Skocz do zawartości

rbit9n

Użytkownicy
  • Ilość treści

    4001
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez rbit9n

  1. wymyśliłem też inne motto, ale się nie przyjęło. pewnie dlatego że jeszcze nikomu go nie wyjawiłem. śpieszmy się pisać listy, tak szybko dochodzą.
  2. nie bądź zasadnicza, niczym zasadnicza służba wojskowa. nie jest zły. ostatnio córce kupiłem różowe platinum preppy, do którego standardowo dodano różowy nabój. wierz mi, ten tu nie jest taki najgorszy.
  3. otóż to. pisać i nie znikać. i nie korodować. no wystarczyło. a psikusy to płata pentacoin six, w skrócie p-six, co się wymawia psiks [psik(u)s].
  4. Pomimo miażdżącej fali krytyki, jaka na mnie spłynęła po wczorajszej recenzji, postanowiłem się nie poddawać i napisać recenzję jeszcze gorszą, to jest zawierającą jeszcze bardziej kontrowersyjne słownictwo, składnię, fleksję i apopleksję. Bo ja Was lubię, ale co to mnie obchodzi, co Wam się podoba. Jednemu się podoba pisać grotami o tęgości XF, a drugiemu BBC, i co zabroni kto? No! W każdym razie siedziałem i dumałem o czym by tu dziś napisać. Wy już wiecie, przeczytaliście tytuł recenzji, ale ja nadal się waham. No ale niech będzie, że będę kontynuował sagę o czarnych piórach z wbudowanym tłokiem. Dlatego dziś spróbuję Wam przybliżyć postać pelikana m250, którego posiadam i który jest w moim posiadaniu, żeby nie było wątpliwości, że piszę o cudzym. Pelikan ów, z tego co podają annały, pochodzi prawdopodobnie sprzed roku 1997. Świadczyć o tym może kłobuk równy pozostałej części skuwki, bez żadnych wcięć, oraz znak firmowy na nim. I na grocie też, o czym za chwilę wspomnę ponownie. Tak czy siak, kiedy pióro jest ładnie oparte o olympusa xa, kształt kłobuka widzimy ino, ino. Lepiej widać charakterystyczną spinkę ukształtowaną na podobiznę dziobu pelikana. Czy właściwie pyska, bo tamuj ślipki jakowe migocą. Hmmm..., tylko że ptaki chyba nie mają pysków. No ale wiecie co mam na myśli, czy nie macie? Nie macie? Nieważne. Aha spinka wykonana jest z jednego znaczy kawałka metalu i jest dokręcana do skuwki właściwej kłobukiem, z wykorzystaniem wkładki skuwki. Wkładka ma duży gwint i małe ząbki, łatwo ją umiejscowić w skuwce, tyle tylko, że trzeba mieć długopis, z którego wyjmujemy wkład i nim przytrzymujemy wkładkę, podczas dokręcania kłobuka. Lecimy dalej, czyli w dół zmierzamy, czyli spadamy i widzimy dwa pierścionki nałożone. Cienki jest wąski i na nim nic nie ma, a na szerszym jest napis, a zasadniczo dwa. Jeden napis brzmi "PELIKAN", drugi "GERMANY". Dzięki czemu wiemy, że pióro już ze zjednoczonych Niemiec, przynajmniej administracyjnie. Dalej mamy kawałek czarnej nudy, z tym samym zastrzeżeniem co w przypadku montblanka, że to czarne, pod światło jest ciemnobordowe, takie oberżynowe nawet raczej. Kiedy skończy się nuda, dochodzimy do uskoku i wiemy już, że jesteśmy na pokrętle tłoka. Po odkręceniu skuwki widzimy złoty grot, prawdziwie złotym a nie jakimś tam farbką modelarską pociągnięty. Musicie bowiem wiedzieć, ci którzy nie wiedzą, że tym się różnił model 250, od modelu 200, że miał złote groty. Taka namiastka suwerena. Jest to dla mnie zresztą dziwne, że w owych dniach M200 miał te same wymiary co M400. Ale wiedzę swą opieram na Internetach, a tu wszyscy kłamią, włącznie ze mną. Grot posiada na sobie wytłoczony znak producenta, w który wpisano próbę złota, oraz tęgość. Tu jest tęgość OB. Tęgo, nieprawdaż? Widzimy też znak na kłobuku. Ale na żadnym nie widzimy szczegółów, ale i o tym, nie bójcie się, pomyślałem, taki zaradny jestem. Czyli prawda, użyjcie wyobraźni, na znaczku widzimy pelikana w gnieździe, a właściwie pelikanicę, sukę pelikana, i dwa młode. Młode takie, że wyglądają jak kreski. Chyba zabiedzone. Tak czy siak, to nam wymusza datowanie pióra na lata przed rokiem 1997, iż wówczas jedno z pelikaniąt wyfrunęło z gniazda i ostało się jedno. Takie życie. Na powyższym zdjęciu widzimy także gratkę dla voyeurystów, to jest okienko podglądu atramentu. Chociaż nie, dla nich gratką, jest okienko w L2k. W każdym razie okienko w tym modelu jest szare, zaś w suwerenach było zielone. Robert będzie wiedział lepiej, ja