Skocz do zawartości

Shiro Aka

Użytkownicy
  • Ilość treści

    122
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Shiro Aka

  1. Witajcie,

     

    czas na małe technikalia, czyli behind the scene.

     

    Odnośnie pomysłu - nie jest mój. Szukałem informacji nt. elastycznych stalówek i na YT znalazłem dosłownie 3 filmy z próbką pisma piórem wyposażonego w plastikową stalówkę. Nota bene na tym forum również ktoś, kiedyś zamieścił link do jednego z materiałów. Temat zaintrygował mnie na tyle, że postanowiłem sam spróbować.

     

    Narzędzia:

    - nożyk segmentowy (typ do tapet, ja mam taki cienki), może być skalpel jak kto ma albo ostrze modelarskie

    - nożyczki

    - igła

    - stalówka na wzorzec (no chyba że ktoś od ręki umie narysować kształtną stalówkę)

    - marker do CD

    - kombinerki (najlepiej wąskie)

     

    Materiał roboczy:

    - butelka PET

     

    Czas:

    Całość zajęła mi pół godziny, w tym czasie zrobiłem i przetestowałem 3 "plastikówki", z różnym efektem.

     

    Technikalia.

    Na początek poszła butelka po Cisowiance 1,5l. Odcinamy górną, tę zwężającą się część z gwintem. Z krzywizny wycinamy prostokącik tak, by pokrył wzorcową stalówkę. Niedbale odrysowujemy kształt stalówki, zaznaczamy przyszłą szczelinkę i breather hole. Wycinamy.

     

    Teraz mamy płaską "plastikówkę", która powinna być lekko wygięta, jak pazur. Potrzebujemy jeszcze zaokrąglenia. Kombinerki w dłoń, łapiemy za brzeg i doginamy do docelowego kształtu. Powtarzamy z drugiej strony. Żeby nie poharatać plastiku można ściskać przez papierową husteczkę. Jak już nadamy ładnie zaokrąglony kształt - czas na cięcie szczeliny.

     

    Tak, napierw gniemy, potem tniemy. Jeśli odwrotnie to skrzydełka się rozjadą, jak stąd do Uralu. Wierzcie - sprawdziłem  :D. W oryginalnym materiale, na którym się wzorowałem nie było dziurki. Pierwsza "plastikówka" nie miała, a też "pisała". Ok, nożykiem przecinamy plastik, staramy się ciąć równo i prosto. Trochę to upierdliwe, bo materiał mały i krzywy, więc i wspomaganie linijką dużo nie daje. Pewna ręka to je to.

     

    I w sumie gotowe. Wystarczy osadzić w sekcji i można zacząć sięfrustrować, że nie działa :D. Od razu wam powiem - butelka po Cisowiance się nie nadaje. Za cienki plastik i w efekcie za miękka. Jako platformę testową wybrałem no-name drewniane z zestawu podarunkowego (~20-30 zł za pióro, długopis i drewniane etui). Oryginalnie miałem tam stalówkę IP, ale padła. Spec wymienił mi na Sheaffera, ale średnio mi pasuje, a stalówka przeszczep łatwo wychodzi. Tak więc miałem idealną platformę do testów. A'propos cisowiankowego plastiku - jest tak cienki, że lekki ruch na bok i "plastikówka" zjeżdża ze spływaka. Porażka.

     

    Drugą, jaką zrobiłem była z butelki po Coca-Coli 0,5l. Tniemy te same elementy. Co ciekawe, grubość materiału rośnie im bliżej szyjki. "Plastikówka" No.2 miała skrzydełka z tej twardszej części. Niby lepiej, ale przesadziłem i straciłem flexa. W klasycznym uchwycie nie pisała, za to odwrócona o 180 st. już tak. Generalnie nie, więc do kosza.

     

    Trzecia to ta ze zdjęć. Wyciąłem trochę niżej niż poprzednio, dorobiłem dziurkę igłą, w miarę precyzyjnie wyprofilowałem kształt i krzywizny. Szczelina i tak wyszła mi krzywa, ale co tam. Osadziłem, test. I przysłowiowa d***. Niby atrament idzie (sukces!), kreskę zostawia (sukces!), ale to efekt resztkowy. Nie ma stałego przepływu. No to odwróciłem pióro o 180 st.

     

    Efekt macie na zdjęciach. Uzyskałem flexa w zakresie ~F do BB+ (ze 4-5 mm). Jak na pół godziny roboty - sukces niemożebny.

     

    Jedyny mankament jaki mam, to to że pióro musi pisać w pozycji odwróconej. W normalnym ustawieniu, w najlepszym przypadku, mam 2x EF w odstępie 4 mm od siebie. Zapewne z powodu krzywej szczeliny i nierównego cięcia. Ale nic - butelka coli 0,5l to ze 3-4 zł, materiału na kilkanaście "plastikówek", trochę czasu i można eksperymentować. Groszowe sprawy. Tak więc oficjalnie - sukces połowiczny i prace będą kontynuowane.

