Skocz do zawartości

Hero 330


szalasnikov

Polecane posty

Hero, czyli firma już dość stara (patrząc z mojego punktu widzenia :D). Pisząc tą recenzję, mam świadomość, że u niektórych powróci nostalgia z lat młodości czytając to. Zapraszam do dalszego czytania :)

AyOD0Hp.jpg

pHkEZrc.jpg

Stalówka przypomina te ze starych Parkerów, np. 19. Pisze cienko, mokro i nie przerywa. O fleksie możemy zapomnieć, przy naciśnięciu jedynie leciutkie pogrubienie linii. 

UyuY40K.jpg

System napełniania to taki gumowy balonik, czyli stalówkę zanurzamy w kałamarzu i naciskamy dopóty, dopóki nie będą powstawać bąbelki w atramencie. Nie mam zastrzeżeń, działa w porządku.

isgS66r.jpg

Jakość wykonania nie stanowi zastrzeżeń, bo plastyk is fantastyk. Mogło być lepiej, ale za pióro, za które się teraz płaci 5 zł, to co wymagać? Pióro swoje lata ma, więc jakieśtam ryski są, ale jak można utrzymać coś w stanie prawie nówka sztuka przez 15 lat?

NR7Pe4y.jpg

Skuwka jest metalowa, ale zbiera rysy bardziej niż ten plastik. Czuć zimno od skuwki, nie mam wątpliwości, że to metal.

da0FQ4D.jpg

No i w końcu, próbka pisma, czyli to co najlepsze :):

JGEXLhJ.jpg

4FZs7Je.jpg

j8oL1Yj.jpg

 

To moja pierwsza recenzja, więc proszę o wyrozumiałość :). Oczywiście, moje zdjęcia nie dorastają do pięt zdjęciom Kleksa, czy Visvamitry, ale myślę, że jest git :D .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo przyjemne pismo (!), zdjęcia wyraźne, dopisz - uprzedzając pytania - rozmiar stalówki i użyty atrament. Ja zawsze mówię, że takie Hero mogłoby być mocne w niższych półkach, gdyby wprowadzili pewną powtarzalność i przejrzystość w nazewnictwie i markach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie pióra dobre są jako "wyjściowe" lub jako "zakreślacz", pomijając oczywiście fakt, że ktoś mały budżet na pióro. Mam WS 698 i z chińskich Hero to część Wing Sungów mi się najbardziej podoba. Na eBay mnóstwo jest leżaków z lat `90 :)... ale odzywa się moja natura i szkoda by było kupować mi kolejne pióro na kilka dni i "do szafy".

Jumbo!? @Ziemniaczek to jakieś pióro?

Edytowano przez odi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemniaczek, Szalasnikow, dziękuję Wam Towarzysze za miłe słowa :zdrowie:

Otóż podstawowe modele Hero (te dawne) to Hero 616, Hero 616 Jumbo (większe, nazywane też "Doctor Pen") i Hero 329 (podobne do 616, tylko że ze złotą stalówką i charakterystyczną mosiężną strzałką wtopioną w sekcję). Jest też Hero 616 Mk II (bardzo cienko piszące, występujące w pięciu żywych kolorach, wliczając w to biały i czarny) i Hero 330, które był łaskaw pokazać Szalasnikov. Z tym, że to pokazane na zdjęciu, to składak. Pamiętam, że wiele lat temu, ja też, mając tych piór więcej, łączyłem korpusy z sekcjami innego koloru. A dlaczego nie? Generalnie jest sporo materiałów w internecie, na temat różnych piór Hero, ale jeśli zechcielibyście rzucić okiem na moje własne, to co nieco jest TUTAJ. Oczywiście mówimy tu o piórach tzw "aerodynamicznych", czyli najczęściej kopiach Parkerów (w tym legendarnego Parkera 51). Jak wiadomo, fabryki Parkera w Szanghaju, w Chinach, po wojnie zostały znacjonalizowane i od tej pory pióra były produkowane pod nazwą Hero. Późniejsze pióra tej marki, produkowane po roku 1998, to już zupełnie inna bajka.

