Mnie by pewnie jakaś zmusiła, ale dla mnie jest to strasznie niewygodne
Chociaż do jednego się przydaje. Jak mamy gruby materiał, w który igła nie chce wchodzić. Łatwiej ją 'popchnąć'
Przy pierwszym notesie [zerżnęłam wzór z Moleskine Recipe Journal ] nie wzięłam poprawki na cięcie podczas druku [zrobiłam za mały margines], do tego obcięłam to tak masakrycznie nierówno, ze wyrównywanie papierem ściernym mi nic nie dało. No i obcięłam sobie miejscami fragment druku i tu chyba był największy problem, bo jeżeli nie obetniesz sobie tego co zaprojektowałeś jako wnętrze notatnika - to zawsze możesz zanieść do cięcia i uratować.
Przy drugim notatniku pomna doświadczeń, po pierwsze zostawiłam sobie większy margines, a po drugie nie cięłam z całego bloku tekstu po zszyciu i sklejeniu, tylko wyrównywałam pojedyncze 'zeszyciki' jeszcze przed zszyciem - to co z wystawało. Było lepiej, ale równanie papierem ściernym [a tego się chyba nie da uniknąć] w moim wypadku okazało się syzyfową pracą. Trzy rodzaje papieru [600, 1200 i 2000], dwa dni szlifowania również przy pomocy mojej drugiej połówki, a efekt? No jak dla mnie trochę marny. Bo papier ma to do siebie, ze jednak się trochę podczas czegoś takiego strzępi. I chociaż wyglądało, ze jest gotowe, gdy kartki były ściśnięte, to gdy rozłożyłam zeszyt okazało się, ze mam od diabła jakiś strzępów, a sam papier na szlifowanych brzegach zrobił się taki... Jakby trochę rozwarstwiony - kartki nie przylegały ładnie do siebie, a że się tak wyrażę 'rozcapierzały się'.
Zirytowałam się. Takie mordowanie się z cięciem i szlifowaniem papieru zabiera zdecydowanie za dużo czasu i energii. Ale dobra dusza działająca w reklamie podpowiedziała mi, żebym poszukała w drukarniach [nie w drukarniach, które nam się kojarzą z hurtowym robieniem książek i taśmą produkcyjną, a drukarnie, w których robi się po prostu ulotki, wizytówki, usługi introligatorskie, plakaty, gadżety reklamowe itd.]. Introligator przyszedł mi na myśl dopiero, gdy natknęłam się na pracownię przypadkiem
W każdym razie: jeśli będziesz miał margines przeznaczony na cięcie/równanie, to jesteś w stanie projekt uratować. W drukarni czy u introligatora po prostu odetną to, co Ci nie wyszło i tyle. A jak robisz z czystych kartek, albo np. z papieru kancelaryjnego a4, gdzie cała kartka jest jednolita - to w ogóle bajka. Nie widać, czy coś odciąłeś czy nie