Dobry wieczór, cześć !
Jestem Marek. Moje początki z piórem wiecznym? Klasyka. Blisko cztery dekady wstecz pojawiło się Heiko z jasnozielonym, niemal seledynowym korpusem. Później były jakieś dwa może trzy dziwne pióra, których nazw nawet nie pamiętam. Gdzieś w połowie podstawówki nastała era cienkopisów różnej maści. Dopiero na przełomie 2000/2001 trafił do mnie Waterman Hemisphere. Piszę nim do dziś. I od samego paczątku takim samym atramentem - czarnym watermanem.
Pewnego dnia czytając forum, pod wpływem jakiegoś postu spojrzałem na swojego hemisphere’a inaczej. Uświadomiłem sobie, że moje pióro jest jak niemy świadek prawie całej mojej zawodowej codzienności …. i niecodzienności, bo różne dokumenty to pióro sporządziło, podpisało czy choćby „dotknęło” pod postacią parafki. Uświadomiłem sobie, że to pióro było przy mnie chyba w najbardziej kluczowych chwilach mojego życiorysu. Nagle taki mały, skromny waterman przestał dla mnie być wyłącznie instrumentem i stał się czymś zupełnie innym … Czymś bardzo osobistym i ważnym.
Od niedawna hemisphere ma towarzystwo, Experta ze swojej stajni i Sheaffera GC300. Pewnie będą następne
Jeszcze raz dobry wieczór wszystkim