Skocz do zawartości

Naprawianie mojego pisma


tsyrawe

Polecane posty

Nie wiem nic o polskich książkach, ale te po angielsku to nie Ulisses Joyce'a. Jezyk nie jest tam skomplikowany, a zacząć czytac po angielsku kiedyś trzeba. I tu podaję przykład bratanicy moje żony. Kiedy miałą 14 lat i spędzała u nas wakacje, wyszła własnie najnowsza część Harrego Pottera. Amazon dostarczył  książkę, którą ja, zagorzały czytelnik tej serii, połknąłem w trzy dni. Dziewczyna tylko piszczała, że ją takie atrakcje omijają i będą omijać jeszcze przez kilka miesięcy, zanim ukaże sie polskie tłumaczenie. Wzruszyłem ramionami i powiedziałem, że nie widzę przeszkód, dlaczego nie miałaby przeczytać po angielsku. Uwierzyła mi i po tygodniu zadowolona dobrnęła do ostatniej strony. Jasne, że wielu słów nie znała, ale nauczyła się ich z kontekstu. Słownik używala sporadycznie, by jej nie hamował akcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację i może dzięki temu mój angielski się rozwinie. Zacząłem czytać wstęp w Improve Your Handwriting i nie jest najgorzej, więc spróbuję :)

 

Wiesz może czy tą książkę albo e-booka idzie dostać tylko na Amazon?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Przepraszam za forumową nekrofilię, ale to ten wątek wydaje mi się najodpowiedniejszy do zadania pytań które mnie nurtują.
 
Jestem na początku drogi do naprawy pisma. Obecnie staram się opanować kształty liter italiki. Widzę jednak, że problem będę miał z przejściem od kaligrafii do pisma.

Pytania do założyciela wątku:

  1. Skąd wynikał Twój wcześniejszy problem z pismem? Czy tak miałeś w szkole, czy pismo posypało się po zaprzestaniu pisania "edukacyjnego"? A może dysgrafia, choć Twoje pismo sprzed "przemiany" wygląda zbyt równomiernie na dysgrafię...
  2. Miałeś "rytm" pisania, czy uczyłeś się rytmu w trakcie "przemiany"? Jeśli uczyłeś się to jakich ćwiczeń używałeś?
  3. Pochwaliłbyś się italiką po polsku pisaną zarówno elegancko jak i "na szybko"? W szczególności interesują mnie kształty polskich znaków i sposób pisania dwuznaków?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 years later...
Napisano (edytowany)

 

UWAGA

Miło mi, że ktoś jeszcze zagląda do starych wpisów. Ponieważ już dawno temu obrazki z Dropboxa nie działają, spełniam prośbę i powtarzam mój wpis ze zaktualizowanymi linkami do fotek.

 

-------------------------------------------------------

 

Napisano Maj 13, 2014 (edytowany)

Naprawianie mojego pisma, dole i niedole, ups and downs i co z tego wychodzi, czyli Improve Your Handwriting. Ku przestrodze albo ku pocieszeniu serc i dusz (niepotrzebne skreślić)

 

We wrześniu ubiegłego roku, po wielu, wielu latach. kupiłem swoje pierwsze pióro. Wspomniałem już przy paru okazjach, że potrzebowałem pióro do rysowania. Jednak pióro, to więcej niż narzędzie grafika. Biorąc do ręki swoje pierwsze od nie pamiętam, kiedy pióro poczułem żal... taki, jakbym kupił samochód sportowy, konia, czy wyczynowe narty wiedząc, że nie będę na nich jeździł. Od ponad ostatnich dziesięciu lat nie używałem pisma odręcznego do niczego więcej niż podpisów i kilkuwyrazowych notatek. Przestałem pisać, ponieważ nie mogłem dłużej znieść rodzenia potworków. Jeśli nie bylo wyjścia i musiałem, stawiałem duże (kapitaliki), drukowane litery. Jak wiadomo, organ nieużywany więdnie, no i tak moja ręka więdła. Jak do tego mogło dojść?

Zanim nauczyłem się pisać, już stukałem na maszynie do pisania. Taki miałem rodzinny dom; maszyna do pisania była narzędziem pracy dla większości domowników. W szkole, jak wiadomo, mali chłopcy nie maja dobrej koordynacji oko–ręka. Sadzą krzaczole, kleksy, bazgroty.  Porównałem sobie, jak piszą koleżanki, zobaczyłem co to kaligrafia i odpuściłem sobie. Miałem maszynę do pisania, a później komputer.

