Skocz do zawartości

Wybór z górnej półki...


Caesar

Polecane posty

Witam,

Chciałbym kupić pióro wieczne do podpisywania się (1 lub 2 razy dziennie) oraz do krótkich, średnich notatek osobistych. Kiedyś używałem Parkera i Watermana ze stalowymi końcówkami, później przeszedłem na długopisy. Zależy mi na tym, aby materiały na piórze były dosłownie wieczne, to znaczy żeby po roku się nie wytarły, tak jak miało to miejsce w złotym Watermanie. Chciałbym również, żeby pióro było zakręcane i tutaj też skuwka nie może się zużyć, co przeczytałem o niektórych modelach Visconti. 

Na razie zastanawiam się nad:

- Caran d'Ache Leman 

- Visconti Divina (ewentualnie Homo Sapiens lub Medici, czy konstrukcyjnie te pióra się czymś różnią, czy tylko wyglądem)

- Onoto Charles Dickens

- Platinum/ Nakaya Decapod (tutaj odstrasza mnie troszkę "tylko" 14k stalówka oraz mała ilość miejsca na trzymanie pióra)

- Taccia (tutaj cena pod 5k podchodzi, ale jak napiszecie że warto to może odłoże)

- Pilot/ Pilot Namiki

- Aurora

Wiem, że Visconti stosuje różne swoje wynalazki (magnez, system tłokowy) i chciałbym wiedzieć jak się sprawują po dłuższym czasie. Może lepiej kupić jakiegoś Montblanca 146?

Oprócz tego jaki sklep internetowy polecacie, gdzie może dostanę jakiś rabat i cena wyjściowa nie będzie zawyżona?

Z góry dziękuje za wszystkie odpowiedzi. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej, spory rozstrzał :) Ale postaram się parę swoich spostrzeżeń wrzucić. No to tak:

- CdA Leman - nie miałem przyjemności, to się nie wypowiem;

- Visconti - piękne, ciekawy system napełniania w high-endowych modelach, takich jak Homo Sapiens/Divina, ale...Włoch. Czyli, fajnie wyglądają, ale jakościowo może być bardzo różnie. Widziałem i korzystałem z egzemplarzy, które pisały i wyglądały świetnie, ale też przeszły mi przez ręce takie, które nijak pisać nie chciały. W Divina potrafiły się też zdarzać problemy z wykończeniem (odpadające elementy), albo lejące stalówki, albo wadliwy system napełniania. Taki trochę hit or miss. W tym przedziale cenowym - niedopuszczalne, moim zdaniem. Dodatkowo, zarówno Divina, jak i Homo Sapiens to pióra duże i ciężkie. Do podpisu - spoko, ale do dłuższego pisania, to już tak sobie.

- Onoto - nie znam bliżej.

- Platinum/Nakaya. Bardzo. Dobre. Pióra. Kropka. Po prostu nie ma się do czego przyczepić. Każde Platinum po prostu pisze. Bezproblemowo. Każdy, absolutnie każdy egzemplarz, jaki mi się przewinął przez ręce, pisał genialnie od wyjęcia z pudełka. Zero problemów. Nakaya to po prostu droższa, bardziej prestiżowa wersja Platinum. Piękna do tego. Złote stalki Platinum są genialne - ma się wrażenie, że piszesz ołówkiem po papierze. Podają dokładnie tyle atramentu ile trzeba. Do tego pióra Platinum posiadają opatentowany system "Slip and Seal", czyli pióro nie zasycha nawet do dwóch lat od napełnienia. Nie czekałem aż tyle, ale po 3-4 tygodniach nieużywania startowało od razu, czyli to nie jest chwyt marketingowy. Uwaga - dla nas, Europejczyków, optymalna będzie stalówka M. Wszystko poniżej jest po prostu diabelnie cienkie. Jedyny minus, jaki zauważyłem, to własny standard nabojów/konwerterów (mała dostępność poza specjalistycznymi sklepami/Allegro) oraz...no właśnie. Brak bardziej wyrafinowanego niż wspomniany system napełniania. Pióro z półki cenowej Nakaya zasługuje, moim zdaniem, na coś bardziej wysublimowanego niż naboje/konwerter.

- Taccia - nie używałem, ale słyszałem same superlatywy, więc zakładam odważnie, że to półka jakościowa Platinum.

- Pilot/Namiki. Bardzo zbliżony poziom do Platinum, również własny system nabojów/konwerterów (genialny CON-70), ale tutaj występuje również tłokowy system napełniania (Custom Heritage 92), a w niektórych modelach (823) również jeszcze ciekawszy. OGROMNY minus, to dziwna polityka cenowa (pióra w USA i Europie są 2-3 razy droższe od identycznych w Japonii), a także ograniczony wybór wykończenia dostępny w Europie. Ciekawsze (droższe) modele występują głównie w opcji przezroczystej (demonstrator). Moim zdaniem - mało elegancko wyglądają.

- Aurora. Mam, niestety, podobne doświadczenia jak z Visconti, przerobione na własnej skórze. Pacjent: Aurora Optima (piękne, klasyczne, pióro ze złotą stalówką i tłokowym systemem napełniania). Pióro kupione nowe, w pełnej cenie. Gabaryt i waga idealne, wygląd - jak dla mnie najbardziej eleganckie pióro, jakie miałem w rękach. Problem polegał na tym, że...nie pisało. Po około pół strony zaczynały się takie cuda z przepływem, że przestawało pisać, przerywało itp. W problem włączył się oficjalny dystrybutor na Polskę. Wymieniał wszystkie dostępne na stanie sekcje stalówki i...każda miała ten sam defekt. Ruszeni Włosi, którzy...generalnie nie byli zainteresowani udzieleniem pomocy, bo akurat mieli okres wakacyjny (od maja do października) i co im zrobisz? Ostatecznie, piękne pióro wróciło do dystrybutora, a mi pozostał niesmak i uraza do marki.

