Skocz do zawartości

MONTBLANC The Meisterstuck LeGrand Traveler


Gość ozzie89

Polecane posty

Ostatnio na znanym polskim portalu ominęła mnie aukcja pióra MONTBLANC The Meisterstuck LeGrand Traveler, niestety nie udało się kupić :( zainteresowałem się w związku z tym oferowanym tam modelem. W zasadzie wcześniej się z nim nie spotkałem. Pióro jest dość trudno dostępne, przynajmniej w Polsce, na ebay do kupienia za kwoty rzędu 3500 zł. Trochę mnie to zaskoczyło, zgwarzywszy że pióra Montblanc w wyższym modelu, czyli 149 kosztują nawet połowę taniej. Ten Traveler to odpowiednik 146, a ja bym powiedział że nawet jego uboższa wersja. 

 

Z informacji które uzyskałem model ten ma numer 147, w zestawie wprawdzie jest dodatkowo ciekawe etui, z miejscami na naboje, bo pióro tylko na naboje działa, ma specjalny uchwyt do nich, jednak jego budowa, rozmiar czy parametry nie wskazują na to aby  miało kosztować aż tak dużo.

 

Co może wpływać na tę cenę, może znacie model i coś możecie więcej o nim powiedzieć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnica w cenie wynika z popularności albo raczej rzadkości Traveler-a i jego "mobilność" - brak konieczności

podróżowania z kałamarzem i konieczności napełniania, wycierania etc.

Wielkościowo taki sam jak 146, te same stalówki, system napełniania naboje, w komplecie jeśli kupisz

nowy jest etui o którym piszesz - nadaje się znakomicie do 146 :).

W etui mieści się 6 zapasowych nabojów.

Samo etui jest skórzane, sztywne i bardzo dobrze chroni pióro.

Poniżej 146 zapakowana w to etui.

 

8bfdb0f29511.jpg

 

608173d267a6.jpg

 

ddfa8cc5b843.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiem za ile poszło :) szczerze powiedziawszy wynika z tego że cena na innych portalach jest zupełnie odstraszająca co skutkuje tą małą popularnością. Nie mówię że czasem naboje nie są wygodniejsze niż tłok, jednak niech nikt mi nie mówi że to system który powinien wyznaczać pióro jako droższe :) 

 

Ma ktoś może na zbyciu takiego Tavellera? W realnej oczywiście cenie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie 146 jest wyżej, ze względu na system napełniania. Tłok to jednak nie jakieś plebejskie naboje :D

Dokładnie mam takie samo odczucie, wiem że etui jest trochę warte, jednak jak w sklepie pewnie z 600-700 zł to jako gratis do pióra pewnie 300-400. Mimo wszystko cena jest zawyżona, kto by chciał dać na ebay 3500 zł za takie pióro? Choć już bardziej rozsądne pieniądze to zupełnie inna kwestia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, na forum zegarkowym jest tego pełno, choć jak policzysz że taki pasek kosztuje ok 150 zł to etui musi 300-400 :(to trochę minus, a druga rzecz że często będzie się eksperymentem i trudno się spodziewać co się dostanie. Natomiast są takie etui pracowni kaletniczej Donat (nie chce podawać linków bo nie wiem czy można, a znaleźć łatwo), ceny przystępne i jakość faktycznie mega dobra. Tak jak pisałeś niema jak hands made. 

 

Co do etui Montblanc, sam mam takie (Siena 2), też są robione ręcznie, jakość bardzo wysoka (choć są to chyba najdroższe etui mainstreamowej marki, więc musi być wysoka),  czy warto, owszem płaci się za dobrą skórę i wykonanie, jak kogoś stać to warto, ale na siłę niema co kupować bo za dużo niższe pieniądze można mieć produkt równie dobry. Jak to zwykle bywa dużo dopłaca się za markę. 

Edytowano przez ozzie89
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, skąd wziąłeś cenę 3500 za Travellera. W PL, w sklepie, dostaniesz go za 2700. Od ręki, bez kwękania i ryzyka związanego z kupnem podróby. Jak się postarasz, to w tym konkretnym sklepie jesteś w stanie też negocjować cenę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cena moim zdaniem powinna w najgorszym wypadku być porównywalna z 146 :)

Dlaczego? Ładny znacvzek może byc bezwartościowy, a brzydki bezcenny, wszystko zależy od ilości zachowanych egzemplarzy, nie zaś od tego czy się nam podoba, czy nie. Trochę szkoda w przypadku pióra oczywiście, bo znaczki nas nie "ruszają".