 

Teraz robimy szybkie przewinięcie do czasów teraźniejszych. Chciałbym pokazać wam moje pismo sprzed roku, ale to niemożliwe, ponieważ nie istnieje i nie istniało nic takiego. Najpóźniejsze zachowane wzory pochodzą sprzed prawie piętnastu lat. Wtedy jeszcze prowadziłem dziennik; musiałem gdzieś notować swoje pomysły i spostrzeżenia; potrzebowałem ich do zarabiania na szynkę do chleba.

 

Te przykłady wystarczą, moja ręka nie mogła w cudowny sposób poprawić się przez nieużywanie od tamtego czasu. Wrażliwych i wątłego ducha przestrzegam – zakryjcie oczy i przewińcie okno w dół.

 

Tak to wyglądało, kiedy się starałem.

 

cZ6J8xJ.jpg

 

A tak, kiedy pisałem normalnie

 

AFGMmrM.jpg

 

Sami widzicie. Trzeba było się poprawić. Przejrzałem kilka książek na temat. Jako główną prowadzącą wybrałem ”Improve Your Handwriting” Rosemary Sassoon i GSE Briem. Pierwszym krokiem była analiza problemu, dlaczego moje pismo wygląda tak żle. Mogą być różne powody. U siebie zdiagnozowałem niecierpliwość i irytację. Tkwiłem w samonakręcającej się spirali wkurzania i brzydkiego pisania. Wkurzałem się, że źle opiszę, a źle pisałem, bo się wkurzałem. To doprowadzało do niecierpliwości, chciałem jak najkrócej przebywać w towarzystwie swojego pisma; pisałem więc szybciej. Niestety, kiedy celowo zwalniałem, character pisma nie poprawiał się. Lata złego traktowania wykrzywiły litery na trwałe.

 

Książka nakazuje nauczyć się prawidłowego, czytelnego kształtu liter od nowa. Bazą jest italika. Każdą literkę trzeba ćwiczyć od nowa. Miesiące żmudnych ćwiczeń. Jednocześnie trzeba nauczyć się łączenia liter.

 

Pierwsze ćwiczenia

 

XA1tEo6.jpg

 

I następne.

 

Zdm2SXl.jpg

 

Właśnie łączenia. To pierwszy z powodów, dla którego, moje angielskie pisanie jest dużo lepsze niż polskie. Po angielsku pisze mi sie szybciej i swobodniej. Ręka musi pamięta konkretne sposoby łączenia liter. Drugi powód to to, że w pracy i w dużej części w domu używam języka angielskiego. Także tego... sorry, jakby co.

Najzdrowiej, być może, byłoby, gdybym skoncentrował sie na jednej metodzie, ale jedna książka ma to do siebie, że przyciąga dwie, a tamte następne swoje koleżanki. Pomyślałem sobie, że skoro italika ma być tak ważna w mojej resocjalizacji, to nie zaszkodzi uczyć się także jej wersji kaligraficznej. To chyba nie był zły pomysł. Przykłady mojej kaligrafii pominę, ponieważ nie ilustrują problemów pisma codziennego.

 

Gdzieś tak w połowie zainteresowałem się także metodą Palmera. Bardzo utylitarny system skierowany na szybkość, płynność i czytelność pisma. Ta utylitarność i zastosowanie właściwej techniki mnie ujęły i raźno ćwiczyłem kursywę Palmera.

 

Jednak jakby się nie gimnastykować, nie można zarzucić krojowi Palmera urody. Dlatego ten system nie zdobył mojego serca. Palmer to w zasadzie Spencer przystosowany do nowych, szybszych czasów. Krój liter został pozbawiony ozdobników, nieco uproszczony i rozciągnięty tak, aby mógł nadążyć za szybko poruszającą się ręką piszącego. Brakuje mu elegancji, którą ma krój Spencera. I nawet nie mówię tu o wersji ozdobnej, pełnej filigranów i zawijasów, charakteryzującej się zmienną grubością linii. Wystarczy prostsze, codzienne pismo Spencera, takie jakie uczone jest w serii ćwiczeń „System of Practical Spencerian Penmanship”, przedrukowane w naszych czasach przez Mott Media, by zajaśnieć przy tym kopciuchu Palmerze.

