Witam ponownie po kilku dniach. Oto wyniki moich testów z Parker IM:
1. po rozrzedzeniu czarnego atramentu Pelikana 4001 pióro dalej zasychało choć może już nieco trudniej.
2. zakleiłem na próbę otworek w skuwce pod klipsem i.... PARKER IM przestał zasychać!!!! Już od kilku dni go sprawdzam zachowując przerwy w pisaniu przynajmniej 12 godz i za każdym razem dotąd pióro zaczynało pisać natychmiast. Póki co zakleiłem otworek czarną taśmą izolacyjną tak, żeby był szczelny, ale nie wykluczone, że użyję jakiegoś innego patentu (choćby plasteliny proponowanej już przez kogoś w tym wątku). Okazuje się, że to pióro da się w ogóle używać Na naszym forum chyba znalazłem informację na temat tajemniczych otwórków w skuwkach od piór. Okazuje się, że mają one służyć do wyrównywania ciśnienia w piórze w trakcie jak się rozgrzewa np. w kieszeni. Nie wiem czy na tym forum, ale na pewno gdzieś w polskim necie krąży stara instrukcja watermana, w której zaleca się zatykanie otworków w skuwce np kobietom, które nie noszą raczej pióra w kieszeni, a bardziej w torebce. Wtedy nie ma potrzeby wyrównywania ciśnienia, a z kolei istnieje obawa, że pióro będzie wysychać. Co prawda dzisiejsze stalówki i spływaki powinny sobie radzić zarówno ze zmianami ciśnienia jak i z wysychaniem, ale jak widać nawet tak zacnej firmie jak PARKER zdarzają się wpadki. Dodam jeszcze na koniec, że w dalszym ciągu używam rozrzedzonego atramentu, więc nie wiem jak poradzi sobie z normalnym stężeniem. Być może żeby uniknąć problemów trzeba było od razu zalać IM atramentem w stylu niebieskiego Watermana. Jedno jest pewne: z doświadczeń moich i mojego brata wynika, że PARKER IM to pióro z problemami, o które trzeba zadbać, żeby dobrze pisało