Skocz do zawartości

trwały atrament


Kamil

Polecane posty

Sprawę trochę przemyślałem, etapy 1-3 to ekstrakcja taniny i kwasu galusowego, 4 to hydroliza, 5 to pozbycie się nie przereagowanej taniny i pozostałych organicznych śmieci, 6 ekstrakcja kwasu galusowego, 7 jego oczyszczanie. Razem z suszeniem w domowych warunkach to około 5-6 dni (oczywiście nie ciągłej pracy). Najprawdopodobniej konieczny będzie rozdzielacz lub coś co będzie go przypominać - do kupienia na allegro ~45 PLN

1. Zmielenie galasówek, na proszek, im drobniej tym lepiej.

2. Ekstrakcja przy pomocy acetonu, przefiltrowanie acetonu na gazie lub sączku (jakakolwiek gęsta tkanina). Aby ograniczyć ilość stosowanego acetonu można wsypać zmielone galasówki do słoika, zakręcić i podgrzać do 60 stopni (! nie więcej! - bo rozsadzi słoik), schłodzić, odcedzić i powtórzyć jeszcze raz. Zmywacz do paznokci się nie nadaje, zwykły techniczny aceton już tak. Ciężko mi powiedzieć ile acetonu należy użyć, ale powiedzmy że na 100 g zmielonych i suchych galasówek 75 ml acetonu

3. Odparować aceton - trzymamy w ciepłym i przewiewnym miejscu

4. Przenieść do słoika, który można szczelnie zamknąć, ilość wody powinna być tak dobrana żeby jej ilość nie przekraczała masy esktraktu, zakwasić wodę do ph około 3-4. Z racji tego że po zalaniu ekstraktu woda będzie barwna, pH można dobrać przed zalaniem estraktu. Słoik czy inne naczynie powinno być tak dobrane, aby było wypełnione maksymalnie w 2/3 i minimalnie w 1/2. Zakwasić można w sumie czymkolwiek - elektrolit do akumulatorów, kwas cytrynowy, ale ja polecam kwas mlekowy. Szczelnie zamykamy i wsadzamy do garnka, zalewamy wodą i gotujemy kilka godzin na wolnym ogniu, dolewając jedynie co jakiś czas trochę wody do garnka. Podsumowując SZCZELNIE zamknięty słoik znajduje się w garnku z wrzącą wodą, minimum to pewnie jakieś 5-6 godzin. Zamknięcie jest po to aby ograniczyć procesy utleniania taniny i kwasu galusowego, końcowo podwyższy to wydajność i ograniczy ilość smoły w układzie.

5. Po ostudzeniu zobojętnienie do pH 7-8 przy pomocy wodorowęglanu sodu, jednak nie dalej niż do pH 9. I do tego etapu najlepszy byłby rozdzielacz - szklany. Należy ekstrahować z fazy wodnej przy pomocy jakiegoś rozpuszczalnika organicznego nie mieszającego się z wodą nie przereagowane produkty i inne syfy. Rozpuszczalnik powinien być cięższy od wody - najlepszy by był chlorek metylenu, jednak jest on rakotwórczy i lotny. Praca z nim wyłącznie w pomieszczeniach dobrze wentylowanych, a najlepiej na otwartej przestrzeni. Koniecznie z dala od miejsc gdzie się spożywa lub przechowuje żywność. Jeżeli nie posiadamy dostępu chlorku metylenu lub eteru etylowego (dietylowego), polecam wybrać się do sklepu z materiałami budowlanymi i poszukać rozpuszczalników, nie nadaje się w sumie jedynie nitro i benzyna ekstrakcyjna, pozostałe jeżeli tylko nie mieszają się z wodą to mogą być. Przemywamy rozpuszczalnikiem 2-3 razy. Faza organiczna nas na razie nie interesuje - znajduje się w niej nie przereagowany kwas taninowy)

6. Faza wodna znowu do rozdzielacza, tym razem naprawdę by się przydał chlorek metylenu/eter dietylowy, w ostateczności może być nitro lub cokolwiek innego co się nie miesza z wodą a relatywnie szybko odparowuje (nie może być benzyna ekstrakcyjna, ale mogą być wszystkie rozpuszczalniki oparte na benzenie, toluenie, ksylenie itp, te na terpentynie odpadają). Następnie fazę wodną w rozdzielaczu zakwaszamy do pH poniżej 3 - konieczny tutaj raczej będzie mocny kwas mineralny (siarkowy, solny, fosforowy - te jak najbardziej, ale niestety azotowy odpada). Ostatecznie można pomyśleć o zatężeniu fazy wodnej do momentu w którym zaczyna się wytrącać osad, dolać odrobinę wody - do ponownego rozpuszczenia, przelanie do rozdzielacza, a następnie dodanie sporej ilości stężonego kwasu mlekowego - aż do pH ~3.