dywaguję i zmyślam, a na dodatek jestem w błędzie. Rzut oka na grot. Kurka wodna, źle żem ostrość ustawił, bo na ziarno, a po co komu ziarno na ostro? I jeszcze odblask na znaczku, więc nie wiadomo, czy było ich dwóch, czy nie. Ale resztę widać jako tako, a na dodatek znośnie, czyli że złoto 14 kt., albo 585 i że OB. Ciekawa jest to sprawa, że grot ten jest bardzo, ale to bardzo elastyczny. Niestety nie wiem, czy wszystkie groty z tamtego czasu były tak elastyczne, czy to wypadek przy pracy. To jest właśnie to, o czym pisałem wczoraj. Ktoś się zasugeruje, że napisałem, że tak jest, a jemu się trafi co innego. Dlatego jeśli ktoś z Was ma podobnego pelikana, ale z grotem i innej tęgości, niech piszę śmiało jak jest. Na koniec zdjęcia ziarna. Jak widać gładkie, szerokie, zaokrąglone ze wszech stron, żaden tam kanciak jak w montblanku. Dzięki temu piórem pisze się łagodniej, ale zmienność kreski jest i jest dobrze zauważalna. Ogólnie pióro fajne, tylko słabo się je czyści, bowiem w przeciwieństwie do montblanka 22 i innych, osadka stanowi jedną całość z rączką, a wykręcić można jedynie grot wraz ze spływakiem. Co więcej grot i spływak są połączone przy pomocy metalowego pierścienia, a próba rozłożenia tego na części pierwsze podobnież grozi połamaniem blaszek spływaka, czy też zbieraka. Podobnież z mechanizmem tłoka, lepiej nie wyjmować. Znaczy można, ale jest małe ale. Nie wiem jakie, bo w przeciwieństwie do zespołu grota, tej strony nie rozbierałem. Tak czy siak, jakby udało się Wam znaleźć pióro w dobrej cenie, o którą coraz trudniej, bierzcie i piszcie. Na koniec dane techniczne i nieporadne kulfony, czyli tak zwana próbka pisma. Długość pióra zakręconego: 127 mm Długość pióra odkręconego: 121,5 mm Długość rączki bez grotu: 102 mm Długość skuwki: 59 mm Średnica rączki: 12 mm Masa pióra: 14,73 g (chyba pustego). Tally ho!
  5. racja, w pierwszej chwili nawet napisałem FeO, wszak każdy wie, że kapsułki neopankreatyny 8000 były barwione FeO, ale potem patrzę, że tam piszą, o Fe (III), poprawiłem i głupio wyszło.
  6. a jak myślisz? ale prawdą jest, że żelazo się utlenia, nieprawdaż.
  7. chyba że cienka a mokra, tak jak grot w moim sheafferze triumph valiant #1250. w nim nawet bladawce J. Herbin nabierają wyrazu, a taki staro złotozielony R&K, to nabiera dwóch, albo i trzech wyrazów.
  8. w skrócie, oprócz barwnika zawierają galusan żelaza (II), który pod wpływem tlenu przechodzi w czarny tlenek żelaza (III).
  9. masochiści jak nic. myślę, że wtedy, trzeba będzie kupić coś nowego starego. albo nowego nowego. @Prumar: dziękuję za miłe słowa. sprawiają one, że ze wzmożoną siłą przystępuję do wymyślania kolejnych kucharsko-krawieckich nazw.
  10. taki magik, a czasu wolnego jakoś wyczarować nie potrafi.
  11. o, dzięki za przypomnienie o szarym. tak, były też i takie na naboje, podobnie jak i mb220. zaiste były one oznaczane jako mb220p (tudzież mb22p), od niemieckiego słowa Patrone, to jest nabój, ale nie zawsze to P było wygrawerowane na pierścieniu na skuwce. ja na moim mb220 nie mam P, mimo że być powinno. kłobuk to starosłowiański kapelusz. słowo to nadal funkcjonuje w češtinie i w slovenčinie. jak już nie raz pisałem, wolę analogie kucharsko-krawieckie, niż kalki anglojęzyczne. więc u mnie w piórze jest kłobuk, a nie crap hat, znaczy captop, czy inny kaptop. mógłby być też kołpak, kaptur, albo rzeszowski kapiszon. ale kłobuk mnie się podoba najbardziej. no i sekcja. sekcja kojarzy mnie się z Sekcją specjalną, zawsze lojalną. dlatego zamiast sekcji wolę osadkę, choć to nie do końca to. przekalkowany chwyt, też mnie nie pasuje, musi być osadka (niepodpisana na zdjęciu). spływak, bo spływa po nim atrament. skuwka, bo skuwa, to jest zamyka pióro. kapa nie, bo to od niemieckiego Kappe, to jest jarmułka. aha, gdyby to był parker, to przybyłby jeszcze zbierak, bo w parkerach jest osobno spływak - feed, i osobno zbierak - collector. taki suplement, to można zażywać. muszę taki kiedyś sobie zasuplementować, bo chorzę. dziękuję Wszystkim za dobre słowa, ale nie przesadzajcie, bo się jeszcze rozochocę i napisze jeszcze z pięć recenzji, bo tyle mam zaległych, i co wówczas?
