W mojej szkole podstawowej w każdej ławce był kałamarz z atramentem, uczono najpierw pisać stalówką i były zajęcia z... kaligrafii. Serio! A jakiś czas później wziąłem w rękę bodaj jedyne dostępne wówczas pióro: chińskie 303 Youth z gumowym zbiorniczkiem na atrament. Później było trochę przerwy zanim znowu zacząłem pisać piórem. Teraz, gdy z jakiegoś powodu jestem zmuszony używać długopisu, to wydaje mi się, że ja po prostu tego nie potrafię.
Nie mam drogich lub kolekcjonerskich piór, ale takich marek, które mi odpowiadają i którym ufam. Ponieważ mam zamaszysty podpis, zwracam uwagę na ciągłość linii. Skuwka musi być szczelna, aby najpierw nie rozpisywać pióra i zmuszać je do pisania. No i lubię pióra o niebanalnym wyglądzie 🙂
Marki, które pod tymi względami mnie nie zawiodły to Faber Castell, Lamy, Pelikan. Cirkawostka: niedawno kupiłem pióro ze sklepu 'Drewnem Pisane'. Jest zakręcane, o ciekawym wyglądzie no i bardzo dobrze piszące.
Oj, rozgadałem się.