Skocz do zawartości

brylinski

Użytkownicy
  • Ilość treści

    66
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez brylinski

  1. Pilot MR, jak dla mnie estetyka i wygoda pisania (w tejh cenie) bardzo zacna. Ilość wersji kolorystycznych, szczególnie jak się mocniej poszuka, ogroman. I stalówki bardzo dobre. Osobiście miałem MR Wild w wersji białej ze stalówką M która dawała kreskę coś pomiędzy F a M raczej soczystą niż suchą, niestety biedak zarobił upadek stalówką pionową w posadzkę i od tego momentu się obraził i pisać nie chce Dla mnie Pilot Mr to takie Lamy Safar tylko w bardziej klasycznym kształcie. Wół roboczy któego strata zbytnio nie boli, a jednocześnie bardzo dobrze sobie radziw codziennym użytkowaniu.
  2. Witam ciepło wszystkich czytających. Na wstępie, znając swoją tendencję do zbaczania przejdę do sedna sprawy. Mianowicie rozważam wzbogacenie swojego piórnika o kolejnego Japończyka i potrzebuję kilku czysto nie obiektywnych i bardzo emocjonalnych opinii. Kandydaci biorący udział w niniejszym castingu: 1. Pilot Custom 742 SFM nib, 2. Pilot Custom 912 SFM nib, Celem castingu, między innymi, jest odpowiedzenie na pytanie "Które z powyższych piór jest bardziej wrzecionowate w kształcie?" zarówno wizualnie trzymany jak i kładziony (leżący swobodnie). Jest jeszcze jedna opcja do wyboru w przypadku której odpowiedź na powyższe pytanie jest bardziej oczywista, a mianowicie Pilot Custom 743 SFM. Szkopuł z nim jest taki, że kosztuje o prawie 300 zł więcej od powyższych co przekłada się na fakt braku możliwości obkupienia się w dwa zestawy 15ml flaszeczek Iroshizuku (w każdym zestawie trzy buteleczki, a w gratisie naklejka na samochód "Jestem piórowym zbokiem!" Japońskimi krzaczkami pisana - żartowałem). Więc dylemat duży. Aaaa i oczywiście wszystkie pióra ze stalówką SFM (mam, używam, jest cudowna). Jak już mamy za sobą zadane kluczowe pytanie, to sobie pozwolę na zjechanie tematyczne celem wyjaśnienia co i jak i skąd w ogóle ta kwestia się pojawia. Otóż końcem ubiegłego roku popełniłem fatalny błąd taktyczny (dla mojego portfela), a mianowicie zakupiłem od Nikii (Nikaa jak Cię odmienić miła kobieto) Pilot Capless-a z 1966 w kolorystyce zieleń i złoto co na zdjęciach wyglądało tak sobie ale, że wówczas miałem nasilenie fazy na oldtimmery oraz ochotę na coś z kraju kwitnącej wiśnie to kliknąłem KUPUJ. Piór przyszło późnym wieczorem i po rozpakowaniu okazało się, że połączenie złota i zielenie nadal wygląda słabo, na szczęście minęła noc, przyszedł dzień i w świetle tegoż dnia piór zaczęło wyglądać trochę lepiej, a jego kolorystyka ma swój urok. Gdy jeszcze je zatankowałem KWZ Ink-iem i przystąpiłem do zużywania celulozy to już w ogóle się zrobiło bajecznie. Po osiągnięciu stanu bajecznego zachwytu stwierdziłem, że pora wzbogacić kolekcje o kilka Japońskich standardów tudzież współczesnych klasyków. I to był kolejny błąd taktyczny skutkujący nagłym i nieoczekiwanym znikaniem papierowej zawartości portfela. Natomiast w moim piórniku zaczęły nagle pojawiać się obce, czarno-złote przedmioty (co nawiasem mówiąc poskutkowało koniecznością wymiany piórnika na większy). I w ten właśnie sposób stałem się szczęśliwym (chyba) właścicielem Platinium 3776 M (z drugiej ręki), którego stalówka M jest tak nieprzyzwoicie cienka, że wszystkie moje EF-ki popadły w kompleksy i przeszły na dietę "o chlebie i wodzie". Kolejnym szczęśliwcem został Sailor 1911 ze stalówką Zoom, ależ to zaskakująca stokóweczka dająca możliwość pisania prawie w każdym kierunku i ułożeniu. I jeszcze ta standardowo gruba krecha w zestawieniu ze stosunkowo niedużym i szczupłym piórem (w stosunku do np.. Platinium 3776 i Lamy 2000) bywa bardzo intrygująca. Jak można się spodziewać (czy aby na pewno) kolejnym moim krokiem było pokuszenie się, czy też raczej kolejnej pokusie której uległem był Pilot Custom 74 ze stóweczką SFM i to był największy taktyczny błąd. Stalówka jest