Skocz do zawartości

I am the danger


Alveryn

Polecane posty

Czasem jestem nawet tym, co puka...

 

Ostatnia przygoda w Autografie skłoniła mnie do autorefleksji. Abstrahując od tego jednego przypadku, z punktu widzenia sprzedawcy w sklepie z drogimi piórami (albo antykwariusza), jestem wrzodem na tyłku. Upierdliwą drzazgą. Zawinięta rzęsą. Kamykiem w bucie.

 

Dlaczego?

 

Pomyślmy...

 

1. Bardzo rzadko kupuję w sklepach. A jeśli już, to zwykle nic droższego niż 1000 zł. W sklepach zaopatruję się w papier, atramenty, konwertery - raczej nie w pióra. Po prostu mnie nie stać na regularne zakupy na rynku pierwotnym. Nawet, gdyby było inaczej - patrz niżej.

 

2. Zajmuję czas. Przyłażę, kręcę się po sklepie, chucham na szybę, zużywam tlen i fotony odbite od eksponowanych piór. Do tego nie pozwalam sobie pomóc. A przecież sprzedawca nie może tak po prostu spuścić mnie z oka.

 

3. Marudzę. Zadaję jakieś abstrakcyjne pytania o producentów, modele, wykończenia. Komentuję, narzekam i potrafię takim słowotokiem atakować nawet przez kilka godzin.

 

4. Za dużo wiem. Siedzę w internetach, gapię się na zdjęcia, porównuję ceny, czytam recenzje. Gromadzę informacje o wadach konstrukcyjnych i częstych usterkach.

 

5. Kupuję w sieci. Przez to odruchowo odnoszę ofertę do tego, co widziałem na aukcjach. Pióro w sklepie zwykle nie ma szans kosztować mniej, niż na ebayu (wyjątki się zdarzają). Żaden sklep nie ma szans mieć takiego asortymentu, jaki leży w ezatoce, czy nawet na alledrogo.

 

6. Szmaciarz ze mnie - nie brzydzę się piór tanich, a nawet używanych. Starych. "Cenne antyki", które kiedyś jeden sklep w ramach komisu wystawiał po ok. 1000 zł, kupuję sobie na Kole albo na aukcji po 100-200 zł. Kto to słyszał, żeby kupować złotą stalówkę za mniej niż tysiaka? Przecież piór się nie pożycza. To intymny przedmiot, który powinien trafić do grobu wraz z pierwszym właścicielem...

 

7. Naprawiam. Nie wyrzucam. Przez to jeszcze mniej kupuję. Przez to kupuję jeszcze taniej. Z czasem umiem naprawić coraz więcej. Co, swoją drogą, jest też moim przekleństwem, bo niektóre rzeczy wymagają naprawdę dużo czasu i dłubania. A nie umiem po prostu odpuścić.

 

8. Za bardzo wnikam. Widzę, że pióro na wystawie ma pogiętą i prowizorycznie wyprostowaną stalówkę. Widzę, że stalówka jest krzywo osadzona. Widzę niewielkie rysy i inne ślady na spływaku, świadczące o tym, że ktoś demontował stalówkę w "nowym" piórze. Widzę ślady atramentu. Widzę skazy na tworzywie. Widzę uszkodzenia opakowania.

 

9. Jak już pisałem wyżej, szmaciarz ze mnie. Szanuję swoje pieniądze bardziej, niż marżę. Dlatego, o zgrozo, targuję się. Praktycznie zawsze. Bo przecież mogę, prawda? Nie chodzi mi przecież o jakieś wielkie oszczędzanie kosztem sklepu, ale bardziej o gest, który pomoże mi zwalczyć moralniaka po zakupie. W najgorszym wypadku mi odmówią.

 

BTW, Autograf to jedyny stacjonarny sklep w Warszawie, który kilku piór mi nie sprzedał przez prosty fakt, że nie byli skłonni zejść z ceny katalogowej nawet o 1% (przy piórze za ponad 500 zł). Argument? Za tanie modele wybieram i nie opłaca im się. Wszędzie indziej, gdzie kupowałem, jakoś się opłacało; te kilkadziesiąt piór w ciągu 8 lat, w kilkunastu warszawskich, jednym poznańskim i jednym radomskim sklepie jednak kupiłem.

 

10. Pisuję na forum. Akurat z tym mnie mało który sprzedawca kojarzy, a i ostatnio mniej mnie tu widać, ale fakt jest faktem. Wylewam swoje żale na niekumatą obsługę, kiepską ofertę i wysokie ceny. Dzielę się informacjami o znalezionych, powtarzających się usterkach. Krytykuję.