Pozdr. Ch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, skąd wziąłeś cenę 3500 za Travellera. W PL, w sklepie, dostaniesz go za 2700. Od ręki, bez kwękania i ryzyka związanego z kupnem podróby. Jak się postarasz, to w tym konkretnym sklepie jesteś w stanie też negocjować cenę.

Nie twierdzę że nie można kupić taniej, ale ceny "sklepowe" tye osiągają, Powiedz mi czy cena 2700 za 146 albo nawet 149 to dużo? Bo ja uważam że tak, a jednak za tyle kupuje się pióro na naboje. 

 

Dlaczego? Ładny znacvzek może byc bezwartościowy, a brzydki bezcenny, wszystko zależy od ilości zachowanych egzemplarzy, nie zaś od tego czy się nam podoba, czy nie. Trochę szkoda w przypadku pióra oczywiście, bo znaczki nas nie "ruszają".

Pozdr. Ch.

 

Masz racje co do rzadkości, jednak to nie jest kilka sztuk sprzed kilkudziesięciu lat, ani rzadka edycja limitowana. Z tego co wiem (choć w tej kwestii mogę się mylić), wszystkie modele 146, 147 oraz 149 są seryjnie produkowane, także obecnie, jedyny powód dlaczego 147 jest mniej to dlatego, że jest na niego mniejszy popyt, a to wcale nie jest powodem do zawyżania ceny, a wręcz odwrotnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, za NOWE pióro MB 146/149, z gwarancją, z obsługą posprzedażną, z możliwością zwrotu w razie czego (w końcu może nie przypaść do gustu, kiedy już się do niego przymierzysz), z możliwością dobrania szerokości stalówki do indywidualnych preferencji, to te 2700 nie wygląda tragicznie. Ostatecznie, jesteś pierwszym właścicielem pióra z przedziału premium, które ma się zachowywać perfekcyjnie od wyjęcia z pudełka.

 

Poza tym, w zeszłym roku oglądałem i macałem na żywo całe stadko MB w sporym sklepie na Wyspach Brytyjskich. Tam 146 kosztowała bodajże ok. 600 funtów. Przy takiej cenie, 2700 zł w PL naprawdę wygląda nie najgorzej… Z mojego skromnego doświadczenia wynika, że nie wszystkie zakupy za granicą są opłacalne...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę że nie można kupić taniej, ale ceny "sklepowe" tye osiągają, Powiedz mi czy cena 2700 za 146 albo nawet 149 to dużo? Bo ja uważam że tak, a jednak za tyle kupuje się pióro na naboje. 

 

 

Masz racje co do rzadkości, jednak to nie jest kilka sztuk sprzed kilkudziesięciu lat, ani rzadka edycja limitowana. Z tego co wiem (choć w tej kwestii mogę się mylić), wszystkie modele 146, 147 oraz 149 są seryjnie produkowane, także obecnie, jedyny powód dlaczego 147 jest mniej to dlatego, że jest na niego mniejszy popyt, a to wcale nie jest powodem do zawyżania ceny, a wręcz odwrotnie.

Popyt jest mniejszy, ale ludzie za niego odpowiedzialni są w stanie zapłacić więcej niz za 146.

Dlaczego? O to należy pytać tych, którzy kupują 147. Według mnie z czystej wygody i lenistwa.

Najprościej włożyć do pióra nowy nabój i tyle... Nie trzeba wycierać, nie można sie pobrudzić, wystarczy zadbać

o zapas naboi. Pióro wyglada i pisze jak Le Grand ale jest mniej uciążliwe w "serwisowaniu".

Montblanc nie obniży ceny bo system napełniania jest prostszy i tańszy. Koszty są pomijalne.

Najważniejszy jest marketing albo filozofia marki jak kto woli to nazwać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, dochodzimy do wniosku, a właściwie wy, iż najdroższe powinny być długopisy bo są najwygodniejsze. Powiedzmy sobie szczerze, zagalopowaliście się z bardzo.

(to również nieprawdą jest, że klient chce zapłacić a niego więcej, bo produkty dużo słabiej się sprzedają niż wersje z konwerterem, i stąd ta dyskusja). 

 

Jedynym powodem dlaczego cena jest wyższa jest dedycja producenta lub sprzedawcy (pytanie do sprzedawców jak wygląda koszt zakupu w hurcie jednego, a drugiego modelu).   