Istotnie, mogę potwierdzić, że wymienione wyżej pióra Hero (616, 616 Jumbo, 329 i 330) są moimi ulubionymi. To po prostu najlepiej piszące pióra w historii! I wiecie co? Mówi się o "Maluchu", że nie jest dobrym samochodem. Oczywiście, że nie jest! Ale to właśnie maluch zmotoryzował Polaków! To samo mamy do zawdzięczenia piórom Hero, z tym wszelako zastrzeżeniem, że były to pióra doskonałe.

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynymi piórami, do których nie tyle regularnie wracam, co raczej nigdy się z nimi nie rozstaję, są właśnie Hero 616 (w obydwu rozmiarach), 329 i 330. Gdy przyszedłem na to forum, nie znałem właściwie innych, poza nimi i Watermanem Kultur, którego dostałem w prezencie i później zaginął w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Dopiero tu zainteresowałem się tematem szerzej i zacząłem kupować. Gdy doszedłem do mniej więcej 50 piór, doszedłem do wniosku, że wystarczy. Cóż... Poznałem Lamy Safari, które bardzo polubiłem, kupiłem swojego wymarzonego Pelikana, który mnie trochę rozczarował i... Wróciłem do punktu wyjścia. Mnie interesuje przede wszystkim pisanie, a pióro, jako narzędzie. W tej roli niepokonane jest Hero... :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Kleks napisał:

Jedynymi piórami, do których nie tyle regularnie wracam, co raczej nigdy się z nimi nie rozstaję, są właśnie Hero 616 (w obydwu rozmiarach), 329 i 330. Gdy przyszedłem na to forum, nie znałem właściwie innych, poza nimi i Watermanem Kultur, którego dostałem w prezencie i później zaginął w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Dopiero tu zainteresowałem się tematem szerzej i zacząłem kupować. Gdy doszedłem do mniej więcej 50 piór, doszedłem do wniosku, że wystarczy. Cóż... Poznałem Lamy Safari, które bardzo polubiłem, kupiłem swojego wymarzonego Pelikana, który mnie trochę rozczarował i... Wróciłem do punktu wyjścia. Mnie interesuje przede wszystkim pisanie, a pióro, jako narzędzie. W tej roli niepokonane jest Hero... :D

Dopytuję się z czystej ciekawości (i z opadu szczęki, która była następstwem zlinkowanego "fotograficznego" testu piór), bo czasami się zastanawiam, co można robić mając powyżej 10 piór. Rozumiem jeszcze zasadę, że kupuje nie sprawdziło się, jestem rozczarowany, więc sprzedaję ("podaję dalej"). Ja też wychodzę z założenia, że pióro po to jest, aby nim pisać i szkoda mi kupować pióra na kilka dni zabawy i do szuflady, choć bardzo, ale to bardzo sporadycznie robię jakiś wyjątek i  pióro, które jest bardzo polecane na forum próbuje przetestować na żywo, w ostatecznej ostateczności kupić i spróbować czy faktycznie jest takie dobre. Sam trzymam się dwóch lepszych piór i dwóch tanich tzw. "wyjściowych". No, oby moje wymarzone pióro nie okazało się humbugiem :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o Pelikana, to niestety Ziemniaczku, ale raczej nie pisałem nigdzie o swoich wrażeniach związanych z tym piórem. Tak, jest za małe, a ściślej mówiąc, ma krótką, niewygodną sekcję, co powoduje, że źle mi się go trzyma. Nie leży naturalnie w dłoni. Poza tym jest lekkie. Za lekkie. To model M250.

