Skocz do zawartości

bavarsky

Użytkownicy
  • Ilość treści

    38
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez bavarsky

  1. Rodowód tych notesów roztacza swoje wici w paryskim pałacu inwalidów. Tam w stolicy Francji były one wytwarzane przez introligatora co to był rzemieślnikiem - słowo które zda się iż jest obecnie archaizmem. Współcześnie została tylko słynna nazwa; do której klasa marketingowa dorobiła legendę jakoby ludzie sztuki rozpisywali się w tychże 'kajetach'. Nie twierdzę bynajmniej że legenda jest fałszywa; wielu pisarzy wspominało czasami o swoich upodobaniach tj. dając wgląd do świata swojej pracowni. Niemniej jak to ujął Sołżenicyn: z "podłym ogryzkiem ołówka i na kawałku postrzępionej kartki" przyszło mu niejednokrotnie pracować. Dzisiaj robi się produkt masowy, ładnie opakowany; z brzmiącą historyjką. Efekt? - Płacimy w większej części za pustostan. Wracając do notatników. Bardzo sobie cenię skorowidze Koh-I-Noora 2/3 A4, 96 kartek - kratka. Bardzo udany moim zdaniem papier, na którym zapiski swoje sporządzam piórem maczanym, stalówką General manufaktury rodem z Londynu. Papier nie przebija, nie ma efektu "strzępienia" nawet gdy spore porcje atramentu wlewają się w kontury liter. A przez to że jest to skorowidz, mam od razu skatalogowane fakty z procesu Romualda Traugutta i członków Rządu Narodowego.
  2. Zenith 7 to w zasadzie kopia długopisu Ballograf Epoca. Swoją drogą pamiętam że przez pióro oblałem kolokwium na studiach. Wykładowcy bowiem zamokła kartka z moimi wyliczeniami, atrament się rozmazał i ów nie mogąc poprawnie odczytać moich zapisków, zwyczajnie mi tego nie zaliczył. Na pytanie że to przecież nie z mojej winy się stało, stwierdził że mogłem piórem nie pisać -a długopisem jak reszta. Z docentem nie wypada się kłócić, takoż po tym incydencie wszelkie kolokwia i egzaminy pisywałem wyłącznie długopisem.
  3. Ja właśnie w tej sprawie miałem pisać Tzn. w ostatnich trzech? latach dwa razy wylał mi wkład Parkera typu T instalowany w długopisach Jotter. [dodam że piszę tym długopisem często tj. nie ma on dłuższych przestojów]. Dla świętego spokoju od jakiegoś czasu pisuję pewnym wkładem Zenita. Niemniej w szafce zalegają wkłady sprzed 10 i więcej lat, głównie Zenita ale są i dwa Parkera, które trzymają się względnie dobrze, tj. dalej da się nimi pisać nie ma żadnych rozlań. Przeszukałem fora anglosaskie i okazuje się że podobnych uwag co do jakości współczesnych wkładów firmy Parker, jest dosyć wiele. Takoż załączam tę uwagę.
  4. W prawym rogu obok myszki o ile mnie wzrok nie myli jest pudełko a w nim seria ołówków Hardtmutha z obsadką tj. króciutkie ołówki dostosowane do tejże obsadki.
  5. Mam jedno pióro. Niemniej nie chcę zrzędzić ale przedziały w tej ankiecie są źle zrobione. Zbiory się nachodzą. Winno być: 1 2-10 11-20 21-50 etc.
  6. Miałem Vario L czas temu. I muszę to powiedzieć. Jest to najgorszy ołówek serii TK, jakim kiedykolwiek pisałem. Korpus bardzo długi, lekki - tani plastik i wykończenia... Uwielbiam natomiast tańszy i moim zdaniem perfekcyjny zielony ołówek serii TK-FINE 9715. Oczywiście to tylko moje zdanie. Nie żebym zniechęcał, bo a nóż Przedmówcy Vario L, przypadnie do dłoni i będzie bardzo uradowany mogąc nim zapisywać strony.
  7. A tak ostatnio wpadł mi w dłonie ołówek automatyczny Staedtlera Mars micro 0.5 mm. Ot przyznać muszę że dość wygodnie się nim zapisuje stronice.
