Skocz do zawartości

stickyfinger

Użytkownicy
  • Ilość treści

    100
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez stickyfinger

  1. Witajcie, to ja jestem tym panem z Chorzowa. Widzę, że mamy tu mały i niepotrzebny zamęt. Napiszę małe wyjaśnienie i zrobię to tylko raz, bo wolę w takich sytuacjach coś oświadczyć, niż dyskutować w nieskończoność. Otóż zajmuje się piórami już kilkanaście lat, z czego od kilku mam stacjonarny warsztat. Cały ten czas i ilość piór (moich i niemoich), które przetoczyły się przez moje ręce pozwoliły mieć wyrobiony look na nie. Przyjmijmy, że jest to doświadczenie. Zasada mojej działalności jest jasna i prosta: naprawiam pióra. Co to znaczy? Odp.: wszystkie? Co znaczy wszystkie? Odp.: takie, które są naprawialne, a raczej te, które umiem naprawić. Ich klasa i jakość są obojętne, czyli: klient chce - ja robię. Jendakże, jako, że jestem gadułą, a w szczególności piórowym gadułą, często gadam o szczegółach. Jako, że padło słowo "profesjonalizm", to jako pretendujący do bycia profesjonalistą często przestrzegam klientów nt. stosunku wartości (stanu i jakości) do kosztów ewentualnej naprawy. Nie mam serca pchać klienta w koszty przekraczające wartość pióra. Zawsze informuję o powyższym, jednak zaskakująco często klienci chcą naprawić ww. pióra. Takie podejście po prostu uznaję na uczciwe. Jeśli ktoś uważa, że o powojennych polskich piórach wyrażałem się pogardliwie, cóż, muszę go z tym pozostawić. Nazywam pióra, tak jak je widzę. Mam raczej złe zdanie o nich, tj. ich materiały nie przetrwały próby czasu i w mojej ocenie są po prostu kiepskie. Nie oznacza to, że odrzucam pióra za ich jakość, odrzucić może je tylko właściciel. To tyle. Przemek
  2. Żegnaj Jose!!! Pióro jest już w drodze do właściciela. To było świetne doświadczenie.
  3. Prace trwają. Na razie imprint usunięty, i pouzupełniałem tu i ówdzie.
  4. Hmmm, nie mój cyrk nie moje małpy. Doniesiono mi, że facet o takich personaliach był prezydentem czegoś tam (Wysp Zielonego Przylądka?? czy jakoś tak). Ale co mi tam. Dodam, że miałem kiedyś Vacumatic'a i personalizacją: BOB ZIMMERMANN. Ha!
  5. Czołem, Dzisiaj równolegle do zabaw celuloidem shortcapa, tym razem odcinek Rock'n'rollowego Szpitala Stickiego: "Już cię nie kocham Jose!" W roli głównej Pelikan Emege Magnum Oto pacjent: Zabawa będzie polegać na usunięciu wspomnień o Jose. Rozstajemy się z nim! Ot co!
  6. EF, F, były. Miałem takie w tych piórach. Szerokość kreski była potwierdzana przy pokrętle.
  7. Wywołany do tablicy... potwierdzam j.w. Dane namacalne: - ebonitowe końcówki. Na pewno wcześniejsza produkcja. Logo na itp. - stalówka Kasi jest wczesna. Skąd wiem? Nie wiem, jest podoba do wcześniejszej stylistyki Soenneckena. Zawsze trafia mi się w przypadku piór z ebonitowymi końcówkami. Stalówki z ulotki, to chromonikle (lub inne mało szlachetne materiały) trafiały mi się przeważnie w piórach w całości z tworzywa sztucznego. - pytanie, skoro w 45 r. był restart, to kiedy zakończono I fazę produkcji? Cytowana strona strona mówi o roku 1938 jako początku produkcji. Folder jest z 37-38. Bez sensu. A teraz kilka smaczków. Miałem S510 bez okienka podglądu. First year? Period? Miałem też Soenneckena 510 bez napisu 510. Tylko Soennecken. I gdzie to wsadzić? Trafiają się też pióra z serii 5xx bez logo na szczycie. Sonny jest bardzo słabo opisany. Więc więc jest wiele domysłów. Dużo informacji posiadam z badań organoleptycznych.