 

Palmery i Spencery

 

SvHiGdM.jpg

 

Postanowiłem zatem wykształcać sobie dwa charaktery pisma, dwie ręce niejako: jeden oparty na italice, a drugi na Spencerze.

 

Ćwiczę kursywę

 

NRFZWFg.jpg

 

Po pierwszym etapie przywracania ręce pamięci właściwego kształtu liter i ich połączeń, następuje okres układania ich w wyrazy i zdania. Akcja ta przebiega bardzo opornie i niezdarnie. Jednego dnia pismo wygląda „jak cię mogę’, następnego totalna porażka. Mózg, ręka, oko, całe ciało walczyły z nowym reżimem i co chwila stare narzucało się ze swoją nikczemną posturą. To trudny czas, w którym pojawia się zniechęcenie. W diabły to wszystko rzucić! A przecież ja nie miałem za cel pisać jak anioł, chciałem tylko wykształcić lepszy niż dotychczas, czytelny i nieobrzydliwy charakter pisma!

 

Wszystko do kupy

 

a7D9vNN.jpg

 

Wielką pomocą okazała się kaligrafia: italika i kursywa angielska (copperplate). Kaligrafowanie wychodziło mi lepiej i napawało optymizmem, okazywało się, że można.

Następnie, kiedy już swobodnie kleci się zdania, poradnik nakazuje przyspieszyć, pisać szybciej i jeszcze szybciej. Zaobserwować moment, kiedy prędkość dezintegruje pismo. Prędkość jednak ujawnia nasz charakter. Okazuje się, że w pośpiechu zaczynamy zmieniać kształt liter (spiczaste, bardziej okrągłe, mniej pochyłe, bardziej pochyłe itp.) i tworzymy ich nowe połączenia. Analiza powstałych elementów, świadome zaadaptowanie tych, które nam odpowiadają i nie psują czytelności pomoże w ostatecznym wyksztalceniu (naprawie) swojego własnego charakteru pisma. Oczywiście następuje po tym nieskończone mnóstwo ćwiczeń i utrwalanie nowego charakteru.

 

W jakim miejscu jestem teraz? Gdzieś tak w środku procesu, optymistycznie sądząc. Wydaje się, że całkiem swobodnie czuję się z moją wersją zrodzoną z italiki. Wersja oparta na Spencerze zmierza w dobrym kierunku, ale mam jeszcze dużo do zrobienia. Szczególnie pisanie po polsku sprawia problemy. Wspomniałem wcześniej o wadze połączeń między literami. W „italice” unikam większości z nich, ale w kursywie polskie zbitki takie jak „rz, sz, cz” i odmienny kształt litery „z”, nie pomagają mi w utrzymaniu rytmu i ciągłości w wyrazach.

 

Spencerowska kursywa podoba mi się z jej elegancją i pewną staroświeckością. Lubię listy zakupów nią spisane, a notatki, nawet napisane ołówkiem, emanują spokojem i urokiem. Muszę, więc, dalej nad nią pracować; a to oznacza codzienne pisanie.

 

Tak piszę już całkiem swobodnie z normalną, nieoszałamiającą prędkością.

Pelikan Cognac, stub spiłowany do 1 mm.

 

MSifEhk.jpg

 

Cieńsza stalówka. Pelikan 140 OF

 

q6NCCJy.jpg

 

Kursywa. Pilot Justus 95.

 

VGgcS96.jpg

 

Zbliżenie

 

nyNogcO.jpg

 

Całkiem szybko, ołówkiem po polsku.

 

Z3q0kwX.jpg

 

A tutaj MB 146 na cieniutkim papierze Midori.

 

4CQj28J.jpg

 

Kiedy przygotowywałem ten post, przyszło mi do głowy, żeby wziąć doi ręki pióro o zupełnie innym charakterze, z bardzo elastyczną stalówką,  i napisać nim płynnie, bez zastanowienia się nad tym jak piszę. Pozwolić ręce, która przeszła kilkumiesięczny dryl, pozwolić zdecydować.

Hm... Przyjrzałem się wynikowi eksperymentu, popracowałem chwilę i mam coś takiego:

 

Namiki Falcon + ekstra fleks

 

Hy5Nz2P.jpg

Edytowano przez tsyrawe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...