  8. Też racja Szanowny Przedmówco. Ja tylko jeszcze, korzystając z okazji pozdrawiam, 'krajankę' foxy :]
  9. W sumie racja. Imperator Aleksander II na ten przykład - niczego sobie, głowa tęga; a i zarost jak z journala.
  10. Historycznie to było 1.17 mm tj. 0.046 cala, jaka obowiązywała od końca XIX stulecia. O ile pamiętam to Brytyjczycy trochę namieszali w numeracji. Jeżeli chodzi o tolerancję średnicy w przypadku różnych typów pręcików; to tutaj muszę zmartwić. Dave na swoim blogu podaje iż grafity 1.18mm / 1.1mm / 1.15mm / 1.2mm, w zasadzie winny pasować do większości ołówków które mają zapotrzebowanie na podobną średnicę - to się zgadza - jeżeli założymy że mechanizm podawania grafitu działa poprzez naciskanie skuwki. Natomiast flagowe ołówki Eversharpa, które miały mechanizm podawania obrotowy, a na których wzorowało się mnóstwo międzywojennych manufaktur miały tolerancję średnicy grafitu rzędu: 0.001 cala tj. 0.025 mm. Nie wiem jakie ołówki nabyła Yennefer, tym niemniej jeżeli mechanizm wysuwania pręcika jest obrotowy, to istnieje spore prawdopodobieństwo iż grafit większy niż owe 1.18 zatnie się bądź będzie działał z oporami, a mniejszy będzie miał luzy. Poza, Yard-O-Lead, niemiecki klasyk, tj. ołówek mechaniczny Worthera http://www.cultpens.com/acatalog/Worther-Slight.html jest "napędzany" grafitami tej tj. 1.18 mm średnicy, a które to kosztują 2.86 funta/za paczuszkę.
  11. A też racja. Chociaż troszkę to też jest tak iż nastąpiła mitologizacja pewnych przedmiotów. Np. taki Nabokow, pisywał ołówkami... w zasadzie to byle jakimi, byle by miały miękki grafit i były "krótkie" [ów to Człek, łamał ołówek na dwa, czasem trzy kawałki] - o wiele ważniejszą sprawą od ołówka w tym względzie, był 'katalogowy' sposób pracy Autora 'Lolity'. Tutaj polecam rozprawkę Henryego Petorskiego, The Pencil, A History of Design and Circumstance, New York 2010 [naturalnie istnieją również wcześniejsze wydania]. Cesarz Rosji, Król Polski, Aleksander II, był np. wielkim miłośnikiem ołówka; jemu to natomiast posyłał z londyńskiego sklepu, wprost do St. Petersburga; oficer korpusu żandarmerii, stacjonujący przy boku ambasadora rosyjskiego.
  12. Obok Mongol'a "480 #23/8 round", ołówek Eberhard Faber Blackwing był ulubionym przyrządem pracy Steinbeka.
  13. Problemem nie jest postęp techniczny. Problemem jest współczesna kultura która hołubi wartości konsumpcyjne, bez żadnej refleksji nad nimi. Komputery 20- i więcej lat temu to była domena ludzi którzy coś konstruktywnego potrafili na nich robić. Np. programować. Dzisiaj ten rozkład wygląda zupełnie inaczej. Jeżeli zobaczysz sobie takiego Bajtka, wydawanego od wczesnych lat 80'tych do połowy 90'tych, weźmiesz pierwszy numer z brzegu, -zobaczysz że treść która się tam znajduje zda się być jakby wzięta z innego wymiaru. Listingi programów w języku Maszynowym, Asemblerze, Basicu, Turbo Pascalu, C, nauka programowania, algorytmów itp. a to wszystko nie było dla studenta! Tylko dla dzieciaków ze szkoły podstawowej! Dzisiaj wizja Jobsa i Gatesa by system operacyjny stanowił intuicyjny dodatek, króluje. Nie twierdzę że jest to złe. Ale stanowi domenę tych czasów, FAST-FOODU intelektualnego. Bezmyślnego chwytania wszystkiego co nam zaoferują. Prowadzi to do tego iż króluje ignorancja do poznawania, zadawania pytań, buntowania się. Dlatego dziwi mnie akcja z tzw. Raspberry Pi. Nagle ludzie obudzili się że jednak na komputerach można robić coś innego niż tylko grać po 15 godzin dziennie. Chociaż sądząc po wynikach wziętych z YouTube, całe odkrywanie tego "systemu" zaczyna i kończy się na tym że User podłączył RPi do TV i klawiatury i uruchomił Linuxa. Z komentarzem: To jest moje RPi które właśnie odpakowałem. Co to ma być? Myślenie boli, en masse.
  14. No przecież po latach paru w kajecie, słowa nie znikną Hero w kolorze niebieskim, pisywałem w liceum. Dobry atrament, moim zdaniem kolor [jeżeli o to tutaj chodzi], nadal utrzymuje swoją niebieskawą barwę.
  15. Ostatnio w archiwum w Częstochowie, kolega wynalazł z czeluści taką oto ciekawostkę. Zeszyt w linię, w oprawie miękkiej, szyty, stron ok. 100. W 3/4 wypełniony zapiskami chłopca z gimnazjum Sienkiewicza, który ów 'diariusz' prowadził w okresie od kwietnia 1925 do stycznia roku następnego. Były w nim, oprócz informacji pogodowych [jak temperatura], informacje co ów robił w ciągu dnia. Cały wypisany stalówką na obsadce, czarnym atramentem. Całość wygląda idealnie wręcz. Też przeglądając stare księgi parafialne z XIX stulecia, stwierdzam iż o ile nie były one wystawiane na warunki ekstremalne [wojny, wilgoć, zalanie a w rezultacie grzyb, insekty], to jakość atramentu na papierze nie tylko zadowala oko, ale może przede wszystkim człek ma wrażenie jakby 'inskrypcja' została napisana zupełnie wczoraj.