Odi, masz zupełną rację. Nie można. Dlatego po początkowej fascynacji nowymi zakupami, zacząłem mieć dosyć "rozpisywania" wszystkich (około 50) piór, żeby nie zasechł w nich atrament. Poopróżniałem większość, pomyłem i zapakowałem do pudełka. Zostawiłem sobie tylko około dziesięciu najlepszych i piszę nimi na zmianę. Nie zamierzam tamtych "z pudełka" sprzedawać, może kiedyś znów będę chciał nimi popisać, pozbyłem się tylko kilku naprawdę irytujących egzemplarzy, a cała reszta, jak to się mówi "jeść nie woła".

Ja nie traktuję piór, jako czegoś, co można kolekcjonować, choć na początku wydawało mi się, że tak będzie. Zresztą co ja mogę kolekcjonować? Lamy Safari? Jakieś Jinhao? Przecież to nie ma sensu. Mamy tu na forum kolegę, który ma całkiem ładne stadko Omasów, ale każdy z nich kosztuje ponad 2 tysiące. Takie pióra faktycznie można se zbierać. Wypróbować, a później wyczyścić i pochować do pudełek, żeby się nie zniszczyly od patrzenia. Tylko że na to trzeba mieć faktycznie kasę i być zdrowo walniętym na tym punkcie. Oczywiście nie mam nic przeciwko takiemu podejściu, ale w tym sensie, "kolekcjonerami" mogą być tylko nieliczni. No i kolekcjonerstwo tylko wtedy ma sens.

I obawiam się, że "wymarzone pióro" być może nie istnieje. Hero 616 może nim być, bo nigdy nie było moim wymarzonym piórem i kosztowało tylko trochę więcej, niż paczka zapałek. Gdy jednak się kupuje ten swój wyśniony ideał i wydaje na niego worek pieniędzy, to zawsze coś w nim będzie nie tak. Albo będzie źle pisało, albo źle leżało w dłoni, albo będzie za lekkie, albo za ciężkie, albo za łatwo się porysuje, albo zbiorniczek na atrament będzie miał za małą pojemność. Skala problemu będzie tu porównywalna do ceny. Być może, gdyby moje Hero 616 kosztowało 500 dolarów, a nie 2, to też coś by mi w nim nie odpowiadało, a tak, wszystko jest idealnie.

Owszem, miałem okres fascynacji Lamy, ale wyprofilowanie sekcji wymusza sposób trzymania, przy którym stalówka dotyka papieru pod nienajlepszym kątem. Spodobało mi się Jinhao 992, ale jakość wykonania obudowy woła o pomstę do nieba, no i nie leży w dłoni idealnie. Urzekło mnie Kaweco Perkeo, ale lubi się samo odkręcać i jest trochę niezgrabne. Jeśli chodzi o " leżenie" i o wyważenie, to Kaigelu 316 jest po prostu wspaniałe, ale ma dziadowską stalówkę, która nie kontroluje wypływu atramentu.Albo jest sucha, albo zatapia wszystko w około na amen. I tak dalej i tym podobnie.

A Hero? Od napełnienia do napełnienia pisze jak wściekłe i mogę nim zapisać 50 stron za jednym podejściem, nawet nie czując zmęczenia w dłoni. Nigdy nie kaprysi, zapewnia idealny kompromis pomiędzy soczystością i delikatnością kreski, a "leży" tak idealnie, że właściwie można zapomnieć, że coś się trzyma. Tyle, że nie ma odpowiedniego prestiżu...

Niektórzy też twierdzą, że jak nim dobrze potrząsnąć, to potrafi chlapać. No cóż. Nie używam piór w charakterze strzałek do Darta, więc nie mam z tym problemu. Zbiorniczek trzeba często napełniać, ale to miłe zajęcie, a poza tym flaszkę z atramentem zawsze można mieć przy sobie. Innych jego grzechów nie pamiętam.

