Skocz do zawartości

KHOT

Użytkownicy
  • Ilość treści

    31
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez KHOT

  1. Starożytni Chińczycy mawiali, że "racja jest jak rzić... każdy ma swoją". Był hejt, to teraz kontra: tak, za mniej niż stówkę safari to rewelacyjne pióro, co do którego miałem spore obawy przez kupnem, ale pióro które rozpaliło moją pasję do piór wiecznych, po dawnej traumie użytkowania taniego szmelcu z parkera i watermana. EF-ka jest bardzo cienka, ale wcale nie drapie. Moim zdaniem w tej cenie nie możesz stracić, a możesz bardzo zyskać.

  2. ale boję się czy nie zapomnę wieczorem napełnić do pełna

    Właśnie o to chodzi, żeby wyrabiać dobre nawyki. Jak zapomnisz - no trudno, jeden dzień będziesz musiał długopisem mazać, co będzie dostateczną karą i motywacją żeby jednak nad tym nawykiem pracować.

  3. Pytanie czy nie kombinujesz trochę na wyrost, faktycznie zużyjesz cały zapas z tłoczka w ciągu dnia w szkole? Napełnianie pióra w klasie jest dość karkołomne i masz dużą szansę że poplamisz coś wokół. Moim zdaniem raczej wyrób sobie nawyk napełniania pióra wieczorem do pełna na następny dzień (bo rano możesz czasu nie mieć) a póki co, skoro pióro masz dopiero od wczoraj, to przez tydzień zobacz ile Ci realnie schodzi tego atramentu w jeden dzień i dopiero się zastanawiaj nad noszeniem butelki do szkoły.

  4. Baczność! Synu, będziesz dumą i chwałą swojego kraju. Będziesz nieść demokrację do najdalszych zakątków ziemi. Gwiazdy i pasy mają powiewać w każdej części świata. Ty synu zaniesiesz ludziom Amerykański styl życia! Czy tego chcą, czy nie. Nie będziesz szukał prawdy. Nie będziesz wątpił. Masz rozkaz i go wykonasz. Semper fi.

     

    Przyznam się, że od początku wejścia w hobby piórowe lubiłem oglądać youtubowy kanał Briana Gouleta – na początku „recenzje” piór i atramentów, później tematy około piórowe. Dzięki tym filmom, i mając już kilka dostępnych w kraju atramentów w malutkiej kolekcji, zachciało mi się jakiegoś fajnego Noodlersa. Spóźniłem się na zamówienie Noodlersów na innym forum, więc postanowiłem: nie ograniczam się do rzeczy dostępnych czasem na Ebayu i Amazonie. Jak iść, to na całość, niech idzie paczka prosto ze sklepu który miał swój niemały udział w rozpaleniu u mnie pasji. A skoro już paczka będzie szła od Gouletów, to czemu by nie wziąć czegoś, na co mają wyłączność.

     

    Wybór padł na Liberty’s Elysium z dwóch powodów. Po pierwsze: w pracy obowiązkowo potrzebuję niebieskiego atramentu, co już mocno zawęziło wybór. Po drugie: to taki ich statek flagowy, więc szkoda byłoby nie spróbować chociaż jak się z tym atramentem żyje.

     

    Po około tygodniu oczekiwania, w końcu nadeszła ta chwila, paczuszka wylądowała u mnie i można było się dobierać do ukrytej wewnątrz butelki – niestety plastikowej (i czegoś jeszcze, ale o tym innym razem). Wielka szkoda, bo psuje to trochę obcowanie z atramentem. No, ale dość wstępu, czas tankować TWSBI 580. I tutaj drugi minus. Być może wina w tym mojej nieuwagi, ale po zatopieniu trochę na ślepo (przez biały plastik butelki nie widać co się w środku dzieje) okazało się że atrament zassało nie tylko do właściwego zbiorniczka, ale również sporo weszło sobie za przeźroczysty plastik osłaniający sekcję. Nie zdarzyło mi się to ani z bardzo płynnymi diamine, ani iroshizuku, więc jestem przekonany że to sprawka samego atramentu.