  12. myślałem, że nie mam, ale mam. mam zdjęcia na których różnice między ziarnem montblanka, a ziarnami pelikana i kaweco widać jak na przysłowiowej macie olfy. montblanc 22 OM contra pelikan m250 OB montblanc 22 OM contra pelikan m250 OB wiem, spływak pelikana krzywo osadzony, albo grot, ale nieważne, już poprawione to jest. od góry: montblanc 220p OM montblanc 22 OM kaweco v11 OM na dokładkę próbka pisma. każdy z kim korespondowałem wie, że bazgram gorzej niż na załączonym obrazku, także tego. jak widać różnica może nie jest powalająca, ale jest. co więcej widać, że grot poddaje się nieznacznie naciskowi. ogólnie polecam.
  13. Recenzja jest napisana przy użyciu czcionki Courier New, z wykorzystaniem niesztampowego słownictwa, określającego nazwy składowe pióra. Jeśli masz z tym problem, nie czytaj, ale pewnie będziesz potem tego żałował. Jakiś czas temu kupiłem sobie z kolegą na spółę zestaw tetenala do samodzielnego wołania slajdów. Podzieliłem, rozczyniłem sobie na pół litry i wtedy się okazało, że mam za mało slajdów, a na chemię trzeba patrzeć po gospodarsku. Dlatego też sięgnąłem do lodówki po velvię 100F, po czym postanowiłem ją zużyć na obfotografowanie rożnych piór. Znalazło się wśród nich pióro montblanc no. 22, które uważam, za najładniejszego montblanka. Zaraz, zaraz! zawołacie najładniejszego? No nie, racja, no. 74 jeszcze ładniejszy. Przecież. I jeszcze myśl odnośnie recenzowania używek. A co jeśli moje pióro jest felerne i bezpodstawnie je "zjadę", albo co jeśli ktoś kupi pióro zachęcony recenzją i jego pióro okaże się felerne? Cóż, powiem Wam jedynie, po odejściu od kasy, reklamacji nie uwzględnia się (Prawo Farmaceutyczne, Art. 96, Ust. 5). Posiadane przeze mnie pióro ma kolor czarny, ale były też bordowe i ciemnozielone. Może były i inne, ale te akurat widziałem i o nich tylko wiem. A co było a nie jest, nie pisze się w rejestr, jak śpiewała jedna piosenkarka. A może piosenkarz? Dawno to było, odrzutowce z Dęblina przechodziły w naddźwiękową nad Lublinem, zimy były mroźne a śnieżne. Ale do rzeczy. Pióro zatem jest czarne, a elementy metalowe złocone, z jednym wyjątkiem, o czym później, jeśli nie zapomnę. W każdym razie, kiedy się przyjrzymy, ujrzymy na ściętym, złotym pierścieniu jak na dłoni nazwę i model, to jest MONTBLANC 22. Swoją drogą, to to, że są dwa pierścienie na skuwce coś znaczy, ale nie wiem co. I nie piszcie, że nie, bo na pewno tak. Pióro wykonane jest z tworzywa zwanego "precious resin", podobno nie jest to ani żywica, ani nie jest wartościowa, ale jako tworzywo na pióra wieczne nadaje się świetnie. Jest dość odporne na zarysowania, pęknięcia chyba też (w normalnym użytkowaniu, jak mniemam), a ciekawą właściwością tego tworzywa jest to, ze nie podświetlone mocnym światłem, nie jest czarne, a ciemnobordowe. Coś jak filtr do fotografii w podczerwieni. Tworzywo owe stosowane było nie tylko przy produkcji piór montblanc, spotkałem się z nim i w pelikanie m250, i w kaweco v11, tak że tego. Kiedy ściągniemy skuwkę, ujrzymy grot, oraz okienko podglądu. Na zdjęciu ujrzymy też na kłobuku charakterystyczną śnieżynkę, znak rozpoznawczy firmy. Kłobuk skuwki nie jest idealnie płaski, jest bardzo mocno spłaszczonym stożkiem. Nie wiem po co Wam to pisze, ale dobrze żebyście wiedzieli, nieprawdaż. Okienko podglądu atramentu wykonane jest z niebieskiego plastiku, który jest zdobny w nacięcia (od środka, w jaki sposób? później, później) oraz dwie niejednakowe obrączki. Obrączka od strony rączki jest złocona i ma postać bardzo krótkiej