7. Tym razem cenna jest faza organiczna - w niej powinien być między innymi kwas galusowy, odparowujemy do sucha. Następnie rozpuszczamy w minimalnej ilości wrzącej wody - może się tak zdarzyć ze większość produktu rozpuści się nam od razu, a pozostanie pewna część nierozpuszczalna we wrzącej wodzie - nie staramy się wtedy tego rozpuszczać przez dolewanie dużej ilości wody, tylko dekantujemy/filtrujemy nierozpuszczalny osad. Następnie odstawiamy fazę wodną do schłodzenia, najlepiej potem do lodówki (ale nie zamrażarki) - jeżeli niczego nie sknociliśmy to powinien wypaść z wody biało-bury osad, jeżeli będzie dostatecznie czysty to w postaci igieł. Warto pozostawić roztwór w lodówce na 24h.

Ad. 1. Przed krokiem numer 2 pomocne może się okazać podgotowanie zmielonych galasówek w minimalnej ilości mieszaniny wody z kw. mlekowym (stosunek 4 : 1), przez godzinę lub dwie, chodzi jedynie o to aby były one zwilżone, można je ostatecznie ugnieść, żeby wykorzystać jak najmniej wody.

Ad 2. W etapie numer 2 można zastosować nitro

Ad 3. Jeżeli przy etapie numer 5 pojawi się osad, i nie będzie się rozpuszczał w wodzie, należy go odsączyć.

Na koniec powinniśmy otrzymać relatywnie czysty kwas galusowy, jeżeli dane literaturowe nie kłamią i galasówki rzeczywiście zawierają do 70% taniny oraz kwasu galusowego to ze 100g zmielonych galasówek otrzymasz około 40-50 g kwasu, co wystarczy na około 3-4,5 litra atramentu w zależności od tego jakiej mocy ma on być. W rzeczywistości jeżeli nie masz dostępu do galasówek o jakiejś super jakości, to oczekuj ze 100 g galasówek 10-25g kwasu galusowego.

I moim zdaniem wykorzystanie galasówek do produkcji atramentu do piór wiecznych na tym etapie się kończy ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 55
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Jak jeszcze wrzucisz instruktaż jak taki atrament przyrządzić, to już będzie miodzio ;)

Czy w punkcie 2 ma sens ekstrakcja ciągła?

Tak jeżeli posiadasz aparat soxhleta lub coś o zbliżonej konstrukcji, wszelkie domowe konstrukcje mogą okazać się niebezpieczne z powodu ewentualnych nieszczelności => opary rozpuszczalników mogą doprowadzić do poważnego zatrucia, dlatego ja bym jednak bardziej polecał stosowanie ekstrakcji periodycznej i unikanie pracy z gorącymi rozpuszczalnikami. Aceton i eter dietylowy są skrajnie łatwo palne, np. suszenie eteru przy pomocy zwykłej suszarki może się zakończyć utratą włosów i brwi, także to również jest dosyć ważne.

Atrament potem się prosto robi ;) Rozpuszczasz kwas galusowy w wodzie, sól żelaza na II stopniu utlenienia w drugiej zlewce, mieszasz i masz gotowy atrament ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia, jakby to było takie proste to byś nie siedział nad tym od paru miesięcy :P

Raptem jakieś 2,5 miesiąca :P Tylko że na to hobby poświęcam maksymalnie 3-4 godziny tygodniowo, a stabilny atrament miałem już jakoś przed bożym narodzeniem chyba :P Teraz staram się połączyć atrament z różnymi barwnikami i innymi dodatkami, popracować nad lepkością itd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, i o tym właśnie mówię ;)

Takie "banały" jak np. jak sprawić, żeby atrament nie odesłał pióra na wieczną emeryturę, a nawet żeby się pisać dało :)