- Montblanc 146. Mam i sobie chwalę. W porównaniu do w zasadzie wszystkich wymienionych, zdecydowanie najszersze F, ale przyjemnie się tym pisze. Gabaryt idealny zarówno do podpisów, jak i codziennych notatek, czy też pisania w dzienniku. Pisze się tym mega wygodnie. Pióro jest ewidentnie reprezentacyjne, rozpoznawalne. Czuć jakość. Ustępuje (moim zdaniem) takiemu Platinum pod względem subiektywnej przyjemności z pisania i relacji jakość/cena, ale efekt "wow" jest. Oprócz 146 miałem jeszcze 149, ale to już zdecydowana przesada. Do podpisu, to może i się nada, ale do notatek (z uwagi na NAPRAWDĘ słuszny gabaryt), to już niekoniecznie...no, chyba, że masz łapy jak kowal, to wtedy owszem.

Reasumując: Japońskie Pilot/Platinum/Nakaya/Namiki to najbardziej niezawodne pióra. Takie prawdziwe "woły robocze" (jak Toyota/Lexus - jak sam nie popsujesz, to będzie jeździło, do tego ma fajne patenty i ciekawie wygląda). Niemiecki Montblanc to klasa i prestiż w relatywnie rozsądnej (jak na high-end) cenie (taki Mercedes - może nudny i ciut dziadkowy, ale robi robotę i jest rozpoznawalny). Włoskie wynalazki to bardziej do oglądania, niż codziennej pracy (Alfa Romeo - świetnie wygląda na desce kreślarskiej, ale przy codziennej eksploatacji fajnie mieć znajomego laweciarza). To takie moje subiektywne odczucia :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, nilfein napisał:

Ojej, spory rozstrzał :) Ale postaram się parę swoich spostrzeżeń wrzucić. No to tak:

- CdA Leman - nie miałem przyjemności, to się nie wypowiem;

- Visconti - piękne, ciekawy system napełniania w high-endowych modelach, takich jak Homo Sapiens/Divina, ale...Włoch. Czyli, fajnie wyglądają, ale jakościowo może być bardzo różnie. Widziałem i korzystałem z egzemplarzy, które pisały i wyglądały świetnie, ale też przeszły mi przez ręce takie, które nijak pisać nie chciały. W Divina potrafiły się też zdarzać problemy z wykończeniem (odpadające elementy), albo lejące stalówki, albo wadliwy system napełniania. Taki trochę hit or miss. W tym przedziale cenowym - niedopuszczalne, moim zdaniem. Dodatkowo, zarówno Divina, jak i Homo Sapiens to pióra duże i ciężkie. Do podpisu - spoko, ale do dłuższego pisania, to już tak sobie.

- Onoto - nie znam bliżej.

- Platinum/Nakaya. Bardzo. Dobre. Pióra. Kropka. Po prostu nie ma się do czego przyczepić. Każde Platinum po prostu pisze. Bezproblemowo. Każdy, absolutnie każdy egzemplarz, jaki mi się przewinął przez ręce, pisał genialnie od wyjęcia z pudełka. Zero problemów. Nakaya to po prostu droższa, bardziej prestiżowa wersja Platinum. Piękna do tego. Złote stalki Platinum są genialne - ma się wrażenie, że piszesz ołówkiem po papierze. Podają dokładnie tyle atramentu ile trzeba. Do tego pióra Platinum posiadają opatentowany system "Slip and Seal", czyli pióro nie zasycha nawet do dwóch lat od napełnienia. Nie czekałem aż tyle, ale po 3-4 tygodniach nieużywania startowało od razu, czyli to nie jest chwyt marketingowy. Uwaga - dla nas, Europejczyków, optymalna będzie stalówka M. Wszystko poniżej jest po prostu diabelnie cienkie. Jedyny minus, jaki zauważyłem, to własny standard nabojów/konwerterów (mała dostępność poza specjalistycznymi sklepami/Allegro) oraz...no właśnie. Brak bardziej wyrafinowanego niż wspomniany system napełniania. Pióro z półki cenowej Nakaya zasługuje, moim zdaniem, na coś bardziej wysublimowanego niż naboje/konwerter.

- Taccia - nie używałem, ale słyszałem same superlatywy, więc zakładam odważnie, że to półka jakościowa Platinum.

- Pilot/Namiki. Bardzo zbliżony poziom do Platinum, również własny system nabojów/konwerterów (genialny CON-70), ale tutaj występuje również tłokowy system napełniania (Custom Heritage 92), a w niektórych modelach (823) również jeszcze ciekawszy. OGROMNY minus, to dziwna polityka cenowa (pióra w USA i Europie są 2-3 razy droższe od identycznych w Japonii), a także ograniczony wybór wykończenia dostępny w Europie. Ciekawsze (droższe) modele występują głównie w opcji przezroczystej (demonstrator). Moim zdaniem - mało elegancko wyglądają.