Skąd producent bierze jakieś rozbieżności. Jak dla mnie jedynym słusznym rozumowaniem byłoby udostępnić oba modele w tej samej cenie, co w zasadzie da wybór konsumetnowi, czy woli tłoczek czy naboje. Tak postępuje 80% firm dając możliwość zamiast naboju założenia konwertera. Żadne kwestie wygody nie mają tutaj racji bytu, gdyby tak było, pióra z konwerterem by zniknęły z rynku. Zauważcie że wbudowany na stałe konwerter trafia się tylko w piórach z wyższej półki, w popularnych w Polsce niezbyt drogich watermanach czy parkerach zawsze jest możliwość założenia i naboju i konwertera i wcale się za to nie dopłaca. 

 

Wracając do Travellera, gdyby występowały różnice w wyglądzie, gdyby był o pół cm większy, miał inną stalówkę. Był by jakiś powód. Obecnie to widzimisię producenta, może dodatkowe etui trochę podnosi cenę. A ja uważam, że jest to błędna polityka firmy. No cóż, prawdopodobnie koszt wytworzenia takiego pióra w jednej czy drugiej wersji to 20% ceny, może 30%. Reszta to ideologia (tak jak z resztą podsumował to Romii).  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, dochodzimy do wniosku, a właściwie wy, iż najdroższe powinny być długopisy bo są najwygodniejsze. Powiedzmy sobie szczerze, zagalopowaliście się z bardzo.

(to również nieprawdą jest, że klient chce zapłacić a niego więcej, bo produkty dużo słabiej się sprzedają niż wersje z konwerterem, i stąd ta dyskusja). 

 

Jedynym powodem dlaczego cena jest wyższa jest dedycja producenta lub sprzedawcy (pytanie do sprzedawców jak wygląda koszt zakupu w hurcie jednego, a drugiego modelu).   

Skąd producent bierze jakieś rozbieżności. Jak dla mnie jedynym słusznym rozumowaniem byłoby udostępnić oba modele w tej samej cenie, co w zasadzie da wybór konsumetnowi, czy woli tłoczek czy naboje. Tak postępuje 80% firm dając możliwość zamiast naboju założenia konwertera. Żadne kwestie wygody nie mają tutaj racji bytu, gdyby tak było, pióra z konwerterem by zniknęły z rynku. Zauważcie że wbudowany na stałe konwerter trafia się tylko w piórach z wyższej półki, w popularnych w Polsce niezbyt drogich watermanach czy parkerach zawsze jest możliwość założenia i naboju i konwertera i wcale się za to nie dopłaca. 

 

Wracając do Travellera, gdyby występowały różnice w wyglądzie, gdyby był o pół cm większy, miał inną stalówkę. Był by jakiś powód. Obecnie to widzimisię producenta, może dodatkowe etui trochę podnosi cenę. A ja uważam, że jest to błędna polityka firmy. No cóż, prawdopodobnie koszt wytworzenia takiego pióra w jednej czy drugiej wersji to 20% ceny, może 30%. Reszta to ideologia (tak jak z resztą podsumował to Romii).

Ale po co maja być w tej samej cenie? Ktoś chce inne niz 146, którego robimy najwiecej niech płaci.

Ktoś chce Ferrari w zielonym kolorze niech płaci...

To koszt fanaberii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i nie ma logicznego wytłumaczenia poza tym, że producent chce zarobić. Zakładam, że zdecydowanie lepiej zarobi właśnie na Travellerze niż na klasycznym 146. Dlaczego? Ano dlatego, że system c/c jest znacznie tańszy w produkcji niż tłok (przykładem jest chociażby rzeka podróbek z Chin - podrabiane są WYŁĄCZNIE modele z systemem c/c - innych się nie opłaca podrabiać). Pióro jest łudząco podobne do tego z tłokiem? Jeszcze lepiej, bo się przekona klienta, że jest wygodniejsze w użyciu, co też może stanowić plus dla laika. Naboje wychodzą znacznie drożej, niż atrament w butli, więc i tu się zarobi. Trzeba się cieszyć, że MB używa standardu international w nabojach, a nie własnego systemu, co podniosłoby cenę jeszcze bardziej… Dorzućmy jeszcze politykę dystrybutorów, niejednokrotnie straszliwie niekorzystną dla klienta końcowego, pozycjonowanie marki i masz swoje 3k za pióro na naboje.

