Skocz do zawartości

Skribent

Użytkownicy
  • Ilość treści

    39
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Skribent

  1. 11 godzin temu, TopikSH napisał:

    Ja kupuję Lamy 2000 od wielu lat.

    Miałem je w ręce i od razu mi się spodobało. Nie wiem czemu od razu je nie kupiłem, muszę to naprawić.

    Z pożądaniem nie wygrasz. Nie zaznasz spokoju dopóki go nie posiądziesz i nie nasycisz się jego powabem. Generalnie jest piękne, G.A. Muller wiedział, że wielu straci dla tego pióra głowę. Kup i ciesz się. Moim zdaniem Pelikany piszą lepiej. 😜

  2. Właśnie nie chciałbym tak mieć. Niechby było uzasadnienie dla wydanych pieniędzy nie tylko w postaci pięknego rekwizytu. Jeszcze nie oglądałem stalówki przez silną lupę. Zobaczymy co można zrobić dla osiągnięcia wyższej miodności. 🧐

    Paradoksalnie przy tanich piórach, dostawałem satysfakcjonujące bo adekwatne do ceny własności, nierzadko przewyższające oczekiwania. Niechlubnym wyjątkiem jest Hero 329, zakupione z sentymentu, które było i zostało niepoprawnym sucharem. W przypadku piór za 20-30 razy większą cenę już tak różowo nie jest. Nie oczekuję 20 razy lepszego pisania ale chociażby bezproblemowej poprawności i nie zawsze ją dostaję.

  3. Jedno już mi nie grozi. 😁 Bywają jednak chwile, kiedy chciałbym mieć takie, po które sięgnąłbym w ciemno bez rozkminiania technikaliów (baby bottom, sraty taty, etc.) i zająć się po prostu pięknym pisaniem. Nie jestem wolny od zainteresowania sprawami warsztatowymi ale nie chcę aby wypełniały całą moją uwagę w temacie. Kiedy rozpocząłem swoją przygodę z piórami wyobrażałem sobie, że wystarczy kupić markowe i drogie a potem to już będzie samo pisało. Niestety zagadnienie jest wystarczająco skomplikowane, żeby w miarę doświadczeń mieć coraz mniej pewności.

  4. W poszukiwaniu świętego Graala:

    Z lektury pewnej ilości postów dotyczących wyboru pióra wyłania się dość smutny obraz dla wielbiciela pisania piórem (podkreślam pisania a nie posiadania).

    Założenie polega na zdobyciu (nie wprost kupieniu) bardzo solidnego pióra, jako narzędzia, które pozwoli właścicielowi skupić się na tworzeniu treści tekstu będącego odpowiednią formą komunikacji. Bez zajmowania się aspektami technicznymi narzędzia, one bowiem zajmują znacznie umysł piszącego ze szkodą dla meritum przekazu. Chodzi zatem o narzędzie uniwersalne i niezawodne, nie wymagające nadmiernej atencji ocierającej się o fetyszyzm. Dochodzimy do sedna zagadnienia. Jak pozyskać takie cudowne pióro. Zakup pióra współczesnego (przyjmijmy z ostatnich 40 lat) generuje wysoki stopień niepewności co do jakości i niezawodności, niezależnie od półki cenowej. Nawet takie prosto ze sklepu może nam dać zajęcie polegające na zmaganiu z rozmaitymi wadami niedoróbkami (vide duża część naszego forum). O ile możemy przyjąć, ze stopień irytacji i boleści jest proporcjonalny do zainwestowanych pieniędzy, to często rozwiązania tych problemów bywają niesatysfakcjonujące. Poczucie porażki jest frustrujące w konfrontacji z wyobrażeniami zbudowanymi w oparciu o perfekcyjny marketing. Może zatem poszukać pióra ze złotej epoki przed II wojną światową. Mają one zwykle bardzo dobre opinie na forum, chwalone za precyzję wykonanie i przede wszystkim bezkompromisowy dobór materiałów. Biorąc pod uwagę, że przeżyły już koło setki lat, niewielki odsetek egzemplarzy rokuje na kolejne dziesięciolecia. Praktycznie nieprofesjonalny użytkownik nie ma szans na wyłowienie pożytecznej sztuki. Czy istnieje słuszne rozwiązanie, czy jesteśmy skazani na wieczną ruletkę, bo może w końcu się trafi? Powyższy tekst jest prowokacyjny, bardzo jestem ciekaw Waszej opinii. Pozdrawiam

  5. Dnia 31.12.2022 o 19:04, Kolektor napisał:

    Bardzo zaskoczyło mnie też pióro Lamy 2000 makrolon. Jest to teraz mój wół roboczy ze względu na dyskretny wygląd, wagę nie męczącą dłoni i bardzo przyjemne odczucia ze stalówki.

    Bardzo liczyłem na podobne wrażenia ale z wersji steel. Wygląd zajefajny, ciężar umożliwiający użycie w samoobronie ale praca stalówki bardzo nierówna. Pióro wypłukane i wyczyszczone, ciężko startuje a zaraz potem bardzo mokre. Napełnione KWZ-em.  Szkoda.

  6. Opowiem Wam o największym zaskoczeniu jakie mnie spotkało w tym roku. Przed moimi oczami wielokrotnie przewijały się anonsy o Waterman Perspective. Nie wzbudzały jednak nadzwyczajnego pożądania. Ot, myślałem sobie bardzo zwyczajne pióro. Cooo? Za taką kasę? Ze stalową stalówką? W życiu. Ignoruję je. Nieprzewidywalny los sprawił, że nadszedł dzień w którym pojawiła się propozycja wejścia w posiadanie takowego za bardzo umiarkowaną cenę. Pomyślałem, że zaryzykuję, mimo że Watermanów ogólnie nie cenię najwyżej. Kiedy wreszcie wziąłem je w rękę, napełniłem atramentem i zacząłem pisać, o wielkie nieba... odszczekuję wszystkie podejrzenia. Waga jak dla mnie idealna, świetnie leży w ręce, lekko sunie po papierze. Po prostu sama radocha pisania. A kopara opadła. Nauczka na przyszłość, nie skreślaj zanim nie pomacasz.

×
×
  • Utwórz nowe...