- Aurora. Mam, niestety, podobne doświadczenia jak z Visconti, przerobione na własnej skórze. Pacjent: Aurora Optima (piękne, klasyczne, pióro ze złotą stalówką i tłokowym systemem napełniania). Pióro kupione nowe, w pełnej cenie. Gabaryt i waga idealne, wygląd - jak dla mnie najbardziej eleganckie pióro, jakie miałem w rękach. Problem polegał na tym, że...nie pisało. Po około pół strony zaczynały się takie cuda z przepływem, że przestawało pisać, przerywało itp. W problem włączył się oficjalny dystrybutor na Polskę. Wymieniał wszystkie dostępne na stanie sekcje stalówki i...każda miała ten sam defekt. Ruszeni Włosi, którzy...generalnie nie byli zainteresowani udzieleniem pomocy, bo akurat mieli okres wakacyjny (od maja do października) i co im zrobisz? Ostatecznie, piękne pióro wróciło do dystrybutora, a mi pozostał niesmak i uraza do marki.

- Montblanc 146. Mam i sobie chwalę. W porównaniu do w zasadzie wszystkich wymienionych, zdecydowanie najszersze F, ale przyjemnie się tym pisze. Gabaryt idealny zarówno do podpisów, jak i codziennych notatek, czy też pisania w dzienniku. Pisze się tym mega wygodnie. Pióro jest ewidentnie reprezentacyjne, rozpoznawalne. Czuć jakość. Ustępuje (moim zdaniem) takiemu Platinum pod względem subiektywnej przyjemności z pisania i relacji jakość/cena, ale efekt "wow" jest. Oprócz 146 miałem jeszcze 149, ale to już zdecydowana przesada. Do podpisu, to może i się nada, ale do notatek (z uwagi na NAPRAWDĘ słuszny gabaryt), to już niekoniecznie...no, chyba, że masz łapy jak kowal, to wtedy owszem.

Reasumując: Japońskie Pilot/Platinum/Nakaya/Namiki to najbardziej niezawodne pióra. Takie prawdziwe "woły robocze" (jak Toyota/Lexus - jak sam nie popsujesz, to będzie jeździło, do tego ma fajne patenty i ciekawie wygląda). Niemiecki Montblanc to klasa i prestiż w relatywnie rozsądnej (jak na high-end) cenie (taki Mercedes - może nudny i ciut dziadkowy, ale robi robotę i jest rozpoznawalny). Włoskie wynalazki to bardziej do oglądania, niż codziennej pracy (Alfa Romeo - świetnie wygląda na desce kreślarskiej, ale przy codziennej eksploatacji fajnie mieć znajomego laweciarza). To takie moje subiektywne odczucia :) 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za konkretną odpowiedź.

W taki razie Włosi będą musieli zaczekać w kolejce bo mają za duża konkurencję. Też właśnie się naczytałem, że Visconti są bardzo wadliwe, więc teraz już na pewno odpuszczę. Leman i Montblanc kuszą bo jednak są tańsze od rywali. Do tego swiss made do czegoś zobowiązuje, więc wątpię że przy takich doświadczeniach zegarkowych wypuszczaliby niedopracowane pióra.

Ale jednak jakiś Japończyk po Twoim wpisie coraz bardziej mi siedzi w głowie. I tak na jednym się pewnie nie skończy ale od czegoś trzeba zacząć. I tutaj pojawia się też kolejny problem, mianowicie większość Japończyków jest dostępnych w rozmiarze F. Myślisz że dobrze będzie się tym pisać? Do tego czy wybierać stalówkę po ilości karatów czy nie ma to znaczenia 14k czy 21k. Jak oceniasz rodowanie? Czy to się nie zdziera po czasie? Czy irydowa końcówka jest konieczna?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Caesar:

1. Japończyk (np. Platinum 3776) wyniesie Cię jakieś 700-800 zł w Polsce i to już z konwerterem. Przy Twoim budżecie, bez problemu kupisz MB 146, a dodatkowo "zastępczego" Platinum.

2. W przypadku piór japońskich osobiście rekomendowałbym raczej stalówkę w rozmiarze co najmniej M. F będzie zdecydowanie za cienka, jeśli przesiadasz się z Watermana. Pióroteka w Warszawie ma pełen asortyment, z tego co się orientuję (tam kupowałem swoje, Montblanc też mają). Jeśli jesteś ze stolicy, to się po prostu tam przejedź i testuj na miejscu.

3. Ilość karatów w stalówce nie ma większego znaczenia. Większość japońskich piór ma 14 (mój MB 146 też). Waterman, Parker robi 18k. W japońskim Sailorze występują 14 i 21k stalówki. Bardziej od liczby karatów liczy się (jak dla mnie) szlif stalówki. Pióra azjatyckie są, z natury rzeczy, dostosowane do pisania ich alfabetem (np. katakaną) i mają nieco inaczej ukształtowane ziarno, przez co mogą dawać poczucie drapania. Tak miał praktycznie każdy Sailor, którego próbowałem. Nieco lepiej w tym zakresie spisywały się 21k stalówki Sailora od tych 14k. Ale to mocno indywidualna sprawa. Jeśli chodzi o moje doświadczenia, to najprzyjemniej pisało mi się Platinum, potem Pilotem i dopiero na końcu Sailorem, choć wizualnie najbardziej podobały mi się te ostatnie (mocno wzorują się na MB).

4. Z mojego doświadczenia wynika, że trzeba się mocno postarać, aby zedrzeć rodowanie. Zapewne jest to możliwe, ale ja osobiście nie spotkałem się z rodowaną stalówką, która by "oblazła".