 

Paradoksalnie, taki Sailor, którego produkty wizualnie zahaczają o plagiat MB (choć nie ustępują im jakoś znacząco pod względem jakości - stalki 14-21k, bardzo miłe w dotyku tworzywo, dokładne spasowanie), sprzedaje swoje standardowe serie w przedziale cenowym 300-1000 zł (i tu już możesz mieć zarówno tłoczek, jak i c/c - do wyboru). Taką cenę wyrwiesz na ebay, z normalnego sklepu w Tokio (przesyłka idzie max 10 dni). Można? Można! W PL też Sailora dostaniesz, ale za cenę circa about x2.

 

Podobnie jest z Pilotem - przez politykę dystrybutora w PL masz takiego Customa za 800 (ja kupowałem po 300-400 na ebay), Caplessa za 1000 (za 120-150 dolarów na ebay do wyboru, do koloru), a czegoś innego, ciekawszego w ogóle nie dostaniesz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy można doszukiwać się logiki i praw ekomomii w ustalanych przez producenta cenach piór? Kiedy drogie modele ze stalówkami (stal szlachetna!!) maja cenę 3 krotnie wyższa niż pióra japońskie ze stalówkami złotymi? Przy czym te japońskie piszą najczęściej lepiej.

Miłośnik piór i tak zapłaci swoje, za to wymarzone.

Pozdr. Ch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i owszem. Można doszukać się ich we wszystkim. Koledzy już wyjaśnili wcześniej, ale wygląda to mniej więcej tak: produkcja wychodzi taniej ze względu na zastosowanie prostego i taniego sposobu napełniania. Serwisu związanego z tymże (zapewne) brak. Cena spowodowana prestiżem marki jest taka sama, jak modelu z wbudowanym tłokiem. A więc wydajemy mniej, dostajemy tyle samo. Dodajemy bajeczkę o mobilności. Dobra strategia :) A jeśli chodzi o ceny innych producentów to w grę wchodzi wiele innych czynników. Dostępność w Polsce, marże, marketing, rozpoznawalność, historia, i na końcu prestiż marki. Taka moja mała analiza :)

 

Analiza mi się podoba. Zawsze się trzeba doszukiwać logiki i praw ekonomii. Warto chociaż wiedzieć że producent nieźle zarobi i dlaczego, a tyle. 

 

Ja dodam jeszcze kwestie prestiżu marki, gdyby takie MB był sprzedawany o połowę taniej, bo pewnie bez problemu mógłby, a producent i tak by zarobił, marka zaraz straciłaby na prestiżu, okazałoby się że produkty są mniej pożądane, i ci bardziej majętnie klienci szukaliby czegoś droższego, mimo że produkt byłby identyczny. Cena ma bardzo duży wpływ na kupujących. Zauważcie że często słyszy się o licytacjach różnych produktów bijących rekordy wysokości kwot, ważne że ktoś ma coś najdroższego, ale już skąd taka cena nikt nie mówi.. niestety każdy człowiek wewnątrz jest trochę snobem, ale czy to źle? :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Producenci często szukają "jelenia" a ponieważ znajduja, ceny wystawiają z kosmosu. Nie ma to żadnego związku z prawami ekonomii. Oczywiście tak bywa czasami, nie zawsze. Nawet nasze rozmowy na forum budzą apetyty i w konsekwencji windują ceny/ powodują, że gotowi jesteśmy sporo zapłacić za swe marzenia. Wyimaginowane?!!

Pozdr. Ch.

p.s. rozmowy o cenach, a raczej o logice wyceniania czegokolwiek, nie mają sensu. Większość potrzeb spoleczeństw konsumcyjnych/ bogatych to zaspokajanie sztucznie nakręconych marzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@chomsky - trafne spostrzeżenia. Czasy zaspokajania faktycznych potrzeb odeszły w niepamięć. Teraz najpierw tworzy się potrzebę, a potem łaskawie zaspokaja. Dorabia się do tego jakąś filozofię i kosi kasę. Przykładem tworzenia takich sztucznych trendów jest dla mnie jedna ze stacji TV, dzięki której najpierw cała Polska tańczyła, potem gotowała, sprzątała domy (jakże pomocny był przy tym robot sprzątający), szyła, śpiewała, projektowała domy i mieszkania, a teraz z zapałem ćwiczy (nawet cały kanał jest ku temu stworzony!). Niezły rozstrzał, jak na niespełna dekadę. Oczywiście, wszystkie te pierdoły są ładnie opakowane logo sponsorów, żeby przypadkiem oglądacz nie miał wątpliwości gdzie ma kupić NIEZBĘDNE sprzęty do którychkolwiek z podejmowanych działań…zgroza.