 

Podsumowując, zły człowiek ze mnie. \m/

Edytowano przez Alveryn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piona, Alveryn! Tak trzymajmy! Bądźmy źli, może zmienimy rynek?

Panowie,

Rynku nie zmienicie - zbyt duża kasa idzie na limity i przy okazji jest zarabiana.

Ale to, co robicie jest istotne ze względów praktycznych i edukacyjnych.

Praktycznych bo pomogliście wielu Pioromaniakom i ich piórom.

Edukacyjnych bo zamiast słyszeć " nie da sie, to niemożliwe, nie nadaje sie, nie wolno, nie pożyczać, zakopać z właścicielem, bo nikt nie będzie mial z tego pożytku" wiemy ze można, ze warto, ze stare pióro to naprawdę zacna rzecz, ze zwykle udaje sie

dać mu kolejna szanse i cieszyć sie przez długie lata.

Róbcie swoje nawet jak sklepiki bedą warczeć i krzywo patrzyć. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm. To ja też jestem szmaciarzem, nawet chyba większym... I jestem z tego dumna!  :D

Nie mam ani w połowie tak dużej wiedzy jak Ty, Alveryn, czy inni przyjaciele nasi drodzy z forum, ale czasem do szału mnie doprowadza, jak pytam we w miarę dobrym papierniczym o coś innego niż Pelikan 4001/pióro Parker i spotykam się z wytrzeszczonymi w zadziwieniu oczami świątecznego karpika...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem jestem nawet tym, co puka...

 

Ostatnia przygoda w Autografie skłoniła mnie do autorefleksji. Abstrahując od tego jednego przypadku, z punktu widzenia sprzedawcy w sklepie z drogimi piórami (albo antykwariusza), jestem wrzodem na tyłku. Upierdliwą drzazgą. Zawinięta rzęsą. Kamykiem w bucie.

 

Podsumowując, zły człowiek ze mnie. \m/

 

Przesada. Dorabiasz historię i ideologię.

Jedna wizyta w sklepie ze sprzedawcą co miał gorszy dzień, a Ty już męczennik i wróg ludu? :mosking:

Na wroga ludu to trzeba sobie zapracować, uwierz, wiem co mówię :P

 

Do Twoich "10 przykazań" dopisałbym...

11. Uciekł z pola walki. Zamiast bronić piór i honoru forum, zamiast godnie reprezentować forum - umarł dwa razy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, trochę dramatyzuję. To tak w ramach odreagowania, bo mnie tego typu przygody potrafią długo prześladować. Wychodzę im naprzeciw.

Jeśli chodzi o ten konkretny sklep, to był już trzeci nieprzyjemny (dla mnie) incydent. A że uciekłem, to fakt, stchórzyłem. Tylko co bym zyskał, zostając? Miałem im jeszcze dać zarobić? Następnym razem...

Hmm... Jakim następnym razem? ;)

Edytowano przez Alveryn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie inny poziom niż Skala. Tam oprowadzałem kolegę po sklepie, poprawiając sprzedawców i niemal kłócąc się na poziomie ideologicznym, a byli w stanie zachować poziom i jeszcze dać nam na odchodnym 'Podstawy łądnego pisania' Parkera mimo, że nic nie kupiliśmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, trochę dramatyzuję. To tak w ramach odreagowania, bo mnie tego typu przygody potrafią długo prześladować. Wychodzę im naprzeciw.

Jeśli chodzi o ten konkretny sklep, to był już trzeci nieprzyjemny (dla mnie) incydent. A że uciekłem, to fakt, stchórzyłem. Tylko co bym zyskał, zostając? Miałem im jeszcze dać zarobić? Następnym razem...

Hmm... Jakim następnym razem? ;)

 

 

Masz rację, trochę dramatyzuję. To tak w ramach odreagowania, bo mnie tego typu przygody potrafią długo prześladować. Wychodzę im naprzeciw.

Jeśli chodzi o ten konkretny sklep, to był już trzeci nieprzyjemny (dla mnie) incydent. A że uciekłem, to fakt, stchórzyłem. Tylko co bym zyskał, zostając? Miałem im jeszcze dać zarobić? Następnym razem...