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zawsze tak jest, że ma się większe oczekiwania wobec droższych piór, a najczęściej zaskakują te z niższych półek :) Swoją drogą i za lat ~20 takie lamy Safari będzie czymś pożądanym, bo zapewne będzie się inne stalówki robić. Wiadomo, że masowe pióro nigdy nie osiągnie jakiś większych cen, ale akurat, każde lepsze i dobrze zachowane pióro potrafi się ładnie zestarzeć. Ja takie zbieranie Omasów (tj. do kolekcji, jako "pióro oczekujące") rozumiem, i w sensie natręctwa, i w sensie jakiegoś lokowania kapitału. Jeden potrafi wydać 100-500$ na znaczek, drugi zbiera pióra z górnej półki. Był gdzieś na forum link do kolekcji sprzedawanej na Ebay, gdzie ewidentnie było widać, że ktoś sobie kolekcjonował drogie i mało seryjne pióra :)

@Kleks rozczarowałeś się trochę Pelikanem (generalnie poza Parkerem niemieckie marki u nas mają bardzo, ale to bardzo dobry marketing), więc przy takim zachwycie z Hero powinieneś zapolować na jakiegoś dobrze zachowanego... Parkera 51. Mówię całkiem poważnie.

Nawiasem mówiąc, z piórami jest mniejszy problem w zakresie wyboru, gorzej jest z przystępną relacją ceny do jakości jeśli chodzi o papier (sam, jak i w sensie zeszytów) i atramenty.

Edytowano przez odi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc, to chyba wolałbym kupić uncję złota za takiego Omasa. Chociaż pewne to. Kleks ma troszeczkę swobody, ponieważ pisze pamiętniki w domu. W pracy również (znaczy się pisze, nie pamiętniki ;)), ale znacznie mniej, prawda? On ma przyjemność z pisania. Co człekowi po takim drogocennym MB Agatha etc? No wygląda świetnie, i? Nie wiadomo, czy to użyć, bo cena spadnie, czy kolekcjonować (ale znowu ile, skoro produkcja seryjna...). Bezsens taki trochę. Oczywiście, jak ktoś chce, droga wolna, jego życie nie odbierające życia innym. Ostatnia linijka odiego jest do przekopiowania w zasadzie wszędzie :)

Nie mam Rhodii, nie mam Clairefontaine, nie mam... Mam za to Oxfordziki, które lubię średnio, TOP2000, Herlitza i PolJety. I wiecie co? Jakoś tak nie mam zamiaru kupować czegoś innego. Może kiedyś, żeby spróbować. Na codzień? Wątpię. Jakoś tak nie lubię czegoś, co jest drogie w utrzymaniu. Nie mógłbym po tym i tym pisać. Jak ktoś kupuje komplet Promarkerów i używa do pokolorowania kserówek w szkole - droga wolna. Ale czy pisałoby Wam się dobrze, mając świadomość, że piszecie np. za 10zł dziennie (zapisując powiedzmy 20stron)?

 

Skoro Forum przymarło, zostawiam moją wypowiedź tu, nie zakładam nowych wątków, nie ma sensu ;)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odi, z tym Pelikanem to niekoniecznie wszyscy muszą mieć takie same wrażenia. Jeśli ktoś ma duże łapsko, jak ja, to prawdopodobnie też nie będzie mu leżało. Chodzi o to, że pióro się trzyma za sekcję i tak naprawdę, to idealnie jest wtedy, gdy ta sekcja nie przeszkadza. W Hero (tudzież Parkerze 51) nie przeszkadza, bo te pióra po prostu sekcji nie mają. To znaczy mają, ale nie jest ona wyraźnie zaznaczona, stanowi z korpusem jednolitą (pod względem kształtu) całość. Wszelkie natomiast wyprofilowania, wgłębienia, progi, przejścia i pierścienie, wprowadzają dyskomfort, którego się nie czuje, gdy ma się do napisania kilka zdań, ale przy dłuższej pracy "wychodzą" i cholernie irytują.

Otóż Pelikan ma krótką sekcję, więc tak naprawdę trzymam za kawałek sekcji, gwint i kawałek korpusu. Sama sekcja ma oczywiście zróżnicowaną średnicę (mniejszą przy stalówce), gwint już całkiem sporą i... To wszystko tworzy niedopuszczalny bałagan. Napisałem, że dobrze mi leży Kaigelu, ale Kaigelu ma grubą, długą i całkowicie gładką sekcję, a gwint na skuwkę znajduje się już poza chwytem, więc nie przeszkadza.