5. Każda współczesna stalówka (nie licząc specjalnych, typu "Stub", "Italic" albo "Music") posiada tzw. kulkę irydową (lub z innego stopu) na końcu. To od jej wielkości i szlifu zależy rozmiar i doznania w trakcie pisania. Końcówka irydowa zapewnia również poniekąd długowieczność pióra, ponieważ - w odróżnieniu od złota - ściera się bardzo powoli. Oczywiście, jest to możliwe (pióro z czasem "dostosowuje się" do sposobu pisania właściciela), ale to proce liczony raczej w latach i dekadach, a nie tygodniach czy miesiącach. W Watermanie też miałeś irydową końcówkę, to nic nadzwyczajnego :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nilfein napisał:

@Caesar:

1. Japończyk (np. Platinum 3776) wyniesie Cię jakieś 700-800 zł w Polsce i to już z konwerterem. Przy Twoim budżecie, bez problemu kupisz MB 146, a dodatkowo "zastępczego" Platinum.

2. W przypadku piór japońskich osobiście rekomendowałbym raczej stalówkę w rozmiarze co najmniej M. F będzie zdecydowanie za cienka, jeśli przesiadasz się z Watermana. Pióroteka w Warszawie ma pełen asortyment, z tego co się orientuję (tam kupowałem swoje, Montblanc też mają). Jeśli jesteś ze stolicy, to się po prostu tam przejedź i testuj na miejscu.

3. Ilość karatów w stalówce nie ma większego znaczenia. Większość japońskich piór ma 14 (mój MB 146 też). Waterman, Parker robi 18k. W japońskim Sailorze występują 14 i 21k stalówki. Bardziej od liczby karatów liczy się (jak dla mnie) szlif stalówki. Pióra azjatyckie są, z natury rzeczy, dostosowane do pisania ich alfabetem (np. katakaną) i mają nieco inaczej ukształtowane ziarno, przez co mogą dawać poczucie drapania. Tak miał praktycznie każdy Sailor, którego próbowałem. Nieco lepiej w tym zakresie spisywały się 21k stalówki Sailora od tych 14k. Ale to mocno indywidualna sprawa. Jeśli chodzi o moje doświadczenia, to najprzyjemniej pisało mi się Platinum, potem Pilotem i dopiero na końcu Sailorem, choć wizualnie najbardziej podobały mi się te ostatnie (mocno wzorują się na MB).

4. Z mojego doświadczenia wynika, że trzeba się mocno postarać, aby zedrzeć rodowanie. Zapewne jest to możliwe, ale ja osobiście nie spotkałem się z rodowaną stalówką, która by "oblazła".

5. Każda współczesna stalówka (nie licząc specjalnych, typu "Stub", "Italic" albo "Music") posiada tzw. kulkę irydową (lub z innego stopu) na końcu. To od jej wielkości i szlifu zależy rozmiar i doznania w trakcie pisania. Końcówka irydowa zapewnia również poniekąd długowieczność pióra, ponieważ - w odróżnieniu od złota - ściera się bardzo powoli. Oczywiście, jest to możliwe (pióro z czasem "dostosowuje się" do sposobu pisania właściciela), ale to proce liczony raczej w latach i dekadach, a nie tygodniach czy miesiącach. W Watermanie też miałeś irydową końcówkę, to nic nadzwyczajnego :)

Niestety nie jestem z Warszawy, mieszkam na Śląsku i najbliżej mam godzinę do Katowic. W Katowicach niestety nie mają tak dużego wyboru, a nawet jak maja intersujący mnie model to jest tylko w jednej stalówce. 

Jeśli chodzi o rodowanie to się obawiam tego w przypadku nałożenia rodu na żółte złoto. Po kilku latach może to bardzo nieestetycznie wyglądać. Dodatkowo często na korpus nakładają złote/rodowane wykończenie i po doświadczeniach z Watermanem boję się tego wytarcia. 

Co do irydowej stalówki niektórzy w opisach chwalą się tym jakby patent na to mieli, więc pomyślałem że to może coś wyjątkowego. Nie wiem jaką stalówkę miałem w Watermanie, na pewno trochę grubszą niż w Parkerze ale w tamtym okresie nie patrzyłem na takie parametry. Po prostu kupiłem pióro za 400 PLN które mi się podobało, więc na pewno nie było jakieś wyjątkowe technologicznie.

Dzięki za odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Caesar napisał:

Jeśli chodzi o rodowanie to się obawiam tego w przypadku nałożenia rodu na żółte złoto. Po kilku latach może to bardzo nieestetycznie wyglądać. Dodatkowo często na korpus nakładają złote/rodowane wykończenie i po doświadczeniach z Watermanem boję się tego wytarcia. 

Czym innym jest lakierowanie/pokrywanie korpusu chromem/farbą, a czymś zupełnie innym jest rodowanie stalówki. Weź pod uwagę, że stalówka ma na co dzień kontakt z atramentem i to praktycznie constans. Gdyby reagowała i obłaziła, to znaczyłoby to, że jest wadliwie wykonana. Jeśli chodzi o złote, rodowane stalówki to ja osobiście się nie spotkałem z takim fenomenem, jak utrata powłoki. Nie znam też nikogo, kto by takiego czegoś doświadczył, ale chyba wiem, skąd Ci się to wzięło. ;) 

Schodzenie powłoki jest jak najbardziej możliwe w przypadku stalowych stalówek. Widziałem coś takiego w ultrabudżetowych modelach Pilota (78g) oraz Pelikana (seria M150/M200). W obu przypadkach, stalowa stalówka powleczona jest warstwą złota i z czasem wyciera się/eroduje. Podobnie dzieje się na pozłacanych klipsach/ringach na korpusie piór np. Pelikana. Wygląda to mało estetycznie z czasem.