To jest akurat banał, mnie na przykład od jakiegoś czasu nurtuje problem tego że po pewnym czasie kolory przestają być ostre, a stają się takie pastelowe. Albo wychodzące zielone nuty w niebieskich atramentach, potrafię już niektóre kolory trwale związać z papierem (tzn barwnik schodzi z taką samą szybkością jak galusan żelaza - czyli w ogóle ;)). Ale nie jestem wtedy na przykład w stanie kontrolować końcowego koloru - zależeć on będzie od kwasowości podłoża i szybkości narastania kryształów pomiędzy włóknami - czyli struktury papieru. Szczególnie widoczne jest to przy czerwieni i brązie - naturalnym kolorem czerwonego jest malinowa czerwień, która potem naturalnie ciemnieje, przybierając kolory od bordo do brązu ziemii w zależności od papieru i nie wielkich różnic w stężeniu żelaza. Taki sam numer jest z brązem - jego naturalny kolor to sepia, ale w zależności od podłoża po wyschnięciu ma kolor od sepii przez jasny brąz do ciemnej czekoladki, jestem prawie pewien że jest to związane z tworzeniem się na pewnym etapie oksowodorotlenków żelaza i ich ułożenie determinuje jaki kolor odbieramy - coś podobnego jak w błękicie pruskim w zależności od rozdrobnienia i ułożenia ziaren można otrzymać kolor od żółtego do całej palety niebieskich i granatów pomimo że chemicznie jest to cały czas ten sam związek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Oczywiście Noodler's ma całą gamę atramentów trwałych, a dostepny jest w Polsce.

Wybór jest teraz dosyć duży.

Zaczynam przygodę z piórami wiecznymi, po wieloletniej przerwie (miałem w podstawówce kilka piór). Zamówiłem właśnie Pilota 78G. Dzisiaj przeglądałem też informacje o atramentach i chyba najbardziej odpowiada mi Noodler's właśnie. Czy może mi ktoś napisać, gdzie można dostać atramenty tej firmy w PL?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złożyłem tam zamówienie, niestety sposób funkcjonowania strony (błąd przy próbie otwarcia panelu użytkownika, błąd przy próbie zapłaty) budzą we mnie wątpliwości dot. tego, czy ten sklep nadal funkcjonuje. Wysłałem im zapytanie z informacją na jakie błędy napotkałem, zobaczę co odpowiedzą. Znalazłem sklep w UK, ale cena wysoka dosyć. W US ceny są bardzo dobre, ale wysyłka droższa niż sam atrament. Jednak przy zakupie 3-4 sztuk cena spada poniżej 60zł/szt. Jeżeli piora.biz się nie odezwą, to może w okolicach Sosnowca i Katowic znajdą się osoby zainteresowane wspólnym zakupem?

Edytowano przez dr_Fell
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, żeby podsumować sprawę - na mail nie dostałem odpowiedzi, kilkanaście prób kontaktu telefonicznego (zależy mi na tym atramencie ;-)) też nie przyniosło efektu, cały czas sygnał jest jakby zajęty, po 2 sek. rozłącza. Moje szczęście że nie udało mi się zapłacić. Z tego co ustaliłem, w PL jedynym całkowicie wodoodpornym atramentem jaki jest dostępny w regularnej sprzedaży jest Platinum. Cena niestety wyższa niż Noodler's, ale jak mi się nie uda zorganizować zamówienia tego ostatniego, to może się zdecyduję i zamówię Platinum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki ! Diamine jest niestety chyba jeszcze droższy - za to te Rohrer & Klingner to bomba, tak tanie, że mogę pozwolić sobie na oba kolory, które zresztą bardzo mi się podobają, są takie "retro" :). W dodatku, jak pisze w jednej z recenzji, kolory są doskonałe do zastosowań "konserwatywnych" - i do takich ich potrzebuję. Odpowiadają mi nawet bardziej, niż czarny. Wydaje się za to być nieco mniej wodoodporny od Noodler's Black (część, która nie wniknęła w papier) - ale prawdodpodobnie wystarczająco wodoodporny.

Spotkałem się z tylko z różnymi opiniami na temat wpływu atramentów galusowych na stan piór - a moje pióra są raczej z tych tańszych, więc trochę się boję ich użyć. Czy ktoś wie, w jakim czasie atramenty galusowe ciemnieją / stają się czarne albo szare?

co do http://sklep.kaligraf.eu - kupowałeś tam może?

Edytowano przez dr_Fell
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kupowalem w tym kaligrafie i musze polecic;)

To czy atrament sciemnieje do szarego/czarnego zalezy od kompozycji - zawartosci zelaza i rodzaju barwnika. R&K nie ciemniej do pelnego czarnego, salix staje sie bardzo ciemnym granatem, scabiosa rowniez zachowuje sporo ze swojego oryginalnego koloru.

