Skocz do zawartości

endoor

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1488
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez endoor

  1. Mnie turkus Sheaffera bardzo odpowiada szczególnie jeśli chodzi o kolorystykę. Niestety ma zerową wodoodporność, co niektórym nie odpowiada. Wszystkie pozostałe parametry moim zdaniem są bez zarzutu. Zawsze mam jedno pióro nim zatankowane bez obawy o wysychanie czy przebarwienia, czy jakieś osady, itp. Z resztą wszystkie atramenty Sheaffera uważam za bardzo przyzwoite. Pisał o nim @Akszugor, oraz o ile dobrze pamiętam @Mariusz888, zobacz na jego blog moim zdaniem świetne zdjęcia dają pogląd na to czego można się spodziewać po atramencie. Na marginesie, to całkiem niedawno Twoje Pióro robiło promocję na atramenty Sheaffera, zobacz na ich stronę, albo zapytaj bezpośrednio. :)

  2. A propos aksamitnej czerni to do niedawna moim numerem jeden był PR Velvet Black, aktualnie zużyty praktycznie do zera. Co do przyjemności pisania nim - pełna zgoda. W zapasach mam też całkiem fajną czerń marki Duke, zupełnie przyzwoite parametry, niedługi czas wysychania itp.  Natomiast obecnie najgłębsza czerń z jaką miałem do czynienia, to Montblanc Permanent Black. Ma on niestety pewne cechy, które mogłyby zostać uznane za wady - w piórze dość obficie piszącym ze stalówką M czas wysychania sięga 20 sek oraz niezbyt długo wytrzymuje w otwartym piórze i zdarza się, że muszę rozpisywać pióro gdy nie chce mi się go za często zamykać. Jednakże tak ogólnie jest to fantastyczny atrament, głęboki kolor (nie zmienia się po wyschnięciu w kierunku szarości), nie strzępi, nie zatyka pióra przy normalnej eksploatacji, itd, itd. Dla mnie obecnie jest podstawową czernią. Ciekawy byłby może jeszcze do sprawdzenia Sailor Nano Black, który z racji ceny jest chyba gdzieś daleko w kolejce oczekiwań.

  3. Ładny, ale co powiecie o czarno-niebieskim Sheaffer'a? Wydaje mi się, że podobny, choć narazie najbardziej podoba mi się czarno-niebieski Waterman'a

    Słuszna uwaga, ja tego Sailora nawet chciałem porównać do Sheaffera z tym, że Sheaffer wydaje mi się nieco mniej nasycony i jaśniejszy. Ponadto wiem, że jest "suchszy". Otóż w piórze Sheaffer Prelude Signature nieco lepiej sprawuje się właśnie Sailor Jentle BB niż Sheaffer BB (granatowy - pisałem o tym kiedyś). Natomiast BB watermana jak dla mnie całkowicie odpada.

  4. Mam, bardzo mi się podoba. Niestety nie podoba się urzędnikom w magistracie i jak złożyłem wniosek tym wypełniony to pani nazwała mnie idiotą nieznającym przepisów i nie przyjęła na dziennik. Wysłałem pocztą, ciekawe co będzie dalej. Ja będę pisał nadal nim bo LUBIĘ. 

    Pani nie miała prawa Cię nazwać jakimkolwiek epitetem i to jest niesłychane po prostu. Nie trzeba robić wielkiej sprawy, ale można zgłaszać skargi do kierownika jednostki organizacyjnej. Moim zdaniem warto to czasem zrobić.

     

    Co do koloru jakim jest wypełniany dokument to już to kiedyś pisałem na forum i nie chce mi się kopać znowu w przepisach, ale może być opracowana "instrukcja kancelaryjna" i z różnych powodów, nie po to żeby ludziom utrudniać życie, tylko np. w związku z utrudnieniami przy kopiowaniu takich dokumentów i temu podobne - mogą być nałożone ograniczenia na stosowanie różnokolorowych atramentów przy wypełnianiu dokumentów.

     

    Oczywiście w cywilizowanym kraju "klient" urzędu zawsze powinien być o wszystkim informowany nie mówiąc już o tym, że nie może być ordynarnie obrażany przez urzędnika, to niestety nasza Polska rzeczywistość, szkoda.

