Skocz do zawartości

Majorka

Użytkownicy
  • Ilość treści

    5
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Majorka

  1. Hej, hej :)

    Jam świeżak w tych stronach, jednak również zakochany w kaligrafii :) Warto zapolować na pióro z flexową stalówką produkowane do lat 40tych. Jestem szczęśliwą posiadaczką i faktycznie stalówka Watermana czyni cuda, cudeńka :)

    Pozdrawiam! :)

  2. Skoro tak rzeczesz mości Mateuszu, tak też poczynię, w kwestii pasty lekkościernej rzecz jasna :) Co do machania... myślę, że sobie poradzę ;) a efekty tego machania uwiecznię i będę się chwalić wszem i wobec (albo wyć do księżyca, jak coś zepsuję) Pożyjemy, zobaczymy.

    A w temacie tej coli, wypłynęła moja żenująca niewiedza z zakresu chemii, która niestety od zawsze, wraz z fizyką są moimi piętami achillesowymi. A tymczasem PIĘKNIE DZIĘKUJĘ za wskazówki, odezwę się aby podzielić się rezultatami.

    Piąteczka! :)

  3. UWAGA: PONIŻSZA WYPOWIEDŹ NIE JEST NA POWAŻNIE, NO CHYBA, ŻE FORUMOWI CHEMICY UZNAJĄ, ŻE MOŻNA TAK ZROBIĆ:

    Użyj Kreta!

    4NaOH + S2 --> 2 Na2S + 4OH

    Hmm... Te 4OH wskazują na jakąś lukę w moim rozumowaniu :)

    Hahahahaha :D Przeglądając forum już natknęłam się na wzmianki o Krecie i Domestosie, ale raczej oprę się tej pokusie i poszukam innego sposobu :)

    M-kwadrat, jestem zupełnie zielona w temacie siły działania takich past fajkowych, dzielą się na łagodne i mocne? W zasadzie moje pióro nie wymaga mocnego szorowania, jedyny efekt jaki chcę osiągnąć, to przywrócenie mu intensywnej czerni. Jest poszarzałe, ale nie bardzo mocno, i tak myslę że moża delikatna pasta nie zrobiłaby mu krzywdy.

    Mateusz, a jaki najdelikatniejszy sposób czyszczenia Ty polecasz?

    A może cola? Śruby odrdzewia ;D

  4. O proszę, Wrocław! Jak miło :) Muszę przyznać, że nie miałam okazji pisać oryginalną stalówką, ale czytałam że też są dość miękkie, to prawda?

    A jak Pańskie piórko się trzyma pod względem koloru? Bo moje poszarzało i brzydko pachnie :( ale w dziale "recenzje" debatuję z Mateuszem o tym co można zrobić, aby zmienić ten stan rzeczy, a może Pan może coś poradzić, aby przywrócić piórku głęboką czerń i pozbawć je tego smrodku?

    Pozdrawiam :)

  5. Witamy na PWF! :)

    A o recenzję Mabie Todd'a Swan poprosimy...

    :)

    Ależ naturalnie recenzja się pojawi... jak tylko znajdę z moim, nowym jeszcze piórkiem, wspólny rytm i dopracujemy pewne szczegóły. Nie wiem, ile rąk nim pisało przez ok. 80 lat jego istnienia, ale jest dość skore do współpracy i myślę, że już niebawem będę wiedziała o nim wystarczająco dużo, by móc się z Wami tym podzielić :)

  6. (Zdjęcia na końcu)

    Pewnie część z Was wędrując po zakamarkach Forum, trafiła już kilka razy na wzmianki o tym piórze.

    Można stwierdzić, że główny etap przywracania mu stanu używalności właśnie dobiegł końca. W zasadzie to nawet kilka dni temu, ale w międzyczasie napatoczyło się kilka egzaminów. Poza tym musiliśmy się z Łabądkiem dobrze poznać, co by ocena nie była powieszchowna ;)

    Pióro na aukcji było określone mianem "for spares". Hmm... w rzeczywistości wystarczyłoby "need ink sack" i "smels like a skunk".

