Moja pierwsza myśl na widok tego pióra brzmiała mniej więcej tak: "Jak napisać, że pióro jest okropne, żeby jednocześnie nie sprawić przykrości jego właścicielce..." Szukając okienka do szybkiej odpowiedzi po drodze minąłem pozostałe fotografie i muszę przyznać się do błędu. Pióro jest obłędne i kojarzy mi się z Afryką. Kiedy wysiadasz z samolotu na małym, zakurzonym lotnisku, widzisz tłustego celnika, który wachluje się starym amerykańskim Newsweekiem, kawałek dalej dostrzegasz kilka śpiących psów w cieniu, które wyglądają jakby od tygodnia nie żyły i kiedy wreszcie dostrzegasz automat, kiedyś na pewno czerwony, z wielkim napisem Coca-cola to myślisz sobie, że gorzej być nie mogło i chcesz natychmiast wracać do domu. Ale gdy kawałek za lotniskiem zobaczysz pierwszą zebrę, a potem antylopę, słonia i jakiegoś dziwnego węża to zdajesz sobie sprawę, że Afryka jest po prostu fascynująca. Trzeba tylko na nią spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. I tak samo jest z tym piórem.