Jeśli chodzi o "urazy" dokonane przy pomocy skuwki zakładanej na korpus w trakcie pisania, to też mocno zależy od modelu i materiałów. Takie rzeczy zdarzają się notorycznie w przypadku metalowych piór z półki budżetowej (np. Waterman/Parker). Kiedy mamy metal trący o metal, to jakby naturalne zużycie. W przypadku piór wykonanych z plastiku/żywicy/akrylu/precious resin MB, powierzchniowe rysy również mogą występować. W szczególności widoczne to było w przypadku moich kilku Pelikanów - rysowały się jak złe. Na to na szczęście jest prosty sposób - drobne rysy da się spolerować bez większych trudności. Ja korzystałem kilkakrotnie z usług pendoctora w tym zakresie. Każdorazowo pióro po takim zabiegu wyglądało jak nowe. Jeśli chodzi o droższe pióra, np. Montblanc, to - może to moje subiektywne odczucie - ale trudniej je uszkodzić/porysować. Miałem kilka modeli i każdy zachowywał "nienaganny" wygląd przez bardzo długi okres. Obłażącą pozłotę zaobserwowałem punktowo tylko w modelach liczących sobie parę dekad i pochodzących z dość przypadkowych źródeł (w sensie, brak było "historii" poprzednich użytkowników).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Temat dotyczący wspomnianego irydu. Był okres że iryd zastępowano stopami platyny i osmu co jest swoistym mydleniem oczu bo w obu ww.jest spora ilość irydu. Iryd ma dzisiaj szerokie zastosowanie w medycynie, głównie przy produkcji endoprotez itp. Nie jest to już metal tak rzadki by tworzyć wokół niego jakieś niesamowite legendy, promować itd. innymi słowy marketing. Złote stalówki też mają irydowe zakończenie, ziarno stalówki to kuleczka irydowa którą zgrzewa się ze stalówką bez względu na to z czego jest zrobiona. Co do wykończeń stalówek nie ma jednoznacznej odpowiedzi odnośnie ich trwałości. Palladowanie dzisiaj jest bardzo popularne, właściwie porównywane jest ze srebrzeniem, złoceniem. Inaczej wygląda kwestia rodowania, rod jest drogim metalem i tu raczej nie stosuje się oszustw i pseudo-powłok schodzących pod palcami. W przypadku powłok palladowych zaczyna się kombinować. Jednak w przypadku piór ze złotymi stalówkami pokrytymi palladem nie obawiał bym się ścierania czy wręcz odchodzenia od złota-palladu jak w przypadku pozłoty stalowych stalówek. Pallad bardzo dobrze przylega do złota w końcu jest wykorzystywany na szeroką skalę do odbarwiania złota(białe złoto). Nie wiem jak wygląda sprawa z pokrywaniem m.in elementów korpusu, skuwki tymi metalami. Wiem tyle że w przypadku palladowania już stosuje się elektrolizy/kąpiele i pokrywa niemal wszystko co metalowe. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na przykładzie Caran dAche Leman stalówka jest z 18k złota pokryta rodem - czyli wszystko ok.

Ale jak spojrzymy na wykończenie korpusu i skuwki to są posrebrzane i rodowane? Czyli podczas noszenia może się szybko zetrzeć. 

W MB146 mamy to samo- stalówka rodowana, ale elementy korpusu są tylko pokryte 23k złotem. Teraz nie wiem czy po prostu nie szukać czegoś bez tych ozdobnych ringów. Czegoś z samej żywicy czy jakiegoś ebonitu?

Może te japońskie pióra mają akcenty ozdobne w 100% ze złota, a nie tylko pokrywane?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do Watermana znalazłem też mój długopis model WATERMAN EXCEPTION i to właśnie z jego powodu tak bardzo obawiam się tych złotych wykończeń, ponieważ długopis ma czarny lakier w bardzo dobrym stanie, a wykończenia złotem są w połowie zdarte. 

Podsumowując Visconti i Aurora odpadają. 

W grze pozostają: Caran dAche Leman, Onoto, MB146 + wszystkie japońskie. Proszę o opinie, jeśli ktokolwiek używał tych piór (z wyjątkiem MB146- tutaj o opinie łatwo) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie miałem żadnego z powyższych ale myślę że warto przyjrzeć się jeszcze piórom marki Pelikan M605 i M805. Są trwałe, nie mają pozłoty więc nie ma się co wytrzeć, skuwka jest zakręcana i mają wbudowany system tłokowy z dużą pojemnością. Stalówka jest wkręcana, więc nie ma problemów z wymianą i czyszczeniem. O ile do codziennych notatek kupiłbym Platinum 3776 to do podpisów i na spotkania biznesowe wolałbym Pelikana lub MB. Są bardziej reprezentacyjne i rozpoznawalne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kol @blamar słusznie prawi - Pelikany z serii M600 i M800 są świetnymi i trwałymi piórami. Wprawdzie mają tzw. "atrybuty" złocone, ale to solidna niemiecka robita, nie słyszałem o tych modelach ze startą pozłotą. Stalki są 14 ct. rodowane, świetne. W serii 800 dodatkowo mechanizm tłoczka jest mosiężny, więc tzeż trwały...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy pelikany 600/800 różnią się jakoś technicznie czy tylko rozmiarem? Rozumiem, że M1000 odpada ze względu na gabaryty? Te Pelikany mają wbudowane tłoki czy konwertery?

