Stworzyłem już kiedyś jedną miniaturową książkę - mieszczącą się z powodzeniem w połowie dłoni "Świteziankę", która powędrowała do pewnej uroczej dziewczyny. Teraz zabieram się za stworzenie drugiej książeczki. Pomny jednak doświadczeń z pierwszego eksperymentu, mam pewne wątpliwości dotyczące szeroko pojętej technologii.
Wcześniej pisałem bardzo cienką (wąską) stalówką kaligraficzną montowaną na uchwycie. Obecnie zastanawiam się, czy nie lepsze byłoby jednak pióro, ponieważ konieczność każdorazowego maczania stalówki w atramencie powodowała problemy z utrzymaniem jednostajnej grubości kreski. Jeśli już pióro, koniecznie musi być oczywiście XF (już doczytałem, że japońskie XF są bardziej F niż inne).
Wcześniej papier był czerpany, teraz "zdecydowanie" skłaniam się ku papierowi o zdecydowanie niższej gramaturze. Rozważałem papier Tomoe River (52 g/m2), z uwagi na jego znakomitą "nieprzepuszczalność". Obecnie jednak chodzi mi po głowie zastosowanie bibuły, np. takiej. Niestety nie miałem w ręku ani TR, ani bibuły, choć wydaje mi się, że wyraźna faktura tej ostatniej nie powinna mi przeszkadzać. Pytanie bardziej o jej "przepuszczalność" dla atramentu lub inne parametry, których ważności mogę nie być świadomy.
Na koniec związana z poprzednimi punktami kwestia atramentu. Podejrzewam, że powinien być dość gęsty. Potrzebuję w zasadzie tylko dwóch kolorów: czarnego i bordowego (lub czerwonego).
Za wszelkie wskazówki będę bardzo wdzięczny i jeśli znów uda mi się stworzyć coś, czego nie będę się wstydził, chętnie pochwalę się rezultatami na forum.