     

    Mój pierwszy flex... Teraz chcę złotego vintydża  :D

     

    ~Shiro

  2. Odnośnie Ciemnego Zielonego Pelikana - mam w dwóch piórach i w obu wygląda inaczej. W Parkerze Vectorze (F-ka) jest jednolity i dość blady, nieciekawy. Natomiast w drugim piórze (stalówka przeszczep Sheaffer) jest zdecydowanie ciemniejszy i bardziej nasycony. Dodatkowo przyjemnie cieniuje. Widać efekt zależy od pióra i stalówki, preferując grubsze. Wtedy pokazuje swe prawdziwe oblicze.

     

    A co do maczanek - kolejny głos "za". Mam kilka stalówek i planuję zakup kolejnych. Chętnie się udzielę na nowym subforum.

  3. złoto zwyczajnie wydaje mi się bardziej "wulgarne",

     

    Piękny i szlachetny metal (tylko dlatego że się błyszczy i jest go mało  ;)) został przez niektóre indywiduua zbeszczeszczony przez nadmierne epatowanie i warcholskie podkreślanie swego niskiego, nowobogackiego statusu. To nie złoto jest wulgarne, a jego sposób prezentacji. 

     

    Złoty łańcuszek na szyi przysłowiowej wytapetowanej blachary, w skórzanej mini i mielącej 0,5 kg gumy do żucia wygląda tandetnie. Ale ten sam łańcuszek na szyi dziewczyny w małej czarnej wygląda szykownie.

     

    Taka mała dygresja.

  4. Dżinsowy niebieski  :D. Kolor dość ładny sam w sobie, choć patrząc na próbki pisma - coś mi nie pasuje. Jakoś tak nierówno kolor kładzie, i nie chodzi mi o cienowanie. Przypomina pisanie kredą po betonie - z wierzchu kolor, a głębiej już nie sięga, w efekcie kresce brakuje jednolitości.

  5. Z tego co udało mi się znaleźć na temat Generationa:

     

    W roku 1977 Montblanc został przejęty przez Dunhilla z Londynu. W tym czasie firma zrezygnowała z produkcji tanich serii i skupiła się na ofercie luksusowej. Szeroko zakrojona akcja promocyjna wpłynęła na wzrost postrzegania marki. MB zaczyna rozszerzać ofertę o spinki do mankietów, wyroby skórzane, a nawet zegarki. Ostatecznie MB i Dunhill zostają przejęci przez szwajcarskiego Richemonta (właściciela takich marek piór jak Cartier i Montegrappa).

     

    Pod kierownictwem Richemonta powstały nowe serie piór, tzw. entry-level (odświeżone Meisterstucki z 1960) - nasze Generation. Start tej serii to wczesne lata 80-te.

     

    Jakby kto chciał - bordowy Generation dla porównania kolorów  B)

  6. Uszanowanie Panie, Panowie.

     

    Recenzja szufladowych przejęć, ciąg dalszy. Tym razem Sheaffer Prelude White Dot. Od razu powiem, pióro wpadło mi w oko od samego początku. Zapewne ze względu na uniwersalną kombinację kolorystyczną. Tak więc...

     


     

    Producent: Sheaffer Pen Corporation

    Model: Prelude

    wersja: Black Lacquer, Gold Trim

     

    KP8nJY9.jpg

     

    Pióro zapakowane jest w czerwone etui, pokryte skóropodobnym wyrobem. Wewnątrz króluje biel, a samo pióro spoczywa na poduszeczce, przytrzymywane przez przeźroczystą plastikową tasiemkę. Poduszka jest zdejmowalna, kryje instrukcję i dwa miejsca na naboje. W moim przypadku był jeden kartridż Skrip Blue.

     

    Czarne pióro z tymi złotymi elementami ładnie się prezentuje. W ręku jest dość ciężkie i solidne. Wszakże to metalowe pióro, więc i waga nie dziwi. Korpus w całości czarny, bez widocznych zdobień. Skuwka za to posiada złoty pierścień, złotą spinkę z białą kropką i złoty klejnot z mleczną kropelką plastiku imitującego perłę. Prostota i elegancja. Na skuwce dwa napisy: SHEAFFER'S od przodu i USA z tyłu (patrząc od klipsa).

     

    Po zdjęciu skuwki widzimy sekcję ze stalówką i mały złoty pierścień na łączeniu korpus-sekcja. Sekcja posiada dwa spłaszczenia pod palce - można trzymać wygodnie tylko w jeden, "właściwy" sposób. Jak kto ma manierę nietypowego chwytu, może przeszkadzać. Sama stalówka jest ładna. Utrzymana w tonacji dwukolorowej, z ornamentami i napisem SHEAFFERS. Mnie osobiście się podoba - nadaje charakteru. Obracając pióro widzymy spływak. Jest dość gruby. Co prawda jego krzywizna pasuje do linii pióra, ale sam w sobie wydaje się za duży. Jakby ściąć tak z 1/3 to pióro nabrałoby lekkości. Oznaczenie stalówki znajduje się na sekcji, blisko miejsca łączenia z korpusem.