  16. Inkaust za 2 zł i 95 gr nabyłem. Hero czarny.
  17. Od wielu lat jestem wielkim entuzjastą atramentów Pelikana linii 4001. Pracując nad swoją dysertacją używam; -Brillant-Schwarz, -Konigsblau Czarnym zapisuję noty biograficzne, niebieskim adnotacje wszelakie. Metodologia mojej pracy wymaga tworzenia katalogów, w których tkwią dziesiątki posegregowanych kart, głównie personalnych i dlatego z siły rzeczy nie korzystam z "klasycznych" notesów vide zeszytów. Za wyjątek od powyższej reguły stanowi Skorowidz, wydany przez Hardtmutha, typu 2/3 A4, 96 kart - kratka. W tym to skorowidzu, pisuję jedynie przy użyciu brytyjskiej stalówki "szkolnej" typ 'General' osadzonej na obsadce Cretacolor [w połowie lat 90'tych doszło do podziału w firmie Hardtmuth - ergo jest to austriacka odmiana znanej firmy], która daje cienką, bardzo precyzyjną linię. A wygląda to tak: zapiski by Marcin F. Michalski, on Flickr
  18. Ja jestem trochę drętwy na takie wrażania. To może dlatego. Dziewczyna o zgrozo też do mnie tak mówi. Ale to kobieta, empatia i te sprawy. Trzeba jej wybaczyć Jedynie co mnie rusza to książki. Zwłaszcza te stare. na papierze czerpanym, żeberkowym wydawane. Ostatnio trafiła mi się antologia prac historyka papiernictwa profesora Włodzimierza Budki. Na uwagę zwrócił moją uwagę tekst źródłowy zamieszczony po raz pierwszy w Przeglądzie Papierniczym [nr z czerwca 1950 r.], pt. Nieznana rozprawa o papiernictwie z połowy XIX stulecia. Jest to w sumie kompletna instrukcja jak wykonać papier czerpany, podzielona na rozdziały np. O szmatach i zapasach tychże, o przerabianiu szmat, o rznięciu szmat i machinie rębacz, o mieleniu szmat itp.
  19. To trochę nietrafione porównanie. Moim zdaniem. Pisanie jednym piórem, "szlaczków na dobrym papierze", ma jednak nie wiele wspólnego z słuchaniem muzyki; gdzie obcujesz z jakąś formą sztuki, wytworem czyjegoś umysłu. Słuchając Nirvany, nie patrzysz na ich sprzęt którym grali, na markę strun, pałeczek do perkusji. Po prostu słuchasz. W myśl zasady, możesz napisać klasa powieść długopisem/ołówkiem za groszy parę i popełnić coś co nie jest warte uwagi piórem za kilkaset zł. Pióro stanowi bardzo ważny przyczynek w historii rozwoju piśmiennictwa. Czy jednak Ja chciałbym je kolekcjonować? Raczej nie. Ale to ja, co nie zmienia jednocześnie faktu iż podziwiam i bardzo lubię czytać niektóre opowieści zawarte na tym forum, a związane z wieloma aspektami tego szczególnego przedmiotu. Na zakup 'ponowny' Lamy Safari/Al-Star, zdecydowałem się z jednego powodu. To pióro świetnie pisze i kosztuje ułamek ceny Pelikana M400, a za zaoszczędzoną resztę wolałem nabyć sobie parę książek poświęconych administracji KP za XIX wiek. Pozdr. b.
  20. Jako że w pracy i po pracy sporo piszę, stawiam na wygodę użytkowania. Lamy Safari używałem bez przerwy przez okres prawie 2 lat. Z piórem obchodziłem się z należytym 'sznytem', tym niemniej bez zbytecznej przesady. I muszę przyznać, iż produkt ten jest klasa wykonany. Zero rys, przebarwień na korpusie od potu z palców, stalówka co ciekawe po czasie wpasowała się również w moją "dłoń". Jako praktyk, nie kolekcjoner, raczej stawiam na wygodę użytkowania i to pióro jest pod tym względem ergonomicznym majstersztykiem.
  21. Ja preferuję posługiwać się jednym piórem. Takoż jedno posiadam. Miałem niby nabyć Pelikana M400, ale stwierdziłem że to nie dla mnie. Wolę pisać, niż do niego [o zgrozo] wzdychać.
×
×
  • Utwórz nowe...