Pozwolę sobie dodać swoje trzy grosze do recenzji. Poszukiwałem czegoś ciemnego z zieleni. Nie Green-Black, ale coś co wyraźnie, ale nie nachalnie wyróżnia się z granatowego tekstu. MIał być Diamine Woodland Green, ale przy okazji byłem w właśnie w sklepie więc kupiłem.
Co zauważyłem - atrament zachowuje się inaczej w różnych piórach. Skuszony nazwą moss green, oczyma wyobraźni widziałem piękny odcień zieleni mchu porastającego pień drzewa.
Pierwszy test zrobiłem wieczorem. Namoczywszy zepsute pióro (szpara w stalówce za szeroka i nie działa), wykonałem kilka liter. Super - ciemny kolor, po chwili leciutko wparł w brąz.
Następnego przyszła nowiutka Lama Safari F-ka, zresztą też zielona. I drobne rozczarowanie. Muszę zgodzić się z Arielem, że kolor świetnie nadaje się jako zakreślacz. Bo tak wygląda wypływając z Lamy. A nie tego oczekiwałem. Już zaczynam myśleć ile i jakiego czarnego atramentu dodać aby "pociemnić". No ale skąd też wzięła się piękna zieleń z dnia poprzedniego?
Wyciągnąłem prezentowy noname-Royal-pen. Zatankowałem troszkę. I różnica jest kolosalna! Jasne to Lamy - ciemne, takie jak oczekiwałem - to noname-Royal. Ten drugi jest piórem, które mam wrażenie, że leje atrament - nie można na chwilę przestać pisać.
Efekty:
Tymi samymi piórami pisałem Diamine Majestic Blue. Kolor w obydwu piórach identyczny. Ten atrament jest "wrażliwy" na pióro.