    Tak, tak. Doskonale wiem co oznacza słowo "skunk" i użyłem go z premedytacją. Zapach jakim trąciło to pioro był drugą cechą jaką zauważyłem po otworzeniu paczki. Drugą, bo pierwsze było wrażenie "lepkości". Oba nieprzyjemne.

    Starając się nie myśleć skąd pochodzą owe zjawiska, zabrałem się za oględziny.

    Najważniejszy punkt - stalówka - był w bardzo dobrej kondycji, wystarczyło trochę przeczyścić i lśni jak nowa.

    Jako, że nie miałem pojęcia jak otworzyć ten wynalazek, postanowiłem zająć się czymś pożytecznym i znaleźć źródło wspomnianych wcześniej niezbyt przyjemnych doznań.

    Ten zapach... coś mi przypominał. I charakterystyczna lepkość...

    Taaaak. Będąc chłopięciem często bawiłem się w przydomowym ogrodzie. A jak to w ogrodach bywało i bywa, posiadałem w tymże plastikowe krzesła. Stare. I ten plastik z wierzchu jakiś taki lepiący. I "nie ładnie pachnie". Ale w sumie to da się go zeskrobać...

    Oczywiście nie potraktowałem pióra nożem. Idąc jednak tym tropem stwierdziłem, że może i tutaj wierzchnia warstwa tworzywa "utleniła" się (nie wiem czy to akurat ta reakcja zachodzi...) i postawnowiłem coś z tym zrobić.

    Jako, że wyznaję zasadę, że pasta do polerowania lakieru samochodowego jest dobra do wszystkiego oprócz kanapek, zabrałem się do roboty.

    Voila! Nie dość, że zapach znikł, to jeszcze pióro odzyskało jednolity kolor. I na dodatek widać resztki inprintu (których wcześniej próżno było szukać) układające się w napis:

    "BLACKBIRD SELF-FILLER PEN

    MABIE TODD LTD

    MADE IN ENGLAND"

    Prócz tego pozostał jeszcze fragment skrzydła ptaka, który był zaraz obok oraz napis "trade mark".

    Odnowiłem też stalówkę.

    Przyszedł czas na odwarcie pióra. Na szczęście z pomocą przyszli mi użytkownicy Forum i poszło gładko.

    Zbiorniczek na atrament okazał się wspomnieniem. Biorąc pod uwagę stan wnętrza pióra, podejrzewam, że jego czynny żywot został przerwany nagle - pojemniczek na atrament był pełen atramentu, gdy ktoś przestał nim pisać, a sądząc po stanie gumy leżał kilkanaście lat.

    Po dwóch dniach w wodzie, atrament przestał się sączyć. Potem była cała seria podejść do wyciągnięcia resztek zbiorniczka szydełkiem (zwieńczona sukcesem), polowanie na dwacę (całe 3zł) i pióro przywrócone do świetności (no dobra, może nie świetności, ale działa).

    Póki co nie zabrałem się za wyrównywanie skuwki, ale mam taki zamiar. Pewnie zrelacjonuję, bo chcę ją "uzupełnić", a nie zwszlifować.

    Moje wrażenia z użytkowania: Pióro rzeczywiście ma dość sporego flexa, jednak w połączeniu z drobną wadą: wyjściowa linia, nie jest zbyt cienka, przez co nie ma pełnego efektu kontrastu pomiędzy cienką, a grubą linią. Poza tym pióro pisze bardzo gładko, startuje bez problemu nawet jeśli sobie dłuższą chwilę poleży. Zauważyłem mały nib creep, ale podejrzewam, że może to być wina atramentu, a nie pióra. No i cóż więcej mówić?

    Jestem zadowolony z zakupu, miałem kawał dobrej zabawy z odnawianiem, a teraz w wolnych chwilach znęcam się nad stalówką ;)

    Pora na fotki. No i na wstępie dwa "niestety":

    1. Niestety nie jestem fotografem, a pożyczyłem aparat od mojej siostry. Owy aparat ma stanowczo za dużo guziczków jak dla mnie, to też zdjęcia są hmm... niepierwszej jakości. Ale gdybyście chcieli dokładniejsze, poproszę szanowną właścicielkę aparatu i zapewne mi pomoże.