     

    33EN6Hvh.jpg

     

    Piszemy. Kilka pierwszych stron przeleciało błyskawicznie i zanim się obejrzałem, miałem już ładny materiał do obserwowania jednej z największych zalet Liberty’s Elysium – cieniowania. Jest ono bardzo wyraźne, nawet przy stalówce EF bez najmniejszego problemu widać ładną różnorodność w nasyceniu linii, a wraz ze wzrostem szerokości stalówki, jest tylko lepiej. Kolor jest kwestią gustu – mnie on bardzo się spodobał. Jest pięknie nasycony, nawet przy maźnięciu po kartce wacikiem nie widać ani śladu bladości, a jednocześnie potrafi zejść jeszcze bardziej w głębię jeżeli mu tylko na to pozwolić kleksem. Tekst przez kartkę nie przebija w najmniejszym stopniu nawet na papierze ksero.

     

    Atrament jest bardzo płynny – na gorszym papierze ksero chętnie rozlewa się w szeroką linię, przez pióro płynie bez najmniejszego zarzutu i bardzo ładnie się zachowuje również pod pędzlem. Schnięcie jest moim zdaniem dobre, nie zdarzyło mi się jeszcze go rozmazać przypadkiem w tekście. Uważać trzeba trochę przy zostawianiu odkrytej stalówki na dłużej niż kilka sekund, ponieważ stalówka potrafi potem zgubić kawałek linii, co mi się nie zdarzało na innych atramentach w tym piórze. Nie jest natomiast atramentem wodoodpornym, o ile duża kropla wody zostawiona na kratce z atramentu nie spowodowała wielu szkód, tak mokry palec już wyraźnie rozmazał linie.

     

    n9xeUOE.png

     

    http://i.imgur.com/n9xeUOE.png

     

    Czas podsumować. Wydawać by się mogło że to tylko kolejny nudny niebieski i są kolory ciekawsze, jednak w życiu tak bywa, że o ile „fajnych kolorów” można używać od święta, czy w prywatnych listach/notatkach, tak na co dzień w bardziej oficjalnych dokumentach trzeba trzymać się ustalonych wzorców i tutaj Liberty’s Elysium moim zdaniem sprawuje się wyśmienicie. Co prawda ma wady – samo szybkie schnięcie na stalówce jest wyraźnym minusem, jednak pozostałe jego cechy sprawiają, że bardzo się cieszę z tego zakupu i zdecydowanie co najmniej do końca buteleczki zostanie moim codziennym koniem roboczym.

  5. Przypomina się burza (nie napiszę jaka ;)) jaką rozpętują zwykle kierowcy ciężarówek po nazwaniu składu ciągnika z naczepą "TIR"-em. W końcu to też technicznie jest niepoprawne, tak samo jak technicznie każdy rower to bicykl, a "adidasy" nie powinny być używane jako zamiennik "obuwia sportowego". Mam wrażenie że zamiast pisać dla przyjemności i rozpowszechniać to fajne hobby wśród kogo się tylko da, pióromaniacy dryfują bezwiednie w stronę audiofilów i zamykają się w elitystycznych mentalnych klatkach, w których użycie przez "świeżaka" (nawet nieświadomie) niepoprawnej politycznie terminologii prowadzi do świętego oburzenia godnego świętokradztwa. A może po prostu któreś pióro przypadkiem spadło na krzesło kiedyś i utknęło sztywno w części ciała za plecami. ;)

  6. Nie przesadzałbym też niepotrzebnie w drugą stronę z nadmiernym poprawianiem takiego drobnego skrótu myślowego, bo poprawiający sprawia wtedy wrażenie nadętego bufona, a i tak średnio rozumna małpa domyśli się o co chodzi. :P Język giętki i żywy jest ciekawszy od skostniałych regułek, a nieprawdy wielkiej nikt nie napisał. ;)

     

     

    Dla mnie osobiście naboje z góry odpadają przez małą różnorodność atramentów i niepotrzebne śmiecenie plastikowymi opakowaniami - bardzo daleko mi do ekologicznego oszołomstwa, wręcz przeciwnie, natomiast zdecydowanie mówię nie zbędnemu marnotrawstwu (plastiku i energii zużytej do produkcji łuski, napełniania, zamykania, itd.).

  7. Zamiłowanie do igieł bierze się najczęściej z powszechności kiepskiego papieru, tak jest również u mnie. Rzadko mam komfort pisania na papierze który sobie sam specjalnie wybiorę, a na "szmatach ksero" m-ką pisze się prawie jak markerem - atrament się leje we wszystkie strony. Na dobrym papierze m-ka jest dla mnie odpowiednią grubością, ale zdarza mi się pisać w małych rubryczkach na papierze gdzie nawet EF-ka rozłazi się szerokim kleksem i okazyjnie trzeba się przestawiać na długopis, bo w przeciwnym wypadku zostaje jedna wielka plama atramentu na kartce.

×
×
  • Utwórz nowe...