     

    vq33UmA.jpg

     

    9Yf16EA.jpg

     

    Sam korpus, jak wspomniano, jest metalowy. Na oko mosiądz lakierowany na czarno. I z wyjątkowo długim gwintem - kręcisz i kręcisz, i końca nie widać. Dobre kilkanaście ruchów zanim sekcja zejdzie. W moim egzemplarzu w zestawie był konwerter, bardzo porządny. Metalowe końcówki obejmują sporych rozmiarów zbiorniczek z dymionego plastiku. Śrubowy tłoczek posiada uszczelkę, a mocowanie do sekcji trzyma pewnie. Sekcja plastikowa i to tyle co można o niej powiedzieć.

     

    Pióro w dłoni leży dobrze, nawet uwzględniając jedyne właściwe ułożenie. Pomimo że metalowe, to nie ma się wrażenia ciężkości. Nawet z założoną skuwką na korpusie pisze się dobrze - minimalne ważenie ciążenia w tył. A jak to pióro pisze - dla mnie bajka. Stalówka jest w rozmiarze F, i na szczęście to F trzyma. Kreska jest cienka i wyraźna, atrament podaje gładko. No i ten dźwięk. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale ja uwielbiam takie skrobiąco-szmerające pióro. 

     

    Podczas pisania mamy wrażenie lekkiej szorstkości, na pewno nie jest to jedwabiście gładkie pióro. Dodatkowo przyjemnie (dla mnie) szmera na papierze. I nie ma znaczenia, czy to Rhodia, drukarkowy, czy satynowany Oxford. Najlepiej pisze po dobrym papierze, na drukarkowym komfort lekko spada. Dla testów wybrałem atrament Pelikan 4001: Violet. I muszę przyznać, że kombinacja czarno-złotego pióra i fioletowego koloru robi naprawdę przyjemne wrażenie.

     

    3Nw5fTI.jpg

     

    zVcd7hI.jpg

     

    3jOEl9I.jpg

     

    Jedyny zgrzyt jaki mam, to ta nieszczęsna tasiemka w pudełku. A nieszczęsna o tyle, że przytrzymuje pióro akurat w miejscu złotego pierścienia na skuwce. Przylega konkretnie, więc jakiekolwiek przemieszczenia pióra powodują, że tasiemka ociera się. Efektem są otarcia dokładnie na napisie SHEAFFER'S. Centralnie na środku. Mój wewnętrzny esteta krzywi się z dezaprobaty.

     

    2gwddW7.jpg

     

    Poza tym małym mankamentem pióro jest ciekawe. Osobiście jestem zwolennikiem prostoty, ale dopuszczam elementy ozdobne, które są dobrane ze smakiem. Sheaffer Prelude to właśnie taka kombinacja - klasyczna czerń i złoto, okraszone delikatnym zdobieniem na stalówce. Pióro idealne jako dodatek do szyku i klasy właściciela, może na specjalne okazje, gdzie chcemy się pokazać, ale tak bez ostentacji. Kto się zna - doceni. Dla mnie będzie to jedno z piór z gatunku "mam, ale się nie chwalę, że mam".

     

    ~Shiro

     

    Mała galeria:

     

    J637MSx.jpg

     

    HrRSRCg.jpg

     

    vq33UmA.jpg

     

    FUeUZIv.jpg

     

    Q0NVf2Q.jpg

     

    QaX3scH.jpg

     

    Eh5Aspi.jpg

     

    dWsXQKO.jpg

     

    W7vteY5.jpg

     

     

     

     

  7. No dobra, po kolei:

     

    @Aventador13

    skuwka to taki gwizdek, który nie gwiżdże. Trzecie zdjęcie z mini galerii - złoty pierścień i w środku czarna kropka. Pomiędzy tymi elementami milimetr przerwy i widoczna konstrukcja jak logo Mercedesa. Powietrze swobodnie przepływa. Fakt, nieużywane daje na początku ciemniejszy kolor atramentu, ale nie miałem problemu z zasychaniem. Po tygodniu leżenia na półce startowało bez oporów.

     

    @birchtine

    Cudo waży ok 5 kg...

     

     

     

    Aa... o pióro pytasz?  :D 25 g zamknięte, 15 g bez skuwki (w tym nabój Parkera i ~1/3 zawartości). Nie mam aptekarskiej wagi, tylko kuchenną, więc wyniki +-.

  8. Ja kiedyś miałem ułamane skrzydełko w stalówce IPG (pióro no-name za ~20 zł). A że mam sentyment do tego pióra to zaniosłem do specjalisty. Starą stalówkę wyjął, włożył Sheaffera i pióro znów pisze. Koszt: 20 zł. Teraz szukam ładnej stalówki IPG coby przywrócić oryginalny stan.

     

    Dla tego Watermana koszty mogą być inne, ale na początek zacząłbym od serwisów / autoryzowanych punktów naprawy. Dla orientacji.

×
×
  • Utwórz nowe...