  5. Znakomity Blue-Black. Nie chodzi tylko o kolor, cieniowanie czy nasycenie, ale również przepływ czy wysychanie. Ponieważ jest jednym z moich podstawowych atramentów napiszę tylko, że mam go w takim podstawowym piórze, które otwarte odkładam na chwilę na bok, albo nawet trzymam między palcami żeby coś na klawiaturze napisać i wracam do pióra po powiedzmy 20-30 sekundach czasem nawet trochę dłużej. Atramenty z serii Sailor Jentle nie stwarzają żadnych problemów, podobnie z resztą jak Pelikany Edelstein ew. Montblanc. Nie wiem dlaczego, ale jest już troszkę gorzej pod tym względem na przykład z Pilotami z serii Iroshizuku, a zupełnie słabo na przykład z L'Artisan Pastellier Callifolio, albo Private Reserve.

     

    Akurat ten atrament Sailora jak dla mnie jest w swojej klasie mistrzowski dlatego zawsze w zapasach mam ze 2-3 kałamarze tego koloru. Podziękowania za kolejną świetną recenzję. :)

  6. @moogoom, wydaje mi się, że uszkodzenie z którym masz do czynienia to wcale nie taka rzadka przypadłość bowiem często w tego typu piórach gwinty w skuwce są z tworzywa, a w korpusie najczęściej metalowe. Skutkiem tego gwint w skuwce się wykrusza, a co najmniej wyrabia po prostu. Oczywiście to tylko jeden z przykładów najczęstszego powodu uszkodzenia gwintu. Z twoich zdjęć nie mogę wywnioskować, czy gwint w korpusie jest metalowy. Kiedyś @Dex pokazywał pomysł na uzupełnianie ubytków na przykład takich związanych z uszkodzeniem gwintu. O ile dobrze pamiętam można do tego celu wykorzystać masę modelarską. Sam nigdy tego ne robiłem, ale jakby mnie coś przypiliło, to pewnie bym spróbował. Nie wiem też jak później po ewentualnej rekonstrukcji  gwintu go pomalować(?) Na forum dzielimy się pomysłami i sobie pomagamy, zwyczajnie. Musisz sam zdecydować, czy bawić się samemu czy oddać pióro do któregoś z pendoctorów.

    /PS Chciałem napisać Ci dużo wcześniej ale ostatnio ledwo "doganiam czas"./

  7. Fajna recenzja i trochę zaskakujące pióro. Od jakiegoś czasu sam szukam jakiegoś indyjskiego piston fillera. Na ebay-u namierzyłem jedyne markę Servex. Można by stosunkowo niedrogo kupić pióro, a w przyszłości wymienić stalówkę np na Knox-a. Ciekawe produkty robi jeszcze firma Ranga Pens:

     

     

    albo jeszcze tutaj fajna recenzja:

     

  8. Do tego co powiedział piter22@ dodałbym, że w odniesieniu do piór vintage i do tego mocno zabrudzonych, a nawet zapieczonych skamieniałym atramentem, a czasem nawet zaciapanych jakimś klejem czy też innym smarowidłem, to prawdziwą sztuką jest przejście do etapu w którym możesz części pióra włożyć do myjki ultradźwiękowej. Oczywiście wszystko jest dla ludzi, ale już się dość napatrzyłem na różnych desperatów, włącznie ze mną - kiedyś zostałem z kawałkami tłoka w ręce. ;) Ale jak mówią starożytni górale - "jak sie nie wywrucis, to sie nie naucys" ;)

  9. @Wąsaty, Może ze zdjęć odniosłeś mylne wrażenie,  ale w rzeczywistości Morinda z Edelstein Garnet nie ma wiele wspólnego. Ciekawe byłoby porównanie Edelstein garnet z GvFC Garnet Red. Wygląda na to, że oba atramenty mogą uchodzić za dość 'suche' i to jest dość ciekawe.

     

    Podziękowania za fajną mini recenzję, ja "garnety" wszelkiego rodzaju chyba sobie odpuszczę na jakiś czas.

×
×
  • Utwórz nowe...