Ja cały czas myślałem, że jednak Pelikany to są troszeczkę gorsze pióra od tych wymienionych, a za M800 też trzeba dać ponad 2 tysiące 

Co myślicie jeszcze o na przykład Pilot 823? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pelikan 600 różni się od 800 rozmiarami i tym, że 800 ma system napełniania z mosiądzu, a nie z plastiku. (Skądinąd te plastikowe systemy Pelikanów z lat 50. działają z reguły bezbłędnie od ponad 70 lat...)

System w Pelikanach, od 1929 roku jest tłoczkowy... Ostatnio pojawiły się modele na naboje, ale to trochę tak jakby wkładać system gazowy do Ferrari... 🙂

Jak idzie o jakość, to IMHO są MB, potem Pelikany, potem rozmaite japończyki, a potem długo długo.... niewiele....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MarcinEck napisał:

Pelikan 600 różni się od 800 rozmiarami i tym, że 800 ma system napełniania z mosiądzu, a nie z plastiku. (Skądinąd te plastikowe systemy Pelikanów z lat 50. działają z reguły bezbłędnie od ponad 70 lat...)

System w Pelikanach, od 1929 roku jest tłoczkowy... Ostatnio pojawiły się modele na naboje, ale to trochę tak jakby wkładać system gazowy do Ferrari... 🙂

Jak idzie o jakość, to IMHO są MB, potem Pelikany, potem rozmaite japończyki, a potem długo długo.... niewiele....

Będę z Tobą szczery, że jak mam wydać 2 tys na Pelikana to wolę dołożyć 500PLN i mieć MB146 albo Caran dAche. GRAF VON FABER-CASTELL CLASSIC również się teraz pojawił w moich opcjach.

Za dużo piór, za mało pieniędzy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Caesar napisał:

Na przykładzie Caran dAche Leman stalówka jest z 18k złota pokryta rodem - czyli wszystko ok.

Ale jak spojrzymy na wykończenie korpusu i skuwki to są posrebrzane i rodowane? Czyli podczas noszenia może się szybko zetrzeć. 

W MB146 mamy to samo- stalówka rodowana, ale elementy korpusu są tylko pokryte 23k złotem. Teraz nie wiem czy po prostu nie szukać czegoś bez tych ozdobnych ringów. Czegoś z samej żywicy czy jakiegoś ebonitu?

Może te japońskie pióra mają akcenty ozdobne w 100% ze złota, a nie tylko pokrywane?

To może najlepiej zamówić pióro, np. u Przemysława Marcińskiego? Wtedy można wiele rzeczy wybrać, no i smaczek pojedynczego egzemplarza.

BTW w PL za najbardziej "prestiżowe" pióro uchodzi MB (szczególnie w pewnych zawodach), ale jak ktoś na tym(?) forum zbadał sprawę to 70% tych piór to fake. (podobnie  jak z MB na czterech kółkach - 70% to rozbitki, którymi Helmut tylko do kościoła jeździł). Oczywiście jeden i drugi to jak najbardziej... dobre.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli miałbym wybierać z tych co napisałeś, wziąłbym na 100% MB 146 platinum. mam w swoich zasobach sporo piór i mimo że ten MB jest czarny, a wolę więcej kolorów, a najchętniej pasiastych, na pewno bym wybrał to. raz na kilka tygodni je odpalam do codziennych zadań i za każdym razem rozpływam się nad tym jak ono pisze. m.in. dlatego kilka innych MB mi wpadło w sidła, bo to bardzo dobre pióra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Caesar napisał:

Na razie zamówiłem Visconti Homo Sapiens. Może za kilka dni będzie już u mnie. Wiem, że ryzykuję ufając Włochom z kontrolą jakości, ale po prostu bardzo to pióro mi się podoba.

Mam kilkanaście Visconti i nie narzekam na nie (wall street, opera club, opera elements, homo sapiens), więc może i Tobie się uda :) trzymam kciuki

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

A więc Homo Sapiens Bronze już dotarł i zdążyłem nim coś popisać. Po pierwsze mam wrażenie że pióro wcale nie jest duże, teraz już wiem że pióra 12cm u mnie odpadają.

Jeśli chodzi o wykończenie to absolutnie nie mam się do czego przyczepić. Nawet elementy tłoczka w środku są bardzo dobrze wykończone, wyszlifowane, pióro sprawia wrażenie bardzo solidnego.

Stalówka złota 18k w rozmiarze F jest trochę dziwna. Z jednej strony pisze bardzo precyzyjnie, pozwala na klika grubości kreski, jednak nie wydaję mi się, żeby była jakoś bardzo sprężysta. Po złocie 18k spodziewałem się chyba większej sprężystości. Stalówka F mimo, że daje cienką linię, to przy pisaniu małą czcionką, litery czasami mi się zlewają. Kiedy już zacznę pisać, stalówka nie przerywa, a tego najbardziej się obawiałem. Płynie po papierze, w ogóle nie skrobie, nie robi przerw w dostawie atramentu. Niestety po okresie nawet 15 sekund, pierwszy milimetr pisany jest suchy. A może każde pióro tak ma, a ja jestem przyzwyczajony do długopisu?