Jeśli jednak chodzi o wszystko inne, czyli o jakość stalówki, wykonanie, czy niezawodność, to oczywiście Pelikan jest świetnym piórem i nie miałbym do niego żadnych zastrzeżeń. Uważam jednak, że jest ono przeznaczone dla ludzi o mniejszych dłoniach, a już na pewno nie kupowałbym go bez przymierzenia. I to nie takiego na chwilę. Popisałbym nim tak ze dwie godzinki i dopiero wtedy podjął decyzję.

Co do Parkera 51, trafiłeś w dziesiątkę, bo od samego początku (tzn, od kiedy używam Hero) mam na niego ochotę. Niestety, znalezienie tego pióra "dobrze zachowanego" nie jest łatwe, a jak już się trafi, to trza szykować duży worek dolarów. Dlatego ten pomysł musi poczekać, aż będę miał lepszą (lepiej płatną) pracę.

Jeśli chodzi o kolekcjonowanie piór, to jest dokładnie tak, jak napisałeś. Lokata kapitału i ekskluzywne, rzadkie, drogie modele. I jakoś nie wyobrażam sobie, żeby tych piór ktoś używał do codziennego pisania :D

Ziemniaczek, oczywiście że mam przyjemność z pisania (lepiej bym tego nie ujął) i właśnie dlatego rozdzieliłbym te dwie rzeczy. Pisanie i kolekcjonowanie piór. Bo gdybym miał taki zestaw Omasów, traktowałbym je tak, jak dziecko maskotkę, z którą danego wieczoru idzie do łóżeczka. Wyjmowałbym je z największą ostrożnością z pudełka, podziwiał, oglądał, dotykał... Może czasami zalałbym jakimś egzotycznym atramentem i nawet wziął gdzieś ze sobą, żeby się pochwalić rzecz jasna. Żeby wyjąć takie cudo i podpisać się na ważnym dokumencie. I żeby widzieć rozdziawione gęby ludzi, którzy nigdy w życiu czegoś takiego nie widzieli. A później bym wylał atrament, umył dokładnie, wytarł stalówkę najdelikatniejszą i bardzo drogą irchą, by znów móc je podziwiać. Czyste i nieskalane... Gdybym miał większą kolekcję, pomyślałbym również o jej ubezpieczeniu, a kiedyś tam... Przekazaniu swojemu synowi.

Gdy jednak mam coś do napisania, myślę o pisaniu. O tym, co chcę przelać na papier. Narzędzie nie może mi w tym przeszkadzać. Ani swoją niewygodą, czy zawodnością, ani zbytnią ekskluzywnością i pięknym wyglądem. Dlatego uważam, że te dwie rzeczy powinny być od siebie oddzielone.

Papier? Owszem, to jest pewien problem. Dlatego kupiłem kiedyś wagon Oksfordów i mam z głowy. Owszem, wiem o tym, że Oxford nie jest doskonały, że muszę się pilnować, by nie oprzeć się o zapisaną stronę mokrą dłonią, ani nie rozlać na zeszyt herbaty, no i czasami popisałbym na czymś, co nie jest w linie, ale pogodziłem się z tymi wszystkimi niedogodnościami, właśnie po to, żeby nie mieć świadomości wydawania połowy moich dochodów na papier. Między innymi z tej przyczyny krzywię się na te wszystkie japońskie cuda, czy traveler notebooki, w luksusowych skórzanych okładkach i wypełnione papierem droższym od złotej folii. Papier to papier. Ma być dobry i tani. Nie musi być bardzo dobry i bardzo drogi. No a poza tym, ja mam jeszcze zeszyty Silvine :D

P.S. Pardon, właśnie przejrzałem swoją zawartość i okazało się, że jednak tę parę zdań o moim Pelikanie kiedyś skrobnąłem. O TUTAJ

