Skocz do zawartości

tsyrawe

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1742
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez tsyrawe

  1. Może niedokładnie dzisiaj, ale prawie właśnie. Nie miałem czasu wcześniej.

    O Ahabie już wspomniałem, kupiłem do rysowania. Jego dwóch mniejszych braci przywiozła żona z Anglii.

    Cała ich rodzina fleksuje, choć bez przesady, a najmniejszy stara się najbardziej. Ze średnim na razie kłopoty, bo choć ma mokra kreskę, to wysycha szybko i budzi sie z oporami. Będę musiał mu się przyjrzeć. 

    Ahab awansował na stanowisko pisarza, a Creaper przejął obowiązki rysownicze.

     

     

    Ahab-Konrad-Creaper.jpg

    Ahab-and-Co.jpg

  2. Wiem, że trudno mowić o "zwykłym" papierze, ale o marnym pewnie można. Znalazłem piękny notes, zapomniany dawno, ledwie napoczety, w którym prowadziłem dziennik kilkanaście lat temu. Postanowilem go przywrócić do życia. Niestety, okazuje się, że papier, choć ładny, źle przyjmuje atrament. Niektóre atramenty nawet bardzo bardzo źle. Uzyskałem świetne narzędzie do testowania atramentów i piór.

  3. Witam.

     

    Krótko dlaczego tutaj się znalazlem.

    Nawróciłem się. Przyszło mi to w niemłodym wieku, bo przecież naukę pisania wpajano mi jeszcze za pomocą stalówki w obsadce maczanej w szkolnym atramencie, a to znaczy, że musiało być dawno. Szkolne lata cierpień zadawanych przez chińskie falsyfikaty Parkerów skutecznie na długo obrzydziły mi atrament. Nastała po nich era długopisów. Dekady pisania różnego rodzaju pisakami, maszyny do pisania i ostatecznie komputery nadały charakterowi mojego pisma pokraczną i nieczytelną postać. Nie mogąc znosić moich bazgrołów sprowadzilem ręczne pisanie poniżej niezbędnego poziomu. Gdzieś po drodze zdarzyłl się krótki renesans, kiedy to w przypływie finansowego, studenckiego szaleństwa kupiłem w Pewexie zielonego Pelikana 140, który przterwał do pierwszych lat po studiach... ale już nadchodziły komputery. W tym czasie utrzymywalem się z pisania i potrzebowałem szybkich, niezawodnych urządzeń do zapełniania kartek linijkami liter.

     

    Tego lata szukałem pióra nadającego sie do rysowania, czegoś co dawałoby ciekawą, zróżnicowaną kreskę. Poszperałem w sieci, przeczytalem parę dobrych rad i zamówilem Ahaba. Kiedy go rozpakowałem, nie wiedzialem jeszcze w jaką pułapkę mnie wciąga, że jest przynętą. Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Połknąłem przynętę, haczyk i żyłkę. Na początku probowalem znaleźć mojego starego Pelikana. Nie udało się; pewnie zamordowałem go przez porzucenie. Biała setka mojej żony leżała w swoim pudełku w szufladzie. Z sentymentu wymyłem ją, wyczyściłem, wysuszyłem i poskładałem. Niech czeka, może wroci do łask. Następnie znalazłem na ebayu starego Pelikana 200, jako sentymentalnego nastepcę zaginionego.

     

    W tej chwili sprawy przedstwiają się następująco –––––––

    Poprawiam (zmieniam) charakter swojego pisma. Można to zrobić. Podręczniki i ćwiczenia pomagają. Efekty zaczynają być widoczne, chociaż na razie spod stalówki wypełza dziwaczna hybryda.

    Po drugie, z różnych stron świata nadciąga rozproszone stadko różnorakich piór. Estetycznie bliskie mi są cygarowate kształty i odsłoniete stalówki. Wieloletnie chińskie tortury zaowocowały niechęcia do wąskich, żmijkowatych pyszczków. Do psychoanalityka nie bedę chodził.

    Po trzecie, lubię stalówki fleksujące, z charakterem.

     

    Z powyższych może wynikać, że w polu mojej uwagi powinny znaleźć się piora raczej stare, z lat dwudziestych­–czterdziestych i im podobne.

     

    Jak już wspomnialem, piora nadlatują. Postaram się zdawać relacje.

×
×
  • Utwórz nowe...