Zalany jest atramentem Visconti granatowym. Bardzo szybko wysycha, praktycznie od razu. Mam wrażenie, że atrament jest wręcz suchy, ponieważ nawet przy teście na wilgotność, atrament się nie rozmazuje. Kupiłem również atrament Pilot Classic Ink. Może jak zmienię na niego, to stalówka nie będzie tak wysychać na początku. Tutaj mam jeszcze jedno pytanie: Czy aby zmienić atrament przy tym systemie tłokowym muszę wypisać cały obecnie wlany atrament czy da się go jakoś spuścić ręcznie. Czy podczas zmiany atramentu na inną firmę/inny kolor muszę przepłukać środek wodą? jak to wygląda w praktyce?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z atramentem Visconti nie mam takiego problemu. Uważam, że jest to bardzo dobry atrament chociaż faktycznie wydaje się być gęstszy niż większość popularnych atramentów. Jesteś pewien, że na początku wysycha? Co znaczy, że pierwszy milimetr jest suchy? Jaśniejszy czy w ogóle stalówka nie zostawia śladu? Jeżeli jest jaśniejszy to atrament cieniuje i jest to raczej pożądana cecha. Ogólnie 15 sekund bez skuwki to dosyć długo dla pióra i atrament faktycznie może delikatnie przyschnąć szczególnie przy cienkich i suchych stalówkach dlatego ja zawsze zakładam skuwkę odkładając pióro na biurku choćby na chwilę. Nie zamykam pióra tylko jeżeli trzymam je w ręku przy np. kilkusekundowym kartkowaniu dokumentów, bądź używaniu kalkulatora.

Przed zmianą atramentu na inny zawsze powinno się pióro wyczyścić wodą (ja używam demineralizowanej). Osobiście nie mam doświadczenia z tego typu systemem napełniania ale jeżeli napełniasz pióro tym samym atramentem i nie przeszkadza Ci, że część atramentu z pióra wróci do kałamarza, nie musisz czekać aż wypiszesz cały, tylko w dowolnym momencie napełniasz pióro tak samo jak w przypadku nowego pióra, czyli wkładasz stalówkę do butelki i uruchamiasz mechanizm poprzez wyciągnięcie i wciśnięcie tłoka. Jeżeli chcesz usunąć wcześniej atrament z pióra robisz to samo tylko w powietrzu/pustym naczyniu. Chcąc wypłukać pióro robisz to kilkukrotnie ze stalówką zanurzoną w wodzie, wodę należy kilka razy zmienić, na końcu robisz to w powietrzu, żeby usunąć resztki wody i dodatkowo przed ponownym napełnieniem należy je osuszyć (stalówkę) przez kilka minut np. ręcznikiem papierowym bo inaczej atrament będzie mocno rozwodniony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

13 godzin temu, Caesar napisał:

....Niestety po okresie nawet 15 sekund, pierwszy milimetr pisany jest suchy. A może każde pióro tak ma, a ja jestem przyzwyczajony do długopisu?

Zalany jest atramentem Visconti granatowym. Bardzo szybko wysycha, praktycznie od razu. Mam wrażenie, że atrament jest wręcz suchy, ponieważ nawet przy teście na wilgotność, atrament się nie rozmazuje.....

Atrament ma szybko wysychać na papierze, w piórze wręcz przeciwnie, te cechy się nie wykluczają, za to płacisz. Rozumiem Twoje rozterki, nie ma nic bardziej irytującego niż gdy przykładasz pióro do papieru a ono nie pisze. Miałem niedawno taką sytuację z Pilotem MR, a przecież to "niezawodny japończyk", ziarno dobrze wypolerowane, jednak zbyt ściśnięte. Kilkukrotne "dociśnięcie do gleby" oswoiło tygrysa🐯 (MR white tiger🙂). Zrób taki test: stawiaj kropeczki (nie ciągnij linii) przez lekkie przyłożenie. Już pierwsza kropka musi się pokazać, żadna z następnych nie powinna być pusta, następnie ciągnij linie absolutnie bez nacisku, tylko naturalny ciężar pióra, trzymaj stalówkę równo, bo z ukosa przestanie pisać, to naturalne. Jeśli chodzi o czas zasychania, to moje mokre pióra wytrzymują nie kilkanaście sekund, a wręcz kilkanaście minut, a wtedy niebieski atrament zaczyna pisać granatowo, prawie czarny😲

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.10.2021 o 22:28, nilfein napisał:

Ojej, spory rozstrzał :) Ale postaram się parę swoich spostrzeżeń wrzucić. No to tak:

- CdA Leman - nie miałem przyjemności, to się nie wypowiem;

- Visconti - piękne, ciekawy system napełniania w high-endowych modelach, takich jak Homo Sapiens/Divina, ale...Włoch. Czyli, fajnie wyglądają, ale jakościowo może być bardzo różnie. Widziałem i korzystałem z egzemplarzy, które pisały i wyglądały świetnie, ale też przeszły mi przez ręce takie, które nijak pisać nie chciały. W Divina potrafiły się też zdarzać problemy z wykończeniem (odpadające elementy), albo lejące stalówki, albo wadliwy system napełniania. Taki trochę hit or miss. W tym przedziale cenowym - niedopuszczalne, moim zdaniem. Dodatkowo, zarówno Divina, jak i Homo Sapiens to pióra duże i ciężkie. Do podpisu - spoko, ale do dłuższego pisania, to już tak sobie.

- Onoto - nie znam bliżej.