Hmm... Jakim następnym razem? ;)

Alveryn, nie denerwuj sie :)sklep (Autograf) wydal świadectwo o sobie, przykre to i smutne. nie chodz tam wiecej, ja nie bylam ileees tam lat i jakos nie tesknie, kiepski wybor, chlodne przyjecie, itp. skupiam sie na tych miejscach, gdzie ide z radoscią, gdzie nawzajem ze sprzedajacym sie szanujemy i jest po prostu mile i normalnie. szkoda zyciowej energii na takie niskie loty :) prosze juz nie przezywaj - lepiej powiedz co miales wtedy w torbie, co kupiles?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć ze mną Alveryn. Chciałbym naocznie zobaczyć ten sklep i jego wrogość :P

Ja tam już nie pójdę. Ale bardzo proszę: pod Centralnym wsiadasz w tramwaj 22 na przystanku w stronę Ochoty, wysiadasz na przystanku Cmentarz Żydowski i jesteś pod Klifem. Sklep jest w połowie drogi między wejściami.

Zrób mi tę przyjemność i zadaj obsłudze jakieś ambitniejsze pytanie o asortyment.

Edytowano przez Alveryn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako sklepikarz muszę tu podzielić się następującą refleksją (z drugiej niejako strony):

1. sklep prowadzi się po to, żeby nim zarabiać na życie sprzedając z zyskiem, nie jest to poradnia psychologiczna, kościół, sejm, agencja towarzyska, itd. Klientów, którzy godzinami zawracają d* swoimi problemami małżeńskimi, poglądami politycznymi, trudną sytuacją życiową lub zdrowotną wysyłam do odpowiednich placówek, co oni często postrzegają jako chamstwo.

2. koszty prowadzenia działalności gospodarczej w naszym kraju są zabójcze dla niewielkich firm, więc jeśli przychodzisz do sklepu tylko po to, by pomacać, to wkrótce nie będziesz miał gdzie przychodzić.

3. sklepikarze to także ludzie i miewają po dziurki w nosie upierdliwych gości, którzy nie mogą wyżyć się na żonie/dzieciach/psie we własnym domu, więc przychodzą poznęcać się nad ekspedientką w sklepie tylko dlatego, że ta im nie może odszczeknąć, bo boi się, że straci pracę.

4. nie jest to komentarz do konkretnej sytuacji Alveryna w warszawskim sklepie, tylko próba zachowania równowagi w dyskusji :)

4.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aoirghe: masz rację. Dlatego kiepski ze mnie klient. Ale przyznasz, że akurat w Twojej branży trzeba dużo wiedzieć o towarze i często trzeba kupującego, mówiąc niezbyt ładnie, "urobić", żeby nie wyszedł z pustymi rękami. Wydaje mi się, że z piórami jest podobnie.

Ja tam poszedłem jednak coś kupić, tylko nie potrafiłem gęby na kłódkę trzymać, a potem sprzedawcy już nie obchodziło, po co tam jestem.

BTW, pióro przeżyło podróż?

Edytowano przez Alveryn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre sklepy próbują wprowadzić zakaz fotografowania - ludzie przychodzą robią zdjęcia, oglądają i kupują w internecie, sam tak robię  w przypadku np. AGD - gdy kupowaliśmy wyposażenie do domu - pozwoliło to zaoszczędzić spora sumę :) i to nie tylko na towarze ale również na kosztach dostawy (ze sklepu dostawa np. 50 pln a zamówienie internetowe - kurier gratis :)).

Podobnie w "naszej" branży jak mogę kupić trzy atramenty w cenie jednego to chyba wybór jest jasny.

Ale pióro jeśli tylko mogę wolę "pomacać" i zapłacić więcej w sklepie stacjonarnym :)

Edytowano przez Silesiaus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wszedzie musi byc zachowana rownowaga, po obu stronach lady :) ludzie sa rozni. niestety i wsrod kupujacych sa 'chcacy odreagowac' ale to jest po prostu straszne.. a drugia kwestia  - musi byc rozmowa i nawiazanie relacji pomiedzy kupujacym a sprzedajacym - to jest czesc magii !

bez tego zaden sklep sie nie ostoi (no, moze poza apteka :) jesli ide kupic np pioro za kilkaset zlotych, to przepraszam, to nie drobiazg.

musze powybierac, pozastawiac sie, porozmawiac.. to tylko dodaje smaczku do zakupu.. szczegolnie tego typu zakupow. a poza tym jak bedzie fajny kontakt, to nawet zaplace troche wiecej (niz w necie) zeby wlasnie kupic w tym sklepie, u tej wlasnie osoby - i szczesliwie mam takie sklepy :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alveryn, ten sklep jest dokładnie tam, gdzie od kilku spotkań nocuję...? przystanek Cmentarz Żydowski i blisko jakoś...? hm, a w sobotę mają czynne...? ;) może za którymś razem ja też pozwolę sobie spuścić demony ze smyczy?

 

Wiem, jak się z Tobą chodzi po sklepie z piórami, przeżyłam to i chętnie chcę więcej! :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...