Skocz do zawartości

VojtasK

Użytkownicy
  • Ilość treści

    599
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez VojtasK

  1. Tak to się niewinnie zaczyna... Najpierw Vector, potem kolejne i następne... Witaj w piórlandii!
  2. Nieco offtopując, ale cytując klasyka: "Bardzo trudno jest mi orzec, czy to słoń, czy nosorożec..." Ad rem: lubię takie brązy
  3. Dzięki Wąż w kieszeni za słabo kąsa...
  4. No i przyleciał! Ptaszor M200 z flaszką Edelstein Mandarine w komplecie! Po chwili był już pełnoprawnym członkiem rodziny...
  5. Witaj! Słusznie Nika prawi... Mnie też portfel ostatnio zabolał, ale radocha z nowego pióra nie do opisania. A może właśnie DO opisania i będzie z tego moja pierwsza recenzja?
  6. Fajna taka nasycona czerwień. Podoba mi się.
  7. Po tym, co ostatnio zrobiłem, boję się, że zostanę hodowcą pewnych ptaszorów... Widzę, przeglądając forum, że to zaraźliwe ??
  8. Mój wiel-błąd, że nie zaznaczyłem, że chodzi mi o wersję niebieską - turkusową, bo to w nią byłem wpatrzony "jak sroka w gnat" Może dlatego nie wspomniałem o tych bursztynowych od Kangurów.
  9. Fajne piórko! Przejrzałem wczoraj e-zatokę i ani śladu tego modelu. Szkoda
  10. Nowy wita Nową! Mam podobnie,jak Ty - notatek zrobionych długopisem nie mogę po czasie rozczytać. Z tymi pisanymi piórem jest nieco lepiej. Pozdrawiam Vojtas
  11. To wszystko Wasza wina!!! Ale, żeby wszystko było jasne, i aby nikt nie poczuł się urażony, trochę historii, jak to ze mną było: Pierwszy kontakt z piórem miałem gdzieś pod koniec podstawówki - zakosiłem je ojcu, aby trenować najcenniejszy prezent od niego, czyli mój podpis - parafkę. Co to za pióro - nie pomnę, ale pisało grubą, wyraźną linię. Swoimi podpisami zapełniłem cały osiemdziesięciokartkowy zeszyt i pióro oddałem. Później, w ogólniaku, w starszych klasach używałem jakichś "chińczyków" na gumkę, ale ich żywot dość szybko się kończył. Dopiero na studiach trafiło mi w ręce, również chińskie, ciemnobordowe, ze schowaną stalówką, piórko sygnowane "White Feather", które dość namiętnie poiłem niebieską, dostępną w papierniczym, Hero Ink-ą. Do szybkiego notowania na zajęciach dawało zbyt grubą kreskę, ale znalazłem na nie sposób - odwróciłem je "do góry brzuchem" i było idealnie. Przetrwało dzielnie całe studia, potem doznało jakiejś kontuzji - zaczęło przeciekać, brudzić palce. Oddałem je do naprawy w Sopocie na Monciaku, ale po powrocie z niej było niezdatne do dalszego użytku i wylądowało gdzieś na dnie najgłębszej szuflady. Później trafiały mi do rąk zestawy pióro + długopis będące różnymi reklamówkami. Z dwoma z nich, zrobionymi z drewna, zawarłem znajomość na nieco dłużej, ale ich koniec był taki sam - łamał się gwint sekcji. W tzw "międzyczasie" ktoś zauważył, że jedno z tych piór okrutnie skrobie po papierze i obdarował mnie Parker-em Frontier-em stalowym GT - to było COŚ! Stalówka F pisała akceptowalnej grubości linie i było wszystko OK, do momentu, gdy ktoś mi pióra nie potrącił i nie wylądowało ze stołu na podłodze klasycznie - stalką w dół. I tu, cytując klasyka: "skończyło się rumakowanie". Frontier wylądował w szufladzie na dłuższy czas. Poszukałem trochę, znalazłem serwis Sanford/Parker, odesłałem pióro - wróciło z nową częścią przednią, ale znowu było już nie takie - zalewało sekcję przy każdym otwieraniu skuwki, złotko odłaziło ze stalówki... - wylądowało znowu w szufladzie. I tu zaczyna się część związana z Waszą winą: Po paru latach doszedłem do wniosku, że najwyższa pora wrócić do pisania piórem. W sieci szukałem sposobów na reanimację Parkera, zbyt obfity przepływ inku, obłażąca stalówkę, grubość pisma. W ten sposób trafiłem na Wasze (Nasze?) Forum. Po lekturze iluś wątków rozebrałem, wymoczyłem, wycackałem Frontiera tak, że znowu zaczął pisać. Przy okazji przeglądania wątków o Watermanach, zupełnym (no, nie do końca) przypadkiem przygarnąłem z ogłoszenia za śmieszne pieniądze, dwa Hemispherki - jeden czarny mat, drugi stalowy, oba GT. - są codziennie ze mną. Niedługo potem pojawił się w rodzinie WM Expert II czarna laka GT (mój kolejny ulubiony), i dalej już poszło samo: - Reform z lat 50-tych (zakoszony mi przez syna) - No-Name z Niemiec, ale z maślaną stalówką - Geha z tłoczkowym systemem napełniania, - Expert II City Line jasny brąz F - dla żony - Expert II stalowy CT - F - upatrzony przez córkę dla siebie - Carene w czerwono - bordowym odcieniu - prezent urodzinowy - Hemisphere stal CT - F dla syna (aby oddał najpierw Reforma a potem moje stalowe Hemi) i jeszcze kilka innych, w tym staroci z USA z lat 30-tych, którymi będę mógł się pochwalić, jeśli przyjmiecie mnie do grona " chorych na pióra" Witam Was serdecznie i dziękuję za wiedzę, której małą cząstkę mogłem zaczerpnąć z Forum Pozdrawiam Vojtas
×
×
  • Utwórz nowe...