boska, cieniutka a jednocześnie zaskakująco soczysta jak na Japończyków i ta możliwość lekkiego flexowania (gdzieś tak do B) i startowanie o przyłożenia, no po prostu nie do opisania, kto nie miał to już powinien rozpocząć proces zakupowy (na e-zatoce można kupić za cenę z przesyłką do 400 zł plus ewentualne cło i podatek około 100 zł). Jak już skończyłem zachwycać się stalówką to zacząłem przyglądać się samemu Pilotowi – kolor czerń i złoto ostatnio mój standard który mi odpowiada ale coś mi tu z kształtem nie grało, zamknięte piór na biurku wygląda ok, w dłoni leży też bardzo dobrze ale ten korpus jakiś taki prostolinijny. Niby dupka zaokrąglona ale cała reszta jakaś taka prosta niczym lewy prosty Mika Tysona lub tyczka Allison Stokke. Jakoś tak w porównaniu z resztą piórnika ten pilot zrobił się taki – bez wyrazu (ale ta stalówka ahhhhhhh). Podsumowując wreszcie wywód, właśnie ta prostolinijność Pilota oraz fantastyczna stalówka SFM sprawiły, że zapragnąłem dokonać małej piórnikowej roszady mianowicie postanowiłem rozstać się z Pilotem 74 oraz niebieskim Conklinem Nozac (flex) i zakupić któregoś z wyżej wymienionych Pilotów (742, 912 lub w ostateczności 743). Muszę tu jeszcze zaznaczyć, że jak dla mnie, Platinium 3776 oraz Lamy 2000 mają najbardziej odpowiadającą mi linię (wrzecionowaty kształt) przy czym Lama ma pięknie zachowaną ciągłość kształtu na całej długości natomiast Platinium ma niestety uskoki na przejściach korpus-gwint skuwki i gwint skuwki-sekcja. Skoki te może i są akceptowalne i nie zmniejszają wygody użytkowania szczególnie, że i tak trzymam dość nisko na sekcji palce, jednakże czasem miewam takiego wizualnego glicza. Natomiast Pilot (we wszystkich Customach) przejście pomiędzy korpusem, gwintem i sekcją ma płynnie na jednej linii i jest to zarówno pod kątem wizualnym jak i wygody użytkowania niesamowicie przyjemne doznanie (w moim 74 jest to naprawdę piękne). Ufff. Skończone. Pytanie zadane, ciekaw jestem teraz wypowiedzi. Pozdrawiam wszystkich ciepło i serdecznie
  3. Jak wrócę i będę z piórem w ręce to sprawdzę tę opcje. W sumie raz tylko smarowałem tłok i nie tak jak to na filmiku było tylko nałożyłem cieniutką warstewkęsmaru na sam tłok. Sprawdzę i zobaczymy
  4. Dzień piękny bardzo Wszystkim Zwracam się do mądrzejszych i bardziej doświadczonych Piórozbieraczy z dość trudną i bolesną dla manie sprawą, mianowicie moja cudowna Lamy 2000 (bauhausu zawsze dobry) od jakiegoś czasu ulewa atramentem. Lub może bardziej powinno się powiedzieć, że popuszcza jak starszy pan (99+) mocz do majtasów, choć w tym wypadku do skuwki. Przechodząc do opisu głębszego opisu dolegliwości oraz historii przedmiotowego pióraska. Pióro o tęgości mokrego EF (mokre ef O_o se wymyśliłem), zostało zakupione jako używane od Użytkownika (dilera) z już nie pamiętam którego forum (z lampą w gały nie wydam gościa) i działało przez jakieś dwa lata cudownie sprawnie, pisząc i pieszcząc zmysły wzroku, słuchu i dotyku. Było nam razem cudownie, zielone łąki, jednorożce itp. Niestety idylla skończyła się jakieś trzy miesiące temu, gdy po kolejnym czyszczeniu (z pełnym negliżem) i napełnieniu chyba którymś atramentem KWZ pióro zaczęło się brudzić w skuwce. Początkowo myślałem, że to może zmiany temperatury i duża ilość pokonywanych wspólnie kilometrów, wpływają na ciśnienie ostatnio napełniłem tą jakże złośliwą istotę (Lamy = kobieta = Żona = istota??) nowo przybyłym "Monteverde Yosemite Green" i następnego dnia zaraz po wyjęciu pióra miałem upaćkane pół ręki (no dobra tylko trzy palce ale bardzo bardzo bardzo). Istota została rozebrana, wypłukana, wysuszona ponownie poskręcana... i tu zauważyłem, że na łączeniu sekcji z korpusem po skręceniu pióra tak by ząbki które zaczepiają skuwkę były odpowiednio równo względem ciemnych części okienka podglądu atramentu, występuje szczelina grubości półtora włosa pekińczyka. Sekcje można dokręcić bardziej oczywiście ale