Skocz do zawartości

namiki

Użytkownicy
  • Ilość treści

    735
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez namiki

  1. Dziękuję za miłe komentarze! :) Z tym zaszczytem to bym nie przesadzał, ale rzeczywiście można się w nim zakochać... :) Mnie w tym piórku najbardziej podoba się ta symbolika tych opadających płatków wiśni.... Przemijanie... Kiedy się tak na nie patrzy przez dłuższy czas, skłania to do refleksji, trochę jak dzieło sztuki. Niby to tylko instrument piśmienny, pióro wieczne, nie jakieś bardzo stare bo z lat '50 a jednak ma w sobie to coś.. "opadające płatki kwiatu myślą o płynącej wodzie, woda płynie dalej obojętna i bez wzruszeń"- chińska parafraza nieszczęśliwej miłości, nieuchronności losu, przemijania. 3Maja2012#5738247427521568434

  2. To zdecydowanie moje ulubione piórko i najcenniejsze z kolekcji. Ten Pilot jest „małym arcydziełem” japońskiej sztuki zdobienia laką. Pokryte czerwonym Urushi, zdobione jest dwoma technikami Maki-e: Nashiji i Hyomon. Nashiji polega na pruszeniu złotego pyłku na warstwę mokrej jeszcze laki, w celu utworzenia charakterystycznej „złotej poświaty” o nieregularnej strukturze, zaś Hyomon to wycinanie ze złotej blachy odpowiednich wzorów. W tym przypadku są to płatki kwiatu wiśni.

    Opadające płatki kwiatu wiśni są symbolem upływającego czasu, przemijania.

    Nieskromnie, choć zgodnie z prawdą powiem, że pióro jest unikatem w skali światowej. Niekiedy, choć bardzo rzadko pojawia się w wersji z czarnej laki, tak jak prezentowane w tym salonie Namiki w Paryżu

    http://www.velvet-pe...gold-sakura.htm

    Autor książki o Namiki “The four seasons of Namiki” Christophe Larquemin, któremu to piórko zaprezentowałem, określił je jako totalnie oryginalne, mówiąc, że nigdy nie widział w wersji z czerwonej laki.

    Piórko kupiłem na Ebay i z tego co wynikało Larquemin zapłaciłem za nie 30x mniej niż jest warte.

    Pióro zachwyca proporcjami, nadludzką precyzją wykonania i duchem japońskiej sztuki. Jestem w nim totalnie zakochany i mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie za tą powyższą przechwałkę! ;-)

    post-318-0-11381600-1335956634.jpg

    post-318-0-12124600-1335956637.jpg

    post-318-0-26612500-1335956834.jpg

  3. ogromnej wiedzy to potrzeba w fizyce kwantowej. ;) Wiedza z zakresu naprawiania piór nie jest żadną wiedzą a po prostu "wydaje mi się" w połączeniu z praktyką. W ogóle dzisiaj na świecie jest tendencja do pochopnego nazywania ludzi jakimiś specjalistami i ekspertami: specjalista od marketingu politycznego, specjalista od wizerunku, specjalista od doboru kosmetyków, specjalista od piór wiecznych. Bez przesady z tym wszystkim. ;)

  4. Stalówki najlepiej oddawać jubilerowi. Sam oddaję takiemu jednemu zaprzyjaźnionemu, który naprawia je wspaniale, tak że śladu nie widać, za 10 zł. Nie udaje przy tym, że to "wyklepywanie" jest jakąś wielką sztuką rzemieślniczą ;) Złote stalówki po prostu najlepiej czuje ten kto na co dzień ma do czynienia ze złotem. Taki jubiler najpewniej poradził by sobie nie tylko ze stalówkami ale w ogóle z naprawą piór. Wszak tak niezwykle precyzyjna robota, którą wykonuje latami czyni go prawdziwym rzemieślnikiem małych przedmiotów.

  5. w sumie myślę, że nic dziwnego, że kwitnie kolekcjonowanie ich wyrobów i to nie tylko we Włoszech, ale na całym świecie, ponieważ rzeczywiście są wyjątkowe. Mają jakąś inspirację w kulturze i sztuce, tę "duszę", której nie posiadają pióra produkowane seriami. Talent jubilera i ręka ludzka jaka została włożona sprawiają, że takie przedwojenne jubilerskie wyroby rzeczywiście są marzeniem kolekcjonerów i powiem szczerze, że myślę, że i w Polsce bardzo dobrze by się sprzedały. Tym bardziej, że u nas ludzie najczęściej emocjonują się Pelikanem 100 w wersji jaszczur albo szczytem marzeń jest wyjątkowo nieestetyczny przedwojenny Montblanc simplo z tą rozlaną gwiazdą na górze. ;) To zaprezentowane przeze mnie piórko, jes już rodzajem małego dzieła sztuki. Wystarczy spojrzeć na tę wyłaniającą się, pełną subtelności scenkę.

×
×
  • Utwórz nowe...