Za wszystkie błędy proszę mnie aż tak bardzo nie winić, pierwszy raz robię jakąś recenzję.
Dosyć ciekawe porównanie, bo Oxford to znana, porządna marka, natomiast na zeszycie z Lidla nie ma nawet najmniejszej informacji na temat tego kto to produkuje. Są (a w każdym razie były) zeszyty firmy Interdruk, ale można to uznać za to samo co ten zeszyt bez nazwy, bo jakość jest taka sama.
Torturowane zeszyty, w tym porównaniu
Oxford
Gramatura: 90g
Kratka, 96 kartek
Zeszyt z Lidla
Gramatura bardzo tajemnicza.
Linia, 60 kartek
Zacznijmy od Lidla
Te zeszyty zazwyczaj mają ładne, kolorowe rysunki na okładkach. Niestety okładki przy intensywnym użytkowaniu szybko się niszczą, zaginają się rogi, a obrazki się ścierają. Mistrzem rozwalania się został mój zeszyt od francuskiego - 6 godzin w tygodniu, takiej ilości wkładania i wyjmowania nie przetrwał i już po miesiącu okładka się naderwała, później od hurtowych ilości kserówek, które mają grubość zeszytu odpadła. No cóż. Okładka jest połączona zszywką, to odpada.
W przypadku oxfordu jest inaczej. Okładka sprawia wrażenie lepszej jakości. Jest przyklejona do papieru, ale papier jest szyty. Niestety nie jest tak ładna, jednokolorowa, z logo producenta, informacją o ilości kartek i tym, że w środku jest kratka. Te informacje techniczne jednak nie wyglądają najlepiej. dodatkowo okładka jest pokryta czymś błyszczącym. Pomysł nieszczególny, bo widać na niej ślady palców. Dodatkowo wystarczyło, żeby zeszyt raz spadł z biurka i już jest zadrapana, co razi. Mimo to okładka jest estetyczna i oszczędna.
W środku zeszyt z Lidla niczym się nie wyróżnia. Są linie są marginesy, nic nadzwyczajnego. Papier ma przyjemny, ciepły odcień bieli, jest gładki
Oxford też się niczym nie wyróżnia. Niestety papier ma zimny odcień bieli, ale jest niezwykle gładki. Jego problemem jest jednak to, że kratka jest bardzo widoczna.Trochę mnie to denerwuje, ale mnóstwo ludzi pisze na Oxfordzie długopisami o tym samym kolorze co kratka i nie robi im to różnicy, więc może jestem źle nastawiona.
Teraz najważniejsza część, czyli jak się pisze. O zeszycie z Lidla nie będę się rozpisywać. Pisze się bardzo dobrze. Nic nadzwyczajnego. Pióro lekko leci po papierze, czuć jednak leciutki opór.
Kreska jest nieco grubsza niż przy oxfordzie. Jest również bardziej widoczna, bo linie nie rzucają się tak w oczy. Jest jedna kosmetyczna sprawa, lekkie prześwitywanie atramentu.
Na tym zdjęciu widać, że tragedii nie ma. Jak się zapisze tą stronę to nic widać nie będzie.
Co do Oxfordu miałam wysokie wymagania. Troszkę się zawiodłam, myślałam, że pisanie będzie co najmniej 10 razy lepsze niż w zeszycie z Lidla. Oczekiwania były większe od tego co może zaoferować zeszyt. Pisze się lepiej, to prawda. Pióro idzie idealnie gładko po papierze, nie czuć najmniejszego oporu.
Nic nie prześwituje.
Problemem jest długie wysychanie. W moich oczach to dyskwalifikuje Oxford całkowicie. Gdy napisałam już całe zdanie słowo "brzmi" jeszcze nie wyschło...
Inne uwagi
Oxford jest gruby, ale bardzo lekki. Natomiast zeszyt 96 kartek z Lidla jest chudszy i cięższy. Poza tym baaardzo ważna rzecz przy wyborze zeszytu. Oxford mi czymś śmierdzi strasznie. Inne zeszyty z Auchan nie śmierdzą.
A teraz przerwa na reklamy, po przerwie werdykt końcowy.
REDBULL DODA CI SKRZYDEŁ
Werdykt końcowy
Wygrywaaaaa... Najlepszy A tak na serio to ciężko powiedzieć. Obydwa mają wady i zalety. Myślę, że każdy wybierze dla siebie lepszy. Ale jak komuś zależy na wyłonieniu zwycięzcy to biorąc pod uwagę jakość pisania wygrywa Oxford. Ale są również inne parametry, które mogą przechylić szalę na korzyść zeszytu z Lidla. Albo utwierdzić w przekonaniu, że Oxford jest najlepszy.