Skocz do zawartości

ljasinskipl

Użytkownicy
  • Ilość treści

    298
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez ljasinskipl

  1. 42 minuty temu, linuxp napisał:

    A co do książek i art papierniczych to trzyma je chyba tylko szkoła i studia. W dobie cyfrowych publikacji i notowania w laptopie po co komu dobry papier czy pióro? No chyba, że ma pióroze ;) 

    Nie przesadzajmy, notowanie na papierze ma swoje zalety, całkiem sporo (mówi to programista :)) Nie wyobrażam sobie pracy bez papieru, rozpisania i rozrysowania wszystkiego co jest do zrobienia. Dla mnie klepanie kodu to ostatni etap, najperw wszystko musi być na papierze. Z praktyki widzę, że jak człowiek chce oszczędzić czas i zabraknie fazy "papierowej" to wyskakują różne niespodzianki i całość trwa dłużej.

    Czytając wpisy na blogu na bulletjournal.com natknąłem się też na teorię, że nad papierowym kalendarzem inaczej się myśli. Nie ma wszysktich komputerowych rozpraszaczy, jest tylko cisza, ciepłe światło lampy i papier (i stado piór wiecznych dookoła). I właśnie to pozwala się skupić na zaplanowaniu i ogarnięciu całości.

  2. Niebieski - tu urzekł mnie ostatnio Spacer nad Wisłą od KWZ (a mówi to człowiek który nie lubi niebieskich), ew. jako standardowy niebieski, jak kolega wyżej, polecam Watermana Serenity Blue

    Brązowy - chyba diamine autumn oak, choć mógłby być trochę ciemniejszy

    Ciemny fiolet: IG Gummiberry (KWZ) albo Glare Mauve (to z ezatoki)

    Poza tym jak dla mnie spokojnie akceptowanym kolorem codziennym może być Monteverde Olivine

  3. Ze względu na BJ zawsze mam ze sobą 3 pióra

    1) główne pióro na dany miesiąc (kolor pisma)

    2) dodatkowe pióro na dany miesiąc (nagłówki, daty, doodle itp.)

    3) pióro do pisania w kolekcjach uniwersalnych (jakiś w miarę uniwersalny kolor, aktualnie sailor miruai)

    Do tego zawsze 1-2 piór z kolorami, które mi się aktualnie podobają, niedawno kupiłem etc...

  4. Ta dyskusja przypomniała mi dowcip co najwyżej luźno oparty na faktach

    Cytat


    Kiedy NASA po raz pierwszy wysłała człowieka w kosmos, szybko okazało się, że żaden długopis nie funkcjonuje w stanie nieważkości. Amerykanie spędzili 10 lat i wydali ponad 12 milionów dolarów, by wynaleźć długopis działający w próżni, pod wodą, do góry nogami, dosłownie na każdej powierzchni wliczając szkło oraz nie mający problemów z funkcjonowaniem w temperaturach poniżej zera i w 300-stopniowym upale.
    ROSJANIE UŻYLI OŁÓWKA

     

     

  5. butelka.jpg

    Po przeczytaniu sporej liczby recenzji tutaj, z których wiele mi pomogło w zakupach (a zaszkodziło mojemu portfelowi, ale pióroza rządzi się swoimi prawami) doszedłem do wniosku, że wypadałoby dać też coś od siebie. Zacznę od krótkiej recenzji atramentu, który oszukał mnie swoją nazwą.

    green.jpg

    Spodziewałem się czegoś w okolicach "fern" na powyższej planszy, otrzymałem atrament które moje męskie rozumienie nazywa limonką, a powyżej najbliżej ma do chartreuse (francuskiego likieru ziołowego). Mniejsza o kulinaria, butelka koloru nie zdradzała, na kleksie wyglądało to przyjemnie:

    kleks-na-husteczce.jpg

    Więc wziałem się za pisanie. Pierwsze wrażenie było kiepskie, ale tu winny głównie kiepski papier (jakiś stary zeszyt bez okładki, także nawet nie wiem co to za papier)

    zly-papier2.jpg

    Zwłaszcza pisząc suchym Jinhao 599 (na samej górzee), ciężko się czytało tekst.

    Na zwykłym papierze ksero było przyjemnie (noname bambusowy stub 1.5).

    papier-ksero.jpg

    Na rhodii również

    rhodia.jpg

    Atramentem pisze się przyjemnie, fajnie cieniuje. Na kiepskim papierze potrafił przebijać i strzępić tylko, jak obficie zalewałem kartki Ahabem, w normalnych piórach bez problemów. Papier rhodii potrafił przyjąć każdą ilość bez niepożądanych efektów ubocznych.

    ahab.jpg

    Na rhodii zasycha dwadzieścia kilka sekund. Jest w miarę odporny na wytarcie zaraz po zalaniu (lewa strona testu), 2 min pod wodą rozpuszcza go prawie całkowicie (prawa strona).

    wysychanie.jpg

     

    wodoodponosc.jpg

    Tyle suchych faktów.

    Po początkowym rozczarowaniu (nie tego chciałem), zacząłem dostrzegać w atramencie potencjał. Nie będę nim prowadził codziennych notatek, ale w dodatkowym piórze jako zakreślacz czy do kilku doodli w kalendarzu, może jakichś nagłówków, czemu nie?

  6. Dzięki, zmobilizowałaś mnie do ruszenia próbki turkusu galusowego, nie szukałem zamienników idąc w tę stronę, a KWZ jest dość blisko (choć niestety to nie to). Niedługo przyjdzie mi atramenty zamawiać to będę czegoś szukał.

    Z innej beczki, skąd masz spacer nad Wisłą?

×
×
  • Utwórz nowe...