rurki. Obrączka od strony osadki, jako jedyna nie jest złocona, a chromowana i jest spłaszczona, tak że lekko wystaje ponad płaszczyznę osadki i okienka, dzięki czemu blokuje skuwkę. Z osadki, elegancko przykryty, wystaje grot. Grot wykonany z 14-karatowego złota, jest lekko sprężysty, ale też bez przesady. W moim egzemplarzu ma tęgość OM, co z jednej strony jest przyjemne, ale z drugiej strony rodzi pewne nieprzyjemności. Ale o tym kiedy? Oczywiście później. Na tym zdjęciu widzimy, jak wygląda okienko. Zdawać by się mogło, że to jakiś rodzaj wielokąta, ale z zewnątrz czuć pod palcem, że jest to walec, a nacięcia są od środka. Albowiem okienko podglądu jest jakoby dwuczęściowe. Na stałe do rączki przymocowany jest walec, z błękitnego, przejrzystego tworzywa, w którym przemieszcza się tłoczek, zaś na ten walec nakłada się ów wielokrotnie nacinany walec, też barwy błękitnej. Dobra, wiem, że nie nacinany, iż to jest element wtryskiwany, ale taka litania poetyka. Słabo, bo słabo, ale widać też różnicę pomiędzy obrączkami, złotą i białą. Kłobuk leży poza głębią ostrości, ale co ma być widoczne, widać dobrze. Przesunąwszy się wyżej widzimy grot. Jak pisałem zakryty i ze szlifem OM. Z tym szlifem to jest jazda, ale o tym może później. Koniec rączki zakończony jest pokrętłem tłoka, a samo pokrętło zakończone na końcu śnieżynką. Dobra, nadejszła wielkopomna chwiła, jak to powiedział Kazimierz Pawlak, czyli owo mitologiczne "później". Czyli grot. Jak wspomniałem grot posiada ziarno OM. Nic w tym niezwykłego, może poza tym, że firma montblanc ścina ziarna na ostro. Nie tak jak pelikan czy kaweco, których groty mimo skośnego ścięcia są dość wyoblone, nie, tu jest ostro jakby brzytwą solingeńską urżnął. Z jednej strony dobrze, bo dzięki temu widać lepsze zróżnicowanie kreski podczas pisania, ale z drugiej strony źle, bo trzeba pióro pod dokładnie określonym kątem i basta! I jeszcze jedno, nie każdy atrament pasuje temu montblanku. Aktualnie pióro napełnione jest atramentem Graf von Faber-Castell moss green i powiem Wam szczerze, że tak dawno, tak dużo niecenzuralnych słów, podczas pisania z mych ust nie padło. Nie wiem o co chodzi, ale wygląda to tak, że atrament nie zwilża ziarna i mimo idealnego ułożenia względem papieru, pióro na sucho się ślizga, nie stawiając żadnej kreski. Ja się pocę, wątek mi ucieka, bo muszę wracać myślą i poprawiać, wszystko nie tak przyjaciele. Ale już z atramentami J. Herbin współpraca układa się świetnie. Podobnież z diaminami. Podsumowując, pióro jest bardzo ładne, jeśli napełnione czymś dobrym pisze dobrze, wygląda najlepiej ze wszystkich montblanków i je lubię bardzo. Szkoda, że nie mam takiego z grotem EF, no ale nie można przecież mieć wszystkiego. Na koniec zdjęcie pióra w aerozolu i kilka suchych danych. Próbki nie będzie, bo ten atrament, który jest w środku mnie irytuje. Tally ho! Długość pióra zamkniętego: 129,4 mm Długość pióra otwartego: 116,6 mm - nie icząc wystającej części grota: 109,4 mm Długość skuwki: 61,3 mm Średnica rączki (w najszerszym miejscu): 11,6 mm Masa pióra pustego: 14,15 g Masa pióra pełnego: 15,17 g
  14. gdybym był złośliwy, napisałbym: jakie fajne hero 9315.
  15. za cztery dolce można kupić od Chińczyka bez obawień o poprzednią zawartość. te kupowałem, te są dobre. wcześniej kupiłem i nie były niedobre, albowiem pękały nakrętki i, co prawda atrament się nie wylewał, ale można się było nim powalać podczas odkręcania fiolki. co do słoiczków, to ciekawych słoiczków używa wancher.
×
×
  • Utwórz nowe...