  8. A tak bajdełej, ktoś przyznał się do tego pióra? Coś więcej powiesz?
  9. Gratuluję zakupu. Dodam, że pióra safety tak do końca safety nie były. Pamiętajmy jednak jakie to lata, więc jak na czas powstania i próby poszukiwań najlepszego rozwiązania, były raczej bezpieczne. Cały bajer polega, jak napisałaś, aby wlać kapkę prosto w mordkę, a potem wysunąć stalówkę i pisać. Pióro nie powinno jendak kleksić. Konstrukcja wygląda tak: w środku jest sztyca zakończona stalówką, która jest przebita małym trzpieniem poruszającym się po "negatywie" śruby archimedesa. Kręcąc pokrętłem, trzpień jedzie po wyżłobieniu, aż trafia na opór (koniec) - i to jest maksymalne wysunięcie stalówki. Ten punkt powinien być idealnie spasowany z końcówką korpusu, tak aby całość była szczelna. Wiele lat kręcenia wyrabia ścieżkę, a zatem pióra te przestają być szczelne. Osobną sprawą jest uszczelka korkowa (w większości sejfciaków) znajdująca się w środku pokrętła. Tutaj też lubi pokleić.
  10. No to d....... CHyba nie obędzie się bez kleju. Jest jeszcze opcja klejenia chemicznego, ale to sobie podarujmy.
  11. I jeszcze jedno. W tej chwili nie mam takiego pióra na warsztacie lub na cmentarzu. Mam tylko triumphy z gwintowanym fragmentem, który u Ciebie jest gładki. Te stalówki ciutkę się różnią. Moją metodę spróbuj na sucho. Jeśli nie da rady, spróbuj od przodu. Możesz też zastosować wersję pośrednią, tj. wpychasz spływak bez stalówki (pozycjonujesz), potem kleisz to i owo, a następnie nakładasz stalówkę. Sam na pewno zobaczysz, która wersja jest najbardziej życiowa. Szerokości
  12. No nie bardzo. Oczywiście wszystko się da. Montaż kolejno: stalówka, spływak od tyłu, daje tę przewagę, że nie wypowiada się następujących wyrażeń: "Cholera, za głęboko", "Szlag za płytko". Cytowałem sam siebie Dodam, iż mimo wszystko istnieje ryzyko, że stalówka zostanie wypchnięta. Dlatego radzę unikania naprężeń miejsca klejenia.
