie modele 100N, choć (jak i na zdjęciach widać) bywały również te starsze, czyli model 100, z równym cylindrycznym pokrętłem. Dla uściślenia : wymienione przeze mnie powyżej cechy pozwalające odróżnić "danzigera" od innych, w przypadku korpusu i gripu dotyczą tylko modelu 100N Tu link do świetnego, bardzo obszernego i bardzo rzetelnie napisanego artykułu z "Pelikanowej Grzędy" 😉(po angielsku), trzeba kliknąć na niego, żeby się otworzył w pełnej wersji... https://thepelikansperch.com/2018/11/29/pelikan-danzig-gdansk-langfuhr-factory/
  14. 1. Klips zakończony romboidalnie (tzw. diamond clip) i mający własności ferromagnetyczne 2. Pojedynczy ring na skuwce (ale spotyka się też Pelikany z klipsem jak trzeba, ale bez ringów, albo z dwoma ringami albo i z pojedynczym szerokim - nie umiem orzec autorytatywnie czy to są danzigery czy nie) 3. Stalówka chromoniklowa (CN) (najczęściej ale - uwaga jak powyżej) 4. Korpus tworzący całość z gripem, wykonany z jednego kawałka z zielonego transparentnego plastiku (na korpusie oczywiście pokryty jest owijka pasiastą) 5. Schodek na gripie Słowem - znowu wiele niewiadomych i brak pewników. Ja przyjmuję, że faktycznie w Gdańsku dokonywano montażu piór przysyłanych z głównego zakładu w częściach, a żeby się polska prasa i Alianci nie czepiali, to zrobiono je ciut inne, niż te z Hanoweru bezpośrednio.. Produkcji jako takiej na pewno nie było w Gdańsku (stanowczo za mało miejsca, mikroskopijny budynek w porównaniu z hanowerskim, no i w ogóle z czym do gościa...) I dla mnie najpewniejszą wersją pióra niby "gdańskiego" jest ten z romboidalnym klipsem, jednym ringiem, korpusem zielonym transparentnym tworzącym całość z gripem i ze stalówką CN. Wtedy jest najmniej wątpliwości. O innych wersjach bałbym się autorytatywnie orzekać cokolwiek w kwestii ich gdańskiego rodowodu... Temat danzigerów był szeroko omawiany na Brązowym, na FPN, na stylo-plume.org, na estilograficas, pisał o nim Ruettinger, Rothemel, Lehmann a także, temat ten bardzo precyzyjnie i syntetycznie został przedstawiony przez J. Danleya na stronie The Pelikan's Perch Nic tylko siadać do internetów i przeczesywać 😉 Pozostaję do dyspozycji w razie dalszych pytań, ale będę miał chyba coraz mniej odpowiedzi 😉
  15. O ile się nie mylę, to na brązowym była dłuższa dyskusja na ten temat i nawet jakieś listy czy tabelki z własnościami atramentów się pokazywały. I był tez poruszony problem pH
  16. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa w Gdańsku nie było żadnej produkcji piór jako takiej. Niewykluczone natomiast, że tylko składano tam pióra z części przesyłanych z Hanoweru. Jednakże oficjalnie Niemcy utrzymywali, że to produkcja gdańska. To było wówczas Wolne Miasta, tak więc tam produkowane towary mogły być sprzedawane w Polsce bez cła. Dzięki temu pióra Pelikan stawały się tańsze od konkurencji (podstawowy Pelikan kosztował w Polsce 32 zł (patrz wyżej), podczas gdy Parkery sprzedawano po 42 czy 45 złotych, o ile dobrze pamiętam). Ponieważ po pewnym czasie prasa polska zaczęła masowo pisać, że to oszustwo, bo pióra G. Wagnera są składane jedynie w WMG i niczym się nie różnią od tych hanowerskich, więc zmieniono nieco klips i zastosowano tylko 1 pierścień na skuwce... Takie są przypuszczenia... Z niezaprzeczalnymi dowodami jest gorzej. Były w owym czasie pióra innych marek z tym samym charakterystycznym romboidalnym zakończeniem klipsa, tzw "diamond clip". Spotkać też można Pelikany z diamond clipem i dwoma ringami na skuwce, albo z jednym szerokim (miałem taki egzemplarz w ręku w Chile), są też skuwki z pojedynczym ringiem i zwykłym klipsem. Widziałem też (zdjęcia) Pelikana Magnum Emegê o takim właśnie klipsie romboidalnie zakończonym. Ja osobiście mam Pelikana z "gdańskim" klipsem w ogóle bez ringów (jest tylko żłobkowane podwójnie miejsce, tam gdzie zazwyczaj był ring, z reguły brak ringów to skutek oszczędności wojennych). Słowem - nic nie wiadomo w tej materii na pewno... Klipsy były w owym czasie produkowane przez wiele zakładów, które następnie sprzedawały je różnym producentom piór. Ciekawostką jest fakt, że owe "diamentowe" były wytłaczane z metalu o własnościach ferromagnetycznych (przyciąga je magnes), podczas gdy "normalne" klipsy pelikanowskie na reagowały na magnes. Ale nie wszystkie. Były też takie, które i owszem... Słowem - same znaki zapytania i niewiele pewnych odpowiedzi... Dlatego też sprawa Pelikanów "danzigerów" jest taka fascynująca... (przynajmniej dla mnie)... PS. @Potworku - to pismo było skierowane do sprzedawców detalicznych, a oni przecież musieli z czegoś żyć, stąd pewnie do ceny 22 zł dorzucali marżę i robiło się 32...
  17. Tak, i w związku z tym "kołnierzyk" jest mocniej zaakcentowany. A przy tym jeszcze sekcja ma też charakterystyczny "schodek" poniżej gwintu... W większości moich 100eNek jest "schodek", ale mam też egzemplarz 100N "bezschodkowy"...
  18. To efekt dokładnej lektury przytoczonego listu...😉 Jest inna różnica, tym razem nieopisana w liście..., ale za to widoczna "gołym okiem" 😉
  19. Dzięki @Konisie, że odświeżyłeś temat, szeroko niegdyś omawiany na Brązowym i zawsze jak dla mnie - pasjonujący... Nie dalej jak dziś rano pisałem do kogoś o tym modelu stwierdzając, że jest on obecnie coraz trudniejszy do znalezienie na rynku... I jeszcze pytanie do Forowiczów - konkurs bez nagród - proszę wskazać różnice(ę) pomiędzy piórem Pelikan przedstawionym na ostatnim rysunku, a tym z rysunku przedostatniego 😉 ...
  20. Dlatego warto spojrzeć na Pelikany starsze, takie z lat 50. Są niezawodne, najlepszy dowód, że działają już od około 70 lat...
  21. Ciekawostka. A robisz różne grawerunki na zlecenie/życzenie? I ile taka przyjemność kosztuje...?
×
×
  • Utwórz nowe...