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ziemniaczek z tym kapitałem to wiesz jak jest - ekonomia w obecnym wydaniu zajada trochę siebie. Złoto ma dzisiaj większą wartość spekulacyjną niż realną. Podobno tylko 30-40% kapitału ma pokrycie w prawdziwym złocie, reszta to tylko papiery z deklaracją wartości. Zapewne znasz zasady spekulacji. Mam znajomą w nieruchomościach i sama mi mówi, że milionerzy bardzo chętnie lokują teraz kapitał w działkach i mieszkaniach a efekt jest taki, że latami stoją działki na zasadzie "czekania" a i teraz podobno są takie sytuacje, gdzie stoją puste mieszkania (pod wynajem), bo ceny poszły w górę właśnie przez takie praktyki. To jak z malarstwem - wartość artystyczna już dawno rozjechała się z wartością ekonomiczną i dzisiaj wiele dzieł ma status muzealny albo status lokowania kapitału - jedno i drugie często ma charakter spekulacji. Na tej zasadzie też patrzę na te wszystkie pióra limitowane lub w małych seriach - więcej w nich prestiżu, pewnego rodzaju spekulacji niż realnego narzędzia piśmienniczego.

Z tymi pisakami to problem jest taki, że są nie tylko drogie, ale mało przyjazne długodystansowo. Dla mnie cały fenomen pióra wiecznego to jest fakt nie tylko przyjemniejszego pisania, ale również pewnej oszczędności. I w tym względzie lubię odrobinę lepszy papier. Po pierwsze na trochę lepszym papierze lepiej się pisze (część tych "biurowych" jest po prostu szorstka), po drugie wytrzymałość czysto fizyczna papieru. W tym względzie chodzi mi bardziej o praktykę, a sytuacja jest taka, że ciężej znaleźć papier względnie przystępny cenowo z dobrymi parametrami niż dobre i cenowo atrakcyjne pióro. Też z przymrużeniem patrzę na te wszystkie wynalazki typu 50 kartek po 30 zł lub zeszyty powyżej 30-40 zł. To jak z książkami, często się teraz robi książki wizualnie pięknie, ale jakościowo rozpadają się one po kilku latach lub przeczytaniach. PIW kiedyś wydawał tak zwaną "Złotą serię", książki bez fajerwerków, ale dobrze poskładane z fenomenalnym papierem, który do dzisiaj nie stracił swojego uroku i wytrzymałości, a były to lata 80, gdzie królował "pulpowy papier". W tym sensie nie chodzi mi o jakieś ołtarzyki nad papierem tylko fakt, że chce wydać 15-20 zł na zeszyt mając nadzieje, że za 10 lat będzie normalnie wyglądać. Z dobrym papierem problemu nie ma, bo kupię sobie ryzę powiedzmy tego Clairefontaine, ona jest z trzy razy droższa niż dobra biurówka, ale taki papier mi wystarcza na 2 lata, a czasami więcej. Większym problemem jest znaleźć dobry papier wśród tych biurowych bo różnice czasami są diametralne przy takiej samej cenie. Z zeszytami mam większy problem, choć jak już wspomniałem korzystam z nich najczęściej jak jestem w trasie, stacjonarnie korzystam praktycznie tylko ze zwykłej ryzy papieru, dlatego też zużywam maksymalnie 2-4 zeszyty rocznie. Problemem jest to, że mam 2-3 wymagania, których zeszyty szkolne, nawet typu Oxford, nie spełniają - biała okładka (lub w bardzo pastelowym odcieniu), nienachalna liniatura i otwieranie na płasko. To mi strasznie zawęża wybór, choć na szczęście Chińczycy przychodzą z pomocą. Nawiasem mówiąc - bardzo lubię korzystać z zeszytu jako albumu do zdjęć, nigdy nie rozumiałem fenomenu klaserów (czy dużych, skórzanych, czy też tych marketowych), kiedy odrobinę lepszy zeszyt daje jeszcze lepszy efekt w zakresie prezentowania i przechowywania zdjęć - pomijając frajdę, że się zrobiło coś samemu. Reasumując, w tym sensie pióro za 30 zł, które za 2 lata przestaje pisać jest droższe od tego, które kosztuje 150 zł, ale działa lat 20. Kupowania prestiżu też średnio mnie rajcuje, bo jak wspomniałem w pierwszej części, teraz między prestiżem a spekulacją jest cienka granica.     

