Witam ciepło wszystkich czytających.
Na wstępie, znając swoją tendencję do zbaczania przejdę do sedna sprawy. Mianowicie rozważam wzbogacenie swojego piórnika o kolejnego Japończyka i potrzebuję kilku czysto nie obiektywnych i bardzo emocjonalnych opinii.
Kandydaci biorący udział w niniejszym castingu:
1. Pilot Custom 742 SFM nib, 2. Pilot Custom 912 SFM nib,
Celem castingu, między innymi, jest odpowiedzenie na pytanie "Które z powyższych piór jest bardziej wrzecionowate w kształcie?" zarówno wizualnie trzymany jak i kładziony (leżący swobodnie).
Jest jeszcze jedna opcja do wyboru w przypadku której odpowiedź na powyższe pytanie jest bardziej oczywista, a mianowicie Pilot Custom 743 SFM. Szkopuł z nim jest taki, że kosztuje o prawie 300 zł więcej od powyższych co przekłada się na fakt braku możliwości obkupienia się w dwa zestawy 15ml flaszeczek Iroshizuku (w każdym zestawie trzy buteleczki, a w gratisie naklejka na samochód "Jestem piórowym zbokiem!" Japońskimi krzaczkami pisana - żartowałem). Więc dylemat duży.
Aaaa i oczywiście wszystkie pióra ze stalówką SFM (mam, używam, jest cudowna).
Jak już mamy za sobą zadane kluczowe pytanie, to sobie pozwolę na zjechanie tematyczne celem wyjaśnienia co i jak i skąd w ogóle ta kwestia się pojawia.
Otóż końcem ubiegłego roku popełniłem fatalny błąd taktyczny (dla mojego portfela), a mianowicie zakupiłem od Nikii (Nikaa jak Cię odmienić miła kobieto) Pilot Capless-a z 1966 w kolorystyce zieleń i złoto co na zdjęciach wyglądało tak sobie ale, że wówczas miałem nasilenie fazy na oldtimmery oraz ochotę na coś z kraju kwitnącej wiśnie to kliknąłem KUPUJ. Piór przyszło późnym wieczorem i po rozpakowaniu okazało się, że połączenie złota i zielenie nadal wygląda słabo, na szczęście minęła noc, przyszedł dzień i w świetle tegoż dnia piór zaczęło wyglądać trochę lepiej, a jego kolorystyka ma swój urok. Gdy jeszcze je zatankowałem KWZ Ink-iem i przystąpiłem do zużywania celulozy to już w ogóle się zrobiło bajecznie.
Po osiągnięciu stanu bajecznego zachwytu stwierdziłem, że pora wzbogacić kolekcje o kilka Japońskich standardów tudzież współczesnych klasyków. I to był kolejny błąd taktyczny skutkujący nagłym i nieoczekiwanym znikaniem papierowej zawartości portfela. Natomiast w moim piórniku zaczęły nagle pojawiać się obce, czarno-złote przedmioty (co nawiasem mówiąc poskutkowało koniecznością wymiany piórnika na większy). I w ten właśnie sposób stałem się szczęśliwym (chyba) właścicielem Platinium 3776 M (z drugiej ręki), którego stalówka M jest tak nieprzyzwoicie cienka, że wszystkie moje EF-ki popadły w kompleksy i przeszły na dietę "o chlebie i wodzie".
Kolejnym szczęśliwcem został Sailor 1911 ze stalówką Zoom, ależ to zaskakująca stokóweczka dająca możliwość pisania prawie w każdym kierunku i ułożeniu. I jeszcze ta standardowo gruba krecha w zestawieniu ze stosunkowo niedużym i szczupłym piórem (w stosunku do np.. Platinium 3776 i Lamy 2000) bywa bardzo intrygująca.
Jak można się spodziewać (czy aby na pewno) kolejnym moim krokiem było pokuszenie się, czy też raczej kolejnej pokusie której uległem był Pilot Custom 74 ze stóweczką SFM i to był największy taktyczny błąd. Stalówka jest boska, cieniutka a jednocześnie zaskakująco soczysta jak na Japończyków i ta możliwość lekkiego flexowania (gdzieś tak do B) i startowanie o przyłożenia, no po prostu nie do opisania, kto nie miał to już powinien rozpocząć proces zakupowy (na e-zatoce można kupić za cenę z przesyłką do 400 zł plus ewentualne cło i podatek około 100 zł). Jak już skończyłem zachwycać się stalówką to zacząłem przyglądać się samemu Pilotowi – kolor czerń i złoto ostatnio mój standard który mi odpowiada ale coś mi tu z kształtem nie grało, zamknięte piór na biurku wygląda ok, w dłoni leży też bardzo dobrze ale ten korpus jakiś taki prostolinijny. Niby dupka zaokrąglona ale cała reszta jakaś taka prosta niczym lewy prosty Mika Tysona lub tyczka Allison Stokke. Jakoś tak w porównaniu z resztą piórnika ten pilot zrobił się taki – bez wyrazu (ale ta stalówka ahhhhhhh).
Podsumowując wreszcie wywód, właśnie ta prostolinijność Pilota oraz fantastyczna stalówka SFM sprawiły, że zapragnąłem dokonać małej piórnikowej roszady mianowicie postanowiłem rozstać się z Pilotem 74 oraz niebieskim Conklinem Nozac (flex) i zakupić któregoś z wyżej wymienionych Pilotów (742, 912 lub w ostateczności 743).
Muszę tu jeszcze zaznaczyć, że jak dla mnie, Platinium 3776 oraz Lamy 2000 mają najbardziej odpowiadającą mi linię (wrzecionowaty kształt) przy czym Lama ma pięknie zachowaną ciągłość kształtu na całej długości natomiast Platinium ma niestety uskoki na przejściach korpus-gwint skuwki i gwint skuwki-sekcja. Skoki te może i są akceptowalne i nie zmniejszają wygody użytkowania szczególnie, że i tak trzymam dość nisko na sekcji palce, jednakże czasem miewam takiego wizualnego glicza. Natomiast Pilot (we wszystkich Customach) przejście pomiędzy korpusem, gwintem i sekcją ma płynnie na jednej linii i jest to zarówno pod kątem wizualnym jak i wygody użytkowania niesamowicie przyjemne doznanie (w moim 74 jest to naprawdę piękne).
Ufff. Skończone. Pytanie zadane, ciekaw jestem teraz wypowiedzi.
Pozdrawiam wszystkich ciepło i serdecznie