    2. Niestety nie pomyślałem o uwiecznieniu stanu pióra sprzed moich zabiegów i posiadam tylko kilka zdjęć z auckji.

    No to jadziem:

    Przed:

    532782487o.jpg

    532782464o.jpg

    532782502o.jpg

    Po:

    obraz038f.jpg

    obraz030su.jpg

    obraz037c.jpg

    obraz051pw.jpg

    obraz026rd.jpg

    I na deser próbka pisma. Zaznaczę tylko, że nie umiem za bardzo kaligrafować. To bardzeij wariacje na temat mojego codziennego pisma. no i papier jest zdecydowanie lepszy niż zwykły, stąd dobrze widać cienką linię. Normalnie kontrast jest nieco gorszy.

    obraz074vd.jpg

    obraz069in.jpg

    skanowanie0001ry.jpg

    Ps jeżeli interesują Was wymiary, mogę dorzucić jutro. Powód prozaiczny: nie mam linijki na podorędziu.

    Pozdrawiam i dziękuję jeśli ktoś wytrwał do tego momentu :D

    Witam :)

    Mój Todd też nie ładnie pachnie niestety, za gorsza ten specyficzny zapach zostaje też na skórze. Tomoje pierwsze tak leciwe pióro i szczerze mówiąc obchodzę się z nim jak z jajkiem, nie chcę niczego uszkodzić, na początku próbowałam go wyczyścić żelem do i pilingiem do twarzy, fakt zeszło trochę brązowego brudu, ale zapach został. Środki pewnie za słabe? Tylko bałam się użyć czegoś mocniejszego, ze względu na pięknie zachowany korpus z ebonitu, czy się nie odbarwi, nie zmatowi, nie zszarzeje. Czego użyć?

    Fakt, jest troszkę wyblakły miejscami,istnieje jakiś sposób żeby nadać mu intensywny, czarny kolor?

    Za wszelkie wskazówki będę ogromnie wdzięczna

  7. Kłaniam się nisko Drogim Forumowiczom

    Bardzo się cieszę, że jest tak wiele (choć niestety coraz mniej) ludzi, którzy jeszcze dbają o to czym i jak piszą.

    Piórem piszę od przedszkola, czyli 20 lat, pierwszym moim piórkiem było małe, czarne Hero 616 (chyba każdy miał je choć raz w rękach) które towarzyszyło mi aż do liceum, tam niestety zostało "pożyczone przez kolegę" i doprowadzone do stanu uniemożliwiającego dalsze pisanie :( Potem nadeszła pora na Parkera... wstyd i hańba ale za nic nie pamiętam modelu, było twarde jak diabli, nie leżało za skarby świata więc zaległo w szkatułce na biurku. Kolejnym był znów Parker (prezentowy) Urban, w zasadzie przyjemne piórko, ale też twarde, chyba Parkery tak po prostu mają, dość gruba linia i nie poszleje się z kaligrafią przy nim, za skarby świata. Takwięc szukałam i szukałam czegoś innego, totalnie innego aniżeli te wszystki błyszczące modele na sklepowych półkach, wyglądających w zasadzie podobnie... szukałam przedewszystkim fleksowej stalówki, a oryginalna, ciekawa oprawa miała być dodatkowym atutem... szukałam, kopałam i voila! Od kilku dni jestem bezkresnie dumną posiadaczką Mabie Todd'a Swan z lat 20-30 z niespodzianką, w postaci Watermanowskiej stalówki. Hybryda wspaniała, udało mi się upolować wspaniale zachowane pióro, jak na jego wiek prezentuje się bardzo zacnie, działa rónież bez zarzutu, a pisze bajecznie, ta stalówka to cudo, można z nią wyczyniać wspaniałości o których filozofom się nie śniło. Jesteśmy na etapie dogadywania i uczenia się siebie na wzajem. Stalówka jest lekko zdeformowana, ale mimo to pisze bardzo gładko.

    Także kolejna maniaczka prosi o przyjęcie w szeregi :)

    Zdjęcia Todd'a poniżej.

    post-690-0-19544700-1351420907.jpg

    post-690-0-18962800-1351420919.jpg

    post-690-0-91257600-1351420925.jpg

    post-690-0-69542500-1351420944.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...