Edytowano przez odi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kleks 51-ka obrosła dużo legendą, więc faktem jest, że za dobrą sztukę trzeba wyłożyć worek pieniędzy (choć nie przesadzajmy, za górnopółkowe Pelikany, Aurory i Montblanc-ki dzisiaj trzeba dawać wagony tychże). Życie, chce się mieć coś dobrego w jednej sferze, trzeba ograniczać pozostałe ;)  Trafisz w dobrą sztukę to coś czuję, że bardziej ci się spodoba niż ten Pelikan ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, odi napisał:

za dobrą sztukę trzeba wyłożyć worek pieniędzy

 

warto obserwowac strone bindera, co jakis czas wyskakuja cuda

jak ja kupowalem swoje targi to parkery51 w stanie a byly po 110-130usd

 

tapatalked

verstuurd vanaf mijn iphone

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

110 - 130 $ to jeszcze nie jest tragedia, ale tanio, to to też nie jest. Najgorzej, że jest wielu sprzedawców, którzy sprzedają porysowanego starego ragla zajechanego jak jedyny koń gospodarza po jesiennej orce i piszą - "Mint condition, never used". Bo Parker 51 to już taka legenda, że jak ktoś znajdzie takie pióro w szufladzie u dziadka i trochę poczyta w internecie, co zacz, to najpierw oblewa go rumieniec, a później w oczach pojawiają się takie znaczki  $ ^ $. I wtedy jest scena jak w filmie "Pieniądze to nie wszystko", gdy pani Ala się zastanawia ile zawołać okupu za Kondrata. No, ale kiedyś i tak to pióro sobie kupię. Obawiam się tylko, że jak zacznę od jednego, to skończy się tak, jak z Lamy Safari, że będę chciał mieć wszystkie kolory. A jest ich trochę. :D

Właśnie obejrzałem sobie (na zdjęciach) Pelikana M 1000, o którym mówią, że bydlę ogromne. Niestety, wygląda na to, że jego sekcja wygląda tak samo, to znaczy jest dość krótka, a potem jest gwint. Też więc pewnie byłoby niewygodne dla mnie.

Z ostatniej chwili - dziś spuściłem atrament i wymyłem kilka kolejnych piór. Tym razem właśnie Hero 616 i 629. Tak, piszą rewelacyjnie, ale nie dam rady używać ich wszystkich. Zostawiłem sobie osiem (w tym jedno 330). Przy okazji, nigdy nie wlewajcie do takich piór gęstego zielonego atramentu (Pelikan 4001 Dark Green, jakiekolwiek zielone Diamine). Zastyga w tej cieniutkiej rureczce, która jest w zbiorniczku i w żaden sposób nie da się go wymyć. Można rozebrać te pióra, ale one mają sekcje nakręcane na gorąco, na szelak (żeby były szczelne). Żeby więc je złożyć z powrotem, trzeba zaopatrzyć się właśnie w szelak i trochę wolnego czasu. Trza też wiedzieć, jak to się robi.

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Dnia 28.11.2017 o 14:29, Kleks napisał:

Można rozebrać te pióra, ale one mają sekcje nakręcane na gorąco, na szelak (żeby były szczelne). Żeby więc je złożyć z powrotem, trzeba zaopatrzyć się właśnie w szelak i trochę wolnego czasu

To chyba domyślam się, czemu nigdy po rozłożeniu nie dawało się mi ich złożyć z powrotem w taki sam układ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...