 

Ale, ad rem. Dorzucę od siebie jeszcze jedną kwestię - mnie nie zniesmaczają działania producentów piór/samochodów/whatever. Oni to produkują, oni biorą odpowiedzialność za swoje dzieło, więc oni mają prawo pozycjonować ceny tak, jak im się żywnie podoba. Jeśli dla miłośnika MB 2500-3000 zł to nie cena zaporowa, to śmiało.

 

Innym tematem jest zachowanie tzw. "pośredników". Ok, dystrybutor i detalista też nie prowadzą działalności charytatywnej, ale niekiedy ich praktyki przyprawiają o zgrzytanie zębami. Wzmiankowany przeze mnie Pilot i jego niezrozumiałe wycenianie produktów skutkujące mizernym udziałem w rynku jeśli chodzi o pióra z tzw. "średniego" segmentu (o ile Capless to jak Cię mogę, o tyle Custom i Falcon żyją chyba tylko w świadomości osób zainteresowanych tematem), nie razi mnie jeszcze tak bardzo, jak cwaniakujący sprzedawcy.

 

Otóż, natrafiłem kiedyś na jeden z sieci sklepów papierniczych w mojej rodzinnej miejscowości (pióra, ołówki, papiery, kalkulatory, mydło, powidło, ale mają rzeczy inne niż Parker/WM). Niejako przez przypadek dowiedziałem się, że oprócz sklepów stacjonarnych mają też sklep internetowy (na zapleczu jednego z owych stacjonarnych). Nie ma jednak możliwości odbioru osobistego rzeczy zamówionych przez net w sklepie stacjonarnym (tu dochodzimy do absurdu, w którym za 20 zł zamawiam kuriera ze sklepu znajdującego się dwie ulice ode mnie!). Ba! Stacjonarny nie przyznaje się do internetowego i vice versa. Powód jest banalny - w stacjonarnym jest o 30-40% drożej niż w internetowym! Za te same modele, a - śmiem twierdzić, że nawet te same egzemplarze! To się nazywa łupienie jelenia... <_<

 

Zatem, naprawdę, nie dziwią mnie rozbieżności w cenach marek premium. Tam 300-400-500 zł to ledwie jakieś 10%, więc nie dramatyzujmy, tylko szukajmy taniej ;)

Edytowano przez nilfein
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z cenami towarów luksusowych jest tak, jak w kawale o dwóch nowych Ruskich.

 

spotyka się dwóch nowych Ruskich:

- o jaki masz ładny krawat.

- kupiłem w Paryżu.

- a ile dałeś?

- 1000€

- ty durak! tu za rogiem sprzedają takie same za 2000€. weź ten wyrzuć i kup tam. nie rób z siebie dziada!

 

bo widzicie, tanie mięso, to psy żreją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są takie marki, których prawa ekonomii nie dotyczą. Np. przywołane tu Ferrari. Choćby powstał model za 10mln euro 500 sztuk to i tak rozejdą się jeszcze zanim pierwszy zjedzie z taśmy produkcyjnej.

To akurat jest bzdura, rynek dóbr luksusowych jest wręcz modelowym przykładem klasycznej ekonomii. A że popyt i podaż nie spotykają się w tym miejscu w którym powinny się spotykać według internetowych krytyków? Patrząc na wyniki finansowe tych firm i porównując je z wynikami "lepiej" funkcjonujących przedsiębiorstw to raczej prezesi tych pierwszych mają rację a nie krytycy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Których firm, i jacy krytycy? Nie rozumiem. Co prawda ja specjalistą nie jestem, ale wg mnie takie firmy jak patek philippe czy ferrari mają taką historię, prestiż i uznanie, że mogą sobie ustawiać ceny jakie chcą, a i tak sprzedadzą.

Pełno na różnego rodzaju forach opinii "gdyby firma X sprzedawał swoje produkty taniej to zarabiała by znacznie lepiej" w odniesieniu do segmentu produktów luksusowych. Nie dotyczy to tylko piór ale również samochodów, zegarków, win, cygar i innych tego typu produktów. Tyle że czytając raporty finansowe to w tym segmencie zarabia się znacznie lepiej (i pewniej!) niż na taniej masówce. Ciekawym przypadkiem jest historia Mercedesa w Stanach, jak zaczął konkurować cenowo z produktami azjatyckimi to obroty i dochody spadały, gdy podniósł cenę wyraźnie powyżej konkurencji to zwiększył sprzedaż i poprawił wyniki finansowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...