To prawda, gdzieś ten kompromis jest wpisany w travellera.
Ogladalam filmik na YT, w ktorym babka opisywała swoje doświadczenia z uużywania notatnikow podczas jej częstych podroży. Najpierw zaczeła z rozmiarem regular midori, ale nie był wygodny, by nosić go wszędzie ze sobą (kobieca torebka ma tyyyyleeeee skarbów i zawsze dużo waży, więc większy notes robi różnicę ), dlatego wspierała się wersją passport. Ale passport był z kolei niewygodny do sporządzania dłuższych notatek. Potem zdarzało jej się wyrywać strony z passporta, przeklejać do regulara, uzupełniać notatki, ale wymagało to poświęcania dodatkowego czasu i nie zawsze już miała na to tę samą energię, jak przy pierwszym zapisywaniu myśli. Błędne koło. I jak skomplikowana strategia
Następnie spróbowała notesów note fields, które mają nieco większe kartki niż passport Midori, i to wreszcie okazało się satysfakcjinującym ją rozwiązaniem. Oczywiście te notesy też wymagały jakiegoś "systemu", okładki, passport był za mały, ale znalazła jakiś zamiennik, jakąś skórzaną okładkę rozmiarowo spasowaną z note fields, wyglądem przypominającą kontrukcje midori.
Taka ciekawostka...
Bo wszystko się sprowadza do wygody jednak, i jak najmniejszych kompromisów. No ale trzeba w końcu coś wypróbować....