Po zastosowaniu w nim innego atramentu, mianowicie brązowego Pelikana (a pływał na tych marketowych niebieskich nabojach firmy Donau), pióro zaczęło mocno przerywać, przez co robienie nim notatek stało się niewygodnie. Poza tym ostatnimi czasy musiałem nim prawie że szorować, więc jak zacząłem dziś pisać rezerwowym Parkerem to aż się nie mogłem przyzwyczaić do tego płynięcia po papierze Bo też np. mój Sheaffer, którego używam codziennie do wczoraj na równi z Zenithem, jest piórem raczej pomiędzy tymi dwoma, tzn. stawia delikatny opór podczas pisania, ale ja akurat takie pióra lubię
P.S. Na pewno będę żałował straty w postaci Zenitha ze względu na to, że jest to moje najstarsze pióro (na zakończenie przedszkola dostałem ), ale może lepiej będzie sprawować się jego następca - Baoer 388 "Sonnet"