  13. Okiej. Tutaj mamy nieco inne rozwiązanie. Stalówka siedzi na kołnierzu na wcisk, a nie, jak sądziłem, na gwincie. Opcje są dwie. I. Robisz to na szelak - gęsty. Ew. rozcieńczonym smarujesz kołnierz raz, drugi, może i trzeci a kiedy warstwa jest już niemal twarda, "na chama" wciskasz stalówkę. Wszystkie powierzchnie przejedź wcześniej jakimś alkoholem. Kiedy odtrąbisz sukces nałożenia stalówki, bierzesz szelak bardziej rozwodniony (lepiej - rozalkoholowany) i w smarujesz miejsce łączenia. Niech wejdzie w mikroszpary i je wypełni. Całość niech czeka do następnego dnia. Następnie, nadmiar szelaku ścierasz wacikiem, pałeczką kosmetyczną, nasączoną alkoholem. Możesz też sobie tego alkoholu golnąć, mniej się ręce trzęsą II. Klej epoksy..... Nieodwaracalny, ale trzyma "na amen". ------------- nie wiem która opcja jest lepsza. Jeśli stalówka nachodzi na kołnierz dość ciasno, atakuj szelakiem. Kiedy już to wszystko zrobisz i zakrzykniesz: I DID IT!!!!! wsuń spływak od d.... strony. I tu mamy punkt newralgiczny. Nie nadwyrężaj stalówki i jej łączenia. Może strzelić i wszystko będziesz musiał robić od nowa. Chwytaj za gwint. Kiedy już wyjdziesz na balkon i będziesz krzyczał: I DID IT AGAIN!!!!! WHOOOOA!!!!! weź wacik z alkoholem i dokładnie wyczyść gwint korpusu. Przyjrzyj się mu bardzo dokładnie bo musi być czyściusieńki. Następnie całe to ustrojstwo wsadzasz do pióra, wcześniej smarując gwint np silikonem, choć ja używam tzw. klajstru (mieszanina wosku, kalafonii, oleju rycynowego i parafiny). Dalej musisz uważać, aby nie nadwyrężyć tego mocowania. Polecam taką metodę: całość chwytasz tak jak klucz, którym otwierasz drzwi. Stalówka na plecy (spływakiem do góry), tak aby imprinty znajdowały się na boku Twojego palca wskazującego. Spływak dociskasz kciukiem. Całość wkręcasz w korpus lub trzymasz nieruchomo i kręcisz korpusem. I to tyle....... Jak to Ci się uda, nawet boję się pomyśleć, co będzie działo się na osiedlu Czimom kciuki!
  14. Witaj, możesz mi pokazać cały ten stalówkowy zespół, który Ci się posypał? Zrób proszę zbliżenie. Z Twojego opisu nie mogę się zorientować co dokładnie szlag trafił. Sheaffery triumphowe są dość proste, niestety jest tam kilka pułapek, m.in. krótki gwint, na którym siedzi stalówka.
  15. Powodów może byc kilka i wybaczcie jeśli powtórzę kilka juz napisanych: 1. Złe ustawienie stalówki kontra spływak. a) kwestia symetrii odległość końca spływaka kontra krawędzie stalówki 2. Pęknięty kołnierz stalówki ze spływakiem. Jeśli jest czarny, raczej mało prawdopodobne. Ale sprawdź. 3. Nieszczelność na tłoku. hmmmm.... ale tu musiałoby Ci brudzić z tyłu pióra. 4. Zwichrowane krzywizny stalówki. "Na oko" nie zawsze jest to widoczne. Odnoszę wrażenie, że to jest powód. a) Stalówka nie dotyka spływka w sposób porzadany krzywizna-wybrzuszenie stalówki było korygowane. Jeśłi możesz, wklej zdjęcie spływaka. P.S. literkę z nawiasek przekształca mi w emtikon. Szlag...
  16. Tak, da się. Rozumiem, że jednak otworzyłes, tzn. odkręciłes korpus. Pękło coś? Jesli możesz zrób fotkę pióa w stanie na jakim się zatrzymałes.
  17. Dlatego pióro najpierw trzeba umyć, wypłukać. No problemo. Brudną od atramentu wodę nalezy wymieniać. Celuloid Sheaffera jest wytrzymały na długie działanie wody. Jeśli nawet lekko chwyci kolorek atramentu, wystarczy lekko przepolerować. Nawiązując do zdejmowania woreczka, lekko podgrzej. Suszarka się nada, a jak! Jak będziesz ściągał za woreczek, rób to delikatnie. Podgrzany woreczek może się rozciągnąć. Powodzenia!
  18. Witaj, stalówkę możesz przesunąć - wyśrodkować bez wybijania bebechów. Odmocz najpierw. Gumka to koszt niewielki, chociaż nie wiem ile pendoctorzy biorą za usługę. Tę czynność możesz jednak sam zrobić. Gumki sa do kupienia na ebay lub na stronach typu penservice.
×
×
  • Utwórz nowe...