Skocz do zawartości

opiotr

Użytkownicy
  • Ilość treści

    135
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez opiotr

  1. Bardzo suchy - kiepski przepływ, nie schnie za prędko i kropelka wody nawet na paromiesięcznej kartce rozmywa go całkiem, ale go chyba i tak najczęściej używam pomimo używania jeszcze Herbinów, Irosizuki, GvFC. Do fleksów (piórowych, niewiem jak z maczankami) kiepsko chodzi po paru 'grubszych' mazakach atrament albo się rozjeżdża albo znika. Do fleksów jednak wlewam zawsze atramenty z dobrymi przepływami... Mi ten pelikan pasuję do 'dzisiejszych' lejących Watermanów i Parkerów.

  2. Rzeczywiście za pióro wysyłka wychodzi 13$, ja jeszcze kupiłem atrament i łącznie mnie przesyłka wyniosła 29$. Widać, że o ile atramenty mają dużo taniej niż w Polsce to i tak cena przesyłki wychodzi drożej od atramentu... Znając życie to na Paypal'u przelicznik też będzie wyższy.

  3. Podejrzewam że w czasie IIWŚ żołnierze raczej nie pisali piórami. Były to przedmioty raczej drogie i osobiste, a do tego w czasie działań wojennych niepraktyczne. Korzystano głównie z ołówków lub długopisów. Z piór raczej pisarze w biurach, ale i to pewnie maczane pióra z kałamarzami a nie wieczne. Takie mogli mieć oficerowie, jako przedmioty osobiste/ekskluzywne.

     

    Mam u siebie pióro Sheaffera Statesman Tuckaway, który zdaję się miał być takim piórem wojskowym dla każdego. Pióro malutkie, plastikowe, specjalnie z krótkim klipsem, które chyba miało pasować gdzieś do kieszonki jakiejś. Nawet ciekawy model pomimo, że wiekowy pisze bardzo cienko, twardo i sucho (jak japońskie) i nic z niego nie wycieka podczas noszenia w kieszeni... Ciekawy też system napełniania ma.

  4. U mnie to jest fajne w tym piórze, że F-ka sprawdza się na każdym atramencie - zawsze wychodzi taka sama idealna linia. Chociaż dziwnie na początku przez pierwszy tydzień słabo pisało na suchym atramencie a potem ni z tego ni z owego zaczęło pisać idealnie. I teraz nie ważne czy zalewam wodnisty czy suchy odczucia przy pisaniu takie same - lekkie skrobanie.

    Też jest to moje pióro, do codziennego użytku można je w kieszenie nosić bez obaw. W plecaku u mnie rzucone już tak przez parę miesięcy noszone i żadnych rysek nie widzę na korpusie.

    Pewnie jak kiedyś mnie jeszcze najdzie to sobie dokupie 'matową czerń', bo też ma coś w sobie.

  5. Pilot Capless ze stalówka alloy i F-ką jest wg mnie w tej cenie najlepszym piórem i moim ulubionym. U mnie po prostu zawsze pisze nawet jak się odłoży na jakiś otwarte i zaschnie to wystarczy włączyć i wyłączyć i już jest gotowe do pisania.

    Stalówka F jest oczywiście bardzo sucha (tak jak i w innych 'japończykach) - bym powiedział przypomina długopis ale jednocześnie nigdy nie przerywa i pisze leciutko. Do pióra jest dosyć niewielki konwerter ale w związku z tym, że pióro pisze dosyć sucho i cieniutko (F-ka) spokojnie nie trzeba się martwić cały czas atramentem - starcza go na długo. I pomimo tej suchości piszę idealnie atramentami gęstymi (suchymi) jak i wodnistymi - gdzie np. Justus u mnie na suchym atramencie potrafi zastrajkować.

    Noszę te pióro wrzucone luzem do plecaka i nigdy nic nie wyciekło.

×
×
  • Utwórz nowe...