wówczas nie pozycjonuje się odpowiednio względem okienka podglądu, a jak się dokręci to i tak leje jak głupia. Posmarowałem też gwint na korpusie niewielką ilością smaru silikonowego co może by uszczelnił miejsce łączenie ale to też nie pomaga. Jedynym elementem który mi przychodzi do głowy który mógłby powodować popuszczanie jest przestrzeń w obrębie tego małego metalowego pierścienia z wypustkami na których zaczepia się skuwkę ale nie wiem jak to sprawdzić tak do końca a już w ogóle nie mam pomysłu jak to uszczelnić. Jestem praktycznie pewien, że wyciek jest w obrębie łączenia elementów, a nie wyrzuca atramentu przez dziurkę do napełniania Lamiacza. Pomyślałem jeszcze, że może gumka która jest na spływaku i która uszczelnia połączenie sekcji i korpusu od wnętrza sekcji, się trochę wyrobiła (z parciała) lub może któryś atrament jej zaszkodził, tylko gdzie taką gumkę zdobyć. Ktoś może ma pomysły co z tym fantem zrobić? Kupować już nową Lamę? Zalać połączenie silikonem łazienkowym i używać przez następne dziesięć lat tylko Pelikana Blue? Ratunku...?? Zdjęcia w miarę potrzeb wstawię później/wieczorem bo teraz to w sumie w pracy jestem 😕 Z wyrazami szacunku Bolesław Bryliński
  5. Dziękuję pięknie Wszystkim za pomoc i wskazówki. Poczytałem na temat cła i podatku z Japonii i wychodzi, że zapłacę najwyżej dodatkowe 30% do wartości produktu więc to i tak w większości wypadków będzie maksymalnie 60% ceny pióra w Polsce. Zdawałem sobie sprawę, że załączone fotografie to nie stalówka która jest w tytule, zapewne sprzedawcą nie chce się zbytni przykładać do umieszczania odpowiednich zdjęć. Przyjrzałem się również kilku testom tych stalówek i grubość ich rzeczywiście jest wręcz ogromna, coś jakby stub jakby. Niestety stubami zazwyczaj nie pisze więc postanowiłem, że na początek kupię Sailora 1911 standard w wersji kolorystycznej białej lub dark blue ze stalówką M lub od biedy F tak by móc jej używać do codziennego pisania i móc jak najdłużej obcować z piórem by podjąć decyzję o ewentualnym wyłożeniu funduszy na wersję realo. Porównywałem też grubości stalówek na tej stronie Nib Nook i się zaskoczyłem bo wg. niej moja cieniutka EF z Lamy 2000 jest praktycznie grubości M/M-F Seilora co sprawia, że zastanawiam się też nad 1911 ze stalówką B, ale to już kiedy indziej. Jeszcze raz gorąco Wszystkim dziękuję za porady i wskazówki.
  6. Dzień dobry wszystkim bardzo. Przymierzam się ostatnio do zakupu Sailora 1911 w wersji z standard ze stalówką Music 21k i mam kilka wątpliwości, pytań do bardziej obeznanych w świecie piór Forumowiczów. Mianowicie przeczesująca eZatoke trafiłem na te pióra w cenie około 430-460 zł (TUTAJ) z darmową dostawą z Japonii, co bardzo mnie zastanawia gdyż u Nas te pióra są przynajmniej dwa razy droższe. Słyszałem co prawda, że w Azji można je dużo taniej kupić niż u Nas, ale ponad dwa razy taniej to chyba coś tu źle pachnie. Sprzedawca u którego znalazłem te pióra ma ponad 3,5 komentarzy ogółem oraz zero negatywów przez ostatnie dwanaście miesięcy. Nigdy nie zamawiałem z eZatoki i trochę się wacham bo różne mniej lub bardziej negatywne rzeczy na jej temat słyszałem. I tu pojawia się moje pierwsze pytanie, mianowicie czy to jest normalna cena i wiarygodny sprzedawca? Czy też jest to jakaś ostra podpucha dla Januszów biznesu? Drugi pytanie dotyczy stalówki, czy taka „Muzyczna” stalówka nadaje się do codziennego użytku? Jak rozumiem jest to taki trochę flex, tylko czy one są takie mięciutki, że ledwo dotknąć papier i mamy linie gruba i soczystą jak podwójna ciągła na autostradzie, czy też jednak trzeba trochę bardziej docisnąć by pogrubić linię, a bez większego nacisku mamy powiedzmy coś w okolicy e-M-eczki? I jeszcze jedno, ostatnie, czy jest jakaś znaczna różnica miedzy stalówką 21k a 14k? Stalówka 21k chyba powinna być miększa skoro jest więcej złota, a złoto jest miękkie? Z góry dziękuję za wszelką pomoc i poradę.
×
×
  • Utwórz nowe...