- Platinum/Nakaya. Bardzo. Dobre. Pióra. Kropka. Po prostu nie ma się do czego przyczepić. Każde Platinum po prostu pisze. Bezproblemowo. Każdy, absolutnie każdy egzemplarz, jaki mi się przewinął przez ręce, pisał genialnie od wyjęcia z pudełka. Zero problemów. Nakaya to po prostu droższa, bardziej prestiżowa wersja Platinum. Piękna do tego. Złote stalki Platinum są genialne - ma się wrażenie, że piszesz ołówkiem po papierze. Podają dokładnie tyle atramentu ile trzeba. Do tego pióra Platinum posiadają opatentowany system "Slip and Seal", czyli pióro nie zasycha nawet do dwóch lat od napełnienia. Nie czekałem aż tyle, ale po 3-4 tygodniach nieużywania startowało od razu, czyli to nie jest chwyt marketingowy. Uwaga - dla nas, Europejczyków, optymalna będzie stalówka M. Wszystko poniżej jest po prostu diabelnie cienkie. Jedyny minus, jaki zauważyłem, to własny standard nabojów/konwerterów (mała dostępność poza specjalistycznymi sklepami/Allegro) oraz...no właśnie. Brak bardziej wyrafinowanego niż wspomniany system napełniania. Pióro z półki cenowej Nakaya zasługuje, moim zdaniem, na coś bardziej wysublimowanego niż naboje/konwerter.

- Taccia - nie używałem, ale słyszałem same superlatywy, więc zakładam odważnie, że to półka jakościowa Platinum.

- Pilot/Namiki. Bardzo zbliżony poziom do Platinum, również własny system nabojów/konwerterów (genialny CON-70), ale tutaj występuje również tłokowy system napełniania (Custom Heritage 92), a w niektórych modelach (823) również jeszcze ciekawszy. OGROMNY minus, to dziwna polityka cenowa (pióra w USA i Europie są 2-3 razy droższe od identycznych w Japonii), a także ograniczony wybór wykończenia dostępny w Europie. Ciekawsze (droższe) modele występują głównie w opcji przezroczystej (demonstrator). Moim zdaniem - mało elegancko wyglądają.

- Aurora. Mam, niestety, podobne doświadczenia jak z Visconti, przerobione na własnej skórze. Pacjent: Aurora Optima (piękne, klasyczne, pióro ze złotą stalówką i tłokowym systemem napełniania). Pióro kupione nowe, w pełnej cenie. Gabaryt i waga idealne, wygląd - jak dla mnie najbardziej eleganckie pióro, jakie miałem w rękach. Problem polegał na tym, że...nie pisało. Po około pół strony zaczynały się takie cuda z przepływem, że przestawało pisać, przerywało itp. W problem włączył się oficjalny dystrybutor na Polskę. Wymieniał wszystkie dostępne na stanie sekcje stalówki i...każda miała ten sam defekt. Ruszeni Włosi, którzy...generalnie nie byli zainteresowani udzieleniem pomocy, bo akurat mieli okres wakacyjny (od maja do października) i co im zrobisz? Ostatecznie, piękne pióro wróciło do dystrybutora, a mi pozostał niesmak i uraza do marki.

- Montblanc 146. Mam i sobie chwalę. W porównaniu do w zasadzie wszystkich wymienionych, zdecydowanie najszersze F, ale przyjemnie się tym pisze. Gabaryt idealny zarówno do podpisów, jak i codziennych notatek, czy też pisania w dzienniku. Pisze się tym mega wygodnie. Pióro jest ewidentnie reprezentacyjne, rozpoznawalne. Czuć jakość. Ustępuje (moim zdaniem) takiemu Platinum pod względem subiektywnej przyjemności z pisania i relacji jakość/cena, ale efekt "wow" jest. Oprócz 146 miałem jeszcze 149, ale to już zdecydowana przesada. Do podpisu, to może i się nada, ale do notatek (z uwagi na NAPRAWDĘ słuszny gabaryt), to już niekoniecznie...no, chyba, że masz łapy jak kowal, to wtedy owszem.

Reasumując: Japońskie Pilot/Platinum/Nakaya/Namiki to najbardziej niezawodne pióra. Takie prawdziwe "woły robocze" (jak Toyota/Lexus - jak sam nie popsujesz, to będzie jeździło, do tego ma fajne patenty i ciekawie wygląda). Niemiecki Montblanc to klasa i prestiż w relatywnie rozsądnej (jak na high-end) cenie (taki Mercedes - może nudny i ciut dziadkowy, ale robi robotę i jest rozpoznawalny). Włoskie wynalazki to bardziej do oglądania, niż codziennej pracy (Alfa Romeo - świetnie wygląda na desce kreślarskiej, ale przy codziennej eksploatacji fajnie mieć znajomego laweciarza). To takie moje subiektywne odczucia :) 

A co powiesz na temat Parkera Duofolda Prestige Chevron bądź Grav von Faber Castell Anello gold Rose?  Jak te kalsy piór i marka się ma do jakości? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@M1CHU_96 Duofold Chevron to po prostu kilka stów droższa wersja od standardowego Duofolda. Dodatkowo, chyba korpus ma wykonany z mosiądzu, ale w ręku nie miałem, więc się nie będę przy tym upierał. Właściwości pisarskie - pewnie takie jak w każdym Duofoldzie, czyli spoko. W serii Chevron dopłacasz za wykończenie, nie za dodatkowe, bardziej wymyślną technologię. Ja osobiście wziąłbym podstawową wersję (czarny GT lub Big Red), bo mi się po prostu bardziej podoba.

Analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku GvFC. Bardzo dobre pióro, ale dla mnie ciut za cienkie i ma metalową sekcję, która nie każdemu będzie pasowała. Estetycznie bardziej mi podchodzi wykończenie Macassar.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...