Skocz do zawartości

Anje

Użytkownicy
  • Ilość treści

    51
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Anje

  1. Ciekawe, mogłabyś to rozwinąć?

    Na zeszytach z Lidla piszę zawsze, bo jest to najbliższy większy sklep i złego słowa o nich nie powiem, bo nigdy nie miałam z nimi żadnych problemów. Oxford ma gładsze kartki, ale przy pisaniu nie robi mi to żadnej różnicy, pióro sunie po papierze dokładnie tak samo. Jest jedna mała różnica, czyli delikatne prześwitywanie atramentu na zeszytach z Lidla. Jest to tylko kosmetyczna sprawa i nie robi jakiejś znacznej różnicy. Te zeszyty produkuje firma Interdruk. Jak chcesz mogę dać próbkę pisma.

     

     

    Szkoda, że Rhodia nie robi takich zeszytów.Co do Auchana to jakiś czas temu kupiłem zeszyt firmy Interdruk i był zadziwiająco dobry

    Kupienie tych zeszytów w Auchanie - przepłacanie. Niestety ja musiałam tam kupić, bo tylko tam były zeszyty A4. Powiem szczerze, że o ile w Lidlu te zeszyty kosztowały ok. 1zł, to w Auchanie kosztowały po 3-4zł. W sumie to nie robi wielkiej różnicy przy jednym zeszycie, ale ja ich potrzebowałam ze dwadzieścia (niezły przerób zeszytów w szkole...) i wszystko do kupy, razem z Oxfordami wyszło ok. 80zł.

  2. Niedawno kupiłam Oxfordy, bo była przecena na nie. I w sumie mnie zawiodły. Lepiej się na nich nie pisze niż na zeszytach z Lidla, a zajmują więcej miejsca. Natomiast są lekkie i jest szansa, że okładka nie rozwali się po miesiącu. Niewątpliwie przy rysowaniu na marginesach przebijać będą mniej niż Lidlowe zeszyty, ale to mi nie przeszkadza, bo nie rysuję na marginesach :P

  3. Fajny kolor, podoba mi się, chociaż wolę ciemniejsze atramenty. W sumie to bym kupiła, gdyby nie to, że mam zielony i że przebija punktowo na słabszych papierach, bo o ile na jakichś kartach pracy w szkole to nie przeszkadza, to już na sprawdzianie jest wkurzające, zwłaszcza, że na niektórych klasówkach nauczyciele dają tak małe miejsca do pisania, że cud, że coś widać.Jakby jeszcze miało przebijać...

  4. W sumie to lepiej wygląda tani atrament Lyra, którego używałam przez kilka lat ze względu na dużą dostępność i bardzo niską cenę. Ten Parker jest słabiej dostępny i droższy, a kolor raczej taki sobie ma. Niebieskie no name'y też się ścierają, a kolory mają zdecydowanie nie wyblakłe. Znalazłam zresztą zeszyt z piątej klasy i atrament był dobrze widoczny. Rok temu wywaliłam sprawdziany z 1. klasy i atrament był mniej wyblakły niż ten Parker. Na 5-letnim sprawdzianie...

  5. Bardziej od pracy, która na pewno była bardzo żmudna i wymagała wiele wytrwałości, podziwiam to, że ta pani nie zwariowała od pisania stylem urzędowym. Ja miałam problem z przebiciem się przez paragrafy, kiedy szukałam zasad jazdy na rondach xd Język w "Balladynie" jest mniej skomplikowany niż język polskiego prawa.

  6. Mam pióro z kogutem na stalówce.

    7d6b5e95291882d1.jpg

    (Zdjęcie z internetu)

    Niestety jest bardzo tajemnicze i nie chce mi powiedzieć jak się nazywa (pytałam w kilku językach!)

    Ma mokrą kreskę, trochę grubszą niż pilot mr

    Korpus jest bardzo ciekawy. Kolor emalii jest niejednoznaczny. Niby czarny, ale tam gdzie pada światło jest granatowy.

    post-3495-0-75376800-1437658179_thumb.jpg

    (Zdjęcie celowo przejaśnione, a to złote przy sekcji nie wiem skąd się wzięło, ale nie istnieje)

    Ma czarną sekcję. Na czubku ma złotą obręcz.

    Ma sztywną stalówkę, którą mimo to wygodnie się pisze. Magnes jej nie przyciąga.

    Pióro jest ciężkie, bez skuwki waży więcej niż pilot mr ze skuwką. A ile waży ze skuwką? No tu jest problem, bo skuwka się zgubiła.

    Ogólnie to pióro mimo, że kilka lat leżało nieużywane z zaschniętym atramentem, bez skuwki wystartowało po jakichś 5 min, ale, niestety ma tendencję do szybkiego zasychania. Pasują do niego naboje international.

    Więc co to za tajemniczy znajomy? I co można zrobić z tą skuwką?

  7. Wszystkie pióra jakie miałam, oprócz mojego obecnego i jakiegoś chińczyka, niszczyłam. Najczęściej łamałam lub wyginałam stalówki. Chociaż jedno pióro wypadło mi z ręki, gdy się odwracałam i poleciało stalówką na ścianę, ale przeżyło. Niestety, mimo niezwykłej wytrzymałości, zaschnął mi w nim atrament i było do wyrzucenia. W innym piórze w trakcie pisania ukruszył się plastik, przez co spadała gumka, którą się trzymało i nie dało się pióra zamknąć, bo było tak skonstruowane, że skuwka trzymała się na tej gumce.

    Moje ostatnie pióro z plastiku miało trochę pękniętą skuwkę i w środku gumkę do trzymania. Niestety gumka dawała się obracać, więc ciężko było pióro rozkręcić i zmienić wkład. Do dzisiaj mam to pióro jako zapas, bo mino to dobrze się nim pisze. Chociaż śmierdzi przeokrutnie popsutymi mandarynkami.

×
×
  • Utwórz nowe...