Diamine Registars bedzie ciemniec do bardzo ciemnego - przy mokrych stalowkach bedzie to prawdziwa czern, przy bardziej suchych, troche szarosci i innych kolorow.

Wspolczesne atramenty zelazowo galusowe sa bardzo bezpieczne, sam mam zalane kilka pior roznymi kolorami i w miare ochoty pisze raz jednyn raz drugim takze nie masz sie czego obawiac. Wazne jest jedynie zeby nie zasuszyc takiego atramentu w piorze na wior - pozniej dlugo schodzi.

Prawde mowiac nie rozumiem tez o co chodzi z plukaniem co jakis czas piora - woda z wodociagow generalnie szkodzi stabilnosci atramentom zelazowo galusowych, mialoby to sens jeszcze gdyby plukac woda destylowana. Ale tak jak dla mnie, to swiezy atrament najlepiej wyplukuje ewentualne syfy;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupowałem i jestem zadowolony. Solidna firma. Jak napisał Nicpon (a on wie, co pisze), te atramenty są OK dla piór, ale nie ma co ich zasuszać w środku. Zasuszyłem w jednym Duke i chwilę mi zajęło czyszczenie. Ale bez strat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, zamówienie już poszło. Kolory dla mnie są obłędne i podobają mi się coraz bardziej. Ja lubię w pisaniu piórem ten powiew historii - a to jest i w recepturze atramentów galusowych i w ich barwie. Cieszę się, że zachowują część oryginalnego koloru, nie chciałbym żeby ściemniały zupełnie. Ponieważ będę używał ich w pracy do celów dokumentacji, będę mógł przeprowadzić długoterminowe testy szybkości zmiany barwy :) - każdy wpis ma datę.

Co do przemywania - też się dziwię - ew. korozji to przecież nie zatrzyma, mogłoby najwyżej wypłukać gęstszy atrament - ale do tego, właśnie, powinien wystarczyć świeży atrament. Trochę doczytuję teraz, z informacji w necie wynika, że nie są już tak "agresywne" jak tradycyjne receptury i nie powinny wypalić dziury w papierze, ani w piórze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Nie chcę zakładać nowego tematu, a bardzo inetresują mnie atramenty do celów archiwalnych. Mam takie pytanie: czy każdy atrament oznaczony jako wodoodporny jest atramentem długowiecznym, odpornym na blaknięcie w normalnych warunkach przechowywania przez 100 i więcej lat. Czy są również atramenty nie wodoodporne, ale odporne na blaknięcie, spełniające warunki do celów archiwalnych?

Edytowano przez piurek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie każdy atrament archiwalny jest automatycznie wodoodporny. Archiwalność określa jedynie jak czas będzie wpływał na stopniowe utlenianie się i blaknięcie atramentu na papierze, takim przykładem może być chyba na przykład Lamy Blue Black - atrament nie posiada praktycznie żadnej wodoodporności, ale producent twierdzi że nadaje się on do celów archiwalnych - to znaczy nie blaknie z czasem (mówię o tej nowszej wersji - nie opartej na atramencie żelazowo galusowym).

Jak potrzebujesz atramentu do celów archiwalnych (100+ lat) to zainteresuj się również dobrej jakości papierem, najlepiej nie otrzymywanym z celulozy drzewnej ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie mam wpływu na jakość papieru, bo to są zastane księgi. Trochę boję się tych atramentów wodoodpornych, stąd moje pytanie o "zwykłe" atramenty archiwalne. Jak znam siebie, to w pewnym momencie mogę zapomnieć o przepłukaniu, albo pióro gdzieś zalegnie na kilka miesięcy :D.

Jak spisują się w tym kontekście atramenty "droższe", jak np. Pilot, czy Montblanc?

Rozumiem, że w drugą stronę, każdy atrament wodoodporny będzie bardzo trwały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego boisz się wodoodpornych? Noodler's black też jest oznaczony jako archiwalny, ma neutralne pH

Raczej nie o pH w tym wypadku chodziło, ale raczej o to, że jak zasuszysz wodoodporny atrament w piórze to później może być go ciężko usunąć ;)

Ale z drugiej strony znajdowane są od czasu do czasu stare pióra które zaschły z atramentem 30-40 lat temu i jakoś wracają do pełni formy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...